piątek, 30 października 2020

30 października 2020, piątek.

Jest po siedemnastej, a dopiero zaczynam segregować i wystawiać książki. Cały dzień w biegu. Najpierw szybkie pakowanie wczorajszych zamówień, ich dostarczenie na Pocztę i do InPostu. Chwile później już jechaliśmy na pierwszy cmentarz ogarnąć kilka grobów, złożyć kwiaty i zapalić znicze. Od razu w drodze powrotnej kurs do sklepu budowlanego, po kilka rzeczy potrzebnych do remontu pokoju. Szybki obiad i drugi cmentarz. Też w biegu i... deszczu. Takie tempo z prostego powodu - chcę przez weekend nie wystawiać nosa poza dom i skończyć wreszcie ten pokój. Po powrocie do domu dowiedziałem się o zamknięciu cmentarzy od jutra. Ale się wstrzeliłem! Rano nawet nie było dużo ludzi, teraz sobie tego nawet nie wyobrażam. Tej nerwówki wśród ludzi odwiedzających "na szybko" groby swoich bliskich. Tych kroków. Dużo ludzi pewnie o wszystkim dowie się juro i zostaną z zakupionymi dąbkami, zniczami na przysłowiowym lodzie. Ech...

W dalszym ciągu "przerabiam" historię, głównie II Wojnę Światową. Jest wśród tych książek trochę "hitów", duża część jednak to średnio popularne tytuły. No i duża część jest znacznie zniszczonych, co się da naprawiam, jednak dużo zaliczy makulaturę niestety.

czwartek, 29 października 2020

29 października 2020, czwartek.

Łyso mi jakoś. Spodziewając się w niedługim czasie zamknięcia salonów fryzjerskich, udałem się do mojego ulubionego golibrody, celem ścięcia głowy. Dokładniej to pani golibroda. Włosy obcięła, głowę jeszcze chwilowo zostawiła na swoim miejscu. Więc jest mi teraz łyso, żonę natomiast trwale pokręciło - ondulacja.

Pomalowałem sufit, nawet "dziadów" nie narobiłem. Mam dobry wałek się okazało, a dodatkowo jest teleskopowy. Nie trzeba skakać po drabinie. Jestem w niezłym szoku, ten wałek nie kapie! Kosztował tylko 14,99 zł. Wypas. 

Jak wcześniej pisałem suszę schaby. Wiszą sobie w kuchni. Zaczynają już dojrzewać. Smakowity zapach unosi się w całym domu. Normalnie mam ochotę je lizać. Z trudem się powstrzymuję. 

Mało książek w tym wpisie. Generalnie nic ciekawego się nie wydarzyło. Wystawianie, wycenianie, sprzedawanie, pakowanie, wysyłanie, dyskusje z klientami obecnymi i niedoszłymi. Nie zawsze w tej właśnie kolejności. 

Wczoraj miałem kłopoty z internetem. Prawie zupełnie nie działał. Wieczorem nie dałem już rady i zadzwoniłem na infolinię. Po siedmiokrotnym potwierdzeniu wyboru różnymi cyferkami dodzwoniłem się do kogoś żywego. Ten następnie przełączył mnie do kogoś żywego bardziej kompetentnego. Po 37 minutach rozmowy i zresetowaniu modemu, doszliśmy do wniosku, że coś nie działa. Powodu nie znaleźliśmy. Dziś natomiast działa. Przypuszczam, że całe to zamieszanie wynikło z powodu przedłużenia umowy. Jakoś tak dziwnie się to zbiegło w czasie. Dwa dni temu przedłużyłem abonament, dzień później przestało działać. Pewnie ktoś "czegoś tam" nie odhaczył w systemie, ale tego to już się nie dowiem. Najważniejsze, że działa. Chciałem wymienić modem na 5G, ale cena mnie zmroziła. Dwa tysiące bez groszy! Poczekam, aż ta technologia już nie będzie taką nowością na rynku. Wtedy cena zmaleje, albo, aż wprowadzą 6G. Pewnie tak będzie się nazywać.  

Zabrałem się za lekturę książki MY Eugeniusza Zamiatina. Wstyd się przyznać, że jej nie czytałem. 


środa, 28 października 2020

28 października 2020, środa.

Krótki raport sytuacyjny z pola walki, a raczej pobojowiska remontowego. Dwa dni gipsowałem sufit. Masakra! Po pierwszym mięśnie i ścięgna odmówiły mi posłuszeństwa. Następny dzień remontu już jakoś bardziej "gładko" poszedł. Oprócz tego normalna robota antykwaryczno - biurowa oczywiście. Niestety jest ona znacznie utrudniona tym całym remontowym bajzlem. Wczoraj zajmowałem się tylko firmą i to cały dzień niestety.  Jakiś straszny niż intelektualny mnie dopadł. Wszystko strasznie opornie mi szło. Dziś jest lepiej. Mam zamiar szybciej się "wyrobić" i zająć się malowaniem tego cholernego sufitu. Może przygotuję i wyrównam jeszcze jedną ścianę z rozpędu. Kto wie? 

Kiedyś miałem "łeb jak sklep", obecnie tylko sklep. 

Doszło wiele książek do oferty. Głównie historia II Wojny Światowej, wspomnienia, obozówki. Wszytko stare niestety i dość podniszczone, ale za pół ceny się raczej sprzedają.

Zrobiłem trochę porządku w książkach zamówionych na grupie. Są tam też książki, które zostały zamówione i nieopłacone nawet ponad rok temu. Dziś lecą w osobnym poście do ponownej sprzedaży.  

Antykwariusz to detektyw. Dziś prowadziłem śledztwo w zakresie wpłaty na konto. Zamówienie z Facebooka. Użytkownik anonimowy to znaczy nie przedstawiający się swoim imieniem i nazwiskiem tylko pseudonimem, wpłata z konta innej osoby, a w tytule wpłaty "książka". Dziesięć minut życia stracone bezpowrotnie.

Zrobiłem comiesięczne zamówienie na nowe książki pod specjalne życzenia klientów. Będą w przyszłym tygodniu. Nie ma na tym prawie zysku, ale nie o to chodzi. Chodzi bardziej o utrzymanie klienta, który wróci. Przynajmniej mam taka nadzieję. 

Internet dziś nie działa prawie zupełnie. Może jest to związane z tym, że instalują 5G nieopodal. Strona potrafi otwierać się minutę.

sobota, 24 października 2020

24 października 2020, sobota.

Kiedyś dzierżyło się pióro, teraz klawiaturę. Postanowiłem więc ponaciskać trochę klawiszy i napisać co nieco. 

Od dziś cały nasz smutny kraj w czerwonej strefie. Jest więc czerwono-smutno. O polityce nie będzie, bo szkoda nerwów.

Opowieść z cyklu "takie rzeczy to tylko mi się zdarzają". Następna w serii, po akcji ze stołem bez blatu, o którym można poczytać wcześniej. Zamówiłem płytę w Empiku, a dokładniej zamówiłem on-line z odbiorem w salonie. Dostałem info z kodem do odbioru i dodatkowo w prezencie kod obniżający następne zakupy o 20 %. Więc co robię? Oczywiście biorę trzy analogi pod pachę i lecę do kasy, żeby obniżyli mi cenę zgodnie z obietnicą. Jedną z tych płyt, które kupiłem był album Nica Cave'a. Od dłuższego czasu myślałem o jego zakupie,a te 20% mnie przekonało. W domu delikatnie rozcinam folię, wyjmuję płyty i oczom nie wierzę. To dwupłytowe wydawnictwo, są dwie płyty, ale... dwie drugie. Zamiast stron a/b/c/d mam c/d i c/d. Zawiozłem to cudo do sklepu i zrezygnowałem z zakupu. Pieniądze oddali, płyty nadal nie mam. Szkoda tylko zmarnowanego czasu i paliwa. 

Jakiś czas temu kupiłem niszczarkę do dokumentów. Jakie to jest dziadostwo! Nie o niszczenie chodzi, to akurat robi świetnie. Dezintegruje pięknie papier do postaci spaghetti. Jednak budowa tego urządzenia to normalnie "majstersztyk". Ma ciężką górę, w której są noże, elektronika i cała reszta. Dół to sam pojemnik. Góra ciężka, dół lekki. Z powodu tego braku wyważenia, całe to urządzenie co chwila ląduje przewrócone na podłodze. Góra odpada o pojemnika, a wnętrzności wysypują się, dekorując biuro confetti i serpentynami. Ta sama choroba co spryskiwacza z Ikei [do poczytania również wcześniej, dużo wcześniej]. Zastosuję chyba podobną terapię. Wsadzę cegłę do tego pojemnika. 

Na przyszły tydzień zapowiedział się znów pan od brudnych książek. Jeszcze poprzedniej dostawy nie tknąłem. Trzeba się za nie wreszcie zabrać. W poniedziałek również będę miał dużą dostawę książek historycznych i reportaży.

Zabieram się wreszcie za remont dużego pokoju. Mam już wszystko kupione, muszę tylko te wyrafinowane artykuły budowlano-dekoracyjne przy pomocy ciężkiej pracy umieścić na suficie i ścianach. Prostymi słowami wyrównać sufit, pomalować go i nakleić tapety ma ściany. Żeby się nie "zajechać" i mieć czas na pracę rozkładam całe te prace na kilka dni. Sufit - dwa dni, a później jedna ściana dziennie. Ma to swoją dodatkową zaletę. Unika się wielkiego bałaganu i przenoszenia wszystkich gratów [a mam ich wyjątkowo dużo] jednocześnie. 

Więc teraz co? Hops na drabinę.  

środa, 21 października 2020

21 październik 2020. Środa. Oczytani roślinożercy.

Niezły prezent dostałem wczoraj od pewnej klientki. Wystawiła mi negatywa na Allegro, z tym, że nic nie napisała, nie uzasadniła swojej decyzji. Nie podała żadnego powodu. Napisałem do niej maila z prośbą o wyjaśnienie. Chciałbym wiedzieć za co obrywam i skąd taka właśnie decyzja. Dodam, że zakup był ponad dwa miesiące temu! Otrzymałem odpowiedź, którą zacytuję: " Książki poza jedną dieta atkinsa, przyszły w strasznym stanie i sądzę, że były w nich robaki, ktore zjadły mi kwiata. Żałuję, że ich nie odesłałam bo strach je otwierać" [pisownia oryginalna]. Takiej ściemy to jeszcze mi nie serwowano. Żeby robaki z książek zjadły kwiatka! Skubani roślinożercy oczytani! Nic, ręce opadły razem za szczęką, negatyw zostanie przez rok. Pani [jak się okazało później adwokat] bardziej by się postarała wymyślając takie bzdury. Jeśli było coś nie tak rzeczywiście, to w ciągu kilku dni miałbym awanturę, że ho ho, a nie po prawie dwóch i pół miesiąca. Następny delikwent na czarnej liście. Jak tak dalej pójdzie nie będzie niedługo komu u mnie kupować. 

Przywiozłem te nowości, o których pisałem wczoraj. Są już na grupie.

Słonina uwędziła się przepięknie. Może odrobinkę za słona wyszła, ale mi to osobiście nie przeszkadza. Dzisiaj zaczynam suszyć schaby. Jeszcze w niedługim czasie muszę ukisić kapustę. Dużo kapusty. Wszystko to oczywiście jeśli wcześniej mnie szlag nie trafi z powodu stresów serwowanych mi przez klientów lub covida. 


wtorek, 20 października 2020

20 października 2020, wtorek.

Wczoraj miałem młyn i to na własne życzenie. Postanowiłem wysłać zamówienia "na zapas". Tak więc, przygotowywałem wysyłki z części piątku, soboty, niedzieli, no i poniedziałku. Allegro, sklep internetowy, zamówienia telefoniczne i z Grupy. Dwa razy jeździłem z paczkami do paczkomatu i na pocztę. Wszytko to po to, żeby mieć dziś więcej czasu na wędzenie. Zaplanowałem własnie wszystko na dziś w oparciu o prognozę pogody. Synoptycy trafili! Od rana słoneczko. Cudnie! Nie ma nic gorszego niż kapiący deszcz na głowę. Słonina już "kopci się " do rana w zimnym dymie wiśniowym. Żadnej chemii, tylko słonina, sól i dym. Będzie pysznie. Od jutra też zaczynam suszenie schabów w ilości 15 kg. Proces cukrzenia i solenia tych specjałów jest już na ukończeniu.

Wczoraj wieczorem przywiozłem ponad setkę biografii, wspomnień, prac z zakresu historii i archeologii. Dziś jeśli oczywiście dam radę pojadę po ponad 50 nowych książek, które mam umówione telefonicznie. Będą to powieści i bajki. Jest szansa, że pojawią się dziś na grupie. 

Widoczek puzzlowy 1000-elementowy prawie ukończony. Została woda do ułożenia. Nie jest łatwo. Momentami mam ochotę pogryźć te małe kartoniki.

Zapłaciłem podatek dochodowy. Zawsze wprawia mnie to w podły nastrój. Poprawił mi się po zobaczeniu wiadomości, że Jacek Leśniewski wreszcie wyda drugi tom swojego dzieła-przewodnika płytowego o brytyjskim rocku. Chyba po 10 latach. Podobno się już drukuje. Premiera w grudniu. Cena trochę powalająca - 199 zł, ale i tak kupię. Wydatek na książkę to "pikuś" w porównaniu z tym, co będę chciał kupić po przeczytaniu tej książki i kwocie, którą wydam na płyty wcześniej mi nie znane. Wiedza taka jest cenna, dosłownie.

Mądrość dnia: "przy pomocy statystyki, można uzyskać dobre wyniki". 

piątek, 16 października 2020

16 października 2020, piatek.

Pandemia przeraża. Sam trochę zaczynam się bać, ale u moich kilku znajomych można zaobserwować spory niepokój. Jak się chronić - wiadomo. Najlepiej się całkowicie odizolować, co jednak w moim przypadku jest niemożliwe. Właśnie izolacja, a nie daj boże jakaś przymusowa kwarantanna sporo by namieszała w moim biznesie. Jak coś wysłać siedząc w domu? Jak coś kupić nowego? Nie da się. Zamówienia by przychodziły w tym czasie oczywiście, tylko nie mógłbym ich zrealizować. 

Jeszcze w temacie chorób, a właściwie odporności i zapobieganiu. Od początku pandemii codziennie przepuszczam przez swój organizm witaminę C krystaliczną w postaci rozpuszczonej. Napój przygotowuje następująco: trzy miarki witaminy [to około 3 g] rozpuszczam w pół litra zimnej wody w ciężkim kuflu do piwa, dodaję "dla smaku" jedną tabletkę musującą z witaminą C lub wapnem w zależności od nastroju i tego co mi się pierwsze nawinie. Czasami jest to też multiwitamina. Taki wykwintny napitek sączę powoli cały dzień. Jeśli braknie - robię następny. Tym sposobem "pokonałem" kilogramowy słoik kwasu askorbinowego od początku roku. Nie jest to terapia zaczerpnięta z Zięby, tego od książki obecnie zakazanej jak jego terapie. Stosuję ją dawno i na mnie działa. Ważne, żeby tylko nie przedawkować jednorazowo, tzn. nie wypić za dużo w jednej dawce, ponieważ kończy się to sensacjami żołądkowymi. Trzeba sączyć. Przypomniał mi się pewien mem z Profesorem Miodkiem. Z jednej strony pisało Stary Sącz, z drugiej była interpretacja profesora "Zachęcam cię do tego, abyś pił przez słomkę ojcze". No to piję, a właściwie sączę.

Poezja zwieziona. Nie chcę jej oglądać. Wystawię ją hurtem na Grupie, lub ukryję w magazynie. Skończy się tak, że będę robił duże zestawy, które wystawię na Allegro. Miejmy nadzieję, że ktoś to kupi.

Dzisiaj dostanę zagubioną przesyłkę! Nie wierzę! Modlę się o to, żeby nie była uszkodzona. Jeśli będzie, to zacznie się od nowa. Będę ją oczywiście wtedy reklamował, ale to znów potrwa.

Wczoraj zawitała do mnie Straż Miejska pod postacią trzech panów w mundurach. Chcieli kontrolować piwnice w zakresie zainstalowania trutek na gryzonie. Gdy rozmawialiśmy w drzwiach, wyleciały w popłochu z piwnic trzy koty. Jeden za drugim przebiegły obok zdziwionych strażników. Jeden z nich stwierdził - nie mom pytań.. i odjechali. Kot stworzenie wielce pożyteczne. 


czwartek, 15 października 2020

15 października 2020, czwartek.

