czwartek, 28 listopada 2019

28 listopada 2019, czwartek.

Kończę dziś to czego nie zdążyłem wczoraj zrobić. Doszło też około 50 nowości, prawie same fajne tytuły. Już widzę, że znów się nie wyrobię. Muszę jechać do weterynarza, bo Sarze {APS} zabrakło prochów. 

Niedawno dostałem karton książek w darze. Były wśród nich 3 egz, z pieczątkami biblioteki. Zawiozłem je dzisiaj do tej biblioteki. Okazało się że jedna jest już zbrakowana, dwie były jeszcze w windykacji. Ktoś się ucieszy. Przedziwne są czasami losy i ścieżki przedmiotów.

Przeżyłem szok. Wyceniałem Blondynkę na językach Pawlikowskiej. Obecnie książki z tej serii sprzedają się od 50 zł wzwyż! Jeszcze rok temu leżakowały po dyszce i nikt nawet o nie nie pytał. Bym wiedział, to zrobiłbym spory zapas. Natomiast Szatańskie wersety nie sprzedają się nawet za 5 złotych, parę lat temu "chodziły" za pięć dych. Ciągle się uczę, a gdy wydaje mi się, że coś wiem, dostaję taki cios na opamiętanie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

21 września 2022, środa.

Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...