niedziela, 12 kwietnia 2020

12 kwietnia 2020, niedziela.

Przemyślenia techniczno-antykwaryczne. Dlaczego nie ma jakiegoś ustalonego standardu, który by regulował wielkość książki [są co prawda formaty wynikające z podziału, ale kto tego się trzyma] oraz dlaczego jest tyle różnych wielkości książek? Nie wystarczyłoby gdyby było ich cztery, czy pięć? Ustawiam książki w stosy. Ma to kilka zalet. Pierwsza taka, że taki stos zajmuje mniej miejsca na biurku, ponieważ może się piąć dość wysoko, dwa - jeśli okładka lub blok są trochę pogniecione udaje się je czasami trochę naprostować jeśli znajdą się gdzieś na spodzie takiej konstrukcji. Różnorodność formatów przy jednoczesnym stosowaniu śliskich, foliowanych okładek co chwila prowadzi do katastrofy. Jedna źle umiejscowiona książka i wszystko sypie się jak domki z kart w reakcji łańcuchowej. Literackie domino normalnie. Pozostaje jeszcze sprawa estetyczna. Na półce książki o jednakowej wysokości wyglądają schludnie. Niestety czasami nawet w obrębie jednej serii wydawniczej lubią mieć różne wymiary. Jak żyć?

Wystawiłem kilka książek, coś tam wyceniłem, trochę się pokręciłem po biurze. Ogólnie coś zrobiłem. Przelewam też z żoną dzisiaj kilka balonów wina. Im więcej mamy przelane tym mniej mam ochotę pracować. Jutro też jest dzień, poza tym są święta.  Praca nie zając wielkanocny, nie ucieknie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

21 września 2022, środa.

Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...