Znalazłem błąd w cennikach Allegro, miałem złą cenę podaną w opcji wysyłka kurierem za pobraniem. W tej opcji dopłacałem 4 zł do interesu. Skorygowałem i jest teraz OK. Bilansu strat z tego tytułu nie liczę, będę zdrowszy.
Znowu dziś od szóstej pracuję, chyba przejdę na stałe na ten system godzinowy. Pasuje mi to. Jakoś tak bardziej wszystko sprawnie idzie z rana... no i można wcześniej wyjechać z firmy w poszukiwaniu książek. Jak się prowadzi samemu interes i nie ma się pracowników, którym można przydzielić jakieś zadania to ważne. Grafik jest ważny oraz samodyscyplina.
Dzisiaj jest ten smutny dzień, w którym trzeba opłacić składki ZUS. Jak rozpoczynałem działalność naście lat temu, to składka wynosiła coś około 800 złotych, teraz to dużo ponad 1200 złotych. Każda następna władza mówi o obniżeniu składek... z tego co wiem w przyszłym roku ma dojść do 1500 zł. Ile trzeba książek sprzedać, żeby to zarobić co miesiąc, a gdzie reszta... Nie jestem dojną krową, jeśli dojdzie do tej podwyżki, nie wiem czy nie zwinę interesu. Poważnie. Pójdę gdzieś na etat, będę miał czas, urlop, będę mógł pozwolić sobie na L-4. Żyć nie umierać.
Otwieram dzisiaj komisyjnie zwroty, bo kilka nieodebranych przesyłek się nazbierało. Czekam dwa miesiące na kontakt, w razie jego braku po tym czasie książki wracają do sprzedaży. Wystawię też dziś książkę zielarską z 1902, którą chciałem sobie zostawić. Przespałem się z tym, nie chcę jej, tylko by się kurzyła u mnie, fajna jest i rzadka, ale mi zbędna. Niech się ktoś inny nią cieszy.
Naładowałem akumulator, wiem gdzie mam kluczyki [patrz wczoraj], więc liczę na fajny towar, mam coś na oku i trochę umówionych miejsc na dziś. Pogoda też fajna.
14:ileś tam. Tja...miało być tak fajnie... Zamontowałam akumulator i dziarsko wyjechałem z podwórka, ujechałem może jakieś 500 m i na skrzyżowaniu motor zdechł. Stracił moc i zgasł. Jeden dzień jeździłem na „rezerwie” i zwaliłem to na brak paliwa [ u mnie nie ma wskaźnika poziomu tylko kilka położeń kranika]. Z górki na stację zjechałem wykorzystując napęd nożny i grawitację. Dobrze, że było z górki, bo pchać 280 kg to żadna przyjemność. Zatankowałem. Motor nie odpalił! Zjechałem na bok i zacząłem „dłubać”. Okazało się, że ukręcił się kabel przy łączce modułu zapłonowego, dodatkowo zrobił też zwarcie i wywaliło bezpieczniki. Naprawiłem kabel kawałkiem długopisu [zdjęcie] i tak dojechałem do klientów.
Kupiłem kilkanaście książek, reszta została mi dowieziona do firmy przez miłe małżeństwo, które właśnie robi porządki. Tym sposobem mam komplet Słowackiego z Złotej serii PIW-u. Ta seria prawie zawsze się sprzedaje nie wiedzieć czemu.
Wypaliłem od środka piec do pizzy i wędzarnię w jednym. Zrobiłem też drewniane drzwi do tego ustrojstwa. W czwartek wędzę, zaczynam o 6 rano i nie ruszam się z ogrodu, więc w czwartek nie ma nowości. Polutowałem też solidnie kabelki, następny ukręcił mi się w rękach, więc zrobiłem całą nową wtyczkę. Trochę mi z tym zeszło, dlatego nowości na grupie dziś dość późno będą.
Teraz jest 19:00 i zaczynam wystawiać na Allegro. Muszę dziś i jutro nadrobić oraz wykonać 150 % normy, aby móc zrobić sobie wolne w czwartek. Tak to jest niestety.

Nie tylko antykwariusz ale też MacGyver 😁
OdpowiedzUsuń