W piątek zgodnie z tym co pisałem wcześniej, przywiozłem cztery duże kartony nowości. Wstawiłem je tradycyjnie najpierw na grupę, tam prawie od razu sprzedała się około 1/3 całości. Nie obyło się bez problemów, ale z mojej winy. Umówiony byłem na piętnastą, więc wcześniej sobie wszystko przygotowałem. Spakowałem się powoli i skrupulatnie - torby na książki, gotówka, woda mineralna, maseczka, rękawiczki, dokumenty. Wypiłem kawkę, coś zjadłem. Przyszła pora na wyjazd, dodam, że jechałem motocyklem. Później dojechać do mnie miała żona samochodem, żeby odebrać te załadowane torby jeśli nie pomieściłbym się w sakwach. Ubrałem się w strój motocyklowy, złapałem kluczyki i.... okazało się, że nie ma kluczy do garażu. W swojej genialności zostawiłem je w samochodzie, którym żona pojechała do pracy. Pierwsza myśl, zapasowe klucze do garażu. Są! Ale tylko dwa z trzech, ponieważ jedna kłódka jest bardzo stara i nie mam do niej dodatkowego klucza. Tym sposobem zmuszony byłem do włamu do swojego garażu. Mam narzędzia różne, lubię je mieć. Mam kleszcze do prętów, szlifierkę, ale oczywiście trzymam je w garażu... w tym, do którego mam się włamać. Za pomocą kawałka jakiejś rurki oberwałem kłódkę. Wyglądała na solidną, jednak poddała się po pierwszej próbie. Więc albo mam w rękach fach, o którym nie wiedziałem, albo kiepska kłódka to była. Nagły skok adrenaliny pewnie też pomógł. Po książki spóźniłem się 5 minut. Kupiłem nowe zamknięcie, do którego jest dodatkowy klucz, a nawet dwa.
Cały sobotni dzień poświęciłem na wymianę drugiego okna w piwnicy. Na dostosowanie wymiarów zużyłem osiem worków zaprawy. 200 kg na jedno okno! Dziś kończę robotę. Większą część mam już zrobioną, zostało osadzić framugę, opiankować, później wykończyć całość tynkiem. Kosmetyka właściwie. W przyszłym tygodniu ostatnie okno. Dziś zostanie mi trochę czasu na wystawianie książek na Allegro. Może zacznę przygotowywać zamówienia na jutro jeśli będę miał jeszcze siły.
We najbliższy wtorek będę miał około setki nowości z kategorii różności.





