Miała być Wyspa dębów, wiem, ale nie będzie, bo niewiele się zdarzyło. Kilka nowych teorii i tyle. Nic przełomowego.
Przeglądałem książkę Takie sobie dziwności czyli pouczające ciekawostki prasowe Zbigniewa Isaaka i natrafiłem na fragment związany z moją ulicą. Zacytuję w całości. "W Chorzowie przy ulicy Siemianowickiej rowerzysta najechał na bezpańskiego kundla, wałęsającego się po jezdni. Kundel wyszedł z wypadku bez szwanku, rowerzysta za to został tak groźnie pokąsany, że trzeba go było odwieźć do szpitala". Książka wydana w 1974 roku. Taka sytuacja mogła by się zdarzyć i dziś. Taki mamy klimat tu - w Chorzowie Starym.
Jutro jadę po nowości. Oczywiście jeżeli zdołam wyjechać z posesji z powodu oblodzenia. Wczoraj " z rozpędu" wjechał do mnie kurier swym zdezelowanym "dostawczakiem". Zadzwonił do drzwi. Otwarłem i zamiast standardowego "dzień dobry" usłyszałem "zdałem sobie sprawę ze swojej głupoty." Gdyby nie wiadro pisku, stałby jeszcze pewnie na podwórku do dziś. Próby wyjazdu trwały z dziesięć minut, ale jakimś cudem udało się. Dziś zaparkował przy ulicy. Zakupiłem dzisiaj duży worek piasku, więc powinny być nowości.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz