piątek, 31 lipca 2020

31 lipca 2020, piątek.

Dziś ostatni dzień umowy na Rzetelną Firmę. Dostałem telefon z "ostatnim kuszeniem" i nową, niską ceną. Nie skorzystałem, jestem uparty. Pierwszą rzeczą, którą dziś robię jest usunięcie linków i wszystkich odniesień do mojej karty w systemie KRD. Musiałem sobie przypomnieć HTML, żeby nanieść poprawki w układzie strony sklepu internetowego. Przy tej okazji poprawiłem kilka rzeczy, np. nie wiem dlaczego nie miałem widocznego przekierowania do aukcji Allegro. Teraz już wszystko działa. Jak tak patrzę na stronę sklepu, widzę, że wiele bym obecnie zmienił i odświeżył. Muszę to przemyśleć i wdrożyć. Tak jeszcze w temacie mojego sklepu - zauważyłem, że w tym miesiącu licznik odwiedzin przekroczył pięć milionów. Fajnie.

Na Grupie umieszczę dziś dwa posty. Jeden za chwilę, tak zwany "post wyprzedający", w którym zareklamuję właściwy. Dziś będzie głównie "młodzieżówka" i "przygotówka" z wczorajszych zakupów. 

Pan z brudnymi książkami się pojawił. Jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłem, że połowa jest czysta! Niebywałe! Cud! Z tej czystej części wyłowiłem kilka bardzo ciekawych przedwojennych pozycji dotyczących harcerstwa i skautingu. Niebawem będą w ofercie. Umieszczam zdjęcia poniżej. Znajomy przeglądając mojego bloga zauważył słusznie, że za mało zdjęć umieszczam. Co racja, to racja. Poprawię się.




czwartek, 30 lipca 2020

30 lipca 2020, czwartek. Roczek! 365 dni w antykwariacie.

Wywnioskowałem, że słuchając Slayera na cały regulator, pozyskuje się dodatkowe punkty siły. Wywaliłem dziurę w murze jak ta lala, osadziłem rurę, od zewnątrz zainstalowałem specjalny okap z klapką. Klimatyzator podłączyłem. Mam chłodek. 
Gdy tylko skończyłem dostałem informację, że mam podjechać po ponad trzysta książek, dokładnie 360 egzemplarzy. Głównie medycyna i technika, chociaż i trochę beletrystyki się tam znalazło. Tym sposobem wczorajszy post wystawiłem dość późno, co zresztą zapowiadałem.

Blog ma już okrągły rok. Przytoczę teraz moje plany nie całkiem serio. Zostało mi znaleźć kogoś do poprawienia i zredagowania tekstu. Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że piszę chaotycznie i z błędami. Dlaczego tak jest już kiedyś wspominałem. Później pozostało wydać ten tekst w formie książki. Czyta to jakiś wydawca? Książkę nazwę odkrywczo 365 dni w antykwariacie, ludzie kupią w nadziei, że to ciąg dalszy porno cyklu dla gospodyń. Tak na poważnie, będę pisał dalej. Następny rok, będzie następna część nazwę ją Kolejne 365 dni wśród książek i wariatów, a potem dalej i dalej...

Czekając na przybycie pana z osyfionymi tomiskami w rozklekotanym dieslu, biorę się za przeglądanie nowych nabytków. 

Praca na tablecie graficznym to nie taka prosta sprawa jakby się wydawało. Muszę się na nowo nauczyć obsługi Photoshopa. Rysowanie myszką jest dla mnie intuicyjne, teraz dochodzi kwestia nacisku. Im bardziej się naciska tym kreska grubsza. Nie jest łatwo, ale się nie poddam.

Dziś słyszałem tezę, że każdą, nawet najbardziej skomplikowaną piosenkę można wymiałczeć. Spróbujcie. Tak jest w rzeczywistości. Miał-miał miał miał, miał miał-miał miał!

Z ostatniej chwili. Zawitał ni stąd, ni zowąd pan, który przywiózł do sprzedaży cztery wielkie torby prawie nowych książek: poradniki, trochę kryminałów i mnóstwo młodzieżówki. Po długich negocjacjach ustaliliśmy cenę. Zaszalałem i kupiłem wszystko. Kiedy ja to wszystko ogarnę? 

środa, 29 lipca 2020

29 lipca 2020, gorąca środa.

Wczoraj nie wydarzyło się nic szczególnego, z tego też powodu nie było wpisu. Jedynie obserwuję wysyp zamówień z fakturami VAT, oraz anulowanych płatności. Im większa kwota do wpłaty, tym anulowanie następuje szybciej po zakupie. Koniec miesiąca, naród jest bez kasy. 

Zrobiłem czystki i trochę porządku na Grupie. Nie może być tak, że ktoś nie mający pojęcia o sprzedaży książek, wymądrza mi się na priv i poucza mnie, jak i za ile wysłać list. Wszystko w tonie zaczepnym, że głupoty piszę! Otóż, nie. Od ponad trzynastu lat wysyłam codziennie paczki, listy, zlecam kurierów, paczkomaty więc cenniki mam w głowie. Można mnie wypytywać na wyrywki w środku nocy. Lepiej je znam od części pań w okienku na Poczcie. 
Na Grupie umieściłem post następującej treści: "Pragnę poinformować, że Administrator ma zawsze rację. Za pyskowanie się wylatuje bez ostrzeżenia! Admin-diler dyktator." To moja prywatna grupa, moje "dziecko" przez lata rozwijane, której poświęcam dużo czasu. Nie pozwolę sobie na pyskówki i impertynencje pod moim adresem. Ban i blokada. Amen.

Dziś będzie skromny post z nowościami i to raczej późno. Wszystko z powodu tego, że jest ciepło, a dokładniej, w czasie, w którym normalnie pracuję będę instalował [wreszcie] klimatyzator zakupiony w zeszłym roku. Dostałem opiernicz od żony! Chyba już czas go zainstalować, ponieważ na jesień to raczej średnio jest potrzebny. Nie jest to proste. Muszę wywiercić otwór o średnicy 100 mm w ścianie z cegły o grubości prawie pół metra. I to w tym upale. Jak wyjdzie, to się ochłodzę po robocie. Jeśli nie wyjdzie - będę siedział i płakał.

Zamówiłem tablet graficzny. Pisałem o tym czas jakiś temu. Praca w Photoshopie stanie się łatwiejsza. 

Na jutro zapowiedział się Pan od brudnych książek. Już nawet się nie łudzę, że będą czyste. 

poniedziałek, 27 lipca 2020

27 lipca 2020, ugotowany.

Ugotowałem się dzisiaj. Dosłownie. Upał jak diabli. Pal licho jazdę na motorze w czarnych ciuchach, tu przynajmniej jest jako taki przewiew. Byłem w samo południe przerzucać książki wycofane w bibliotece szkolnej, coś ponad tysiąc egzemplarzy, na kolanach, każdy tom z osobna trzeba było przełożyć na inny stosik. Oczywiście w masce i rękawiczkach, bo wiadomo reżim. Sauna z siłownią i elementami stretchingu. Pozyskałem z tego 120 książek do odsprzedaży. Dziś połowa pojawiła się na Grupie, reszta jutro. W efekcie schudłem chyba ze dwa kilo. 

Do tego wszystkiego rypie mnie wątroba. To zapewne efekt sobotniej nocy. Zapijam więc Essentiale Forte ostropestem. Jak nie wykorkuję, to przeżyję. 


niedziela, 26 lipca 2020

26 lipca 2020, niedziela.

Święta prawda, na kaca najlepsza jest praca. Spałem może ze trzy godziny, wszytko za sprawą mojej słabej kondycji psycho-fizycznej, będącej bezpośrednim następstwem miłego procesu znietrzeźwienia. Tak w zasadzie dużo nie wypiliśmy, trochę wina i butelkę Single Malt. Taki proces "upodlenia" jest w moim przypadku bardzo potrzebny, ale od czasu do czasu, wyostrza to zmysły. Niestety [a może na szczęście] zdrowie powoli nie pozwala na takie ekscesy. Coraz gorzej to znoszę z wiekiem. 

Wracając jeszcze do dnia wczorajszego. Pojechałem zobaczyć książki u Pani, która od pewnego czasu sygnalizuje mi chęć sprzedaży. Blisko, jakieś siedem kilometrów od biura. Okazało się, że ma bardzo duuużo, bardzo fajnych tytułów. Kupiłem coś ponad setkę beletrystyki i młodzieżówki. 

Strasznie duży wpływ na cenę książek ma to, czy akurat jest popularna ekranizacja tejże. W tej chwili szczególnie widoczne jest to w cenach książek Diany Gabaldon. Jeszcze dwa lata temu, taki Ognisty krzyż trudno było sprzedać za 20 zł. Teraz 150 zł. Dla mnie super, bo akurat mam w ofercie. Jeszcze jest na topie Coben W głębi lasu z powodu nowego serialu na podstawie tek książki. Ostatni taki szał pamiętam za sprawą Sztuki kochania Wisłockiej. Czasami ludzie mnie pytają dlaczego to takie drogie? Przecież jeszcze wczoraj nie było. Normalne procesy rynkowe - odpowiadam. Skoki cen są chwilowe, teraz Wisłocka leży wszędzie i to za grosze. 

Jutro jadę przekopać się przez ponad tysiąc książek do biblioteki. Te wybrane będę mógł kupić. Dużo pracy fizycznej przede mną. W dodatku w rękawiczkach i masce. Muszę pamiętać zabrać jakąś wodę ze sobą. 



piątek, 24 lipca 2020

24 lipca 2020, Piątex.

Piątex - super koszulkę z takim właśnie napisem na klacie wczoraj widziałem. Napis stylizowany na znak graficzny Pewex'u. Niestety nie było w moim rozmiarze. Pech. Odziałbym się dziś w nią.

Wczoraj rano kupiłem komplet używanych podręczników do pierwszej klasy technikum po podstawówce. Oczywiście do odsprzedaży. Wiem, miałem nie kupować podręczników, ale tak jakoś wyszło. Internet zawalony jest tymi tytułami, co ma przełożenie na cenę. Kokosów na podręcznikach używanych raczej się nie zrobi w obecnej chwili. No i jakoś wielkiego zainteresowania jeszcze nie ma, może jest za wcześnie? Szał podręcznikowy zacznie się pod koniec sierpnia jak zwykle. 

Skończyłem czytać autobiografię Zappy, odkładam na półkę, kiedyś jeszcze do niej wrócę. Zabrałem się za Prezes i spółki Imperium Jarosława Kaczyńskiego, jedną trzecią przeczytałem za jednym zamachem. Polecam.

Dzisiaj dostanę paczkę z nowymi książkami. Pojawią się dziś [jak zdążę] w ofercie. 

Zabrałem się za opracowywanie [wycenę, naprawę, itd] resztek z buforu na "ciężkie czasy". Są to tytuły, które właściwie tylko przekładam z kąta w kąt od mniej więcej roku. Zaczynają mi zawadzać. Potrzebuję miejsca na nowe dostawy, które w niedługim czasie zawitają pod mój dach. Są to jakieś książki przyrodnicze, trochę pedagogiki, poradniki z lat PRL-u, część niekompletna [brak tomów] lub zniszczona. Jest tego "na oko" około 200 pozycji. Nie chce mi się tym męczyć, ale nie mam wielkiego wyboru. Kiedyś muszę to zrobić, odwlekanie nic nie da.  

Mała aktualizacja. Zadzwoniła do mnie Pani z biblioteki pewnej szkoły podstawowej. Likwidują część księgozbioru biblioteki. Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, będę mógł coś z tego zakupić, jeśli nie, to pojedzie na przemiał i skończy jako papier toaletowy. Byłem rzucić okiem jakie książki są wycofywane. Coś tam wybiorę, ale na pewno nie kupię wszystkiego. Nie mam miejsca na przechowywanie "niechodliwego towaru", dublować też się nie chcę. Pożyjemy, zobaczymy co z tego wyjdzie. 

środa, 22 lipca 2020

22 lipca 2020, środa.

Wiedziałem. Wiedziałem, że coś śmierdzi. Kilka dni temu pisałem o zamówieniu u mnie książki przez konkurencję z miasta ościennego. Pierwszą wiadomością, którą dziś odebrałem mailowo było rozpoczęcie sporu ze mną, z powodu rzekomego braku faktury. Dokument oczywiście był w przesyłce, trudno by go przeoczyć, został włożony pomiędzy stronę tytułową, a blok książki. Ale podobno nie ma. Przeszedł do innego wymiaru chyba. Trudno. Zanim cokolwiek jeszcze zrobiłem w tej sprawie, kupiłem u nich pierwszą lepszą książkę na Allegro, wybrałem opcję z fakturą VAT, zapłaciłem. Taka strategia "miecza obusiecznego".  Po zrobieniu tego wysłałem miłą i rzeczową odpowiedź, wysłałem fakturę elektronicznie. Zaproponowałem, że mogę podrzucić im duplikat, bo te kilka kilometrów nie jest dla mnie problemem. Spór już zakończony. Tylko co to miało na celu? Sprawdzenie liczby faktur? Pokazanie, że cię obserwuję? Jeszcze się pewnie dowiem. Tak sobie myślę, że jeśli było coś nie tak, zawsze można zadzwonić, napisać poprzez formularz kontaktowy, a nie zaraz rozpoczynać spór jako formę zastraszenia i pokazania swojej siły. Na mnie to po ponad dekadzie handlu nie robi zupełnie wrażenia. Podobnie kiedyś zareagowała [tu rzeczywiście przeoczyłem fakturę i dałem paragon] pewna "topowa" polska pisarka. To akurat mogę zrozumieć, co będzie pisać, a tym bardziej dzwonić do jakiegoś tam antykwariatu. Jest przecież gwiazdą.

Nie wiem co w tych ludziach siedzi. Jest zdjęcie w aukcji, napisałem, że rzeczywiste i takie jest. Jest opis stanu, rozbudowany, w którym wszystko pisze. Dostaję pytanie - czy ona jest w dobrym stanie? Normalnie, aż mam chęć napisać, że nie, że sobie tak tylko wymyślam, że jest plamiona, podarta, brudna, zatęchła, spleśniała z dziurą w środku i polana moczem. Przełykam ślinę, robię głęboki oddech i odpisuję, że mogę dosłać dodatkowe zdjęcia. Teraz seria zdjęć, napiszę kilka mailów, a książki i tak nie sprzedam. Ech...

W sobotę jadę zobaczyć duży księgozbiór beletrystyki, podobno większość w miarę nowa i jest to pierwszy właściciel tych książek. Dobrze i źle. Dobrze, ponieważ fajny towar, źle - nie będzie tanio, chyba, że będzie rozumiał, że książki używane w większości przypadków nie są wiele warte. Zarabia się na tych wyjątkach od tej reguły. 

Dzisiaj robię dzień ze słownikami. Mam cały karton takowych, trochę się uzbierało. Nie przewiduję wielkiego zainteresowania takim towarem. Jest nikła szansa na sprzedaż, ponieważ to słowniki fachowe, zwykłych w ogóle nie kupuję.

Miałem nie kupować już żadnych płyt w tym miesiącu. Wyszło jak zwykle. Na stronie fanklubu Riverside ukazał się preorder solowej płyty Maciej Mellera Zenith. Kupiłem winyl i CD. 


wtorek, 21 lipca 2020

21 lipca 2020. Wtorek.

Przybyły zamówione książki, zakupione u konkurencji w celu uzupełnienia braków. Prawie wszystko w porządku z wyjątkiem jednej pozycji. Zamawiałem tom drugi, a dostałem pierwszy. Tym sposobem mam nie dwa, ale trzy tomy pierwsze Fizyki dla inżynierów. Wyjaśniłem sprawę. W pierwszym kontakcie chcieli mi oddać kasę, a książkę miałem sobie zostawić. Zupełnie nie urządza mnie taka propozycja. Wyjaśniłem, że trzeci tom pierwszy mi nie potrzebny. Znaleźli po jakimś czasie i podeślą. 

Minąłem się dzisiaj ze swoją klientką. Ja jechałem na motorze, mojej kochanej Gwiazdce, ona - na rowerze. Ładnie się przywitałem i pognałem w swoją stronę. Trochę się chyba zdziwiła. 

poniedziałek, 20 lipca 2020

20 lipca 2020, dochodowy, ałaaa.

Wypluty toffik. To stwierdzenie idealnie pasuje do mojego dzisiejszego samopoczucia porannego. Było to chwilowe na szczęście, w radio usłyszałem reklamę Media Markt z Zenkiem w roli głównej. Moje ciśnienie jest już w porządku. Dzięki Zenek!

Wczoraj nakupiłem książek, że ho-ho! Zrobiłem trochę porządku w tych, które składuję na specjalnym regale z powodu niekompletności. Mam tam na przykład 3 egzemplarze drugiego tomu, jeden trzeci, a pierwszego nie mam w ogóle. Takie sytuacje tam panują. Siadłem, spisałem w pamięci czego nie mam i poszukałem na Allegro u konkurencji. Znalazłem wiele uzupełnień, ale nie kupiłem wszystkich, w niektórych przypadkach było to zupełnie nieopłacalne. Albo ceny z "czapy", albo nie łapałem się na darmową wysyłkę, która w tym przypadku zawyżała cenę do tego poziomu, że to już nieopłacalne się zrobiło. Raz na miesiąc zrobię taką akcję. Niektóre z tych pozycji na regale leżakują ponad 10 lat. Nic mi po nich, niech idą do ludzi w komplecie. 


Syn wczoraj przyleciał do mnie z "njusem", że na Streamie jest promocja. FarCry 5 tańsze o ponad 80%. Kupiłem nie wiele myśląc. Będę grał w grę, chociaż Fallouta 4 nie odpalałem chyba z miesiąc z powodu braku czasu. Jaki stary, taki głupi! Promocji czar.

Podatek dochodowy zabolał po kieszeni. Dziś termin. 

Nowa Grupowiczka napisała post na grupie o treści: "Ło cie panie, królu złoty i noga motyla.... Trafiłam do raju." Fajne. Miło mi się zrobiło. 

Wśród sterty książek do "ogarnięcia w przyszłości" znalazłem jedną Grocholę z autografem. Tradycyjnie zostawię sobie. 

Coraz bardziej marzę o magnetofonie szpulowym. Chodzi mi po głowie jakiś Japończyk z lat '70 nawet uszkodzony czy do renowacji. Podłubałbym trochę. Nie będę kupował, poszukam okazji, może ktoś mi odda w dobre ręce. 

niedziela, 19 lipca 2020

19 lipca 2020, niedziela.

Jak dobrze, że nie handluję podręcznikami szkolnymi! To horror, zresztą jak co roku. Pojawiły się już listy podręczników, niestety takowych jeszcze w większości nie wydrukowali. Opóźnienie jak co roku, a w tym dodatkowo Ministerstwo Edukacji było zajęte czymś innym. Wiadomo czym. Siedziałem z godzinę przy komputerze z listą od mojego syna, próbując skompletować co się da. Przejrzałem wiele księgarni i hurtowni, w jednej udało się dorwać 7 podręczników z 15 potrzebnych. Tych, których nie ma w części nie ma nawet jeszcze w zapowiedziach. Biorę więc co jest, nauczony zeszłymi latami, ponieważ za chwilę nie będzie niczego. Wiem, że niektóre firmy tylko na tym bazują, jest z tego tytułu spory zarobek podobno, ale to nie dla mnie. Jak mogę czymś handlować, gdy nawet w wydawnictwie nic nie wiedzą? Niektórzy klienci to zrozumieją, ale większość będzie mnie posądzała o jakiś przekręt i wydzwaniała co chwilę wyładowując swoje frustracje na bogu winnym, biednym antykwariuszu. Nie, podziękuję! No i ta kwota! Za te siedem książek zapłaciłem ponad trzysta złotych i to po zniżkach. Zważając na to, że "językówek", które zawsze są najdroższe jeszcze nie ma, ze czterysta jeszcze wydam jak nic. Masakra. 

W dalszym ciągu staram się powiększyć liczbę Grupowiczów, werbując ich gdzie się tylko da. Dochodzi ich dziennie w granicach 20- 30. Myślę, że to dobry wynik.

Tradycją już się stało, że w niedzielę pracuję, nie inaczej jest również dzisiaj. Coś tam wystawiłem bladym świtem na Allegro, zrobię post na grupie, dokompletuję zamówienia, podrukuję faktury, zlecę kurierów... ale to wszystko po obiedzie. Teraz lecę smażyć mięcho. Grill się sam nie zrobi, a i karkówka sama się nie zje. 

piątek, 17 lipca 2020

17 lipca 2020, piatek

Persona non grata kupiła Fiata-grata. 
Fajne.

Dziwna sprawa. Dostałem zamówienie poprzez Allegro z konkurencyjnego antykwariatu z miasta obok. Podczas ostatniej dostawy pan od nowych książek, przyznał się [właściwie chwalił się tym], że i tu cytat  "właśnie oni to kupili od niego dużo więcej towaru niż ja". Ta książka, którą zamówili, pochodziła właśnie z jego ostatniej dostawy. Więc, albo się przeliczyli i im zabrakło na magazynie jednego egzemplarza, albo nie wiadomo o co chodzi... i tu mi coś sierdzi... a może przesadzam. 

W związku z chwilowo fajną pogodą pojeździłem trochę za książkami. Przywiozłem strasznie dużo bajek i młodzieżówek. Potrzymam je dobę na Grupie, później będę się martwił co z tym dalej zrobić. Najwyżej te, których nie sprzedam rozdam dzieciom. 

Zagadną mnie dziś obok motocykla pewien jegomość. Chciał mnie zwerbować do Chorzowskiego MC Tiger Riders - klubu motocyklowego. Jakbym miał więcej czasu to czemu nie. Niestety go nie posiadam, ale pomyślę nad tym. 

Tesla zrobił transformator, Ziutek sklecił destylator. 
Koniec.






czwartek, 16 lipca 2020

16 lipca 2020, czwartek

Kawy!!! Ibupromu!!!  Od rana boli mnie łeb, zaczął jakoś tak w środku nocy. Na dodatek Sara łaziła pół nocy po domu, pewnie coś czuła. Słyszeć to na pewno nic nie słyszała, ponieważ jest już przygłucha. Węch ma natomiast doskonały. Ostatnio kręcą się w pobliżu domu dziki. Może to było to. 

Allegro zapowiada zmiany. Zmiany w cennikach, na szczęście już bardziej mi prowizji nie podniosą oraz będzie inny sposób płatności Allegro Pay. O co chodzi dowiemy się w odpowiednim czasie. Pewnie bez problemów się nie obejdzie. 

Dziś Dzień Księgowych. Księgowa mafii to taka osoba, która tak musi rachować, żeby jej nie porachowali. Tak bez związku, ale fajne.

Byłem wczoraj po nowości. Miało być trzysta, zrobiło się sto kilkadziesiąt pozycji. Średni towar. Kilka strzałów i reszta miernota z przewagą słowników. Będzie trzeba się "nagimnastykować", żeby to sprzedać. 

Pan od nowych książek z SoniaDraga zadzwonił znowu. Ma kilka kartonów książek. Umówiłem go na przyszły tydzień. Muszę kasę nazbierać na ten towar, a zaciskam pasa. Księgowa podała podatki. Jak tak wczoraj zacząłem liczyć budżet i to co mam jeszcze zapłacić w tym miesiącu to stwierdziłem, że się uchleję. Zrezygnowałem szybko z pomysłu, alkohol jest drogi. 

Przybyła ogromna paka z nowymi książkami pod zamówienia klientów. 

Jestem **** wołowa. Zatachałem już przed południem wysyłki na pocztę i do paczkomatu. Przed chwilą dzwoniła Pani z Poczty, że chyba coś pomyliłem. Zostawiłem u niej przez przypadek kilka paczkomatów, muszę ponownie zrobić sobie spacerek od urzędu i do InPostu. Jak nie ma się w głowie, to ma się w nogach. Taka stara prawda. 

środa, 15 lipca 2020

15 lipca 2020, środa.

Dawno nie pisałem. Powód? Brak czasu. Właściwie teraz też go nie mam, nie wyrabiam się sam jeden. Coraz poważniej myślę o zatrudnieniu kogoś do pomocy... ale z drugiej strony, wyedukuję takiego "gagatka", odejdzie i będzie robić mi konkurencję. Może jednak nie.. 

W poniedziałek kupiłem sporo nowości, w tym kilka kartonów nowych książek. Wszystko z SoniaDraga. Jakiś specjalnych kokosów na tym nie ma, ale na swoje wyjdę jak wszystko sprzedam. Trochę poszło, zostało jeszcze z 40 książek. Zostawię wystawione na dwa tygodnie, a co zostanie pójdzie na wymianę. 

Dziś wieczorem jadę po następne 300 nowości. Tym razem w większości używane. 

Na dodatek zatkała mi się rura z odpływu ścieków. Gówniana robota, dosłownie. Nie ma takiej rury, której nie można odetkać jest powiedzeniem nad wyraz trafnym. Godzinka pracy z inhalacją i wszystko już teraz ścieka do ścieka. 
 

poniedziałek, 13 lipca 2020

13 lipca 2020, poniedziałek. No i Duda

Wariactwo, nieodpowiedzialność, brak świadomości demokracji. Tyle. Głupota jeszcze. Większość narodu się sprzedała, jak.. nie użyję tego słowa. Za pięć lat nie będzie czego zbierać. Może i dobrze. Może wtedy ta większość przejrzy na oczy. Tylko kto to odbuduje. Ech..

Dość tej polityki, rzygać mi się chce jak o tym wszystkim myślę. 
Krótkie podsumowania kilku ostatnich dni.

Odwiedziła mnie Joanna, znajoma, którą wspomniałem wcześniej. Kiedyś pracowała w konkurencyjnym antykwariacie, tak się poznaliśmy. Kawa była, ciastka były, komary niestety też. Pogadaliśmy jak nigdy. Musimy to powtórzyć. W międzyczasie przyjechał pan od brudnych książek. Nie zawiódł - książki były brudne. Wybrałem kilkanaście pozycji.

Dzisiaj rano kupiłem dość dużo fajnych tytułów. Klientka zadzwoniła i przywiozła je do mnie. Nawet nie zabłądziła o dziwo. Porozmawialiśmy trochę o motocyklach. Później pojechałem na umówione wcześniej spotkanie, kupiłem kilkadziesiąt książek. Wszystkie widoczne już są na Grupie. Po szesnastej ma przyjechać jeszcze jeden pan, ten który wydzwania od mnie od jakiegoś czasu. Z rozmowy wywnioskowałem, że ma dużo prawie nowych książek do sprzedania. Zobaczymy co to będzie. Wiem jedno, więcej dziś wydam niż zarobię. 




piątek, 10 lipca 2020

10 lipca 2020. Je-ZUS!

Dziś jest ten straszny dzień. Dziesiąty. Składki ZUS. Owoc żywota Twojego je zus!

Lubię gotować. Lubię mieć czym, mam więc dużo różnych gadżetów i utensyliów kuchennych. Od niedawna mam nowy - syfon do bitej śmietany. Właściwie to moja żona go kupiła. Bardzo sprytne urządzenie, zasadą działania nie różniące się prawie zupełnie od popularnych w PRL-u syfonów do wody. Wlewa się zimną śmietanę kremówkę, dodaje puder cukru, zakręca i wkręca nabój. W syfonach do wody był to nabój z dwutlenkiem węgla, tu jest z podtlenkiem azotu. Podtlenek azotu to nic innego jak gaz rozweselający. Generalnie boję się urządzeń pod ciśnieniem, widziałem na własne oczy jakie spustoszenie mogą wyrządzić. Od pewnego czasu zastanawiam się nad taką makabryczną i hipotetyczną sytuacją. Wybucha taki syfon śmietanowy, gaz robi swoje, tzn. rozwesela. 
Dzwonię na pogotowie cały uchachany, cały w tej śmietanie i mówię: urwało mi palce...  cha-cha-cha... przyjedźcie prędko... hihihihi.. i tak dalej. Ciekawe czy by przyjechali? 

Pan od brudnych książek zapowiedział się na dziś wieczór. Przeprosił za zrobienie mnie na szaro, auto mu się rozkraczyło. Może od ciężaru tych książek? Może od brudu na nich?

Odwiedza mnie dzisiaj Grupowiczka, dawna znajoma. Wreszcie tą kawkę wypijemy!


czwartek, 9 lipca 2020

09 lipca 2020, czwartek.

Pan od brudnych książek mnie wystawił. Nie przyjechał. 

Z samego rana skoro świt, o dziewiątej, moja żona pojechała do kuzynki w odwiedziny. W związku z tym mam dziś wolną chatę. Nie robię żadnej imprezy czy innego baletu.  Posprzątałem sobie biuro w ramach rozrywki. Trochę pracuję, przemęczać się nie będę. Wieczorem przesłucham kilka płyt popijając Buschmillsa. Plan jest, a to on jest najważniejszy. Bez planu się błądzi.

Przed chwilą zadzwoniła bardzo miła Pani z Włoch. Zamówiła telefonicznie książkę, właściwie SMS-em trochę wcześniej, ale coś mi się namieszało z dźwiękami w telefonie i nie dostaję części powiadomień. Chwilę porozmawialiśmy. Zasugerowała żebym założył profil firmowy na WhatsApp. Spróbuję to jakoś odgarnąć. Jak mi się to uda zrobić, zostanie mi jeszcze Twitter i Snapchat. 

Skądś, nie wiadomo skąd, wylatują u mnie mole. Nie jest ich dużo, ale czasami jakiś przeleci cichaczem w polu widzenia. W zasadzie nie ma się czemu dziwić. Nazwa zobowiązuje. 

Zrobiłem porządek na Grupie. Usunąłem trochę użytkowników za przewinienia, za te większe również zablokowałem. Ordnung muss sein! Moje administrowanie to rządy twardej ręki, prawie dyktatura. Dlatego może jest tu względny porządek w porównaniu do innych tego typu grup internetowych. 


środa, 8 lipca 2020

08 lipca 2020.

Rano o szóstej musiałem podać tabletkę Sarze. Bez sensu było się już kłaść do łóżka, więc zapakowałem przesyłki, wyceniłem książki, spakowałem dokumenty do księgowej. Tym sposobem do dziewiątej byłem po porannej robocie, śniadaniu i kawie. Uwinąłem się, ponieważ na dziesiątą jechaliśmy z Sarą do weterynarza na badania kontrolne. Ta szósta jest nie bez znaczenia. Krew psu trzeba pobrać właśnie cztery godziny po podaniu leków [hormonów], żeby prawidłowo je oznaczyć. Przy okazji zabraliśmy Milkę do sterylizacji. Milka to kotka ulicznica w każdym tego słowa znaczeniu. O szesnastej odbieramy ją po zabiegu. Nie będzie więcej kociąt. Amen. 

Tak jeżdżąc po okolicy kupiłem przy okazji kilka książek. Nic specjalnego, czytadła.

Jakiś starszy pan z Pomorza zamówił telefonicznie książkę o technologii metali. Na moje stwierdzenie, że cena jej wynosi 12 zł, odparł, dlaczego tak tanio? No nie wiem. Wszędzie jest w tej cenie. Podobno autor tej książki był jego wykładowcą. Przypomniała mi się taka sytuacja sprzed lat:
- mogę się dowiedzieć co z ta książką jest nie halo?
- ???
- jakaś taka tania jest, inni drożej sprzedają, na pewno uszkodzona!
- nie, jest cała, czysta i pełnowartościowa.
- ale skąd ta cena?!
- bo na tyle ją wyceniłem, jest to dobra cena moim zdaniem, zawsze też można zwrócić po zakupie, ma Pan takie prawo.
- coś mi tu nie pasuje.. Do niewidzenia!

Od kilku dni codziennie wydzwania do mnie ktoś z Bytomia. Chce mi bardzo sprzedać książki i chce żebym po nie pojechał. Codziennie proszę go o podesłanie przykładowych zdjęć tego podobno wielkiego księgozbioru. Żadnej fotki jeszcze nie dostałem. Nie mam czasu i chęci jeździć "w ciemno".  Wielokrotnie jechałem kawał drogi, żeby w efekcie nie kupić nic. Nie będzie zdjęć- nie będzie kupna, no chyba, że przywiezie te książki do mnie. 

Właśnie dowiedziałem się od innego Klienta, że "spawanie jest do dupy, zgrzewanie Panie to jest czad". Człowiek uczy się całe życie.

Na jutro umówił się pan od brudnych książek. Będzie dostawa, ale czy coś z niej będzie się nadawało do czegokolwiek to inna sprawa. 

Poniżej kilka archiwalnych wpisów zachowanych dla potomnych. Dogrzebałem się do nich pisząc wspomnienie o zaniżonej cenie. Wszystko to autentyki!

- potrzebuję taką książkę, w której jest napisane o tym jak piorun grzmotnął w Bazylikę Watykańską podczas wybierania Papieża i żeby też było napisane, wiecie o tych gołębiach co je wypuścili i wrona jakiegoś zadziobała. Bo wrona to zły znak, z piekieł. Tak, żeby wyjaśnili skąd te znaki. Macie coś takiego?
- nie mam.

- Panie co to jest właściwie ten antykwariat internetowy? Zamawiam książkę, a pan mi ją przez internet na mejla na przykład przysyła? W pe-de-efie? Czy inaczej jakoś to działa? Niech Pan wyjaśni.

- czasami bywasz w Bytomiu?
- czasami bywam, ale o co chodzi?!
- bym kilka książek zamówił, byśmy się spotkali, w Agorze na przykład... byś je podrzucił... siądziemy gdzieś, pogadamy...
- hmmm

- to znowu ja. Dzwonię bo się rozmyśliłem. Te książki co je Pan kupił, chciałbym odzyskać, kiedy Pan mi je przywiezie? Może dzisiaj po 19?
- ?!..... ale dlaczego mam je przywieźć, proszę podjechać i je odebrać...
- no jak? Przecież był Pan u mnie i je kupował to i odwieźć chyba może.


- tak 3-4 metry książek w jakieś fajnej cenie by się znalazło?
- ?.... Hmm, ale dokładniej proszę.
- no wie Pan, żona biblioteczkę kupiła, taki antyk i teraz coś tam trza dać, jakieś fajne okładki żeby były, takie ozdobne, ładne. Pan poszuka, a ja dokładnie wymierzę i oddzwonię.

- Panie ratuj! Porzeczki mi coś zżera!
- ?!?
- kiedyś widziałem u Państwa książkę, taką starą co w niej były przepisy na takie specyfiki co robale różne trują.
- być może, pamięta Pan tytuł?
- no nie, ale to stara książka była, jakby Pan poszukał i zdjęcie mi wysłał przepisów, to byłbym zobowiązany. Mam 4 hektary porzeczki i coś mi je żre.

- w czym mogę pomóc?
- potrzebna mi "Sztuka kochania" na gwałt! Dla brata.

- kupi Pan encyklopedię PWN?
- niestety nie.
- a takie meble, stare po ojcu? Szrank i nachtiszle? Wie Pan koledzy przychodzą... kasę potrzebuję...
- też nie, nie skupuje mebli,
- a obraz... duży, w ramie?
- też nie, tylko książki kupuję.
- mam jeszcze płyty, takie czarne, po synu co do Anglii wyjechał? Ze 50 może, jak nowe.
- a skąd Pan dzwoni?
- z Wirka.
- to byda za pół godziny!

- a te nuty na harmonię to są jakie?
- tak jak pisze w opisie, "akordeon od 8 - 120 basów" więc chyba uniwersalne.
- bo wie Pan... są harmonie duże, małe, różne... nie wiem czy to do mojej.
- na pewno się nadają.
- a myśli Pan, że się grać nauczę?
- no tego to już nie wiem.

- ten zbiór zadań to takie zadania, tak?
- tak, to książka z zadaniami.
- a nie ma Pan czasem takiego już rozwiązanego, byłoby łatwiej.
- nie to nowa książka, ale ma klucz do rozwiązań.
- to ja dziękuję.


wtorek, 7 lipca 2020

07 lipca 2020, wtorek.

Żona podsunęła mi pomysł, aby na grupie dodatkowo co jakiś czas prezentować recenzje książek. Nie koniecznie nowych tytułów, mogą być klasyki. Nie tylko beletrystyka, ale fachowe też tam się mogą znaleźć. 

Na 11 wczorajszych zamówień z Allegro, aż siedem złożyły Anny. Taka obserwacja. 

Z tej dużej dostawy, o której wspominam już chyba piąty raz [tak wiem..] pozostało jeszcze może ze 150 książek. Do końca tygodnia je wystawię. W związku z tym zaczynam pilnie poszukiwać nowości. 

Dostałem zlecenie. Mam załatwić, skombinować, wytrzasnąć z podziemi [i to w normalnej cenie!] książkę Tilda i jej domek Finnanger Tone. To chyba niewykonalne. Jest kilka egzemplarzy na rynku, ale w cenach zaporowych, powyżej 100 zł. Klientka na to się nie zgodzi, nie wspominając już o mojej marzy.  

niedziela, 5 lipca 2020

05 lipca 2020, niedziela.

Dziś tylko dwa cytaty, które ostatnio tłuką mi się po obolałym łbie. 

"Demokracja kończy się wtedy, kiedy rząd zauważy, że może przekupić ludzi za ich własne pieniądze". – Alexis de Tocqueville. 

"Demokracja to najgorszy system, ale nie wymyślono nic lepszego". - Winston Churchill


sobota, 4 lipca 2020

04 lipca 2020 , sobota.

Rano zrobiłem "porządek" z pseudo znajomymi na Facebooku. Pousuwałem. Niby to poważni ludzie, po studiach, ale jak już coś napisali to człowieka krew zalewa i ręce opadają. Jakieś głupoty, cytaty, czasami niby to mądre opowiadania z morałem, no i ta agitacja! Nie jestem tolerancyjny, wiem o tym, ale jak można głosować na złodziei i kłamców, jak można nie widzieć tej całej "ściemy", tych kombinacji rodem z Orwella. Może zostali kupieni na 500 zł? Może nie tan kanał w TV oglądają, albo..., albo... nie wiem. Nie rozumiem, nie zrozumiem. Wiem, że każdy ma prawo do swoich przekonań, ale nie muszę ich oglądać na każdym kroku [czytaj. otwarciu FB]. Jeszcze mam prawo wyboru, więc wybrałem usunięcie. Może niedługo nie będę mógł już nic zrobić samodzielnie, nic co będzie niezgodne z linią władzy. To właśnie stanie się przez takich "przyjaciół". Nie widzą tego? Ja widzę podział i trochę do niego się przyczyniam moim działaniem, ale moje zdrowie psychiczne ważniejsze. Jest takie powiedzenie: "Mądry Polak po szkodzie"- oby tak nie było. Prawdziwych przyjaciół zostawiłem. 

Udało mi się ściągnąć trochę nowych Grupowiczów. Widzę , że kilku będzie aktywnych na grupie. Bardzo się cieszę z tego. 

Z powodu upału i zmęczenia ogólnego nie bardzo chce mi się dziś pracować. Dodatkowo chyba mnie w aucie przewiało. Rwie mnie jakieś ścięgno czy inny nerw przy ruchu głową w prawo. Gdy to zrobię czuję ukucie w uchu i promieniejący ból od skroni aż do szyi. Dodatkowo do tego boli mnie głowa. Idę poleniuchować. Łyknę jakieś witaminki i ibuprofen w postaci niebieskiej kapsułki. Innych niebieskich tabletek nie będę łykał. Tak to zakończę i pozostawię.

piątek, 3 lipca 2020

3 lipca 2020, piątek.

Zaobserwowałem, że ostatnio wpisy na blogu robię co dwa dni. Nie jest to zamierzone, tak jakoś samo wychodzi.

Dostałem ostatnio dziwne pytanie od niedoszłego okazało się klienta. Chciał, żeby mu powiedzieć jaki ma tytuł XVIII rozdział z pewnej pracy o logice i od tego uzależniał kupno tejże. Podałem. Stwierdził, że to ta książka i że kupi. Nie kupił. Do przewidzenia. 

Zakończyłem wczoraj konkurs i podałem wyniki na grupie. Wcześniej skrupulatnie za pomocą precyzyjnej metody robienia kresek przy odpowiednim nazwisku, zliczyłem nowych użytkowników grupy oraz osoby je dodające. Metoda na "skazańca". Następny konkurs już się wykluwa w myślach.

Mam zamiar popracować trochę nad tym, żeby ściągnąć trochę nowych grupowiczów. W tym celu już rozsyłam wici internetowo-fejsbukowe. Nie wiem co z tego wyjdzie, ale mam nadzieję, że będzie dobrze.

W temacie kotka, tego który wrócił do nas, bo płakał strasznie. Chyba zostanie. Został nazwany Ausgus, nie August, tylko Ausgus. W gwarze śląskiej to nic innego jak zlew. Stało się tak , ponieważ okazało się, że robi siusiu do zlewu. Tak sobie to wymyślił w tej małej, puchatej główce. Tak już poza tematem siusiu [albo i nie], tak samo wołano na kierowcę zespołu SBB. Muszę przy okazji zapytać Józka Skrzeka skąd pochodził ten "pseudonim". Co ten pan robił ze zlewem? Ciekaw jestem odpowiedzi.  

Zapałałem chęcią posiadania tabletu graficznego. Szlag mnie trafia przy pracy w Photoshopie, gdy coś mam poprawić lub narysować przy pomocy myszki! Druga sprawa, coś bym narysował, podobno kiedyś całkiem nieźle malowałem. Za 300-400 złotych można już kupić taki "z średniej" półki. Może się skuszę kiedyś.

środa, 1 lipca 2020

1 lipca 2020, środa

Upał jak cholera. Muszę zamontować ten klimatyzator, który kupiłem w zeszłym roku. Słońce odbija mi się od dachu sąsiada i świeci prosto przez okno do biura z zdwojoną siłą. Roleta trochę pomaga, ale niewiele. Nagrzane jest wszystko łącznie ze mną. 

Przywiozłem dziś jakieś 200 nowości, nie żebym już te poprzednie przerobił.. leżą dalej w przedpokoju w przejściu. Narzekać nie będę, pozostało tylko zasiąść i sprzedawać.

Niestety powyższe nie jest takie proste. Ostatnio współdzielę komputer w moim biurze z żoną. Wykonuje ona na nim pracę zdalną, więc nie jestem cały czas on-line, a dodatkowo muszę się dostosować z moim czasem pracy. Nie kupię przecież cholera następnego komputera.

Allegro sobie wymyśliło bazę towarów. Zaczynają wymagać powiązanie tego co akurat wystawiam z ich bazą. Wszystko ok, ale.... dla nowych i popularnych tytułów dane w bazie są, ale dla starszych pozycji to już niekoniecznie. Nie widzę tego jakoś. 



21 września 2022, środa.

Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...