wtorek, 31 grudnia 2019

31 grudnia 2019, Sylwek

No i koniec 2019 roku. Czy był on dobry? Na to pytanie każdy niech sobie sam odpowie. 
W zasadzie tak sobie myślę , że u mnie nie był gorszy niż poprzedni, może trochę lepszy, ociupinkę. To już sukces. Przyszły rok... oby tylko utrzymał poziom 2019,  tylko i aż tyle, nie mam specjalnych wymagań. To chyba dobra postawa. Każdy sukces, nawet mały, wtedy cieszy podwójnie, a porażki nie bolą tak bardzo. Tego Wam i sobie życzę. No i oczywiście zdrowia, bo jak jest to wszystko inne się da ogarnąć. 

Od pewnego czasu myślę o koncie na Instagramie. Taki wymóg czasów niestety. Nowym koncie, bo stare przejął mi jakiś rosyjski hacker. Poważnie. Żadna to szkoda, nic tam nie miałem, tylko kilka obserwowanych kont znajomych, żadnych swoich wpisów. Długo myślałem nad nazwą. BookSeller jest zarezerwowane, ale mam "pomysła". Spolszczę to, nazwę się BookSeler lub BukSeler, a w zdjęciu umieszczę fotkę selera na tle książek.



BookSeler był zajęty więc zostało na Bukselerze. Zapraszam na Insta!

Kupiłem jedną książkę na sprzedaż. Sprzedający śmiał się, że dzisiaj w Sylwestra to nie takie "książki" się kupuje. Wszystko jest w porządku. Tytuł kupionej książki "Techniki przetrwania", na jutro w sam raz. Jedną też sprzedałem. Dwie dziewczyny przyszły po "Angielskiego Pacjenta". 




Życzę Wam Nowego Roku pełnego optymizmu, radości, szczęścia i powodzenia. Niech w 2020 roku spełnią się Wasze wszelkie marzenia, również te książkowe!








poniedziałek, 30 grudnia 2019

30 grudnia 2019, poniedziałek.

Miałem wczoraj to opisać, jednak potrzebowałem czasu na przetrawienie faktów. Dostałem mesendżerowy opiernicz od kogoś, chyba niedoszłego klienta. Nie wiem. Może to była niedoszła lub była klientka? Tego również nie wiem, ponieważ osoba ta nie podaje swoich prawdziwych danych. Jej prawo, chociaż dla mnie to głupie, taka konspira, ale ja nie o tym. 
Podobno nie dałem rady załatwić przez dwa miesiące jakiegoś tytułu. Dodatkowo zachęcam ją/jego do polubienia grupy, chociaż nie jest ona zupełnie wyjątkowa, jest takich cytuję "na pęczki" i ze względu na moją nieudolność nie będzie ten ktoś jej polecał swoim licznym znajomym, ani uczestniczył aktywnie w kupnie/sprzedaży. Przecież nie zmuszam nikogo do tego. Zupełnie sobie nie przypominam tego wcześniejszego rzekomego zamówienia, nie mam pojęcia w jakiej był formie, a może to tylko prowokacja? Tak czy inaczej, jeśli taka sytuacja miała miejsce to trzeba było się przypominać, mogę przecież o czymś zapomnieć, codziennie mam różne prośby, a nie czekać cichutko przez dwa miesiące. Co teraz mogę zrobić? Niewiele, mogę tylko pomóc w decyzji opuszczenia grupy, co ochoczo uczyniłem.

Tym sposobem mogę gładko przejść od kilku słów o grupie, tej WYJĄTKOWEJ! Dlaczego? Dlatego, ponieważ nie dyskryminuje ona sprzedających. Prawda, jest na pęczki takich i podobnych grup facebookowych, ale w regulaminie WSZYSTKICH jest wzmianka, że nie mogą w nich sprzedawać firmy, tylko osoby fizyczne. Nie rozumiem tego zupełnie i chyba nie dane będzie zrozumieć... Nie wiem o co chodzi. W grupach tego typu [nie będę podawał nazw]  rozpocząłem sprzedaż może trzy lata temu i z każdej zostawałem usuwany z powodu powyższego. Nigdy nie ukrywałem swojej tożsamości i firmy, do wszystkich zakupów dodawałem paragony, jak ktoś chciał faktury VAT. Kilkanaście razy prowadziłem długie wymiany zdań z administratorami, nikt nie udzielił mi odpowiedzi dlaczego to nie mogę. Chciałem nawet, żeby wystawili mi fakturę za wynajęcie przestrzeni reklamowej. Nie udało się, no przecież nie wystawi mi faktury ktoś, kto wie, że łamie prawo. Ja przecież nie ukradłem towaru, płacę ZUS, VAT, PIT, SRIT i inne prowizje, prowadzę zarejestrowaną legalną działalność. Inni handlarze tam sprzedający tego wszystkiego oczywiście nie płacą tylko poszerzają szarą strefę. Nie mówię tu o użytkownikach, którzy sprzedają swoje książki z prywatnej biblioteczki, tylko o handlarzach prowadzących [nielegalny] biznes na dużą skalę. W każdej grupie znajduje się takich kilku - kilkunastu takich sprzedawców, oczywiście handlują równocześnie na kilku grupach. Ciekawe kiedy za ten proceder weźmie się Urząd Skarbowy. Pewnie kiedyś do tego dojdzie, bo jak ogólnie wiadomo Państwo szuka pieniędzy. 
Tak sobie myślę, że może i dobrze, że byłem notorycznie wywalany z tych grup. Był to impuls, żeby ponad półtora roku temu począć własną WYJĄTKOWĄ grupę. Moje raczkujące dziecko, no i dodatkowo jeszcze jeden mój kanał dystrybucji.

To wczoraj. Dzisiaj od samego rana przez ponad godzinkę szukałem książki, która się ukryła na półce. Jakoś inaczej sobie wyobrażałem jej grzbiet, zastosowała kamuflaż. Przez tą ponad godzinę chodziłem obok niej, dopiero przewertowanie półek, książka po książce zakończyło szczęśliwie zabawę w chowanego. Przy okazji przygotowałem sobie małą stertę książek do wystawienia na wcześniej wspomnianej grupie. Jeszcze wieczorem spodziewam się nowości, nie wiem czy dzisiaj dam radę je ogarnąć. 

Jutro małe podsumowanie. 


sobota, 28 grudnia 2019

28 grudnia 2019, sobota wieczór.

Zadzwonił telefon. Odebrałem. W słuchawce usłyszałem częste pytanie -  czy mam Mein Kampf Adolfa H.? Właśnie chciałem rozpocząć wykład telefoniczny na temat legalności i  wydań, jednak me wywnętrzanie przerwał rozmówca, jak się okazało mój kolega. Zmienił numer [zapomniałem sobie go wpisać wcześniej] i taki żarcik mi wykręcił z rana. Trochę się pośmialiśmy i ustaliliśmy, że na takie pytania trzeba odpowiadać stanowczym Nein! Od teraz tak będę robił. 

Stało się zadość przedświątecznej i corocznej tradycji. Jak zawsze zapomniałem wystawić na sprzedaż przed świętami nuty z kolędami. 

Wracając od kolegi wcześniej wspomnianego, popołudniu podrzucił mi dwie torby książek na sprzedaż. Tym sposobem są nowości na grupie. 

Sprzedaż po świętach leży i kwiczy. Społeczeństwo jest wypompowane z pieniędzy, jeszcze przyszły miesiąc pewnie będzie odrabiać szaleństwa gastryczno-prezentowe. Trudny okres dla mnie się szykuje.  

piątek, 27 grudnia 2019

27 grudnia 2019, Po Świętach

Święta, święta i .. po świętach. Wreszcie! Nie lubię świąt. Żadnych. Po pierwsze, zawsze się nudzę niemiłosiernie w tym czasie i mnie nosi. Dwa, w tym okresie i zawsze po nim, zawsze mam minimalną sprzedaż, a z czegoś trzeba żyć. Jakbym był zatrudniony na etacie, to może bym się i cieszył, że mam wolne. Może...

Nie zalecam zlecania wysyłek na otwartych dwóch oknach. Można się łatwo pomylić. Właśnie tym sposobem o mało nie doprowadziłem do katastrofy, o mały włos pomyliłbym przesyłki i adresatów. Odkręcanie takiego błędu nie jest przyjemne, dużo trzeba się na przepraszać, a ponowne wysyłki i zwroty przeważnie pożerają cały zysk z ich sprzedaży. O mały włos....

Mam kilka nowości, trochę pracy. Wreszcie! 

poniedziałek, 23 grudnia 2019

23 grudnia 2019, poniedziałek.

Dzisiaj kupiłem jedną (!), powtarzam tylko jedną książkę. Poszperałem w pudłach z rezerwami na magazynie i do tej jednej smutnej pozycji dodałem kilkanaście dodatkowych, żeby mieć co na grupę w nowościach opublikować.

Zeskanowałem kilka pocztówek świątecznych z początku zeszłego wieku, żeby dołączyć je do życzeń dla klientów na FB. Trudno wskazać najładniejszą. Poniżej przedstawiam wszystkie, które wybrałem. Zbieram stare pocztówki, przedwojenne oraz wcześniejsze, to jest takie zbieractwo uboczne. Wszystkie kartki, które posiadam były kiedyś zakładkami w kupionych książkach. Niektórzy klienci chcą ich zwrotu, inni nie, tym szczególnie bardzo dziękuję. Wszystkie poniższe skany pochodzą z moich zbiorów.  


Wszystkim czytelnikom bloga życzę pełnych miłości i spokoju Świąt Bożego Narodzenia.










niedziela, 22 grudnia 2019

21-22 grudnia 2019, sobota i niedziela

Rodzina siedzi przed telewizorem i ogląda serial Wiedźmin. Twórczość Sapkowskiego [jak i każde prawie fantasy zresztą] mnie nie powala, zupełnie nie moja bajka. Więc wyniosłem się do biura, siedzę sobie przed monitorem, czytam moje archiwalne wpisy i poprawiam błędy. Poprawiam i poprawiam. Takie spojrzenie chłodnym okiem pozwala na wychwycenie "byków", powtórzeń. Bloga tego piszę spontanicznie. Komputer prawie cały czas mam włączony, co chwila mam jakieś pytanie, co chwila coś muszę sprawdzić lub zrobić. Ciężko by było uruchamiać system 50 razy dziennie, więc "chodzi" on na okrągło i... żre prąd na potęgę. Wracając do pisania. Cały czas mam otwarty Blogger w jednej z zakładek i gdy tylko coś wartego opisania mi się przypomni, czy się wydarzy utrwalam to. Z tego powodu jest czasami chaotyczne, ale zapewniam, że prawdziwie.   

Wracam do porzuconego [czytaj. zaniedbanego] zwyczaju umieszczania na fanpage'u antykwariatu książki tygodnia. To dobry temat a przy okazji darmowa reklama aukcji z tą właśnie książką. Bardzo trudno jest po tylu latach wymyślać nowe rzeczy do umieszczania na FB i nie popadać w autoplagiat. Firmy mają od tego wyspecjalizowane działy "młodych gniewnych" ze swoją "burzą mózgów", ja mam siebie w jednej osobie, a muszę na to jeszcze znaleźć czas. Po łowach, pakowaniu, wystawianiu na Allegro i stronie sklepu, codziennych wpisach na Grupie wymiany oraz blogu już czasami nie mam na to sił. Stąd te zaniedbania fanpage'u. Niestety z ręką na sercu muszę przyznać, że zawsze go traktowałem trochę 'po macoszemu'. Tu dokładnie, w tym miejscu następuje koniec samousprawiedliwiania się.  

W temacie książki tygodnia. Umieściłem w poście przedwojenną Książkę Kucharską D-ra Oetkera. W opisie tradycyjnie podałem link do aukcji Allegro. Taki eksperyment. Będę obserwował liczbę odwiedzin. Swoją drogą przeszło mi przez myśl czy nie zostawić sobie tej książki. Może upiec ciasto według przedwojennego przepisu? Torcik? Hmmm..

Wyczytałem, że Biedronka podnosi pensje. Może rzucić to w cholerę i zatrudnić się w "owadzie"? Mam ich sklep na przeciwko. Praca na zmiany mi nie straszna, a jeszcze bony na święta wpadną i inne profity. Do przemyślenia.

Książka kucharska wyżej opisana już sprzedana. Szybko poszło, za szybko dla mojego eksperymentu. Muszę następną książkę tygodnia udostępnić. 

"Wymiksowałem się" z administracji grupy Nieustraszonych łowców winyli . Powodów jest kilka. Brak czasu, grupa już bez moich codziennych wrzutek sama się kręci oraz najważniejszy z nich, już nie będą mi się teraz myliły komunikaty przychodzące co chwila z grup, co miało miejsce do tej pory.









piątek, 20 grudnia 2019

20 grudnia 2019.

Odwiedził mnie Pan z wielką torbą książek informatycznych oraz elektronicznej literatury fachowej. Piękne i chyba w ogóle nie nieotwieranie w miarę świeże wydania. Miał ze sobą również przygotowane ceny. Dobrze je wycenił, tylko był mały problem, chciał za nie cenę rynkową, za którą ja bym je pewnie sprzedawał. Zaproponowałem połowę z tego. Nie był skłonny do negocjacji. Z transakcji nici. 

Ostatni raz przed Świętami ruszam na "łowy". 

Zapłaciłem dochodowy. Co robić. Trzeba to trzeba. 

Zaczynają się jak co roku telefony z pytaniami - gdzie moja paczka? Szanowni Państwo w transporcie. Zawsze przed świętami przewoźnicy się nie wyrabiają i są opóźnienia. Mam nadzieję, że do mnie wszystko dojdzie na czas, inaczej może być pustawo pod choinką. 

Łowy raczej udane, chociaż bez szału. Normalny pospolity średnio sprzedawalny towar. Nie narzekam. Mogło być gorzej. Do końca roku raczej nowości nie będzie, może jeszcze coś w poniedziałek wpadnie. Chociaż czasami zaraz po świętach zdarzają się nowości pachnące księgarnią, to te nietrafione prezenty. 

W okresie świątecznym mam zamiar zrobić porządek na Grupie, pousuwać użytkowników notorycznie niepłacących, tych, którzy mają głęboko w nosie moje prośby o 14 dniowe terminy zamówień. Dostaną niestety taki prezent pod choinkę - usunięcie. Co mi po takich klientach, którzy tylko blokują książki. Ja ich za darmo nie dostaję, musiałem za nie zapłacić.

czwartek, 19 grudnia 2019

19 grudnia 2019, Się wnerwiłem.

Facebook znów pozwala umieszczać link do bloga. Nie wiem, czy uznali moją reklamację, czy pomogła zmiana w ustawieniach grupy [zmiana na prywatną]. Na prośbę jednej z Grupowiczek umieściłem link do bloga przypięty w regulaminie - tym sposobem jest stale widoczny. Dobry pomysł to był Pani Danuto.

Znowu jest zwrot z Allegro. Pani dzwoni do mnie z pretensjami, że nie ma dołączonej płyty, pomimo tego, że w opisie stoi wielkimi literami BRAK CD i jest zaznaczone "niepełny komplet". No i ta cena! Dlaczego tak drogo! Tłumaczę, że to najtańsza oferta i dlatego ją wybrała, a tańsza jest z powodu właśnie tego braku. Coś czuję, że znowu dostanę komentarzem w pysk i po grzbiecie. Oczywiście tradycyjnie nie przez mój błąd, tylko ze zwykłej złośliwości. Może chodzić również o to, że dołączona była faktura VAT, na której widnieje tytuł książki. Zawsze wystawiam dokumenty w ten sposób. Inne firmy piszą często tylko "książka", to można pociągnąć do każdej działalności. U mnie nie ma tak lekko. Mogło się okazać, że nie można odliczyć tego wydatku, więc lepiej zwrócić, a dla pewności wydrzeć się na sprzedawcę...  Czasami myślę sobie, że przed zakupem powinna być wyświetlana plansza z zadaniem do rozwiązania, z prostym testem na IQ. Po jej rozwiązaniu w pewnych kategoriach związanych z kulturą i sztuką, dopiero system puszczałby dalej, umożliwiając zakup. W kategoriach kosmetyki, moda i motoryzacja można by to pominąć. Wnerwiłem się. Przepraszam.

To chyba jakaś tradycja przedświąteczna z tymi zwrotami. Pamiętam w zeszłym roku miałem ciekawą przygodę ze zwrotem. Pewien Pan z Warszawy kupił dość drogą książkę o budowie anten KF. Po jej otrzymaniu zadzwonił do mnie z pretensjami, że jej nie chce, bo ona nieładnie pachnie. Rzekomy zapach nie pozwalał podobno jej czytać. Głowa Pana bolała przy lekturze. Stwierdził, że lata prowadzi pralnię i na smrodach to się zna. Jest fachowcem od tego. Podobno dawał ową książkę również do wąchania swoim pracownicom i dziwił się, że nie wącham książek przed wysyłką [!]. Biedne te panie swoją drogą... Przyszedł zwrot po kilku dniach. Żadnego zapachu nie wyczułem. Na moje oko to zeskanował sobie co potrzebował, a książkę oddał. 


środa, 18 grudnia 2019

18 grudnia 2019, środa.

Będzie Brexit, to już prawie pewne. Czasami wysyłam paczki do Wielkiej Brytanii. Powstanie granica celna pomiędzy UE i Wielką Brytanią, wszystkie towary ją przekraczające w obu kierunkach będą wymagały zgłoszenia do odprawy. Muszę w związku z tym zgłosić firmę do PUESC, tam nadają mi numer EORI (to numer identyfikacyjny, którym posługują się służby celne). Znów dodatkowe papierki.

Totalnym fuksem zdobyłem dziś pierwsze cztery tomy Zegarmistrzostwa Brata Wawrzyńca Podwapińskiego. Tanio nie oddam, myślę, że 500 zł będzie dobrą ceną. Oprócz tych białych kruków, zwiozłem jeszcze kilkadziesiąt fajnych książek. Zbliżają się święta i ludzie pozbywają się hurtowo fajnych tytułów, żeby za pieniążki uzyskane z nich, kupić jakąś chińszczyznę i rybkę. 

Ostatnio często klienci zaniżają mi oceny w komentarzach z powodu zbyt dużych kosztów wysyłki. Cholera mnie bierze, bo to nie ja te ceny ustalam, są one narzucone. Wysmarowałem maila do Allegro z pytaniem : "Dlaczego w Waszym systemie ocen jest możliwość obniżenia mojej oceny z powodu kosztów wysyłki Allegro Inpost zakładając, że jest ona przez Allegro narzucona. Nie powinno być takiej możliwości. Nie interesuje mnie, że klientowi jest za drogo, skoro nie mam wpływu na cenę wysyłki. Dostaję cięgi za Wasz cennik i ma to bezpośredni wpływ na moje oceny jak i otrzymanie [utrzymanie] statusu SuperSprzedawcy. To jawnie niesprawiedliwe. Proszę o odpowiedź. " Zobaczymy co powiedzą. Pewnie, że mam wyczyścić ciasteczka...



wtorek, 17 grudnia 2019

17 grudnia 2019, wtorek. Bezsilność dilera.

Jestem bezsilny, totalnie. Chodzi o linkowanie swojego bloga na Facebooku. Jest to niezgodne z czymś tam i koniec. Wkurza mnie, że nikt mnie wcześniej nie poinformował o problemie, a właściwie nadal nie wiem, co  jest niezgodne z polityką Zuckenberga. Jakbym wiedział, mógłbym to poprawić i unikać tego błędu w przyszłości. Zapytałem ich co prawda, ale na odpowiedź nie liczę. Trudno, trzeba robić swoje, jak śpiewał Młynarski. Czasami mi się naprawdę odechciewa. Tak więc mili moi, nie wejdziecie już na tego bloga z linku poprzez Facebooka, trzeba poprzez adres  https://antykwariatmole.blogspot.com inaczej się nie da. Możecie też Państwo podawać dalej ten adres, pocztą pantoflową, co jest chyba najlepszym pomysłem. Naprawdę nie wiem jak do tego podejść.  

Porozwoziłem świąteczne paczuszki do firm współpracujących ze mną od lat. Drobne upominki; kawa, praliny i pierniki. Wyskoczyłem w tym celu na motocykl. Zmarzłem jak cholera. Nie było to zbyt mądre, tzn. wybór pojazdu. Niedługo chyba trzeba będzie się pożegnać z motocyklem do wiosny, dać buzi w bak i pomachać kluczykami.

Z ciekawszych rzeczy kupiłem kolekcję filmów Bollywood na DVD. Tak za bardzo to nie wiem co z nimi zrobić, jak nie sprzedam, to komuś pewnie podaruję. W każdym razie mam alternatywę na "Kevina samego w domu" i "Samych swoich" w świątecznej TV. 

Dobre wychowanie nie jest ostatnio w cenie. Gumowska z jej ABC Dobrego wychowania zupełnie się nie sprzedaje. Zostawię sobie, niektórzy mówią, że powinienem przeczytać.


poniedziałek, 16 grudnia 2019

16 grudnia 2019.