Od czego by tu zacząć? Wiem! Pan od brudnych książek się pojawił. Książki jak zawsze brudne, ale tym razem jeszcze dodatkowo pogięte i podarte. Z trudem wybrałem kilka, które uda się odratować. Teraz siedzą w ozonie i się dezynfekują. Później czeka mnie czyszczenie. Teraz nawet nie chcę patrzeć na to co kupiłem...

Przestało lać i nawet słonko wyszło! Chwila, chwila... już zaszło i zanosi się na deszcz. 

W serialu fantastyczno-naukowym Paczka Trek nowe zdarzenia. Wczoraj dostałem informację, że moja przesyłka się znalazła! Niebywałe! Poproszono mnie o zwrot tej z lekami, przyjechał po nią pan kurier z gotową nalepką adresową. Ten sam, który ją mi przywiózł. Podejrzałem pół okiem adres, jedzie do Pszczyny. Ciekawe kiedy moja przyjedzie, no i w jakim będzie stanie? Oczywiście napiszę jak coś się wydarzy w temacie. 

Obok mnie, to znaczy nie tak całkiem, ale 500 - 600 metrów dalej stawiają maszt 5G.  Usytuowali go obok dużego marketu. Znam tam ochroniarza. Stał na schodach z petem w zębach i przyglądał się z przerażeniem temu co się tam dzieje.  Zapytałem go - co to? Odpowiedział - kur... 5G, wszyscy kur.. zginiemy! Kiedyś na pewno - odparłem. Może poprawi mi się transfer. Obecnie "HBO mi się wiesza i mnie to nie pociesza" jak śpiewa pewien znany szansonista. 

Wczoraj miałem jechać po ponad 200 książek z poezją. Nie lubię poezji. Nie lubię jej czytać, a jeszcze niej nią handlować. Faktem jest, że 99% tytułów poetyckich jest kompletnie niesprzedawalnych. Cały zakup musi mi się zwrócić z tego jednego procenta. Niestety jest to zakup typu "wszystko albo nic". Przesunąłem odbiór tych książek na dziś, przy okazji umówiłem jeszcze dwa zakupy, tak aby nie jeździć za dużo. Więc kto czyta tego bloga teraz już wie, że będą nowości na grupie [no i poezja też niestety].

Wybrałem się w środę do Urzędu Miasta [niestety komunikacją miejską] załatwić pewną sprawę. Przy okazji wpadłem odebrać zamówione płyty. 3 km w jedną stronę autobusem. Koszt 2 razy cztery złote. Jakbym wlał paliwa za 8 zł, to bym cały dzień jeździł tam i nazad. Niestety autko mam popołudniami, a z powodu pogody motocykl odpadł. Osiem złotych! Masakra!

Parę dni temu ogłosiłem na Grupie, że czekam na zaległe wpłaty. Ich brak i recydywizm w kwestii zalegania, miał owocować usunięciem z grupy. Dziś grupa liczy o kilka użytkowników mniej. Niektórzy z nich zalegali sześć miesięcy. Pół roku! Ludzie!


poniedziałek, 12 października 2020

12 piździernika 2020, poniedziałek.

Wczoraj spaliła mi się stara instalacja elektryczna w biurze. Walnęło ogniem z puszki przy suficie i wywaliło korki w całym domu. Nie jest to nowa instalacja, nie jest nawet stara, tylko bardzo, bardzo stara. Każdy z kolejnych mieszkańców "dołożył" swoje trzy grosze, dorobił następny kabel, który jakoś podłączył w tej lub innej puszce. Czasami jakiś odciął i odłączył, ale go nie usunął i dynda on taki samotny w pobliżu listwy zaciskowej.  Efektem tych w większości "profesjonalnych" połączeń i przyłączeń mój dom pod względem elektrycznym przypomina pajęczynę. Zrobienie schematu tejże stanowiło by świetny temat pracy magisterskiej... więc, kiedyś musiało się coś spalić. Pech chciał, że wczoraj wieczorem, gdy ciasto w piekarniku siedziało, no i było już zupełnie ciemno. Latarka w telefonie to wspaniały wynalazek. Dopiero wczoraj w pełni go doceniałem. Nie miałem wyjścia zabrałem się za naprawę. Pół godziny i 5 bezpieczników później wszystko działało. Ciasto, a właściwie drożdżówki z cynamonem też wyszły. Instalacja czeka na przejrzenie. Zajmę się tym w weekend. 

Przez cały weekend praktycznie nic innego nie robiłem oprócz mycia analogów. Nazbierała się pełna skrzynka brudasków. Kiedyś bardzo lubiłem czyszczenie tychże. Teraz, nie wiadomo czemu zaczęło mnie to mierzić. Odkładam zawsze to "na potem", w efekcie czego sterta do wyczyszczenia rośnie i rośnie. 

Telenoweli z paczką w tytule ciąg dalszy. Z samego rana odebrałem maila. Poproszono mnie o podanie zawartości paczki, która nie przyszła oraz przesłanie zdjęć tej otrzymanej przez pomyłkę. Grzecznie wszystko szczegółowo opisałem, zrobiłem zdjęcia, wysłałem. Czekam na rozwój wypadków. 

Codziennie wystawiam sporo książek, ale jeszcze więcej przywożę. Dziś doszło 70 tytułów.

Na środę zapowiedział się na comiesięczną wizytę pan od brudnych książek.

Piździ, no ale to w końcu piździernik. Co się dziwić.

Zapłaciłem ZUS, jestem spłukany. Wcześniej też zaszalałem z zakupami. Nakupiłem trochę nowych książek na odsprzedaż, no i oczywiście płyt. Strasznie dużo nowości muzycznych teraz wychodzi, dużo limitów. Wszytko to z powodu niedawnego lock downu czy może lockdownu. Niech będzie lokdałn. Muzycy siedzieli w domach, nie koncertowali, więc nagrywali. Ciężkie jest życie kolekcjonera płyt, a właściwie głównie kosztowne.



piątek, 9 października 2020

9 października 2020. Piątek

Dzień rozpoczął się całkiem sympatycznie, a właściwie fantastycznie! Z rana umówiłem się na zakup książek. Blisko, raptem pięć minut drogi piechotą od mojego domu. Oprócz książek, pewien starszy pan miał też płyty. I to jakie! Nie jakieś tam szlagiery i "Mazowsza", które się przeważnie trafiają, a dość rzadkie, a także zachodnie pierwsze wydania płyt, których mi brakowało. Kilka się zdublowało z moją kolekcją. Ale co tam. Kupiłem. Będzie się czym wymieniać. 

W czasie gdy śliniłem się do longplayów w piwnicy pewnego bloku, przyjechał pan kurier z DHL... tu rozpoczyna się kolejny odcinek telenoweli o tytule roboczym Koszmarna przesyłka... Domownicy moi kochani odebrali paczkę. Gdy ją tylko zobaczyłem wiedziałem, że coś jest nie tak. Płyta ma większe wymiary niż ta paczka! Adres na paczce mój. Zawartość już nie. W środku okazało się są leki. Zupełnie coś pomylili, co ciekawe na paczce są cztery nalepki adresowe naklejone jedna na drugą! Zadzwoniłem na moją ukochaną infolinię. Odebrała chyba ta pani co zawsze, tym razem była wielce niemiła. Na moją prośbę, żeby podała swoje dane osobowe, odmówiła i zaczęła się wykłócać. Z rozmowy tej nic oprócz obustronnych nerwów nie wynikło. Nie dostałem żadnej instrukcji, żadnej propozycji rozwiązania problemu. Na pytanie, jak można odsłuchać nasze rozmowy, które podobno są nagrywanie dowiedziałem się, że nie można, chyba, że mam nakaz. Rozłączyłem się, bo jeszcze minuta i chyba bym eksplodował. Korzystając z chwili wnerwienia, napisałem gorzkiego, emocjonalnego maila do kierownictwa Firmy, opisując krok po kroku całą już dość zawiłą sytuację. Po godzinie odebrałem telefon od kierownika regionalnego, który grzecznie przeprosił, powiedział co i jak, poinformował o tym ,że będzie się przyglądał sytuacji i powiadomi mnie o jej rozwoju. Jestem mile zaskoczony. Zobaczymy co będzie dalej. Następny odcinek pewnie w poniedziałek. 

Odwiedziłem opisany kilka dni temu kiermasz. Kupiłem około 50 książek. Fajne tytuły, w większości jak nowe. Można je dziś zobaczyć [i kupić] na Grupie. 

czwartek, 8 października 2020

08 października 2020, czwartek.

Kiwi zawiera aktynidynę - enzym, który powoduje to, że galaretka nie tężeje. Wczoraj widziałem w sklepie galaretkę z kiwi. Ciekawi mnie ile kiwi jest w tym wykwintnym produkcie oprócz nazwy. Podobnie jest z papają i ananasem. Taka ciekawostka od chemika. Blog uczy i bawi.

Serialu z DHL i paczką w roli głównej ciąg dalszy. Oczywiście dziś paczka też nie zostanie mi dostarczona! Nie zdzierżyłem. Znów zadzwoniłem na infolinię. Dowiedziałem się, że to co wczoraj mi obiecano jest z jakiegoś powodu już nieaktualne, a paczka leży nadal w Zabrzu. Trochę mi się ciśnienie podniosło. Pani już nie była taka miła jak wczoraj, cały czas próbowała mnie "przegadać". Co drugie zdanie rozpoczynała słowami "ależ proszę pana". Poinformowałem ją grzecznie, że całą sprawę opisuję na bieżąco w mediach społecznościowych, jak i o tym, że wystosuję odpowiedni list do Zarządu DHL jak i Firmy, która paczkę zleciła. Za następne pięć minut dostałem informację na maila o treści: "Twoja przesyłka o numerze 22.......01 od DP AG niestety jest opóźniona w transporcie i nie zostanie dziś doręczona. Przepraszamy Cię za niedogodności. Przewidywana data doręczenia to 09-10-2020. Otrzymasz ponowne powiadomienie, gdy kurier pobierze przesyłkę do doręczenia." Czyli drgnęło coś? Znaleźli ją? Znalazł się ktoś odważny, który mi ją dostarczy? Jutro napiszę jak to się skończyło [bądź nie]. Jak dobrze, że nie współpracuję z tym przewoźnikiem. Najwyraźniej coś mają nie tak, nie pojmują, że to oni są dla klienta, nie odwrotnie. 

Skupiam się dziś na pracy wystawienniczej. Fajne tytuły piętrzą mi się na biurku i obok niego. Trzeba coś z tym zrobić. 

Staram się nie pisać o pandemii, dość tych informacji mamy na każdym kroku. Cała ta "druga fala" jest przerażająca. Pisałem, że tak będzie. Napiszę też, że tydzień lub maksymalnie dwa i będziemy znów siedzieć w domu. Może ktoś myślący się znajdzie, żeby wprowadzić stan wyjątkowy, wtedy można będzie egzekwować podstawowe zachowania, jak np. prawidłowe noszenie maski. Dla tych najbardziej opornych na wiedzę i zapartych "antywirusowców" wprowadziłbym przymusowe prace na oddziałach zakaźnych, oczywiście bez masek i ochrony zamiennie na kopanie dołów dla zmarłych. 

środa, 7 października 2020

7 Października 2020, środa.

Krótki wpis, bo puzzle stygną.

Paczka, o której wczoraj wspominałem dalej leży w Zabrzu na sortowni DHL. Nie wytrzymałem i zadzwoniłem. Kilka przekierowań później dodzwoniłem się do kogoś kompetentnego. Podobno przesyłka jest źle zaadresowana. Ciekawe skąd wiedzą, przecież nikt nawet jej nie próbował dostarczyć. Poproszono mnie o wysłanie za pośrednictwem ich strony internetowej poprawnych danych i opisanie problemu, co też uczyniłem. Po około dwóch godzinach zadzwoniła Pani z informacją, że aktualizowali dane i jutro zostanie doręczona. Na pytanie dlaczego nie kontaktowali się ze mną, skoro była jakaś niejasność, nie umiała odpowiedzieć. Przecież mają i mój telefon i maila...Czy będzie jutro? Zakładamy się? 

Przywiozłem znów ponad setkę książek. W piątek jadę na większe zakupy, mam "cynk" o pewnej wyprzedaży. 

Wracam do układania widoczku z Chorwacji i psucia sobie oczu do reszty. 

wtorek, 6 października 2020

6 października 2020, wtorek.

Trochę o kolekcjonerstwie i mojej muzycznej szajbie. Wczoraj zerwałem się skoro świt o 6:00 i pobiegłem do Biedronki w celu zakupu dwóch płyt winylowych. Interesowały mnie: Steven Wilson [nie jestem wielkim fanem, ale w tych "pieniądzach" watro kupić] oraz Frank Sinatra [tu fanem akurat jestem]. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że Franek co prawda był w tym sklepie, ale już wszedł.. całe szczęście, że nie skumplował się ze Stevenem. Wilsona zabrałem do domu. Samotnego Franciszka znalazłem później w innym sklepie. Trochę z innej beczki. Czekam na nową płytę Rogera Watersa, którą kupiłem dawno temu w przedsprzedaży. Została wysłana do mnie z Niemiec w zeszłym tygodniu kurierem DHL. Z trankingu wynika, że od piątku leży sobie w Zabrzu w sortowni. Dziś jest worek. Jeszcze jeden dzień i okaże się, że paczka z Zabrza do Chorzowa "idzie" dłużej niż z Niemiec od Polski. Porażka zupełna. 

Przywiozłem wczoraj około 400 książek, które zatachałem w torbach do magazynu II. Tam grzecznie i cichutko czekają na swoją kolej. 

Wylicytowałem na Allegro Wakacje Niny Majewskiej-Brown, pierwszy tom cyklu Nina Brown. Resztę cyklu mam. Będzie komplet na sprzedaż w niedługim czasie. Dość rzadka to pozycja, nie pamiętam czy kiedykolwiek widziałem komplet w sprzedaży. Żeby ograniczyć koszty, dokupiłem jeszcze książek u tego sprzedawcy, aby załapać się na darmową wysyłkę. Kilka "hitów" znalazłem w śmiesznych cenach, kilka uzupełnień serii również. 

Kupiliśmy z żoną puzzle 1000 elementów. Siedzimy wieczorem i układamy. Niektórzy bawią się po knajpach, imprezują, gapią się na seriale, my układamy obrazki. Nigdy nie byliśmy normalni. Dzisiaj dokupiłem następny zestaw tysiąc elementowy. 

Mama moja obchodzi dzisiaj osiemdziesiąte urodziny. Z tego powodu, krótki post na grupę wyłącznie sporządzę. Więcej nie pracuję. Wieczorem w planie puzzle.

sobota, 3 października 2020

03 października 2020, sobota.

Właśnie wróciłem z porannego spaceru z Sarą. Pogoda jest genialna! Obserwowałem dziś jak rodzi się ten cudowny dzień. Nie spałem jeszcze wtedy. Wieczorna impreza była bardzo udana i kulturalna, nie przesadziłem, żadnego grzechu głównego nie zaliczyłem. Ja po prostu tak mam, nie umiem chyba się wyciszyć. Muszę też stwierdzić, że mikroelementy w postaci tabletek musujących to genialny wynalazek. 

Zrobiłem wentylację w magazynie II. Poszło nad wyraz łatwo, jeszcze jestem w szoku. Przewidywałem jak zwykle przy każdych pracach kłopoty, a tu nic się nie stało. Otwór w ścianie udało mi się łatwo zrobić, rura pasuje jak ulał. 15 minut roboty i po sprawie.

Z ciekawszych nie książkowych tematów... kupiłem ponad 5 kg słoniny, będę ją przygotowywał do wędzenia. Jutro ją zasolę, potnę, zamocuje sznurki, może nie w tej dokładnie kolejności. Dzisiaj nie specjalnie mam na to jakoś ochotę. Słonina nie zając nie ucieknie z lodówki. Wolę wystawić kilka książek. Postu grupowego nie przewiduję ani dziś, ani jutro, dopiero w poniedziałek. Muszę przemyśleć to i owo.

piątek, 2 października 2020

2 października 2020, piątek.

Przywiozłem dzisiaj dokładnie 271 książek. Z samego rana kupiłem też kilka pozycji z inżynierii chemicznej od miłego małżeństwa, które jak się okazało mieszka parę kroków ode mnie. Jedyne co udało mi się dziś zrobić to wstępną selekcję tych zakupów i część z tych nowości wystawić na grupie. 

Wieczorem spotykamy się ze znajomymi dopóki jeszcze można, co przy ostatnich wzrostach zachorowań nie jest takie pewne w przyszłości. Będzie domowe wino, ciasto, śląski szałot i inne delicjoza. The end.

Szałot.


21 września 2022, środa.

Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...