sobota, 30 stycznia 2021

30 stycznia 2021, sobota.

Wreszcie coś napiszę...

Samochód sprawny, OC zapłacone, przegląd klepnięty, więc wreszcie zwiozłem część książek, które czekały na odbiór przez cały zeszły tydzień. W poniedziałek i wtorek przywiozę resztę i będę na bieżąco. Z tego powodu dziś i jutro pracuję -  wyceniam, umieszczam posty na grupie, i tak dalej... muszę zrobić miejsce na nowości. 

Organizm mój styrany chyba zastrajkował. Od ponad tygodnia nie wypiłem łyka kawy, żadnego alkoholu, nawet piwa. Nie, że jestem chory, bo chyba nie jestem, ale po prostu nie mam na to ochoty. Zupełnie. Kiedyś bez kawy nie zaczynałem dnia, teraz mnie wykrzywia na samą myśl. Oby mi to przeszło. Dopiero co niedawno kupiłem irlandzkie destylaty i kilogram dobrej kawy ziarnistej. Mam to wywalić? W sensie kawę. Gości nie mam [bo nie mogę] żeby ich częstować. Prędzej zwietrzeje w tym tempie, a alkohol niech leżakuje.

W tym tygodniu dostałem negatywa na Allegro. Nie wiem za co i się niestety nie dowiedziałem. Klient w punktacji poleciał z obsługi i kosztów wysyłki, natomiast zgodność z opisem wystawił na pięć gwiazdek. Nie wiem co rozumie przez obsługę - książkę dostał za dwa dni od zamówienia. Może mu jej osobiście nie zawiozłem razem z czekoladkami i ukłonem w pas? Wysyłkę też wybrał najtańszą i to taką, na której cenę nie mam wpływu. Zupełnie bez sensu. Właściwie przez te lata całkowicie uodporniłem się na debili. Kiedyś by mnie krew zalalła, teraz to po mnie spływa jak po przysłowiowej kaczce. Średnio raz na rok - dwa lata trafia się jakiś negatyw. Tak sobie liczę, że w moim życiu dostałem ich pięć lub sześć i żaden nie był uzasadniony. Nie to, że jestem idealny, bo nie jestem. Mylę się jak każdy, czasami coś zawalę, ale zawsze można dojść do porozumienia. Za moje pomyłki nie dostałem żadnej negatywnej oceny. 

Przejrzałem grupę, archiwalne wpisy. Efektem tego jest kilku usuniętych użytkowników. Kilku dodatkowo opuściło grupę za nie płacenie za zamówienia. Ordnung muß sein!

W ostatnich zakupach pojawiła się książka Maurycy E.M. Forster. Jezuniu, ale jest droga. Jej ceny zaczynają się obecnie od osiemdziesięciu złotych, a jeszcze parę lat temu...  nie będę marudził, mam trzy egzemplarze. Nie mam za to całości Kapitału Marksa, pomimo zapewnień o jego kompletności przez sprzedającego. Brakuje części drugiej tomu drugiego i części drugiej tomu pierwszego. Musze gdzieś je dokupić. To częsta pomyłka, nawet w znanych antykwariatach, nie są świadomi podziału tomów na części w tym dziele. Widocznie zawsze muszę o to dopytywać. 

środa, 27 stycznia 2021

27 stycznia 2021, środa.

Biuro księgowe podniosło mi opłatę o prawie 80%. Osiemdziesiąt procent! Nie wiem, czy nie zmienię go na inne, chociaż może opłaty mogą być podobne. Muszę podzwonić. Każdy orze jak może. Część firm upadło z powodu lockdownu, więc odeszły z księgowania, trzeba więc tą pozostałą jeszcze grupę przedsiębiorców potraktować wyższą fakturą. Kasa przecież musi się zgadzać. 

Melduje posłusznie, że napływ książek jest stały i wysoki. Jestem na granicy przerobu. Oby tylko się zbytnio nie spiętrzyło, bo może mnie ta fala literacka zatopić.

Auto u mechanika. Trzeba poprawić to i owo przed przeglądem technicznym. W piątek na spokojnie będę odbierał nowości, przecież dziś autobusem ich nie zwiozę. Żeby mnie dobić całkowicie przyszła informacja, że OC się kończy. Następne siedem stówek wyfrunie z kieszeni. 

Z powyższego powodu z samego rana najeździłem się komunikacją miejską. Musiałem załatwić pilne sprawy w Urzędzie Miejskim związane z podatkami. Miałem trochę czasu, ponieważ byłem umówiony na godzinę 10.00, a jakoś wcześniej udało mi się dojechać przez te śniegi. Odwiedziłem Aldiego [czy tam Aldika], gdzie znalazłem to, czego nie wiedziałem, że potrzebuję. Kupiłem wózek, dokładniej okrągłą podkładkę z kółkami pod Filipka. Filipek to oczyszczacz powietrza DualScan Philipsa, który dba o dobrą atmosferę w domu i biurze. Teraz jest mobilny. Nie mogli fabrycznie mu kółek zmontować?  

Tak sobie dziś rozmyślałem na spacerze z Sarą na temat mózgu i jego dotlenienia. I na temat sportu. Powodem do tego była sytuacja, następująca: jakiś pacan, sportowiec, pożal się boże na rowerze postanowił mnie rozjechać. Ścieżka biała, bo ośnieżona. Szeroka. Ja w granatowej kurtce, więc chyba widoczny na białym tle... Wywnioskowałem, co następuje:  duży wysiłek fizyczny takiego cyklisty powoduje przekierowanie całej krwi do mięśni, więc mózg jest niedotleniony i nie funkcjonuje prawidłowo. Stąd występujące zaburzenia widzenia. Winny jest sport. Podobnie mają biegacze. Ci oprócz wyżej wymienionego niedotlenienia muszą jeszcze dodatkowo wysilać umysł powtarzając sobie w myślach, lewa-wdech- prawa-wydech. Inaczej się pogubią. Chociaż kolarze też mogą o tym myśleć... nie brnę w to dalej. 

czwartek, 21 stycznia 2021

21 stycznia 2021, czwartek.

Zadzwonił jegomość z pytaniem czy kupię od niego stare nuty. Oryginalne nuty Mozarta. Przedwojenne. Odmówiłem z nieukrywaną wesołością. Rozbawiła mnie ta sytuacja. 

Dzień jak co dzień. Przywiozłem nowości. Tym razem dobre tytuły, w dużej części nowe. Przyszła część zamówionych książek, o których wspominałem w ostatnim wpisie. Kilka kompletnych zestawów jest już wystawionych na Allegro. 

Kończę pracę, zamykam komputer i zasiadam z szklaneczką irlandzkiej łychy na kanapie. Mam w planie przesłuchać dziś dwa analogi, które wpadły do kolekcji. W spokoju, w dużym pokoju. 

środa, 20 stycznia 2021

20 stycznia 2021, środa.

Odtajałem! Było ciężko. Fala mrozów dała się we znaki... właściwie to głównie automobilowi, mnie tylko pośrednio. Przestały otwierać się zamki w drzwiach, które zamarzły całkowicie. Jedyne, co można było zrobić to otworzyć bagażnik kluczykiem i stamtąd jakimś sposobem otworzyć drzwi kierowcy od środka. W tym celu wymyśliłem pewne udogodnienie. Do klamki drzwi od środka przymocowałem linę taterniczą i przeciągnąłem ją do bagażnika. Proces wsiadania wyglądał następująco: najpierw trzeba było kluczykami otworzyć drzwi od strony kierowcy, oczywiście się nie otwierały, tylko sygnalizowały otwarcie. Następnie tym samym kluczem trzeba było otworzyć klapę bagażnika. Tam chwycić przygotowaną linę i zdecydowanie za nią pociągnąć. To powodowało otwarcie drzwi kierowcy, można było wsiąść i jechać. I tak za każdym razem. Nie wspominam już nawet o problemach z samym wyjazdem z posesji pod górkę. Bez odśnieżania co chwila w ogóle by się to nie udało. Ale to już przeszłość, teraz mamy roztopy. Śnieg topnieje i zamienia się w breję, jedynym pocieszeniem jest to, że zamki "puściły", ale profilaktycznie linę zostawiam jeszcze do wiosny w aucie. Besta ze wschodu chwilowo odpuściła. 

Nie narzekam na brak pracy. Wciąż zwożę duże ilości nowości [teraz mogę już wleźć do auta jak człowiek], jako-tako [po japońsku] też się sprzedają. Nie ufam grupowiczom, którzy wystawiają ten sam towar pod kilkoma kontami. Usuwami ich, po czym pojawia się inna osoba z tymi samymi zdjęciami, znowu usuwam, itd. Może źle robię? Na Allegro do szewskiej pasji doprowadzają mnie klienci bez wyobraźni. Do takich zaliczam tych, którzy nie są w stanie samodzielnie wymyślić sobie nazwy użytkownika, tylko korzystają z automatu. Mają nazwę typu "Client:ijakieścyferki". Przy przygotowywaniu paczek i oklejaniu ich etykietami  można cholery dostać. Wszystko muszę sprawdzać kilkakrotnie, żeby nie pomylić tych "Clientów". 

Postanowiłem w weekendy nie pracować [no chyba, że będę musiał], nie odpowiadać na maile, zapytania, SMS-y, nie odbierać firmowego telefonu, nie otwierać Messengera. Przecież ci pytający raczej nie są w pracy w tym czasie. Potrafię dostawać zapytania po 23 w niedzielę. Jeśli odpowiem w poniedziałek chyba nic się nie stanie? Weekendy mam do odpoczywania, dla rodziny i przyjaciół. Inaczej zwariuję i  skończę w Toszku. W miniony weekend zobaczyłem cały sezon serialu Utopia na Amazon Prime Video. Polecam, na czasie -  grypa i komiks. Zawsze wiedziałem, że fani komiksów tak do końca to nie są normalni [tu uśmiech].

Od kilu dni miałem ochotę na coś specjalnego do zjedzenia, czegoś chciałem, czegoś mi brakowało, ale zupełnie nie wiedziałem co to jest. Dzisiaj w sklepie z owadem w herbie mnie olśniło. Metka cebulowa!! Zakupiłem i zżarłem. Jestem szczęśliwy! 

Zamówiłem sporą ilość książek z innych antykwariatów. Wszystkie tytuły w celu uzupełnienia serii, cyklów czy brakujących tomów do całości. Będę takie "operacje" robił co dwa tygodnie. Niekompletnych egzemplarzy mam około pół tysiąca, czasami bardzo wartościowych tytułów. Kiedyś trzeba się tego pozbyć, niektóre leżą już dziesięć lat na regale czekając na swoją drugą połówkę. 

Zaniedbałem konto na Instagramie, ale co tu wrzucać? Ciągle te same książki? 

Serwis, który obsługuje mi paczki DPD z Allegro jako darmowe w usłudze SMART! naliczył mi za nie pieniądze i wysłał stosowną fakturę od opłacenia. Kilka telefonów później okazało się, że nie tylko moja firma została obciążona. Podobno to błąd w systemie. Mają rozpatrzyć wszystko i oddać pieniądze do 90 dni, oczywiście nie na konto, tylko do wykorzystania na inne przesyłki. Super, normalnie rewelacja..

Pojawiła się nadzieja, że w niedługim czasie punkt, z którym współpracuję od niedawna wprowadzi DPD i Pocztę Polską do oferty. Marzenie się spełni! Obiecałem właścicielowi, że się uchlejemy jak to wyjdzie. Napisałem to publicznie i dotrzymam słowa. 



czwartek, 14 stycznia 2021

14 stycznia 2021, czwartek.

Miała być Wyspa dębów, wiem, ale nie będzie, bo niewiele się zdarzyło. Kilka nowych teorii i tyle. Nic przełomowego. 

Przeglądałem książkę Takie sobie dziwności czyli pouczające ciekawostki prasowe Zbigniewa Isaaka i natrafiłem na fragment związany z moją ulicą. Zacytuję w całości. "W Chorzowie przy ulicy Siemianowickiej rowerzysta najechał na bezpańskiego kundla, wałęsającego się po jezdni. Kundel wyszedł z wypadku bez szwanku, rowerzysta za to został tak groźnie pokąsany, że trzeba go było odwieźć do szpitala". Książka wydana w 1974 roku. Taka sytuacja mogła by się zdarzyć i dziś. Taki mamy klimat tu - w Chorzowie Starym. 

Jutro jadę po nowości. Oczywiście jeżeli zdołam wyjechać z posesji z powodu oblodzenia. Wczoraj " z rozpędu" wjechał do mnie kurier swym zdezelowanym "dostawczakiem". Zadzwonił do drzwi. Otwarłem i zamiast standardowego "dzień dobry" usłyszałem "zdałem sobie sprawę ze swojej głupoty." Gdyby nie wiadro pisku, stałby jeszcze pewnie na podwórku do dziś. Próby wyjazdu trwały z dziesięć minut, ale jakimś cudem udało się. Dziś zaparkował przy ulicy. Zakupiłem dzisiaj duży worek piasku, więc powinny być nowości. 





środa, 13 stycznia 2021

13 stycznia 2020, środa.

Nie cierpię zimy! Zimno, mokro, a przyroda złośliwie co chwila dosypuje więcej tego wstrętnego zimnego i mokrego. Dba o to bym miał zajęcie. Trzeba ogrzewać dom, latać z tym opałem między piętrami, zanim się rozpali trzeba wynieść to co się nie spaliło wcześniej. Trzeba też odśnieżać, samochód, podjazd, podwórko. Dziś przepychałem tony śniegu z jednego miejsca na drugie już dwa razy. Każdemu, który lubi zimę i za nią tęskni, polecam własnoręczne odśnieżenie 200 m kwadratowych parę razy. Taka praca wybije mu z głowy te zachwyty raz na zawsze. Zima powinna być w górach. Jak ktoś chce, proszę. Można pojechać, ale w mieście to ja podziękuję. Jak już skończy się to szaleństwo wszystko stopnieje, zamieni się w błoto i brud. 

Zastanawiałem się dziś, co w związku z opadami śniegu, i to obfitymi zrobią ci, którzy noszą te bezsensowne, zaparowane przyłbice, ale nie normalnie, ale do góry nogami. Mocują to coś, jakoś na brodzie, a otwarta część jest na wysokości oczu. Będą mieli teraz problem z odśnieżaniem nosa i ust. Wcześniej myślałem, że ten sposób noszenia ma na celu lepszy odbiór fal 5G, teraz może być zakłócony oblodzeniem.  

Na grupie umieściłem dziś post z samymi bajkami i młodzieżówkami. W sunie coś około 150 pozycji. Te, które się nie sprzedają wywiozę do jakiegoś przedszkola czy innej świetlicy. 

Wczoraj wystawiłem na Allegro trzy tomy Gabaldon w stanie agonalnym. Opisałem je jako uszkodzone. Oprócz zmęczonych okładek z ubytkami, wnętrza były kompletne, jednak z przybrudzeniami i zaplamieniem tu i ówdzie. Jednym słowem tragedia. Wystawiłem je w komplecie. Sprzedały się prawie od razu. Fenomen. Czego to nie robi serial. Podobnie jest teraz z Osiecką i jej książkami, tanio nie uświadczysz. To też za sprawą Serialu TVP. Listy do Brata Vicenta van Gogh'a też sporo podrożały w ostatnim czasie. Tu akurat nie wiem czemu. Rok temu sprzedawałem je zawsze około 20 zł, teraz najniższa możliwa cena to sześćdziesiąt kilka złotych. Nie będę narzekał, mam do sprzedania egzemplarz. 

Dziś trochę się "nagimnastykowałem", próbując wysłać paczkę DPD z darmową dostawą w opcji SMART! poprzez E-pakę z dostarczeniem do punktu, tak żeby kurier nie przejeżdżał po nią do mnie, bo i tak jadę z paczkami InPost do POP, który obsługuje E-Paka. Trochę skomplikowane, wiem. Nie da się! Allegro się nie dogadało z e-Paką, bądź DPD nie doszło z nimi do porozumienia. Dzwoniłem w tej sprawie do informatyków e-Paki. Matko, jakbym z przedszkolakiem rozmawiał. Mówię -  z Apaczką się da to zrobić, z Furgonetką się da, a u was nie. Dlaczego? Kazali mi przysłać zrzuty ekranu z innych firm. Wybiłem im to z głowy, przecież to dane "wrażliwe" zawierające dane osobowe. Skończyło się na tym, że podziękowałem i się rozłączyłem. Ciekawe ile tacy w dziale IT zarabiają, i za co?  Moim marzeniem jest to, żeby wszystko zawozić do jednego punktu. Paczkomaty i Paczki w Ruchu już "połapałem", ale jeśli można by było jeszcze Pocztę Polską i kurierów w jednym miejscu nadawać ... może kiedyś, ktoś wymyśli taki oddział. Dziś podobno jest Dzień spełniania marzeń. To moje... albo nie...chcę złotą rybkę! Pierwsze moje życzenie do tej rybki by brzmiało "chcę sto złotych rybek". Jakoś dałbym radę.

Wczoraj wyemitowano Wyspę dębów odcinek drugi, jurto opisze, dziś mi się nie chce. 

wtorek, 12 stycznia 2021

12 stycznia 2020, wtorek.

Zalatany dzień. Dużo pakowania, w tym wiele ogromnych i ciężkich paczek. Do teraz je czuję "w kręgosłupie". Przywiozłem parę setek super książek, po części nowych. Ten pierwszorzędny towar wywołał spore zamieszanie na grupie. Do piątku mam w planach wszystkie wycenić i wystawić, ponieważ wtedy jadę po nową dostawę. 

Nowa książka Leśniewskiego jak przewidywałem wiąże się z wydatkami... wylicytowałem rzadką płytę, której nie kupowałbym pewnie przed lekturą dzieła pana Jacka. Davy Graham ‎– Folk, Blues & Beyond w pierwszym brytyjskim tłoczeniu mono zasilił kolekcję.

czwartek, 7 stycznia 2021

07 stycznia 2021, czwartek.

Sny to dziwne zjawisko. Rzadko je pamiętam, dziś jednak jest inaczej. Śniłem, że naprawiam silnik Komara, takiego starego polskiego motoroweru. Dokładniej wał korbowy. Jeszcze dokładniej - połączenie wału z tłokiem. Naprawę uskuteczniałem nietypowo przy pomocy spawarki i młotka. Nietypowo też byłem ubrany, w białą koszulę, krawat też miałem założony. Łapy w smarze, a ja na galowo. Strój taki na mej osobie z powodu wcześniejszej obecności na egzaminie z języka rosyjskiego. Nic nie umiałem. Panika, strach i nerwy. Koniec końców napisałem prawie wszystko, a dokładniej odpisałem od kolegi Rafała. W realu Rafał rosyjskiego ni w ząb nie rozumie, chyba, że czegoś nie wiem. Wracajmy do snu... zaraz po naprawieniu tego moplika miałem jechać na ślub. Niestety nie wiem czyj. Może swój? Nie wiem też czy na tym motorowerze. Obudziłem się. Przytacham z magazynu Sennik, a może lepiej nie...

Byłem umówiony dziś po odbiór nowych książek, ale niestety musiałam to przesunąć. Chciałem na jutro, jednak następny termin, w którym jest to możliwe to wtorek. Może i dobrze, trochę wyczyszczę magazyn do tego czasu. 

Dostałem rekordowe zamówienie, nie pod względem finansowym, chociaż to ładna sumka, ale pod względem ilości książek. Ponad osiemdziesiąt pozycji, w większości opasłych tomów. Zamówienie to kwalifikuje się do darmowej wysyłki. Klient ma specjalne życzenie, chce aby wysłać mu je do paczkomatu w paczkach po 5 kg. Niestety nie da rady. Darmowa jest jedna wysyłka na zamówienie, w tym przypadku mogę się zgodzić wysłać całość w trzech paczkach na mój koszt, ale nie w dziesięciu, czy piętnastu. Dołożyłbym wtedy do interesu ponad stówę. Antykwariat to nie e-obuwie. Właśnie z powodu kompletowania tego zamówienia mam opóźnienie i musiałem przesunąć odbiory. Pozbieranie wszystkich książek zajęło mi ponad 4 godziny. To i tak dobry czas. Jakby to zobrazować... jeśli jedną książkę będę odnajdywał na minutę, to całość zamówienia w tym tempie przygotuję w godzinę i dwadzieścia minut. Niestety szukałem dłużej, znacznie dłużej. 

Jest po dwudziestej pierwszej. Nic więcej nie robię. Miałem wystawić kilka książek na Allegro... nie mam już sił i oczy mnie bolą. 

środa, 6 stycznia 2021

06 stycznia 2021, Królów trzech i wir czasoprzestrzenny.

Gapię się w monitor. Opornie idzie mi dziś pisanie. Komputer przeszedł już w stan uśpienia dwa razy, ja prawie trzy. Może to dlatego, że jestem niewyspany. Nie umiałem wczoraj zasnąć, "odpłynąłem" dopiero po drugiej w nocy, a o czwartej obudził mnie pies. Nie wnikając w szczegóły powiem tylko -  spacer o czwartej rano jest ożywczy i rześki. Po nim znów nie umiałem zasnąć. Jak już wreszcie spałem, to śniły mi się puzzle Marvela oraz równie przerażające szukanie książek. Koszmar. A propos puzzli, zostały już połączonymi siłami rodzinnymi ułożone. Się okazało, że nic nie brakowało. Worek odkurzacza został rozpruty i wybebeszony zupełnie za nic. 

O dziesiątej nawiedził mnie pan od brudnych książek z czterema torbami wiadomo czego. Wybrałem jakieś 10 pozycji. Teraz leżą w ozonie. Jutro je przejrzę. 

Pomimo święta pracuję normalnie, chociaż trochę inne mam zajęcia. Codziennie rano przygotowuję przesyłki, co zajmuje mi mnóstwo czasu. Dzisiaj nie muszę tego robić, więc zrobiłem trochę porządku w książkach , które czekają na połączenie serii czy wydań. Kilka się znalazło i skompletowało. Jestem prawie pewny, że na magazynie występuje anomalia czasowo-przestrzenna. Szukałem jednej książki z zamówienia. Mam rejestr. Pisze w nim gdzie ma leżeć. Oczywiście tam nie leżała. Znalazłem ją w innym miejscu, przy okazji szukania innej pozycji z tego zamówienia. Obrazowo wyglądało to tak, że książka dodana na sklep w 2008 roku znalazła się pomiędzy książkami z 2019 roku. Jestem na sto procent pewien, że nie dotykałem jej od tego 2008 roku! Sama się przemieściła. Wir czasoprzestrzenny lub stykające się alternatywne wszechświaty - innego wytłumaczenia nie ma.

Wiele ostatnio książek odrzucam ze względu na uszkodzenia, a właściwie nieporadne ich wcześniejsze próby napraw. Czasami jak to widzę ręce mi opadają. Lepiej by było żeby nikt ich nie ratował wcześniej. Wszystko prawie można naprawić, można zrobić to estetycznie, a nie taśmą klejącą!

Wczoraj obejrzałem dwugodzinny pierwszy odcinek ósmej serii serialu Wyspa dębówCzekałem na to rok. Generalnie był to odcinek wprowadzający, część ekipy z powodu covida była obecna tylko zdalnie w dużej części odcinka. Panowie znaleźli zardzewiałą siekierę, monetę, dwa gwoździe. Zanurkowali w szybie C-1 aby wydobyć "złote elementy", które namierzyli wcześniej kamerą. Nurek oderwał od ściany to "coś", ale je upuścił. Z gracją opadło na dno szybu, na głębokość ponad 50 m. Rozpoczęli skanowanie bagna georadarem. Znaleźli tam prawdopodobnie budowlę. Na innej z działek trwają wykopaliska, które wyjaśniły pochodzenie znajdujących się tam ruin. Podobno to pozostałości pieca smolnego, służącego do produkcji smoły do konserwacji statków. Tam też ponoć jest wejście do kanałów i tuneli, oczywiście zamaskowane. Padło fajne stwierdzenie "tunel jest tunelem dopiero gdy ma wejście." Głębokie. Podczas kwarantanny z nudów przestudiowali dokumenty związane z wyspą i odkryli wyniki analiz z lat dziewięćdziesiątych, z których wynika gdzie są umieszczone tunele. Tyle lat szukali po omacku, a ktoś wcześniej to już zaznaczył na mapach. Tyle. 

Przykład "profesjonalnej" naprawy.


sobota, 2 stycznia 2021

2 stycznia 2021, sobota rano.

Tja.. nowy rok, oby lepszy niż poprzedni. Zawodowo nie mogę narzekać na brak pracy i zamówień, jednakże jeśli pandemia oraz durne obostrzenia się utrzymają jeszcze jakiś czas, gospodarka klęknie zupełnie. Zacznie się duże bezrobocie, a książki nie są artykułem pierwszej potrzeby. Będzie krucho, chociaż używane są dużo tańsze, więc w dobie kryzysu powinny być częściej kupowane. Więcej też będzie chętnych, żeby je sprzedać, wszak pieniądze są potrzebne, a książki mniej ważne niż rachunki czy chleb. Trudno przewidzieć co będzie. 

Ostatnią sprzedaną w starym roku książką była ROMANTYZM I HISTORIA Mari Janion Żmigrodzkiej, a pierwszą w nowym roku Nieznane, niepewne, niebezpieczne. Szkice o Europie Macieja Zięby. Trudno to skomentować. W zeszłym roku było łatwiej [zapraszam do lektury archiwalnych wpisów]. 

Jeszcze w starym roku podpisałem ważną dla mnie umowę, zapewniając sobie tym stałe dostawy książek przez 12 miesięcy. To dużo czasu i dużo książek, a co najważniejsze spokój i pewność, że będę miał czym handlować. 

Wczoraj miałem szczerą chęć popracować, jednak zasiadłem do puzzli. Przesiedziałem tak prawie cały dzień słuchając płyt. Efekt? Połowa ułożona i przesłuchane kilka albumów. Coś mi się wydaje, że nie ma wszystkich elementów. Albo zestaw był niepełny [co jest teoretycznie możliwe, acz wątpliwe], albo w czasie przedświątecznych porządków elementy pożarł odkurzacz. Dziś zrobię mu operację na pełnym worku nożem do tapet.

Sylwestra spędziłem rodzinnie. Głównie gapiliśmy się na telewizor, nie na oferowane specjalne "atrakcje" sylwestrowe. Zaliczyliśmy kilka filmów wcześniej nagranych. Kilka minut po północy zasiadłem przed komputerem i kupowałem pierwszą płytę w tym roku. Limitowany Riverside Wasteland tour Box 2018 - 2020. 2CD / DVD / Blu Ray, wydawnictwo dostępne tylko na stronie fan clubu, którego sprzedaż rozpoczęła się właśnie po północy. Nauczony tym, że takie płyty szybko znikają ze sklepu, nie zwlekałem. Muszę sprawdzić czy już się wyprzedały.

Z żoną zrobiliśmy i przygotowaliśmy do suszenia 6 kg chorizo. Nie jest to debiut, dwa lata temu już je robiliśmy. Na razie wyglądają jak śląska czy podwawelska, z czasem gdy wyschną -  ściemnieją i zmniejszą wymiary, ale to za 2 miesiące. Ślinka mi już cieknie.  

21 września 2022, środa.

Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...