Pogoda pokrzyżowała mi plany. Chciałem dziś trochę pojeździć po okolicy motorem za nowymi książkami oraz podrzucić przy okazji zamówienie klientce. Chyba nic z tego. Leje. Prognoza na Meteo.pl przewiduje nasilające się opady. To co teraz widzę za oknem to preludium. Rośliny się cieszą, ja nieszczególnie.
Z powodu zmian w grafiku zajmę się porządkami. Jakiś czas temu kupiłem komplet Sagi o ludziach lodu w twardych okładkach, które jest dość drogie, ponieważ jest rzadkie. Miało być 47 tomów, okazało się, że jest ich 46. Oszukano mnie, albo ktoś nie był tego świadomy. Nie ważne. Cena była okazyjna, więc nie robiłem szumu. Zatargałem torbę z książkami do magazynu i tam sobie leżakuje od roku. Niestety, ta akurat wersja tego niewątpliwego dzieła z rzadka występuje w sprzedaży i trudno znaleźć pojedyncze tomy. Zajmę się tym dzisiaj. Przytargam z magazynu, sprawdzę, którego tomu nie ma [za cholerę nie pamiętam jaki to] i jakimś cudem spróbuję go gdzieś kupić. Gra jest warta świeczki. Komplet teraz to ponad 700 zł. Odliczając prowizje, koszt zakupu i inne daniny, powinienem zarobić jakieś 400 na czysto. Ile takich zapomnianych inwestycji leży mi na magazynie? Zacznę je sprzedawać, czasami nawet jeśli są niekompletne.
Stępiłem nożyce elektryczne na chaszczach cmentarnych. Zaznaczę, że to jedno z ulubionych narzędzi ogrodniczych mojej żony. Naostrzyłem je, jednak nie bardzo mi to wyszło. Nie wiem zupełnie dlaczego, zrobiłem to z godnie zasadami tejże operacji ślusarsko-narzędziowej. Kilka dni temu przybiegła z nimi z ogrodu i oznajmiła "tym, to można żaby dziabać!". Chyba będę musiał nabyć nowe, chociaż może można kupić same ostrza. Może są wymienne. Szkoda też żab. Jak już będę szukał brakującego tomu sagi, to przy okazji poszukam też tych ostrzy w odmętach Internetu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz