niedziela, 30 sierpnia 2020

30 sierpnia 2020, niedziela. Antykwariusza życie i twórczość.

W piątek zgodnie z tym co pisałem wcześniej, przywiozłem cztery duże kartony nowości. Wstawiłem je tradycyjnie najpierw na grupę, tam prawie od razu sprzedała się około 1/3 całości. Nie obyło się bez problemów, ale z mojej winy. Umówiony byłem na piętnastą, więc wcześniej sobie wszystko przygotowałem. Spakowałem się powoli i skrupulatnie - torby na książki, gotówka, woda mineralna, maseczka, rękawiczki, dokumenty. Wypiłem kawkę, coś zjadłem. Przyszła pora na wyjazd, dodam, że jechałem motocyklem. Później dojechać do mnie miała żona samochodem, żeby odebrać te załadowane torby jeśli nie pomieściłbym się w sakwach. Ubrałem się w strój motocyklowy, złapałem kluczyki i.... okazało się, że nie ma kluczy do garażu. W swojej genialności zostawiłem je w samochodzie, którym żona pojechała do pracy. Pierwsza myśl, zapasowe klucze do garażu. Są! Ale tylko dwa z trzech, ponieważ jedna kłódka jest bardzo stara i nie mam do niej dodatkowego klucza. Tym sposobem zmuszony byłem do włamu do swojego garażu. Mam narzędzia różne, lubię je mieć. Mam kleszcze do prętów, szlifierkę, ale oczywiście trzymam je w garażu... w tym, do którego mam się włamać. Za pomocą kawałka jakiejś rurki oberwałem kłódkę. Wyglądała na solidną, jednak poddała się po pierwszej próbie. Więc albo mam w rękach fach, o którym nie wiedziałem, albo kiepska kłódka to była. Nagły skok adrenaliny pewnie też pomógł. Po książki spóźniłem się 5 minut. Kupiłem nowe zamknięcie, do którego jest dodatkowy klucz, a nawet dwa. 

Cały sobotni dzień poświęciłem na wymianę drugiego okna w piwnicy. Na dostosowanie wymiarów zużyłem osiem worków zaprawy. 200 kg na jedno okno! Dziś kończę robotę. Większą część mam już zrobioną, zostało osadzić framugę, opiankować, później wykończyć całość tynkiem. Kosmetyka właściwie. W przyszłym tygodniu ostatnie okno. Dziś zostanie mi trochę czasu na wystawianie książek na Allegro. Może zacznę przygotowywać zamówienia na jutro jeśli będę miał jeszcze siły. 

We najbliższy wtorek będę miał około setki nowości z kategorii różności. 


piątek, 28 sierpnia 2020

28 sierpnia 2020, piątek.

Podczas porannej sesji przeglądania co w internecie piszczy, zaatakował mnie taki nagłówek: "Rozżalona Blanka Lipińska skarży się na nieudany makijaż permanentny: Kreska została za głęboko wbita. Zostanie ze mną NA ZAWSZE". No masakra. Do artykułu niestety dołączono kilka zdjęć. Moje życie nie będzie już takie samo, zresztą pisarki - celebrytki też pewnie nie. Permanentny znaczy "nieprzerwanie trwający". Nie wiem czego się pani spodziewała, niemniej współczuję, nie wiem tylko, po co o tym pisać. To mniej więcej tak jak ktoś buduje dom na wsi obok dwustuletniego kościoła i odkrywa z przerażeniem, że przeszkadzają mu jego dzwony. Czego się spodziewałeś?... lub buduje dom obok starego 120-letniego wysokiego familoka.... płot tu nic nie pomoże sąsiedzie drogi. 

Ciągłe prace murarsko-tynkarskie wpłynęły na kondycję moich rąk. Pomimo tego, że staram się pracować w rękawicach, zżarło mi trochę skórę na rękach. Kiedyś bym na to machną tą pożartą kończyną, jednak obecnie do telefonu i laptopa loguję się głównie odciskiem palca. Skan jego jest niepełny i odrzuca mi te próby. Dokonałem rzeczy niemożliwej, zmieniłem sobie linie papilarne. Mam tylko nadzieję, że nie permanentnie. 

Dwa tygodnie temu napisał do mnie klient, że będzie zwrot, ponieważ nie odebrał paczki terminowo. Zaufałem jego słowom. Czekam, czekam i nic... zwrotu nie ma. Sprawdziłem tracking. Miałem to zrobić od razu, ale jak pisałem - zaufałem. Okazało się, że paczka leży spokojnie w punkcie odbioru od trzech tygodni. Zadzwoniłem do bardzo miłego okazało się Pana. Założył, że jak nie odebrał przez tydzień to paczka wraca i w ogóle tego nie sprawdził. Morał - nie ufaj klientowi. Permanentnego tu nie ma nic niestety. 

Na koniec tego "permanentnego" postu [ale to jest głupie, wybaczcie] musi być jakieś permanentne stwierdzenie. Będę nadal sprzedawał książki, chyba do śmierci, ponieważ to jednak lubię. 
The end.

czwartek, 27 sierpnia 2020

27 sierpnia 2020, czwartek.

Dziś rozwiozłem w postaci darów około 100 książek. Głównie duble z półek, niektóre zupełnie nowe. Niestety nie mam dużo miejsca na magazynie. Kiedyś na pewno by się sprzedały, ale by to trwało. Robię to bez żalu. Nich się ktoś ucieszy. 

Polubiłem napar z nawłoci. To te takie długie patyki z żółtymi kwiatkami. Pacholęciem będąc z ususzonych zeszłorocznych robiłem strzały do łuku. Takie były to zabawy, nie jak teraz - komórka, tablet, komputer czy inna konsola. Dało się żyć i bawić bez WiFi.. W starożytności był stosowany przez rzymian do okładów na rany otrzymane w walce. Herbatka ma właściwości przeciwzapalne i podobno czyni cuda w temacie zdrowotności. Przywędrował jako roślina ozdobna i się rozplenił. Teraz jest idealna pora do jego zbioru. Będę robił susz z niego w suszarce do grzybów. Nie wiem czy to zioło można gdzieś kupić w postaci leku, jednak nie jest problemem samemu sobie trochę go ususzyć.

Szukałem dziś dwóch książek, które brakują mojemu synowi do kompletu podręczników. Nie ma. Jeszcze nie ma. Premierę przesunięto na połowę września. Niezłe jaja. Dwa tygodnie będą się uczyć bez książek. Trochę mnie przeraża fakt, że lekcje będą się odbywać w normalnym toku, tzn. w klasach. Pal licho szkołę, tam mam nadzieję, że będzie przestrzegany reżim sanitarny. Jednak przecież do tej szkoły trzeba dojechać. W przypadku mojego syna jest to autobus, w którym jak wiadomo liczba miejsc jest ograniczona. Więc istnieje realna szansa, że po prostu nie wejdzie do autobusu z powodu braku miejsca. Ciekawe, czy od września komunikacja zwiększy liczbę pojazdów na liniach. Nie sądzę. Pozostaje jeszcze kwestia fruwających wirusów w takim pojeździe. Lepiej, żeby siedzieli w domu, ale Minister Edukacji wie przecież lepiej. Ja tam nic wiem, bo niby skąd? Minister Zdrowia wiedział kiedy się zmyć ze stanowiska i pojechać na Majorkę. Dość polityki. 

Ta chyba na tyle. Nie! Przypomniało mi się. Jutro jadę po nowości. Post będzie wyjątkowo późno ze względu na to, że dopiero około szesnastej będę na miejscu, a muszę jeszcze wrócić, wycenić, porobić zdjęcia, itd. 


środa, 26 sierpnia 2020

26 sierpnia 2020, środa.

Kolega napisał mi, że znalazł błędy w poprzednim wpisie. Poprawiłem je natychmiast. Zacząłem przeglądać sobie archiwalne posty, usuwając od razu znalezione błędy. Kilka postów trochę rozbudowałem. Niestety smutny fakt jest taki, że bliżej mi do "literatki" niż do "literata". Czas przejrzeć książkę profesora Gawdzika, która leży zamówiona, lecz nieopłacona do trzech miesięcy na półce. 

Ale wieje, jeśli antena sat nie odfrunie dzisiaj to zda egzamin. 

Brat podsuną mi pomysł na bardziej rozbudowaną wersję ręcznika Gymba-Rzić. Napisałem do producenta kilka słów w tej sprawie. Produkt mógłby być poszerzony o dodatkową strefę nazwaną 'Szwaje' wieńczącą produkt. Ciekawe czy odpiszą? 

Przygotowałem trzy kartony książek do oddania lub wymiany. Są to pozycje, które mam zdublowane w ofercie, a także takie, które już kilka razy zostały umieszczone w postach na grupie, a nikt ich nie kupił. 


wtorek, 25 sierpnia 2020

25 sierpnia 2020, O gilotynie, włoskiej żarówce i Rodzie.

Zostałem w komentarzu nazwany Bobem Budowniczym. W zasadzie się zgadza. Murarz, tynkarz, stolarz, hydraulik, mechanik motocyklowo-samochodowy, elektryk i na końcu antykwariusz. Człowiek renesansu, kurde.

Wytoczyłem dziś maszynę jednośladową z garażu i pojechałem w kierunku słońca po nowe książki. Upolowałem kilkanaście fajnych tytułów i dodatkowo mam "cynk" o mnóstwie innych ciekawych książek. Tak to działa. Polecanie sobie wzajemnie przez zadowolonych (mam nadzieję) klientów. Przy odrobinie szczęścia kupię je pod koniec tygodnia. Będzie między innymi komplet Harrego Pottera i kilkadziesiąt innych 'chodliwych' tytułów. Więcej nie piszę, żeby nie zapeszyć. 

Jestem chytrus. Chytrus, nie Chrystus, czytajcie uważnie. Już wyjaśniam. Kilka dni temu przy okazji większych zakupów w "Owadzie" dostałem voucher na 20 zł na zakupy artykułów przemysłowych. Kilka dni temu w ofercie pojawiła się gilotyna do papieru, rzecz czasami użyteczna, ale właściwie taka, bez której można właściwie żyć. Cena prawie 70 zł bez grosza. Trochę dużo. Otrzymany kupon obniża cenę tej zmyślnej maszynki jednak dopiero od dziś. Wczoraj zobaczyłem, że na sklepie naprzeciwko jest ostatnia sztuka w koszu... i tu dochodzimy do wspomnianej chytrości. Ukryłem ją za drukarkami, a dziś z samego rana poszedłem kupić ją z rabatem. Leżała jak ją ukryłem. Mam gilotynę dwie dychy taniej. Z tym sprzętem chyba sobie sam potnę te zakładki, o których wspominam już od pół roku, a i wizytówki sobie też ładne zrobię, tylko papier odpowiedni kupię. 

Pech! Spaliła mi się żarówka w reflektorze samochodowym. Włosi powinni robić tylko pizze i wino, no może jeszcze oliwę powinni tłoczyć. Modą mogą się również zajmować i sztuką, nie techniką. To tyle. Samochody to może im ładne wychodzą, ale w naprawie to jakiś koszmar. Temat wymiana żarówki. Nie ma chyba bardziej pospolitej naprawy. W Fiacie trzeba mieć rękę z trzema nadgarstkami i dwoma łokciami do jej wymiany. Nie wyobrażam sobie takiej akcji gdzieś "w trasie". Trzeba wyjąć akumulator, skrzynkę akumulatora, filtr powietrza i po tych czynnościach, najlepiej stojąc na głowie... ja niestety mam ręce zbudowane jak każdy inny człowiek, takie zwykłe, a nie zrobione z gumy. Po omacku trzeba dobrać się do reflektora. Również po omacku odłączyć sprężyny. Później po wsadzeniu żarówki [oczywiście po omacku!] całą operację powtórzyć w odwrotnej kolejności, aby wszystko do kupy poskładać. Godzina z życia wyjęta. Dawno się tak nie nakląłem. 

Napisał do mnie kolega. Ma kilka książek do sprzedania, między innymi klika tomów cyklu Jeżycjada Małgorzaty Musierowicz. Będę je miał jutro. 

Moja faza na stare amerykańskie kawałki z lat '40-'50 trwa w najlepsze. Fajny projekt nazwany The Great American Songbook nagrał na przestrzeni lat na 5 płytach Rod Stewart. Brakowało mi do całego tego kompletu czwartej. Szukając jej na Allegro natrafiłem na płytę koncertową z tym materiałem wydaną w specjalnej edycji tylko w USA, która osiąga niezłe ceny na świecie. Zupełnie nie wiedziałem o jej istnieniu, pewnie jest to jakiś materiał promocyjny, który nie był w oficjalnej sprzedaży. 20 Euro za CD to trochę dużo - taka jest cena na zagranicznych portalach aukcyjnych. Ja kupiłem za 15 zł. Fajny "deal", ktoś nie był świadomy wartości lub mu nie zależało. Chyba jednak to pierwsze. 



niedziela, 23 sierpnia 2020

23 sierpnia 2020, niedziela.

Wstawienie jednego okna piwnicznego zajęło mi dwa dni. Jeden dzień poświęciłem na zamurowanie starego, większego otworu okiennego i dostosowanie go wymiarem do nowych, mniejszych okien. Na drugi dzień [tzn. dzisiaj] wstawiłem nowe okno i wykończyłem wszystko ładnie tynkiem. Nawet ładnie wyszło. Jako, że mam jeszcze w tym roku dwa okna do wstawienia, wiem co będę robił przez następne dwa weekendy. Później druga strona domu, tam następne 3 okna... i ogrodzenie, podjazd.. i tak do śmierci mojej lub domu.

Zapakowałem i zleciłem kilka przesyłek, jutro będę miał mniej roboty. Wystawiłem też wieczorem kilka aukcji na Allegro. Na grupę nawet nie zajrzałem z powodu braku czasu. Tak sobie uzmysłowiłem, że od miesiąca nie odpalałem żadnej gry. Niedługo zapomnę jak się steruje postacią. 

piątek, 21 sierpnia 2020

21 sierpnia 2020, piątek.

Poczta Polska przysłała pismo w sprawie zmian cen. Podnoszą opłaty na wysyłki zagraniczne. No cóż, najwyraźniej były za tanie. Skończyłem żywot tej informacji w niszczarce. Lubię niszczyć!

Facebook zmienił szatę graficzną, nie podoba mi się zupełnie. Jakaś taka 'obła', ble. Trzeba będzie się przyzwyczaić, gdzie co jest i jak teraz wygląda. 

Zebrałem wszystkie bajki i bajeczki, które tu i ówdzie leżały w biurze. Wystawiłem na grupie z nadzieją, że ktoś je w większości zakupi. Jeśli nie, oddam jakiemuś dziecku. Nie mam miejsca na wieczne przechowywanie tych książek. Nie mam sił na ich przenoszenie  Potrzebuję miejsca. Na Allegro natomiast dziś głównie automatyka i elektryka. Fajne książki, jednak wymagające większej ilości czasu przy wystawianiu. Do każdej trzeba podejść indywidualnie, zrobić odpowiednie skany i dobry opis, wówczas można je za przyzwoite pieniądze sprzedać. Sam tytuł i autor tu niestety nie wystarczy. Nie wiem czy wszystkie przygotowane zdołam wystawić, muszę jechać odebrać okna do piwnicy. Będę bawił się w murarza i wstawiał owe okna. Takie są to uroki posiadania własnego domu. 



czwartek, 20 sierpnia 2020

20 sierpnia 2020, Gymba i rzić.

Zainwestowałem w czytnik kodów paskowych, narzędzie bardzo przydatne. Wreszcie bezproblemowo będę wpisywał ISBN/EAN bez ciągłych pomyłek. Kupiłem też do biura niszczarkę dokumentów. Zawsze marzyłem o takiej machinie. Siedzę i niszczę papier robiąc doskonałe makulaturowe spaghetti, które idealnie nadaje się do wypełniania pustych przestrzeni w paczkach. Totaliny recycling wpisujący się w zero waste. Pozostając w temacie marzeń, kiedyś bardzo mi się spodobał pewien ręcznik, który zupełnie niespodziewani i bez jakiejkolwiek okazji dostałem w prezencie od znajomych. Cudo. 

W pracy jak to w pracy, książki, książki... i książki. Bez niespodzianek. Spokojnie i do przodu. 


gymba = twarz, rzić = pupa.

wtorek, 18 sierpnia 2020

18 sierpnia 2020, wtorek.

Antena SAT wisi już i działa. Kolos o średnicy ponad metra. Poszło gładko, bez niespodzianek. Ostateczny test mojej pracy przejdzie, gdy zerwie się jakaś wichura. Mam nadzieję, że nie odleci. Dostałem też taśmy do szpulowca. Też działa, jednak niestety nie przewija taśmy. Będzie "dłubanie". Dam radę.   

Dzień "zawracaczy", czyli niezdecydowanych klientów. Nie będę się rozpisywał i podawał szczegółów, ale z czterech potencjalnych transakcji do skutku doszła tylko jedna. Skuteczność na poziomie 25%. Bosko! Oczywiście, ta zakończona sukcesem nie potrzebowała dodatkowych opisów, dosyłania zdjęć i elaboratów z mojej strony na temat stanu itp. Czasami mam wrażenie, że niektórzy w ogóle nie mają ochoty czegokolwiek kupić, sprawia im natomiast ogromną przyjemność sam fakt prowadzenia dyskusji i wypytywania. Więc siedzę przed komputerem, co chwila latam z aparatem fotograficznym, dosyłam zdjęcia, spisy treści i odpowiadam na różne pytania, klnąc pod nosem. 

Przywiozłem dziś równo 100 nowości, kiedy je ogarnę nie wiem. Nie dzisiaj, to pewne. Dzisiaj jakoś wszystko idzie opornie. Dam sobie chyba już spokój z pracą, przecież jest już 20:30, a zważywszy na to, że pracuję prawie bez przerwy od ósmej rano, czas już chyba wyluzować. 

poniedziałek, 17 sierpnia 2020

17 sierpnia 2020, poniedziałek.

Grill-impreza sobotnio-niedzielna upłynęła w miłej, wesołej atmosferze. Osuszyłem tylko cztery piwa, w tym dwa bezalkoholowe, przez co w niedzielę czułem się świetnie. Pozwoliło mi to trochę popracować w weekend. Nadrobiłem większość zaległości. 

Poza imprezą i z nią związanymi przygotowaniami, w wolnym czasie, zajmuję się ostatnio przygotowywaniem przetworów warzywnych. W piątek był to sos pomidorowo-paprykowy z 18 kg pomidorów, później ogórki konserwowe, kiszone oraz w curry w ilości 20 kg, dziś sałatka z cukini z kolendrą, jakieś 30 słoików. Zima długa, będzie co jeść, oczywiście jak wcześniej wszystkiego z żoną nie rozdamy. 

Wystawiłem Przez wiry i porohy Dniestru - A. Fiedlera z 1926 roku. Cenę skalkulowałem na 240 zł, na podstawie aukcji z poprzednich lat. Długo nie leżała. Kupił ją inny antykwariat. Dało mi to do myślenia, czy aby nie za nisko ustawiłem cenę. Sprawdziłem jeszcze raz. Jest dobrze. Widocznie ma on zdesperowanego lub (i) bogatego klienta. 

Dostałem w prezencie od znajomych magnetofon szpulowy, polski na licencji Grundiga z przełomu lat ' 60-'70 ubiegłego stulecia. Lampowy wynalazek z tych mających "magiczne oczko". Niestety taśm żadnych nie mam, to znaczy gdzieś mam, ale nie mogę sobie przypomnieć gdzie je ucisnąłem. Nie będę się nad tym głowił, zakupiłem zestaw używanych na Allegro. Jak przyjdą będzie zabawa. Podobno wszystko działa, jeśli nie, to nie problem, to akurat łatwy w naprawie sprzęt. Ale fajnie! Jeszcze w temacie muzyki. Dzisiaj jadę nie po książki, lecz po płyty CD. Udało mi się niedrogo zakupić zestaw 100 płyt. Część zostanie u mnie w kolekcji, część pójdzie na odsprzedaż. 

Wczoraj wieczorem wyjrzałem przez okno i się przeraziłem. Koniec świata i jeszcze na dodatek jakieś wimany po niebie latały... Uchwyciłem ten obraz nieba na zdjęciach. 

W temacie zdjęć pozostając, nowości na grupę dziś prezentuje modelka o imieniu Sara. Wyłożyła się na kafelkach i nie sposób było ją ruszyć. Kafelki są zimne, w domu ciepło, więc ją rozumiem. Mam chęć położyć się obok niej. 



sobota, 15 sierpnia 2020

15 sierpnia 2020, sobota.

Hasło na dziś - "Klient nasz pan, ale rację mam zawsze ja".

Prace na dziś. Posprzątać biuro. Wystawić post na grupie i coś tam może na Allegro z książek, porozstawianych po kontach, w rzeczonym pomieszczeniu. 



piątek, 14 sierpnia 2020

14 sierpnia 2020, piątek. Zmęczony, zakwaszony i rozciągnięty.

Wczoraj oprócz zapakowania i wysłania zamówień nie zrobiłem nic w temacie książek. Miałem awarię anteny SAT i z tym związaną robotę, bo jak tu żyć bez wiadomości? Większą część dnia spędziłem na drabinie przytulając się do elewacji domu. Wchodzenie na wysokość kilkunastu metrów i schodzenie co chwilę "iks razy" [czy n-razy] to niezła gimnastyka. Wspomniana drabina to ponad 100 letni drewniany zabytek, który nie lubi być najwyraźniej używany. Sygnalizuje to skrzypieniem powodującym szybsze bicie serca oraz wbijaniem znienacka drzazg w najbardziej dziwne i unerwione miejsca. Sama też waży chyba tonę. Do tego elewacja po południowej stronie, pełne słońce i wściekłe owady. Wszystko to dlatego, że drzewa wokół urosły na tyle, że zaczęły przysłaniać sygnał do anteny satelitarnej. Programy mi "klatkowały", a czasami w ogóle gubiły w nicości. Zainstalowałem uchwyt w innym miejscu, ale skończyłem dopiero dzisiaj, ponieważ nie obyło się tradycyjnie bez problemów. Nie będę się rozpisywał na tematy techniczne, ale mogę już zostać instalatorem po tym wczorajszym dniu. To co zrobiłem, to rozwiązanie tymczasowe, nowa, większa antena i lepszy konwerter już do mnie jedzie. Więc w przyszłym tygodniu czeka mnie "powtórka z rozrywki". Tak wiem, łatwiej by było przyciąć to drzewo, ale tylko pozornie. Część jego wchodzi na teren sąsiada i zwisa nad płotem. Sam tego nie zrobię, ze względu na wysokość i właśnie ten cudowny płot... jakaś firma niebawem zarobi worek pieniędzy.

Postaram się dziś nadrobić zaległości, przede wszystkim umieszczę post z książkami na grupie, mam je przygotowanie już od środy. Wcześniej jednak zakupy, ponieważ jutro sklepy są zamknięte. Kroi się grill-impreza w sobotę wieczorem, trzeba się odpowiednio zaopatrzyć. Zakładam abstynencję. Skończy się pewnie jak zawsze. 

Ktoś szuka książek o BDSM. Niestety nie mam nic w tym temacie. Ostro!

środa, 12 sierpnia 2020

12 sierpnia 2020, środa.

Pisania "sobie i muzom" ciąg dalszy. Wczorajszego postu, według statystyk blogera nikt nie przeczytał. 

Wieczorkiem naprawiłem stary pochodzący z końca lat '60 malutki gramofonik DUX. Leżał u mnie ze 5 lat, może więcej. Dopiero prezent w postaci płyt szelakowych dał mi impuls do jego reanimacji. Na moim obecnym gramofonie nie można odtwarzać tych płyt, bo nie ma on odpowiedniej prędkości 78 obrotów i odpowiedniej igły. W tym staruszku, który wskrzesiłem dożycia wszystko to jest. Brakowało kilku części w mechanice, które dorobiłem. Teraz śmiga. Taki chwali-wpis, ale musiałem. Nie było to takie łatwe, ponieważ nigdzie nie ma rysunków i schematów dość skomplikowanej mechaniki. Lata pracy przy naprawie mechanizmów wag na coś się wreszcie przydały. 

Oprócz tego, nic nowego. Monotonia przerywana telefonami i mailami z dziwnymi pytaniami, najczęściej o coś, czego nie mam. 

Allegro w swej wspaniałości odłożyło obowiązkowe wprowadzanie numeru ISBN na czas nieokreślony. Podobno było wiele niepokojących ich sygnałów od sprzedawców. Nie jestem sam. W polskich wydawnictwach można znaleźć ISBN od 1979 roku. Nie wszystkie książki są nowe, czasami sprzedajemy też takie "starożytne" na przykład z 1960 roku gdzie go nie ma, ponieważ jeszcze nie istniał.



wtorek, 11 sierpnia 2020

11 sierpnia 2020, wtorek.

Wczoraj skończyłem dniówkę około 21 wieczorem. Później padłem na pysk. Dziś z samego rana upomniałem się o wpłaty na grupie. Tradycyjnie z terminu 14-dniowego większość nic sobie nie robi. Poczekam na wpłaty tydzień, później sprzedaję te książki ponownie. Fajnie, że ktoś coś zamówi, ale samo zamówienie mi pieniędzy niestety nie daje. Potrzebna jeszcze jest wpłata. Bez niej to tylko blokowanie towaru i miejsca na półce. Zresztą już wielokrotnie o tym pisałem. Nie będę się powtarzał. Po moim apelu kilka osób zapłaci, reszta i tak będzie miała to w nosie. Poważnie zastanawiam się nad wywaleniem z grupy tych recydywistów. Nikt nikomu łaski nie robi. 

Zainwestowałem kilka stówek w towar, właściwie mogłem sobie to darować. Przecież o książki już się potykam. Więcej niż 40-50 dziennie nie "przerobię" choćbym się pochlastał. Nie da się, no chyba, że pójdę na ilość nie jakość. 

Koleżanka podrzuciła mi małą stertę zakurzonych analogów, między nimi jest kilka szelaków z lat czterdziestych. Jezu, ale się cieszę. Muszę odkurzyć piezoelektryka na 78 obrotów. Dziś z powodu małej ilości czasu tylko wstępnie odkurzyłem okładki. 

poniedziałek, 10 sierpnia 2020

10 sierpnia 2020. Poniedziałek.

Powroty do smutnej i przepełnionej robotą rzeczywistości są trudne. Bardzo trudne. Wczorajszy dzień był ciężki, co tu owijać w bawełnę - miałem potwornego kaca po imprezie urodzinowej koleżanki. Droga do domu była mordęgą, dwa kilometry na nogach. Dodatkowo jakieś podejrzane dziki całą zgrają latały po ulicy w okolicy mego domu. Podobno kto zobaczy dzika, ten na drzewo zmyka, ale w moim stanie imprezowym to chyba raczej by nie wyszło. Na trzeźwo bym na drzewo nie wlazł, co dopiero po kilku głębszych. Jakimś cudem nas nie zjadły. Może promile unoszące się w powietrzu je odstraszyły? Wczoraj zejście ze schodów z psem było dla mnie takim wyzwaniem, jak wejście co najmniej na Śnieżkę zimą. Cały dzień wlokłem się z konta w kont, przysypiając gdzie się da. Wieczorem zobaczyłem fajny ponad czterogodzinny dokument o Franku Sinatrze. Uświadomiło mi to, że mam stanowczo za mało w kolekcji jego płyt, jak i również innych wykonawców, jak chociażby Binga Crosby'ego. Ech... Zauważyłem, że ostatnio bardzo mi się podoba muzyka lat '40-'50 ubiegłego wieku [jak to brzmi!]. Ma ten swój niepowtarzalny klimat. Zbieram sobie obecnie nagrania z tamtych lat na winylach, łatwe to nie jest. Tak sobie myślę, że jestem głupi, sam sobie krzywdę robię. Każdą kolejną imprezę odchorowuję bardziej, za stary jestem. Dam sobie spokój. Od dziś nie piję! 

Komputera wczoraj nawet nie włączyłem, co owocuje dziś większą ilością roboty. Zawsze w niedzielę coś tam sobie już przygotuję. Nie tym razem. Dzisiaj chyba będę nocował przy biurku.  Mam wysyp zamówień, kurka...cudownie! Poważnie, nie narzekam. Mam przynajmniej z czego ZUS zapłacić. 

W piątek przywiozłem ponad dwieście książek, dziś kupiłem dużo nowych, z których większość zeszła "na pniu" na grupie. Jeszcze w temacie Grupy. Kilku użytkowników wrzucało jakieś reklamy i linki zewnętrzne do jakiś pierdół czy podpinało się ze swoim towarem pod inne posty. Już nic nie wrzucą, są usunięci i zablokowani. Reguły są jasne. 

Z tych "piątkowych" książek wygrzebałem dla siebie dzieło Reklama i propaganda książki Tadeusza Hussaka w dwóch tomach. Przejrzę do poduszki.




 

czwartek, 6 sierpnia 2020

6 sierpnia 2020, czwartek.

Mam wrażenie, a właściwie prawie pewność, że tego bloga nikt nie czyta. Jak patrzę w statystyki to mi się odechciewa. Dlatego dziś krótko. 

Fragment konwersacji. Pytanie o ofertę: Gwiezdne wojny. Część II: Atak Klonów Star Wars
- Witam czy ta książka była czytana?
- Książka jest używana i zapewne ktoś ją czytał.

Zamiast zdjęcia zrzut z ekranu. Tragedia. 



środa, 5 sierpnia 2020

5 sierpnia 2020, środa, Fatum & klątwa.

Broję. Od rana. Taki dzień chyba. Jest jedenasta, a dokonałem już wiele. Pomyliłem książkę i wysyłałem nie ten tytuł klientowi. Dobrze, że sam się zorientowałem, wysłałem zaraz właściwą książkę i przeprosiłem ładnie. Godzinę spędziłem na poszukiwaniu przewodnika po Portugalii, który złośliwie ukrył się na półce za inną książką. Zamiast do kubka, wsypałem kawę do miski psa, która stała umyta na blacie w kuchni. Zrobiłem drugą. Wywaliłem kawał twarogu na podłogę w kuchni robiąc sobie śniadanie. Sara się ucieszyła, lubi ser. Resztki tego sera w postaci kanapki stanowiły moje śniadanie. Słuszna porcja tego wykwintnego poniekąd dania spadła mi do kubka z kawą. Zrobiłem sobie nową, trzecią, którą za chwilę udało mi się wylać na biurko uśmiercając tym sposobem kalkulator. Szkoda. Byłem z nim zżyty. Tnąc karton przeciąłem sobie koszulkę na brzuchu. Brzucha nie rozciąłem. Ciekawe czego jeszcze dziś dokonam. Profilaktycznie nie wsiadam dziś na motocykl. Na pocztę i do paczkomatu idę piechotą. 

Wczoraj przywiozłem ponad 150 książek. Medycyna i technika, trochę klasyki. Ma magazynie mam obecnie coś około pół tysiąca jeszcze nie tkniętych książek. Fanfary i werble się sprzedały prawie od razu, obydwa egzemplarze. Fenomen. 

Na grupie mała sprzeczka. Jedna Pani zapytała o polecenie książek, erotyków. Zacytuję :"Witam szukam fajnych książek coś w podobnej tematyce co 365 dni bądź Grey proszę o zdjęcia w raz z cenami". Inna skrytykowała w komentarzu też zacytuję, żeby było sprawiedliwie "To nie są fajne książki"... i się zaczęło... Upomniałem tą drugą grupowiczkę, nie zacytuję dla odmiany, ale mniej więcej chodzi o to, że każdy ma swój gust i może czytać co lubi. Życie tematy pisze, a martwiłem się że nie będę miał o czym pisać. Następna sytuacja. Inna klientka była zdumiona tym, że mogę wysłać książkę za 7 zł i pyta czemu tak tanio. Mogę policzyć więcej - tak odpisałem. Chyba jej nie uraziłem? Jedną cienką książkę mogę wysłać przecież listem. Wiem z czego to wynika. Część sprzedawców zaniża cenę towaru, żeby odbić sobie to z nawiązką na zryczałtowanej przesyłce. Chcesz człowieku zrobić klientowi dobrze, a w zamian stajesz się podejrzany. Paranoja jakaś.  

wtorek, 4 sierpnia 2020

4 sierpnia 2020, wtorek.

Wczoraj kupiłem trzy kompletne sagi z tych "nordycko-skandynawskich" od miłej Pani z Chorzowa. Dwie już sprzedałem. Nieźle. Podobno ma jeszcze zbędne analogi, może coś fajnego upoluję do kolekcji.

Chcę od pewnego uzupełnić kolekcję RCD Pokory o brakujące dwa tomy. Jest to wyzwanie. Najtaniej z wysyłką z Hiszpanii wychodzi 540 zł !!! Będę polował na używane. No przecież nie wydam pół tysiaka na dwie książki! Jeszcze mnie nie pogięło do reszty. Kiedyś w kilku sklepach on-line można było zamówić w cenie ok. 170 zł za tom. Niestety się wyprzedały i została tylko zagranica. 

Zależności oraz skoki cenowe książek nie przestaną mnie zaskakiwać! Ostatnio przeglądając aukcje, natknąłem się na dwa dość popularne tytuły, które do niedawna nie sprzedawały się w ogóle, albo za przysłowiowe "pięć zeta". Obydwie leżały sobie spokojnie na moim sklepie internetowym, jedna nawet w 2 egzemplarzach. Czym prędzej wycofałem je ze oferty sklepu i wrzuciłem na aukcje Allegro. Tytuły na zdjęciu dla zainteresowanych. 

Jeszcze w temacie zdjęcia. Pisałem, że za mało zdjęć umieszczam w blogu. Staram się poprawić. 
Na wspomnianym i widocznym poniżej zdjęciu oprócz książek, mój nowy nabytek - maseczka z motywem "beboka". Bebok to w gwarze śląskiej straszydło o diabolicznych cechach. Wyobrażany jest jako mały kudłaty człowiek dzierżący w ręku kij lub laskę. Innym przedstawieniem jest olbrzym z nienaturalnie dużą głową, końskimi kopytami i ogromnym workiem, do którego wrzuca niegrzeczne dzieci lub popularnie to mało urodziwy mężczyzna. Pasuje jak ulał.  Mam jeszcze jedną z napisem "kaj się ciśniesz!" Też pasuje w czasach dystansu społecznego. 

Kupiłem na drodze zakupu on-line u konkurencji kilka książek, tym sposobem skompletowałem Sztukę i czas Osińskiej oraz Pięcioksiąg Coopera. Wystawię na Allegro. 

Dostałem informację o możliwości zakupienia 150 książek. Technika, beletrystyka i różności. Chyba jeszcze dziś po nie pojadę, jak nie zdążę to jutro na 100%. Będą nowości ;) 


niedziela, 2 sierpnia 2020

2 sierpnia 2020, niedziela.

Kupiłem wczoraj kilka zestawów podręczników do szkół ponadpodstawowych po ósmej klasie. Te akurat wiem, że sprzedam bez problemu. Był też Pan z dwoma kartonami książek, wybrałem z tego kilkanaście tytułów. Przejrzałem też umowy zakupowe... w lipcu na towar wydałem kilka tysięcy. Pieniądz robi pieniądz, tylko dlaczego to tyle trwa?

Resztę dnia spędziłem wystawiając książki na Allegro, wyceniając, obrabiając tekst i zdjęcia, korespondując z klientami z grupy. Uciekł mi sprzed nosa fajny zestaw książek, ktoś wystawił go na innej grupie sprzedażowej. Na jego odprzedaży na pojedyncze egzemplarze zarobiłbym na "czysto" ze 300 zł. Trudno. Upiekłem także pizzę w piecu w ogrodzie, tak właściwie żeby wypróbować nowy kamień do pizzy i dać się pogryźć komarom.  Dziś właściwie planuję to samo, ale bez zakupów i obżarstwa. Normalnie wakacje w biurze. Urlop po byku, ale mam motywację. Wylicytowałem dwa rzadkie albumy na winylu w pierwszych wydaniach do kolekcji. Polowałem na nie może dziesięć lat. Muszę je jeszcze opłacić, a tanio nie było. 



21 września 2022, środa.

Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...