Mechanicy samochodowi to wykształceni i światli ludzie. Jak do tego doszedłem? Kiedyś mówiło się, że nauka to klucz do wiedzy. Im więcej się uczysz, tym masz więcej kluczy. Dużo kluczy mają mechanicy. To odwrotnie do basistów, ci mają przeważnie tylko cztery klucze...
Wczoraj brutalnie mi przypomniano, że kończy się przegląd kasy fiskalnej. A myślałem naiwnie, że odłożę jakąś kasę w tym miesiącu. Nic z tego, w dodatku miesiąc taki krótki, a opłat bieżących okazało się więcej niż zwykle.
Dawno nie pisałem, wiem. Dużo się nie działo, wiele nie straciliście czytelnicy tego bloga. Właściwie kilku czytelników.
Miałem problemy z samochodem, firmami za pomocą których realizuję wysyłki DPD pobierane automatycznie z Allegro. Hitem było natomiast to, że jeden z klientów straszy mnie oddaniem mojej firmy do UOKiK. Już spieszę z opisem całej sytuacji. Pół roku temu [tak około] pewien jegomość zamówił u mnie na Allegro książkę. Nie zapłacił i anulował zakup. Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że nie potwierdził zwrotu prowizji [wtedy ta bzdura funkcjonowała] i naraził mnie na jakieś osiem złotych niepotrzebnych kosztów. Z tego powodu poleciał zresztą jak wiele innych podobnych osób na czarną listę. Książka została ponownie wystawiona. Od tamtej pory kilkakrotnie "żądał" wyjaśnień oraz cofnięcia tej niesprawiedliwości, którą jest blokada możliwości zakupu. Nie odpowiadałem na te zaczepne pytania, nie miałem się zamiaru denerwować i wchodzić w dalsze relacje z tym roszczeniowym klientem. Książka została zamówiona telefonicznie po pewnym czasie, właściwie zupełnie niedawno. Tym samym została usunięta z Allegro. Do transakcji nie doszło, klient po nią się nie zgłosił. Po tym zdarzeniu wystawiłem ją na sklep internetowy w zmienionej, wyższej cenie, tak aby nadrobić straty. Straty, ponieważ zapłaciłem prowizję, o której wspominałem wcześniej, oraz trochę leżała na Allegro, a każde wznowienie to kilka groszy. Na moje nieszczęście ten pierwszy klient [zablokowany] wyczaił ofertę i zakupił książkę. O dziwo zapłacił. Wysłałem i teraz zaczyna się robić ciekawie. Napisał długi elaborat o tym, że łamię prawo uniemożliwiając mu zakup, szkaluję go ponieważ cena jest inna, no i stracił możliwość otrzymania monet z Allegro za zakup tam właśnie. Odpisałem grzecznie opisując sytuację z mojego punktu widzenia. Zaproponowałem zwrot, że jak cena mu nie odpowiada może oddać książkę w stanie nienaruszonym, wtedy oddam mu kasę. Negocjować ceny po zakupie nie zamierzam. Wspomniałem też, że handel polega między innymi na zmniejszaniu ryzyka, a blokada jest właśnie narzędziem [legalnym] do tego celu stosowanym. On utrzymuje, że ze mnie świnia i dupa nie antykwariusz, że będzie szerokim łukiem omijał [ufff ] mój sklep i odda sprawę do UOKiK. Chciałem mu życzyć powodzenia i dopisać, że może pisać nawet do papieża, ale ugryzłem się w klawiaturę. Lepiej czasami nie dyskutować i być ponadto.
W radio słyszałem, że ktoś zastanawia się nad hymnem państw które powstaną kiedyś na Marsie po jego kolonizacji. Marsylianka jest już zajęta.
No nareszcie! Moje codzienne zaglądanie nareszcie dało efekty!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Niederfischbach! 🙂👍