Nie chce mi się, jestem zmęczony i znużony. Brak mi chęci i energii. To nie Covid, lecz ciągłe użeranie się z książkami i ich nabywcami, od chyba czternastu lat z jednym, czy dwoma tygodniowymi urlopami. Człowiek ciągle stara się rozwijać firmę, ciągle zwozi nowy towar, bo jak inaczej? Czymś trzeba handlować. Efektem tego jest większa ilość [czas] pracy i tak w kółko. Pracuję [tu niektórych zaskoczę] dla pieniędzy. Kupuję jak najtaniej się da, sprzedaję drożej, ceny ustalam do obecnej sytuacji na rynku. Z tej różnicy po odjęciu zus-ów, vat-ów, podatków i prowizji i innych opłat, coś jeszcze zostaje. Musi, inaczej bym padł jak multum innych antykwariatów. Większość z moich klientów idzie do pracy, siedzi tam osiem, dziesięć godzin, pięć razy w tygodniu. W tym drugim przypadku te dwie godziny ma zapłacone. U mnie tak nie jest. Koszt utrzymania firmy wynosi obecnie około cztery tysiące złotych. Tyle muszę zarobić, żeby wyjść na przysłowiowe zero. Teraz trzeba jeszcze kupić towar no i z czegoś żyć. Żeby to jeszcze spokojnie można było zrobić, ale nie, cały czas jakieś kłody pod nogi są rzucane, przepisy co chwila zmieniane i niejasne, klienci się obrażają jak się upomnę o kasę, wysyłki za drogie, stan nie taki jak sobie wyobrażali. Idź jeden z drugim do jakiegoś salonu księgarskiego i zobacz ceny. U mnie 10 zł, tam 40 zł. Drogo? Nie sądzę. Teraz o wysyłkach. Idź na pocztę lub zleć wysyłkę do paczkomatu, ale tak samodzielnie. Zrób jeden z drugim list w dużym gabarycie, ciężki lub InPost w gabarycie C. Ciekawe ile zapłacisz? Ciekawe ile się nastoisz? Ja mam taniej, bo mam umowy, ale nie, lepiej stwierdzić "drogo". Przecież mogę mieć wysyłkę za darmo jak trochę pokombinuję, myśli jeden z drugim. Zamówię za 40 zł, mam wysyłkę i zwrot darmowy w tej cenie. To co, że chcę tylko jedną książkę za 5 zł. Zamówię dodatkowe za 35 zł i je natychmiast oddam, bo mogę. "Rozwaliłem system" - myśli dumnie taki pacan.
Wczoraj przywiozłem "na oko" coś ponad 700 książek, w piątek następna dostawa. Dziś zaszczyci mnie pan od brudnych książek. Ma zabrać też płyty, będę zgadywał - brudne. Część z tych 700 leży jeszcze w bagażniku, nie dałem rady ich wszystkich przytargać, znów odezwał się kręgosłup. Rwie mnie w krzyżu i promieniuje, aż do lewej łydki.
Jak mam chwilę czasu to siadam i próbuję słuchać płyt. Wiecie, że je kolekcjonuję. Tego nawet nie chce mi się robić, rzadko wytrzymuję cały album. Nie wiem, czy to ze zmęczenie, czy mnie już to przestało bawić. Polowanie na płyty jest super, od ich kupowania jestem uzależniony, jednak gdy już siadam, żeby przesłuchać nowy nabytek, nie czerpię z tego przyjemności. Zdarza się, że zasypiam. Wypaliłem się. Zamiast słuchać, oglądam. Robię maraton filmów z Jamesem Bondem. Po kolei, od najstarszego, zobaczyłem nawet Casino Royale z Woodym Allenem, co jest sporym wyzwaniem. Do nowego roku zobaczę całość.
Zaraza daje ludziom popalić, a dopiero się rozkręca. Wszystko to idzie w złym kierunku. Wczoraj w Wielkiej Brytanii odkryto mutację jeszcze bardziej zaraźliwą. Szczepienia? Poważnie? To chyba jeden z najmniej zbadanych leków, a dwukrotne szczepienie daje odporność na pół roku. I co dalej? Następna nieprzebadana szczepionka? Byle nie ta brazylijsko - chińska. Osobiście mi pandemia zbyt bardzo nie dokucza. Dezynfekcja, dystans, maseczki - super. Nie mam z tym problemu, maseczka nawet bardzo mi odpowiada, ponieważ nie marznie mi nos oraz mogę ziewać do upadłego, nie zwracając zbytnio na siebie uwagi. Tak, zakładam maseczkę na nos. Ciekawe czy niektórym siusiak tak samo wystaje z majtasów, jak nos znad maseczki? Zadałem takie pytanie jednemu z klientów w kolejce do kasy w sklepie. Chyba nie zrozumiał. Zawsze byłem odludkiem i dobrze mi z tym. Z ludźmi są tyko kłopoty, stresy i wydatki. Mam grono kilku przyjaciół, z którymi właściwie nie muszę się spotykać. On-line wystarczy, czasami, aż nadto. Nie wiem po co to piszę.
Tu i teraz mogę gładko przejść od informacji, że nie będę pisał na razie nowych postów na blogu. To bez sensu, gdy nie bardzo nie ma o czym pisać. Widać to po częstotliwości ostatnich moich wpisów. Może czasami, ale rzadko coś wystukam. Mam dość innej roboty i nie mam na to ochoty. Zrymowało się. Poza tym i tak tego nikt nie czyta.