Wczoraj nie podszedłem do komputera. To za sprawą planowanej wymiany okna. Z poprzednimi dwoma jakoś w miarę łatwo poszło, z tym były same problemy. Może dlatego, że dodatkowo musiałem wywalić otwór w ścianie i zamocować [stworzyć z prętów] okratowanie. Dziś wszystko schnie, w tygodniu została kosmetyka, to znaczy nałożenie warstwy tynku. W zasadzie to tak, jak w kosmetyce, z tym tynkiem. Też się go nakłada tylko na inne powierzchnie. W zasadzie traf, że wszystkiego nie skończyłem wczoraj, straszna ulewa przeszła nad Chorzowem wieczorem. Po tym oberwaniu chmury tynk spłukany ze ściany pewnie dziś bym zbierał z podjazdu.
Dziś nadrabiam zaległości spowodowane w/w pracami. Wstawiłem na grupę resztę zakurzonych bajek. Na jutro planuję wyjąć wreszcie te książki z ozonowania. Leżą już tam od piątku.
W nowym monitorze obraz jest idealny, ale o dźwięku to lepiej nie pisać. Jakość potworna. Z tego powodu trochę szukałem w ofertach sklepów internetowych fajnych głośników lub sensownego soundbaru. Chiński chłam jest w cenach do 100 zł, później jest przepaść. Dobre zestawy zaczynają się od 500 i więcej złotych. Bez muzyki niestety nie funkcjonuję. Muszę mieć podkład muzyczny do pracy, przesłuchuję nowości z Spotify. Właściwie w biurze cały czas słychać muzykę, przecież większość dnia właśnie tam spędzam. Przypomniało mi się, że mam przecież fajne dwudrożne głośniki-monitory 60 W, które kiedyś używałem w zestawie surround jako "tyły", a teraz stoją na szafie nieużywane, mały wzmacniacz na magazynie też się znalazł. Idealnie pasuje on we wnękę w biurku! Zmajstrowałem kabelek do połączenia tego "do kupy" z elementów, które walały mi się w szufladzie. W efekcie 30 minutowej pracy mam podłączony zestaw jakością dorównujący lub nawet lepszy od tych za 1000 zł. Koszt 0 zł. Taki chwali-wpis. Muszę jeszcze sprawdzić jak ten wynalazek sprawdza się w grach, żebym tylko zawału nie dostał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz