Wczoraj zobaczyłem z żoną film Julie i Julia, oparty na książce Julie Powell, opowiadający w wielkim skrócie o blogu i pisaniu książki kucharskiej. Książki i gotowanie są mi bardzo bliskie, blog coraz bliższy. To chyba jakiś znak. Książkę Julii tą o kuchni francuskiej muszę sobie załatwić. Wydano w Polsce przekład.
16:35 Zasiadłem do skanowania [wreszcie], Jezu, ale to nudne!
Na zewnątrz straszna ulewa i burza, jakoś szczęśliwie mnie ominęła bokiem. Parę kilometrów dalej podobno istny biblijny potop. Zadzwonił do mnie Andrzej, kolega który organizuje Giełdy winylowe, z pytaniem czy wszystko w porządku, czy mnie nie podtopiło. Prawdziwy przyjaciel.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz