czwartek, 3 grudnia 2020

3 grudnia 2020. Czwartek

Pić! Zrobiłem za słoną sałatkę śledziową na kolację. Płaty za krótko się moczyły w wodzie. Kto się spieszy... tego suszy. Pomijając obrzydliwie wysokie stężenie chlorku sodu, całkiem przystojne danie to było. 

Kilka dni nic nie pisałem, nie było o czym. Ciągle to samo: nowe książki, starzy klienci, pakowanie, wystawianie itp, itd. Wieczorem padam na twarz i gdy się już podniosę, to czytam słuchając w tym czasie płyt lub gapię się na bzdury w TV. Dziś akurat duży pokój okupuje syn z żoną i patrzą na dość durny serial Mroczne materie. Jakoś mnie nie porwał. Oglądają dopiero trzeci odcinek pierwszej serii, co wróży mi długie godziny spędzone w biurze w najbliższym czasie. Będę odpoczywał po pracy w pracy. Taki lajf.  

Post przypominający o płatnościach chyba nie wszystkim "spasował". Widzę po obrażanych klientach, może za ostro napisałem, ale taka prawda. Trudno. Sprzedam drożej gdzie indziej. 

Za chwilę rozkręcę po raz setny laptop - znowu się zblokowała w nim bateria i się nie ładuje. Jak ktoś mnie oświeci co mu dolega - ozłocę. Awaria ta sprzężona jest bezpośrednio z moim mózgiem, gdy tylko pomyślę "ale fajnie, działa od [tu pada data], chyba się naprawił" to natychmiast się psuje. 

Był w międzyczasie pan od brudnych książek. Dwie torby czekają na "swój moment", który nastąpi gdy będę miał wenę, czyste szmatki i morze Izopropanolu. Pewnie nie nastąJak się znam będę te torby omijał i omijał... taka forma kwarantanny dla literatury. W bibliotekach mają specjalne półki opisane datą, gdzie leżą na kwarantannie oddane przez czytelników tomiska. U mnie covid ginie w torbach. Niech na razie ginie. 

Byłem święcie przekonany, że mam wszytko co przetłumaczono na polski, spółki Clarkson - Hammond - May. Dziś wygrzebałem książkę dla młodzieży młodszej napisaną przez Richarda Hammonda Czy czujesz moc? Fizyka - reaktywacja! Zostaje w kolekcji.

Wczoraj w nocy był dość spory mróz. Podobno minus siedem stopni. Załatwił mi akumulator w samochodzie. Udało mi się go odpalić jakoś przy pomocy wyjętego w weekend z motocykla akumulatora i kabli rozruchowych. Miałem tego dnia sporo jeżdżenia. Wyglądało to tak - żona za kółkiem z jasną instrukcją niegaszenia silnika pod żadnym pozorem, bo bateryjka się ładuje, ja latający z paczkami, dokumentami, zakupami itd. Dodatkowo przestał się otwierać bagażnik na czujnik dotykowy. Można otworzyć go teraz tylko kluczem, a klucz w stacyjce. Wyjmiesz klucz, silnik zgaśnie i tragedia gotowa. Więc te wszystkie paczki, torby ładowałem od strony pasażera przez drzwi skręcając się jak jasny gwint. Gwint jest skrętny, ja nie bardzo. Coś mi strzeliło w żebrach, teraz mi dokucza przy wdechu. Siłą woli podobno można wyleczyć nawet bardzo poważne i nieuleczalne choroby, więc będę wizualizował sobie zdrowe żebra, czekając na kuriera z nowym akumulatorem. Stary sobie zostawię, trzeba niestety dopłacić za taki luksus. Zasilę nim radio w garażu lub inne coś. 

Wody!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

21 września 2022, środa.

Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...