Napiszę bo zapomnę.
Truję mrówy. Środki do tego wyprodukowane działają w następujący sposób - owady włażą w rozsypany proszek, później zanoszą go do roju i tam uśmiercają towarzyszy broni i królową. Nie wiem czy to się dzieje u mnie. Rozsypałem specyfik wedle zaleceń na ścieżkach mrówek. Syn zrobił zasieki, żeby pies nie dostał się do trutki. Przespałem noc w innym miejscu, nie w sypialni gdzie jest obecnie pole bitwy. Efekt - poległo może z 10 mrówek, innych nie widać. Nie bardzo kto ma przetransportować truciznę do gniazda. Nie wiem o co chodzi. Zostawię owadzie truchła jeszcze może 24 godziny, niech inne owady się napatrzą. Może to je odstraszy.
Klientka zakończyła dyskusję. I dobrze.
Zwiozłem trochę nowości. Część wylądowała na Grupie, część do razu na Allegro. Miedzy tymi książkami znalazła się Próba kwasu w elektrycznej oranżadzie Toma Wolfe. W obwolucie! Niebywałe. Nie sprzedaję, zostawiam. Może wreszcie ją doczytam. Obecnie "chodzi" po 250 - 300 zł za egz.
Myślałem, że spadnę z krzesła. Dostałem informację z Paczki w Ruchu, że przesyłka, na którą czekam z wydawnictwa z nowymi książkami jest obecnie ozonowana i z tego powodu opóźni się jej dostarczenie. Ozonowana! Ale jaja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz