środa, 22 lipca 2020

22 lipca 2020, środa.

Wiedziałem. Wiedziałem, że coś śmierdzi. Kilka dni temu pisałem o zamówieniu u mnie książki przez konkurencję z miasta ościennego. Pierwszą wiadomością, którą dziś odebrałem mailowo było rozpoczęcie sporu ze mną, z powodu rzekomego braku faktury. Dokument oczywiście był w przesyłce, trudno by go przeoczyć, został włożony pomiędzy stronę tytułową, a blok książki. Ale podobno nie ma. Przeszedł do innego wymiaru chyba. Trudno. Zanim cokolwiek jeszcze zrobiłem w tej sprawie, kupiłem u nich pierwszą lepszą książkę na Allegro, wybrałem opcję z fakturą VAT, zapłaciłem. Taka strategia "miecza obusiecznego".  Po zrobieniu tego wysłałem miłą i rzeczową odpowiedź, wysłałem fakturę elektronicznie. Zaproponowałem, że mogę podrzucić im duplikat, bo te kilka kilometrów nie jest dla mnie problemem. Spór już zakończony. Tylko co to miało na celu? Sprawdzenie liczby faktur? Pokazanie, że cię obserwuję? Jeszcze się pewnie dowiem. Tak sobie myślę, że jeśli było coś nie tak, zawsze można zadzwonić, napisać poprzez formularz kontaktowy, a nie zaraz rozpoczynać spór jako formę zastraszenia i pokazania swojej siły. Na mnie to po ponad dekadzie handlu nie robi zupełnie wrażenia. Podobnie kiedyś zareagowała [tu rzeczywiście przeoczyłem fakturę i dałem paragon] pewna "topowa" polska pisarka. To akurat mogę zrozumieć, co będzie pisać, a tym bardziej dzwonić do jakiegoś tam antykwariatu. Jest przecież gwiazdą.

Nie wiem co w tych ludziach siedzi. Jest zdjęcie w aukcji, napisałem, że rzeczywiste i takie jest. Jest opis stanu, rozbudowany, w którym wszystko pisze. Dostaję pytanie - czy ona jest w dobrym stanie? Normalnie, aż mam chęć napisać, że nie, że sobie tak tylko wymyślam, że jest plamiona, podarta, brudna, zatęchła, spleśniała z dziurą w środku i polana moczem. Przełykam ślinę, robię głęboki oddech i odpisuję, że mogę dosłać dodatkowe zdjęcia. Teraz seria zdjęć, napiszę kilka mailów, a książki i tak nie sprzedam. Ech...

W sobotę jadę zobaczyć duży księgozbiór beletrystyki, podobno większość w miarę nowa i jest to pierwszy właściciel tych książek. Dobrze i źle. Dobrze, ponieważ fajny towar, źle - nie będzie tanio, chyba, że będzie rozumiał, że książki używane w większości przypadków nie są wiele warte. Zarabia się na tych wyjątkach od tej reguły. 

Dzisiaj robię dzień ze słownikami. Mam cały karton takowych, trochę się uzbierało. Nie przewiduję wielkiego zainteresowania takim towarem. Jest nikła szansa na sprzedaż, ponieważ to słowniki fachowe, zwykłych w ogóle nie kupuję.

Miałem nie kupować już żadnych płyt w tym miesiącu. Wyszło jak zwykle. Na stronie fanklubu Riverside ukazał się preorder solowej płyty Maciej Mellera Zenith. Kupiłem winyl i CD. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

21 września 2022, środa.

Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...