Zgodnie z tym co wczoraj pisałem, przywiozłem nowości, tylko nie 400, a ponad 600 książek. Mogłem przywieźć więcej, jednak bałem się o zawieszenie samochodu. Tradycyjnie pomiędzy masą nic nie wartych i zniszczonych egzemplarzy, trafiły się książkowe "rodzynki": Dzieła wszystkie Mikołaja Kopernika, Lilavati i Śladami Pitagorasa Jeleńskiego i punkt programu - książka Joanny Chmielewskiej z dedykacją i autografem. Zostawiam ją dla siebie. Właściwie mam pewne podejrzenia, czy to nie jest przypadkiem nadruk w tym wydaniu, coś mi świta, że kiedyś już widziałem identyczny egzemplarz. Muszę zbadać temat.
Z powodu tej dostawy, będę robił to co zawsze, tak jak zawsze.
Pani od sag, o której wspomniałem wczoraj, postanowiła mnie wystawić do wiatru. Nie pojawiła się, nie zadzwoniła żeby odmówić spotkanie. Nieładnie. Trudno.
Odłożyłem sobie na stos do przeczytania książkę Gra w kapsle czyli autolustracja dziecka PRL-u Katarzyny Anny Weiss. Tak ją kartkowałem i mnie zainteresowała. Trochę o mnie i moich czasach. Stos ma już z metr na półce "na oko". Ciekawe kiedy to wszystko przeczytam. Wieczorem mam już tak zmęczone oczy, że średnio mi się chce czytać.
Tu codziennie (no prawie) publikuję swoje wspomnienia, czasami też przemyślenia - nierzadko wstrząsające.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
21 września 2022, środa.
Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...
-
Wczoraj opracowywałem do sprzedaży dość rzadką książkę, wspomnienia polskiego oświatowca i ludowca Teodora Kaczyńskiego Z Żółtym Kuferkiem...
-
Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...
-
Dzisiaj kupiłem jedną (!), powtarzam tylko jedną książkę. Poszperałem w pudłach z rezerwami na magazynie i do tej jednej smutnej pozycji dod...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz