Rano dowiedziałem się, że nie żyje jeden z moich idoli dzieciństwa Adam Słodowy. Niestety informacja jest tym razem potwierdzona. Jego Zrób to sam to kultowy program, na którego podstawie powstały świetne i poszukiwane książki.
Pozostając w temacie Zrób to sam, podam poniżej kilka sposobów na uratowanie i podrasowanie uszkodzonych książek. Są to w większości moje autorskie sposoby, sprawdzone i stosowane od lat z powodzeniem.
Częstym uszkodzeniem jest oderwanie okładki od bloku w książkach klejonych lub "rozsypanie" się bloku, rozklejenie. Jest kilka sposobów łatwego naprawienia w zależności od rodzaju kleju, którym została spojona książka. Uniwersalnym sposobem jest ponowne sklejenie. Smarujemy dość grubo klejem grzbiet ładnie ułożonego bloku oraz okładkę w miejscu łączenia, dociskamy, zostawiamy na dobę i voila, książka jest cała. Klej, który stosuję to zwykły biurowy w sztyfcie dla bardzo cienkich książek, specjalny szybko-snący klej do podklejania krawędzi tapet, lub stolarski vikol - ten daje mało elastyczną spoinę więc trzeba stosować z umiarem. Tym sposobem można również przykleić oderwaną przyszywaną okładkę, która przetarła się w miejscu zszywek i odpadła. W nowych stosunkowo książkach (lata 90 i później) można zastosować inną metodę. Tam stosowany jest klej elastyczny, który niestety często pęka. Książkę taką ładnie i starannie się skalda, ubija wszystkie karty, np. o blat stołu, wkłada do mikrofalówki na moment, tak aby klej się roztopił. Zostawia się tam do ostygnięcia. Przed taką naprawą trzeba się upewnić, że książka nie ma zszywek i innych metalowych elementów, bo będzie kłopot.
Jeśli mamy rozerwany blok bez luźnych kart, broń Was Panie Boże nie kleimy taśmą! Po czasie się odrywa, zostawia plamy. Stosujemy powyższe metody! Naprawa naderwanych okładek czy rozwarstwionych narożników jest też możliwa podklejeniem. Najlepszy do tego jest klej do naprawy tapet w tubie, producenta nie podaję, w każdym sklepie z farbami mają. Do podklejania naderwań kart z tekstem świetny jest papier przekładkowy ze starego klasera na znaczki. Jest przejrzysty i po podklejeniu prawie niewidoczny. Takim papierem można podkleić też niewielkie rozerwania bloku. Do podklejania starych książek najlepiej stosować materiał zbliżony wiekiem i odcieniem do karnacji pacjenta. W tym celu warto mieć parę książek w agonii tzw. "dawców organów". Tyle klejenie.
Brudne krawędzie. Nic strasznego. Potrzebny jest papier ścierny gradacji 400-600, przy pomocy niego ścieramy delikatnie bród, ale uwaga! Czyścimy tylko blok trzymając go ściśnięty w ręku, okładkę do zabiegu odchylamy. Jej nie ścieramy! Tym sposobem można doczyścić nawet dość bardzo "opalcowane" krawędzie. Druga uwaga! Zabieg jest dość brudny, tzn. pyli się podczas niego dość znacznie. Nie bardzo przecież chcemy wdychać bród i zarazki z paluchów, więc pracujemy najlepiej na świeżym powietrzu, balkonie itp.
Zakurzone i brudne okładki nielaminowane, płócienne doczyścicie ścierając równo i delikatnie miękką gumką do ołówka. Okładki laminowane i współczesne, zmatowione z elementami laminowanymi łatwo doczyścić alkoholem [spirytus, izopropanol] i miękką ściereczką lub ręcznikiem papierowym.
Jeśli trafi nam się książka zawilgocona, ale nie zagrzybiona, można ją osuszyć. Jest kilka sposobów. Jeden to przełożenie wszystkich kart ręcznikiem papierowym lub bibułą i silne dociśnięcie na dobę. 10-20 kg jest odpowiednim obciążeniem. Operację powtarzamy aż do skutku. W efekcie po zabiegu książka jest sucha i niepofalowana. Można też umieścić ją w worku z suchym ryżem. Schnie szybko, ale karty się falują. Ryż po zabiegu wywalamy, nie jemy go. Z zagrzybionymi jest wiele pracy, chemii, unikam takich egzemplarzy. Kilka udało mi się uratować, ale to gra nie warta świeczki w większości przypadków.
Książki lubią pochłaniać zapachy z otoczenia. Kot, papierosy, mydło w szafie, naftalina czy pasta do podłogi, bardzo dobrze oddają aromat. Można je w zasadzie wywietrzyć. Słońce, świeże powietrze, wiaterek pozwala im odetchnąć, zapach znika, ale nie całkowicie. Zawsze zaznaczam, że książka posiada "aromat". Czasami to nie przeszkadza nabywcy, a czasami ją dyskwalifikuje.
Najlepiej te wszystkie naprawy przećwiczyć na pacjencie, na którym nam nie zależy, żeby nabrać wprawy.
Nie wyrzucajcie książek, można je samemu w większości przypadków naprawić!
Tu codziennie (no prawie) publikuję swoje wspomnienia, czasami też przemyślenia - nierzadko wstrząsające.
środa, 11 grudnia 2019
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
21 września 2022, środa.
Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...
-
Wczoraj opracowywałem do sprzedaży dość rzadką książkę, wspomnienia polskiego oświatowca i ludowca Teodora Kaczyńskiego Z Żółtym Kuferkiem...
-
Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...
-
Dzisiaj kupiłem jedną (!), powtarzam tylko jedną książkę. Poszperałem w pudłach z rezerwami na magazynie i do tej jednej smutnej pozycji dod...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz