Dzisiaj
cisza i spokój, żadnych telefonów, zapytań.
Jest
kilka zamówień z Allegro i grupy do zapakowania i odwiezienia na
pocztę. W drodze powrotnej może coś złowię, jakieś książki,
na pewno muszę coś złowić na obiad i kolację bo w lodówce mam
tylko światło, karton mleka i jajka.
Wczoraj
zastanawiałem się czy Elementy elektroniki się sprzedają
i czy będzie wysyłka za pobraniem. No i się pomyliłem. Sprzedały
się i zapłacili nawet.
Dzisiaj
jest 25 rocznica śmierci Ryśka z Dżemu. Zawsze słucham radia przy
pracy [Antyradio], dzisiaj puszczają co chwila Dżem. Muszę to
wyłączyć. Robię się nerwowy. Nigdy nie zrozumiem fascynacji tym
zespołem. Teraz więc do pakowania przygrywa Here on Earth –
Thallium, druga ich płyta. Robota zaraz jakoś inaczej „idzie”.
Upał
trochę zelżał, to się nawet dobrze składa bo wczoraj wyskoczyła
mi awaria hydrauliczna. Muszę udrożnić osadnik w odpływie
ścieków. Gówniana robota, dosłownie.
Pani
Paulina umówiła się na odbiór osobisty, może ty razem niczego
nie zapomnę wydać, bo ostatnio nie wszystko miałem przygotowane.
Potrzebne
książki dla klienta telefonicznego. Chodzi Szczepana Jeleńskiego,
książki Szczepana, nie, klient to nie Szczepan, bo on pewnie już
nie żyje. Klient ma na imię Paweł. Trzy pozycje z kwadrologii
VALDE AMA oprócz Pod Błękitami. Mam „załatwić,
zdobyć, wykopać”, zobaczę co się da zrobić. Autor to ten sam,
który napisał świetne moim zdaniem Rozrywki matematyczne w dwóch
tomach [Lilavati i Śladami Pitagorasa]. Muszę się
dokształcić w temacie jego nie matematycznych prac.
Tak
mi się przypomniało, że klika razy się już zdarzyło, że autor
kupował swoje książki. Raz nawet była z tego awantura. Zamówił
numerowany egzemplarz swojej książki, tylko dla tego, żeby się
dowiedzieć jaka ku...wa sprzedała jego dzieło. To coś o Tatrach
było, poezja górska, teraz sobie nie przypomnę tytułu.
Telefoniczne
zamówienie za pobraniem, bardzo miła Pani z Gdańska zamówiła
Dźwignice i urządzenia transportowe Zygmunta Zielińskiego.
Podobno to unikat i nigdzie tego nie ma. Cenę drugiego
dostępnego jeszcze egzemplarza podniosłem o 30 procent.
12:04
Miało być mało do zrobienia, miało byś spokojnie, jednak się
zrobiło tak, że skończyłem dopiero teraz pakować.
14:13
Wróciłem z łowami i zakupami na obiad, będzie kalafior, młode
kartofelki z koperkiem i jajka sadzone. Rower w rowie jak leżał tak
leży.
Przywiozłem
kilka fajnych pozycji: Śląski rocznik forteczny, Metodykę
dziennikarską Garlickiego i dwadzieścia tomów Przewodnika
taternickiego Paryskiego, nie ma niestety kompletu, ale i tak
super, bo to dość rzadkie i cenne znalezisko. Łowiąc poharatałem
sobie przedramię o jakieś zardzewiałe żelastwo. Aktualne
szczepienia na tężec w zawodzie antykwariusza są niezbędne.
Często łazi się po piwnicach i strychach, gdzie syf, brud i zaraza
oraz książki się czają.
Przyszło
zamówienie ze strony antykwariatu na klika książek z teologii,
oraz sprzedał się wreszcie, chyba po roku album Gliwice wczoraj
Gabzdyla. Sprzedał się to złe określenie, został zamówiony,
wpłaty nie widać. Cierpliwie czekam.
Nie
ma takiej rury, której nie można odetkać oraz każdy kij na dwa
końce, to powiedzenia na dziś. Awaria odpływu opanowana. Rura
została spacyfikowana. Idzie burza, dziś konwencjonalna, niedługo
słoneczna. Może nas szlag nie trafi wszystkich.
Plan
jak mantra: zdjęcia, Photoshop, Allegro, www. To najbardziej
monotonna i nudna część mojej pracy, może oprócz skanowania i
obróbki oceererm, bo to pobija wszystko.
Wyceniłem
Przewodniki Tatrzańskie, niestety nie mam kompletu i najlepiej w
chwili obecnej całość sprzedać „hurtem” na Allegro. Nie
kalkuluje się dokupowanie brakujących tomów. Wystawię za 220 zł
kup teraz za 20 tomów. Dla takiej kwoty mam ustawioną wysyłkę
gratis, pewnie klient wybierze kuriera [ja bym tak zrobił] minus
prowizja serwisu 22 zł ... liczę, liczę.... coś zarobię.
Dwie
osoby z grupy prosiły o podsumowania. Trochę mam zły system, muszę
założyć arkusz w Excelu i na bieżąco wpisywać, łatwiej też
będzie sumować wszystko. Zacznę tak robić od „pierwszego”
18:25
Klientka z grupy zamówiła nowe książki Pamiętnik księgarza i
Czarnobyl spowiedź reportera. Jak trochę się zbierze nowości
w koszyku to poleci zamówienie, żeby załapać się na darmową
wysyłkę. Dla siebie wezmę Delfina Gajdzińskiego bo jest za
24 złote a nie jak w księgarniach za prawie 50. Kończę na dziś,
bo Dom z Papieru sam się nie obejrzy

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz