Zdrowie bez większej poprawy. Wcinam prochy jak tik-taki, ale niewiele pomagają, słaby jestem nadal. Szybko się męczę. Nie wiem, czy to do końca mądre i odpowiedzialne, ale jadę dzisiaj po nowości, pogoda piękna [22 stopnie w końcu października], słonko świeci. Pojadę powoli, może tego mi trzeba, dotlenienia. Jutro jestem umówiony po te książki w Świętochłowicach, o których pisałem kilka dni wcześniej. Muszę coś kupować, bo sprzedaż leży i kwiczy. Nowości mi trzeba!
Wróciłem, no i klops! Klops ogólny, w sprzedaży i w nowościach.
Przejechałem ponad 20 km i udało mi się zdobyć jedną książkę, którą uzupełniłem na stronie. W zasadzie to nawet na wyjeżdżone paliwo nie zarobię jak ją sprzedam. Dzisiaj to totalna porażka. To wszystko... aaaa, zamówiono też jedną książkę przez cały długi dzień i to oczywiście w pobraniu kurierskim. Ktoś jeszcze dzwonił, że potrzebuje coś o hodowli kaktusów.
Z tego wszystkiego zupełnie zabrakło mi motywacji do pracy i zrobiłem chyba ostatniego grilla w tym roku korzystając ze słońca i promocji na mięso z kartą Biedronka. Była karkówka i piwo bezalkoholowe. Tak, bezalkoholowe, bo jestem na antybiotyku i nie mogę promili.
Szał! Dokupiono jeszcze jedną książkę i to w przedpłacie!
Tu codziennie (no prawie) publikuję swoje wspomnienia, czasami też przemyślenia - nierzadko wstrząsające.
czwartek, 24 października 2019
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
21 września 2022, środa.
Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...
-
Wczoraj opracowywałem do sprzedaży dość rzadką książkę, wspomnienia polskiego oświatowca i ludowca Teodora Kaczyńskiego Z Żółtym Kuferkiem...
-
Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...
-
Dzisiaj kupiłem jedną (!), powtarzam tylko jedną książkę. Poszperałem w pudłach z rezerwami na magazynie i do tej jednej smutnej pozycji dod...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz