Wtorek jak poniedziałek, a to dlatego, że to pierwszy dzień "normalnie roboczy" po przerwie świątecznej. W zasadzie cały czas pracowałem w tym okresie, ale troszkę mniej. Nie przygotowywałem wysyłek po prostu. Dzisiaj za to musiałem to wszystko nadrobić. Wyszła z tego góra paczek i listów. Tylko się cieszyć, ponieważ jest sprzedaż. Większość paczek do paczkomatu wywiozłem późnym popołudniem przez utrudnienia ze strony banku. Okazało się, że miał awarię - nie nie można było zapłacić za wysyłki i dokończyć procesu ich nadawania. Z tego też powodu przesyłki kurierskie wyjadą dopiero jutro, a nie jak planowałem dzisiaj. MBank spowodował tą obsuwę. Dostanie się mi, nie jemu.
Klient wysłał mi długą, szczegółową listę ze wskazówkami co mam zrobić i jak zapakować mu książkę. Jak już podołam temu zadaniu według wytycznych, muszę go powiadomić mailowo i smsem o nadaniu. Tyle ja. On natomiast nie zapłacił, ponieważ anulował wpłatę.
Tu codziennie (no prawie) publikuję swoje wspomnienia, czasami też przemyślenia - nierzadko wstrząsające.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
21 września 2022, środa.
Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...
-
Wczoraj opracowywałem do sprzedaży dość rzadką książkę, wspomnienia polskiego oświatowca i ludowca Teodora Kaczyńskiego Z Żółtym Kuferkiem...
-
Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...
-
Dzisiaj kupiłem jedną (!), powtarzam tylko jedną książkę. Poszperałem w pudłach z rezerwami na magazynie i do tej jednej smutnej pozycji dod...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz