Łyso mi bo fryzjerka mnie dorwała.
Dzisiaj większość dnia spędziłem w terenie, w rozjazdach. Dużo rzeczy załatwiłem, wszystko z godnie z grafikiem
Odwiedziłem drukarnię w sprawie gadżetów reklamowych. Już wszystko wiem, sam zrobię projekt, w drukarni tylko go doszlifują. To parce na weekend, jak mówi Monty Don.
Pojechałem kupić sobie regionalną Chorzowską koszulkę. Jest dostępna tylko w jednym punkcie, a że był po drodze to wstąpiłem. Przy okazji dowiedziałem się od sprzedawcy, że nie lubi jak mu ośmiopak widać.
Zawiozłem niechciane książki na dary.
Byłem u klienta i kupiłem trochę książek. Fajne tytuły, różności oraz literatura z lat powojennych, głównie młodzieżówki i bajki, te jednak w stanie agonalnym. Muszę zobaczyć czy się da je trochę podratować. W stanie obecnym nie nadają się do sprzedaży. Może coś mi się uda ponaprawiać. Zdjęcia dla zachęty poniżej.
Odwiedziłem miejsce, w którym składowane są winyle. Leżą tam ze 20 lat. Tysiące płyt. Istny raj. Składowane to złe słowo, kiedyś były zrzucone bez składu i ładu w małym pokoju. Położone jedna na drugiej w stosach po kilkaset. Staram się część ich odkupić od chyba ośmiu lat. Niedawno zmieniła się dyrektorka instytucji magazynującej. Płyty też zmieniły lokum. To dobrze wróżyło. Po rozmowie z dyrekcją nie mam już złudzeń. Nic nie kupię. Nie da rady. Znam za to ich przyszłość, ale o tym sza! Zostawiłem swoje namiary, będziemy w kontakcie. Mogę pomóc w ogarnięciu tego zbioru.
W hurtowni mają oberwanie głowy, bo prowadzą też podręczniki szkolne, a jeszcze urlopy są, może być obsuwa z terminową dostawą nowości.
Zostało jeszcze tylko coś sprzedać, a to wymaga kilku godzin przed monitorem, ale najpierw kawka.








Książki, rzeczywiście, perełki. Ale łysina też by ładnie na zdjęciu wyszła. ;)))
OdpowiedzUsuń