Pisania "sobie i muzom" ciąg dalszy. Wczorajszego postu, według statystyk blogera nikt nie przeczytał.
Wieczorkiem naprawiłem stary pochodzący z końca lat '60 malutki gramofonik DUX. Leżał u mnie ze 5 lat, może więcej. Dopiero prezent w postaci płyt szelakowych dał mi impuls do jego reanimacji. Na moim obecnym gramofonie nie można odtwarzać tych płyt, bo nie ma on odpowiedniej prędkości 78 obrotów i odpowiedniej igły. W tym staruszku, który wskrzesiłem dożycia wszystko to jest. Brakowało kilku części w mechanice, które dorobiłem. Teraz śmiga. Taki chwali-wpis, ale musiałem. Nie było to takie łatwe, ponieważ nigdzie nie ma rysunków i schematów dość skomplikowanej mechaniki. Lata pracy przy naprawie mechanizmów wag na coś się wreszcie przydały.
Oprócz tego, nic nowego. Monotonia przerywana telefonami i mailami z dziwnymi pytaniami, najczęściej o coś, czego nie mam.
Allegro w swej wspaniałości odłożyło obowiązkowe wprowadzanie numeru ISBN na czas nieokreślony. Podobno było wiele niepokojących ich sygnałów od sprzedawców. Nie jestem sam. W polskich wydawnictwach można znaleźć ISBN od 1979 roku. Nie wszystkie książki są nowe, czasami sprzedajemy też takie "starożytne" na przykład z 1960 roku gdzie go nie ma, ponieważ jeszcze nie istniał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz