Dzisiaj od rana telefony się urywają. Generalnie młyn. Głównie jeden temat na tapecie – podręczniki! W zasadzie nie zajmuję się podręcznikami, czasami coś przypadkowo mam, ale nie specjalizuję się w tym zupełnie. Od przyszłego roku, jeśli dożyję i Polska jeszcze istnieć będzie, chyba wejdę w ten temat na poważnie.
Jedna z dużych bibliotek zamówiła sporą ilość książek. Tematyka regionalna, historia Śląska - ogólnie Silesiana. Bardzo mi się fajnie rozmawiało przez telefon, do czasu gdy użarł mnie podstępnie i niespodziewanie w łydkę kot, jeden z tych z ostatniego miotu Basi. Wydarłem się do słuchawki. Po tym incydencie rozmowa stała się jeszcze fajniejsza, bo Pani z biblioteki okazała się straszną "kociarą". Popyta znajomych, bo muszę niedługo znaleźć nowe domy kotkom. Przy okazji jakby ktoś, coś to chętnie służę kotem lub dwoma.
Nowego towaru niewiele i bez szaleństw, spokojnie wystawię całość dzisiaj.
Wracając do domu zahaczyłem o Carrefoura w celu zakupu wafelka do konsumpcji natychmiastowej. Tak właściwie chciałem hot-doga za 3 zł z warzywami, ale kolejka była zbyt długa, więc z "braku laku" padło na wafla. Wchodząc przez bramkę uruchomiłem alarm, okazało się, że niektóre książki z dzisiaj kupionych mają zabezpieczenia, a tachałem je w plecaku. Z zakupów zrezygnowałem, bo nie lubię jak coś na mnie pika znienacka. Wafel nabyłem w "owadzie". Był dobry, nie owad tylko wafel.
Tak dzisiaj spojrzałem na statystyki... przez ponad 12 lat prowadzenia antykwariatu w sklepie internetowym (nie mylić z Allegro, bo to oddzielna strona) złożono 5639 zamówień na 4 817 362 odwiedzin. Chyba nieźle, co?
![]() |
| ten z lewej gryzie w łydki. |

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz