Skończyłem pakować zamówienia około trzynastej. Zeszło się tak nie dlatego, że sobie pospałem, bo akurat wstałem skoro świt, po prostu jakoś dużo tego było i szło wolno.
Obok paczkomatu mam market budowlany. Zaopatrzyłem się tam dziś w różne różności na dziale hydraulicznym, które posłużyły mi do skonstruowania klucza do lag [tak, wiem, ja znów o tym]. Klucz wyszedł super. Składa się z śrubunku, w którym użyto nakrętki M18, kawałka metrowego rury 1/2 cala, kliku nitów. Całkiem przystojne narzędzie poswatało i co najważniejsze dało radę przy rozkręcaniu amortyzatorów. Naprawiłem je, wlałem nowy olej i uszczelniłem. Poskładałem cały przód motocykla do kupy. Wystarczy go już tylko szmatą przelecieć i można jechać na przegląd. Nie wiem gdzie i kiedy przy tej robocie uciekło osiem godzin. Z tego prostego powodu nic dzisiaj nie wystawiłem. Doba mogłaby mieć ze 32 godziny.
Tu codziennie (no prawie) publikuję swoje wspomnienia, czasami też przemyślenia - nierzadko wstrząsające.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
21 września 2022, środa.
Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...
-
Wczoraj opracowywałem do sprzedaży dość rzadką książkę, wspomnienia polskiego oświatowca i ludowca Teodora Kaczyńskiego Z Żółtym Kuferkiem...
-
Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...
-
Dzisiaj kupiłem jedną (!), powtarzam tylko jedną książkę. Poszperałem w pudłach z rezerwami na magazynie i do tej jednej smutnej pozycji dod...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz