Przez
noc sprzedał się tylko komplet Dumasa, ten który tak szybko
przywoziłem, żeby Gucio go nie dorwał oraz ze strony internetowej
Podziemny bieg Ireny Sławińskiej - Mogilskiej wydanie z 1948
roku.
Dzień
tradycyjnie rozpoczynam spacerem z antykwarycznym psem Sarą. Nie
jest to czasami proste, ponieważ Sara ma charakterek i skłonności
do przemyśleń. Pies filozof. Mądra to psina, nie na darmo
codziennie przebywa z książkami. Idąc z nią na spacer, trzeba się
liczyć z tym, że czasami nie pójdzie się tam gdzie chce pan, to
ona wybiera sobie ścieżki. Ni stąd ni zowąd, staje i zaczyna
dumać. Robi przy tym strasznie zamyśloną minę, trzeba by zrobić
jej rezonans w tym momencie, jej mózg pewnie świeci jak choinka w
święta na rynku. Staje, robi tak zwanego „osiołka”, zapiera
się wszystkimi łapami, pazury wbija w glebę, nie ma sił żeby
poszła w inną stronę. Ona ma plan! Jedyny słuszny! Tak w zasadzie
jest to trochę nieposłuszeństwo, ale nie przejmuję się tym
zbytnio, pozwalam, spacer jest dla niej, nie dla mnie, niech idzie
gdzie chce, wiele w życiu przeżyła, jest ze schroniska,
odpuszczam. To nie tak, że jest nieposłuszna całkowicie, słucha
się, ale w kwestii spacerów to ona decyduje.
Stały
klient poprosił o wycenę, trochę to zajęło. Muszę zrobić ten
arkusz!
Wczoraj
przywiozłem drugi tom Encyklopedii życia Rodowskiego,
przedwojenny egzemplarz, myślałem, że mam pierwszy w zbiorach.
Okazało się jednak, że nie mam go w ogóle, coś mi się pomyliło.
Tu parę słów wyjaśnienia. Mam u siebie w magazynie dwa duże
stalowe regały, na których mam składowane niekompletne
wydawnictwa. Jeśli są wartościowe, to je kupuję nawet bez
kompletu i stawiam na tych regałach. Przez ponad 10 lat uzbierało
ich się już tak dużo, że się nie mieszczą, upchnięte są do
granic możliwości. Czasami coś się co prawda połączy,
skompletuje, ale generalnie bilans wychodzi na minus.
Wracając
do encyklopedii, prawdopodobnie widziałem jeden tom ostatnio u
klienta, skontaktuje się z nim, może zrobi się całość. W takim
stanie komplet taki jest wart pomiędzy 100-120 zł więc warto
zapytać. Antykwariaty raczej niekompletnych wydawnictw nie kupują,
ja trochę inaczej do tego podchodzę. Strasznie cieszy taka
sytuacja, gdy mam coś czego inni nie mają. Taki przykład z tego
miesiąca. Dzwoni telefon. Głos w słuchawce:
- Bry!
Potrzebuja czworty tom Poradnika górnika, wisz Pan z tego czornego
wydania ze Śląska.
- Obecny!
- To
biere!
Dziś
leje, więc oprócz normalnych zajęć typu pakowanie i wystawianie
nadrabiam zaległości. Książki, które muszę skatalogować i dać
na magazyn od dłuższego czasu odkładam na parapet. Świata już
nie widzę. Dziś je ogarnę.
Nowości
dziś raczej nie przewiduję, bo nie jadę po nic, nigdzie nie jestem
umówiony. Może ktoś coś przywiezie. Czasami się tak zdarza.
Co
bym nie robił , ile wysyłek trzeba wysłać, zawsze kończę
pakować około dwunastej. Pogoda się wyklarowała, nie leje już,
więc może coś jednak dzisiaj załatwię. Dał mi znać znajomy,
który prowadzi sklep płytowy, że ma dla mnie zamówioną
płytę Every
Which Way
Briana
Davisona
w pierwszym brytyjskim tłoczeniu. Pojadę chyba ją dziś odebrać.
Przy okazji wpadnę do Komisu Płytowego w Katowicach, może będzie
Adam, mam dla niego książkę o cięciu drzew.
Wróciłem,
kilka książek udało się załatwić, nic szczególnego właściwie,
płyta odebrana.
Plan
mantra: zdjęcia, Photoshop, Allegro, www, chyba tych parapetowych
książek nie ogarnę dziś jednak.
Tak
sobie myślę, dziwna sprawa, żadnego telefonu, nawet dzisiaj nic mi
wcisnąć nie chcą, zadzwonił by kto, chociaż kredyty
skonsolidować. Mój telefon 784088234. Śmiało.
Właściwie
to zaraz po tym jak napisałem poprzedni akapit, zadzwonił chłopak
z Zabrza, właśnie podąża do mnie po zamówione cztery książki z
elektroniki. Żeby to tak zawsze działało. Dotarł i kupił.
Wczoraj
rower z rowu zabrali jacyś młodzieńcy, chłopak i dziewczyna,
wsiedli i pojechali.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz