Jedną z niewielu zalet prowadzenia jednoosobowej firmy internetowej jest to, że czasami mogę pospać. Mogę zaszaleć i wstać o np. ósmej rano, a co! Ale nie, dziś o 7.20 obudził mnie telefon. Nie zdążyłem odebrać, bo zanim się wygrzebałem z wyrka i doczłapałem do niego, się rozłączył był. Nie przypominam sobie, żebym zamawiał budzenie na tą godzinę. Klienci to nie mają wyobraźni. Wcale. Czy ten jegomość lub jegomościna są aktualnie w pracy? Nie wydaje mi się. Nie jest to odosobniony przypadek, dostaję telefony np. o 23.00 w sobotę, czy w Święta w czasie Wigilii. Ale czemu mnie to dziwi? Pracuje przecież 24/7/365. Wiem co zrobię! Jutro w nocy, tak o 3.45 zadzwonię pod ten numer i zapytam o co chodziło. Dobre, co? W godzinach przed dziewiątą rano i po dwudziestej wieczorem będę odbierał telefony zgłaszając się „Halo? Tu pogotowie antykwarystyczne. Dyżurny Jacek. Słucham?”
Efektem w/w incydentu jestem już po spacerze z Antykwarycznym Psem Sarą [skrócie APS – głupie, nie?] , która przewłóczyła mnie przez park, bo poczuła jakiegoś kolegę psa lub inną sukę. Teraz pakuję wysyłki, a to wszystko jeszcze przed śniadaniem.
Podczas spacerów [najczęściej] słyszę głos w głowie, który wymyśla głośno, co napiszę w blogu. To jest choroba psychiczna czy budzi się we mnie pisarz? To chyba raczej coś z głową nie tak, może borelioza?
Wreszcie chyba po dwóch latach leżakowania na Allegro sprzedały się Truskawki Łuckiej. Trzymałem ją tylko z powodu świetnej okładki. Piękne te owocki.
Przywiozłem dość fajne książki, nic unikalnego, ale towar, który schodzi, a nie leżakuje. Najciekawszy to Kod Kolorów Hartmana.
Dostałem informację, że klientka od której kupiłem kilka książek chce je odzyskać, bo pozbyła się ich podobno przez pomyłkę. Jeszcze są w ofercie, więc nie ma strachu. Na moje oko zorientowała się w ich wartości i chce sprzedać na własną rękę. Bywa i tak.


Gdyby pies zwał się "Honorowy Antykwaryczny Pies Sara" skrót byłby ciekawszy- HAPS. :) ;)
OdpowiedzUsuńDobre, dobre...
OdpowiedzUsuń