Sobota rano. Wczoraj zdobyłem dokładnie 267 książek. Tematyka głównie nauki humanistyczne i sport z małymi wyjątkami. Trudne tematy w sprzedaży, tzn, książki z tych "pracochłonnych". Dobrze, że zbliża się październik, wtedy właśnie jest najlepszy okres na ich sprzedaż w związku z rozpoczęciem roku akademickiego.
Żona przypominała mi o Sewerynie Krajewskim, w brutalny, dźwiękowy sposób. Nie lubię go, nic nie poradzę. Ona tak, właściwie uwielbia jedną jego piosenkę, którą może słuchać w kółko. Muszę to jakoś znieść. Doszedłem do wniosku, że jaki kraj, taki McCartney. Jaki kraj, taki też wzrost zachorowań. Dwa - trzy tygodnie temu przedziałem nagły wzrost. Nie pomyliłem się.
Dziś zajmuję się pracami domowo - remontowo - gospodarczymi. Kiedyś niestety trzeba. Mam do poskręcania kilka metalowych regałów, które zakupiłem przedwczoraj. Ciężkie i wielkie jak cholera, ale to dobrze, będą stabilne i pojemne. Chcę też coś wymyślić i od razu zrealizować w praktyce, w sprawie wentylacji w drugim magazynie książek. Zrobię jakiś wywietrznik lub kratkę. Mam do pomalowania kraty, które wstawiałem do okien, chociaż to chyba nie dziś, bo pada. Muszę też zaimpregnować skrzynki drewniane na książki i płyty oraz wina. W przerwie, jeśli taka oczywiście się zdarzy, w co szczerze wątpię, wystawię pierwszy z wielu "humanistyczny" post na grupie.
Żona moja osobista bardzo lubi zespół KULT. Daje on coroczne koncerty w ramach swojej "Pomarańczowej trasy". Kupiłem w tajemnicy '"po cichu" bilety na koncert w Gliwicach. Będzie KULTuralnie. Oczywiście jak koncertu nie odwołają z powodów wiadomych. Na to wydarzenie wybierają się też nasi dobrzy znajomi, wiec KULTuralnie będzie jeszcze bardziej. Bilety Poczta nasza kochana dostarczyła wczoraj. Były piski i podskoki z radości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz