Kilka słów na niedzielę.
Wczoraj nie podszedłem do komputera nawet na metr. Walczyłem dzionek cały z rurami. Wykrakałem sobie ostatnio kłopoty. Jedną z czynności, które musiałem wykonać było przewiercenie się przez podłogę. Niestety pod moją łazienką zgodnie z sztuką budownictwa średniowiecznego, są stropy zrobione w łuk. Tak się złożyło, że wierciłem przy ścianie, więc trafiłem w najgrubszy fragment. Wiertła długości 60 cm okazały się za krótkie. Dobrze, że namierzyłem dość tanie, metrowe wiertła w gazetce pewnego marketu. Szybko się umyłem, przebrałem i pognałem. Kupiłem. Zainstalowałem też prostą instalację elektryczną w nowym magazynie książek. Światło przy przeglądaniu księgozbioru jest przydatne oraz wskazane. Reszta pracy przebiegła bez niespodzianek, ale i tak skończyłem grubo po dwudziestej, umyłem się spłukując brud w nową instalację i... padłem.
Aaaa...zapomniałbym. W piątek wpadła z odwiedzinami Joasia, znajoma, którą poznałem dawno, dawno temu, ponieważ pracowała w konkurencyjnym antykwariacie gdzie czasami coś zamawiałem. Swoją drogą jest aktywną Grupowiczką i komentatorką tego bloga. Było jak zawsze miło. Zaprzyjaźniła się też z moją żoną.
Dziś od samego ranka co chwila biegałem po piwnicach z latarką i duszą na ramieniu, sprawdzając, czy gdzieś cała moja misterna konstrukcja przypadkiem nie przecieka. W magazynie sobie włączyłem światło, bo mam! A co! Nigdzie nic nie cieknie. Uff...
W przerwach, w których nie wgapiałem się nerwowo w kolanka i rurki, wystawiałem zaległe aukcje na Allegro. Zaległości jakoś nadrobiłem. Wystawiłem skromnie na Grupie tylko siedem tomów serii o Harrym P. oraz 12 tomów Historii II Wojny Światowej. Ten drugi tytuł źle mi się kojarzy. Kiedyś strasznie "popłynąłem" na jego sprzedaży. Z mojej winy, ale uraz został. Omijam go zawsze szerokim łukiem, jednak niedawno kupiłem w "pakiecie", więc mam. Parę dobrych lat temu sprzedałem te dwanaście tomów na Allegro, jednak popełniłem błąd i wysłałem złemu kupującemu. Na moje usprawiedliwienie nadmienię, że panowie mieli te samo nazwisko, co jednak mnie zupełnie nie tłumaczy. Szczęście w nieszczęściu wysłałem swemu stałemu klientowi, który od razu do mnie zadzwonił i obiecał podrzucić 16 kilogramową pakę do mnie w zamian za jakieś książki z oferty. Zgodziłem się. Podsumujmy. Wysyłka, później ponowna wysyłka, książki za przysługę-usługę transportową... w efekcie mój błąd kosztował mnie więcej niż wartość tego kompletu "Historii II Wojny", ale przynajmniej "wyszedłem z twarzą" z tej sytuacji. Od tego czasu nie kupuję tego tytułu, może jest to błąd, ponieważ już pewna Pani z grupy zamówiła te książki.
Umówiłem się też z stałym dostawcą książek na odbiór moich zamówień z kilkunastu dni. Przywiozłem z Katowic kilkadziesiąt "Chmielewskich" i parę innych tytułów. Z rozpędu te "inne" wystawiłem już na Allegro.
Poczułam się dzisiaj prawie jak blogowy "lider wśród fanów"! 😀👍
OdpowiedzUsuńUprzedzam tylko czytających, że spotkania u naszego Dilera są ze spotkania na spotkanie dłuższe i ciągle za krótkie! 😉😀
Pozdrowienia dla Karoliny! 😀👍