Wczoraj nie pisałem, miałem młyn jak rzadko, właściwie nadal go mam, znalazłem jednak chwilkę, żeby coś nabazgrać.
Miałem odbiór osobisty, co nie jest jakimś wyjątkowym zaskoczeniem w mojej pracy. Wyjątkowe w nim było to, że to moja obecna "Grupowiczka," swoją drogą znam ją do lat, obecnie mieszka poza Polską. Nie dała się niestety zaprosić na kawę. W maju podobno wpadnie na chwilę. Nie popuszczę. Więc wiesz... ka-wa!
Wczoraj oglądałem, jak zresztą codziennie Fakty na TVN24. To taka moja tradycja przed snem, lubię wiedzieć co się dzieje na świecie. Wypowiadał się, chyba dyrektor szpitala, w którym jest izolowany nasz jedyny chory na koronawirusa. Z jego słów wynikało, że Pan się strasznie nudzi i że nie mogą mu dać książek. Zrobiło mi się go żal, ja bym nie wyrobił w samotności, w izolacji nie mając co poczytać. Wpadłem na pomysł przekazania mu jakieś lektury. Zapakowałbym karton książek: kryminałów, jakaś fantastyka i sensacja też by się tam znalazła. Takie męskie tematy. Z samego rana wykonałem telefon do tego szpitala. Wolałem się upewnić, bo może są jakieś szczególne procedury, nie wiem. Nie znam się. Rozmawiałem z oddziałem zakaźnym, jednak odmówili, nie z powodu jakiś tam przepisów, najnormalniej na świecie Pan nie lubi czytać. Próbowałem.
Śniło mi się, że byłem maszynistą Pendolino. Ale zapierniczałem! Wiem, wyrwane zupełnie z kontekstu, ale się mi przypomniało.
Przywiozłem dużo nowości z gatunku różności. Głównie zasilą akcję 3-2-1 Bigos. Przywiozłem je na motorze, ledwo się zabrałem do sakiew i plecaka. Powiem jedno - świece irydowe to jest to! Silnik pracuje teraz jakoś tak bardziej, hmm.. cywilizowanie. To dobre słowo. Tanie nie są, to fakt, ale warto.
Kupiłem rano dużo [ponad setkę] świetnych książek. Wyglądają w większości na nowe. Klasyka rosyjska, sztuka, joga, filozofia, silesiana, coś z Wydawnictwa Czarnego. Wszystko to przywiózł klient do mnie w kilku ogromnych torbach. Na początku wybrałem kilkadziesiąt pozycji i ustaliliśmy za nie cenę. Pan zaproponował - "dorzuć Pan 5 dych i bierz wszystko!" Dorzuciłem. Zabrałem.
Przed sekundą dzwoniła Pani z "nożem na gardle", potrzebuje pieniędzy. Wiezie mi torbę książek. Gdzie ja to wszystko upchnę?
Dzisiaj nie wystawiam nic na grupę, normalnie nie zdążę. Jutro zajmę się wycenami i całą tą "buchalterią". Nie mam czasu, bo z moment jadę po płyty. Zbankrutuję z tym hobby...ale jak tu nie kupić albumu, którego szuka się parę lat?
Tu codziennie (no prawie) publikuję swoje wspomnienia, czasami też przemyślenia - nierzadko wstrząsające.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
21 września 2022, środa.
Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...
-
Wczoraj opracowywałem do sprzedaży dość rzadką książkę, wspomnienia polskiego oświatowca i ludowca Teodora Kaczyńskiego Z Żółtym Kuferkiem...
-
Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...
-
Dzisiaj kupiłem jedną (!), powtarzam tylko jedną książkę. Poszperałem w pudłach z rezerwami na magazynie i do tej jednej smutnej pozycji dod...
Wow! Czuję się jak celebrytka! Jestem bohaterką wpisu!!! 😉😀😂
OdpowiedzUsuńA kawę w maju masz jak w banku! Mogę nawet sernik upiec. 🙂👍
Sernikiem nigdy nie gardzę :D
UsuńOK, to Ty kawa, a ja sernik.
OdpowiedzUsuńByle do maja! I niech się koronawirus straci do tego czasu. 😉😀