Dużo pakowania, dużo nowości, jeszcze więcej roboty. Panie na Poczcie wściekłe na swój los, kolejka po kokardę. Dobrze, że zostawiam już gotowe i poetykietowane przesyłki poza kolejnością i wzrokiem wściekłego przed świątecznie narodu. Nie wyobrażam sobie codziennej gehenny w kolejce do okienka. Święta... Wszyscy, którzy nie stali na Poczcie chyba poszli do apteki naprzeciwko, tam też kolejka gigant, tu sobie trochę poczekałem. Ciekawa sprawa, która zawsze mnie zastanawia. Przede mną stało przebierając nogami kilkanaście Pań, każda miała na głowie czapkę. Na zewnątrz + 8 stopni, w aptece chyba ze 50, gorąc jak cholera, a one w tych czapach. Może to sposób na ukrycie brudnych włosów? Bo jak inaczej? Zgrzeje się taka, wyjdzie na zewnątrz i jutro znów do apteki po coś na przeziębienie tym razem. Stąd te kolejki tak sądzę... 

Niezarejestrowany zamówił na Allegro dwie książki, za pobraniem oczywiście i do tego chce fakturę VAT na osobę prywatną. Nie wiem po jakiego grzyba mu faktura na bajki? Chce to dostanie oczywiście, klient nasz Pan, tylko żeby podołał z odebraniem pobrania i nie było przypadkiem zwrotu. 

Dzisiaj kupiłem między innymi monografię Chorzowskiego Chemika, szkoły, do której dawno temu uczęszczałem. Nie wiedziałem, że została wydana. Raczej zostawię sobie, a na pewno przejrzę. 

Wieczorem targam kota na zmianę opatrunku.


niedziela, 15 grudnia 2019

15 grudnia 2019. Niedziela popołudnie.

Facebook stwierdził, że wpis umieszczony przeze mnie na grupie z linkiem do tego bloga jest naruszeniem regulaminu. Cytuję:" Ten post narusza Standardy społeczności w zakresie spamu. Nikt inny nie może zobaczyć Twojego posta. Stosujemy te standardy, aby zapobiegać takim rzeczom, jak fałszywe reklamy, oszustwa i naruszenia bezpieczeństwa". Tak więc reklamowanie swoich wpisów jest spamem się okazało, albo co gorsze naruszeniem bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że nie narodowego! Przepraszam wszystkich, nie spamuję już, bo jeszcze mi konto zawieszą. Ciekawe czy to sprawdza automat, czy do takich wniosków doszedł człek myślący. Jeśli ta druga opcja to naprawdę nie jest dobrze.

Ogólnie cały weekend się lenię i obijam jak tylko mogę. Dziś tylko wystawiłem jedną książkę na Allegro i jedną dodałem do sklepu internetowego. Poszukam może jeszcze zamówień i szlus. 


piątek, 13 grudnia 2019

13 grudnia 2019, piątek trzynastego

Wczoraj wpisu nie było, zapomniałem najnormalniej! Żadnej wielkiej tragedii nie ma z tego powodu, ponieważ właściwie nic się nie działo. Może tylko trochę się wnerwiłem na zwrot tzn. odstąpienie od umowy, na dwie książki z Allegro. Klient był się rozmyślił... zapewne zeskanował i oddaje. Takie durne prawo, nic nie zrobię. Kupujący może wszystko, sprzedający nic, nawet komentarza mu nie wystawię. Chwila! Jedno mogę! Na czarną listę mogę dodać, więc dodaję. 
Brak wpisu to żaden dramat, ponieważ i tak tego bloga prawie nikt nie czyta, co widzę po statystykach. Jedno, dwa, w porywach 5 wyświetleń, zero komentarzy. Słabo. Trudno... nie mam zamiaru jakoś specjalnie go promować czy reklamować. Szkoda kasy. To taka sztuka dla sztuki.

Niedawno spłonął gdzieś w Polsce skład odpadów chemicznych. Pokazywali materiał z tego w TV. Kłęby czarnego dymu [pewnie jakieś aromatyczne się jarały] na sto metrów. Te obrazki były przeplatane wypowiedzią jakiegoś specjalisty ze straży, który mówił, że to zupełnie nieszkodliwe, nie ma zagrożenia i jest ogólnie fajnie i się cieszy, bo ugasili. No i super! Niech jakiś inny specjalista teraz przyczepi się do mnie, że nie odpowiada mu na przykład skład spalin wydobywających się z mojego komina, bo chiński dron mu tak powiedział. Palę tylko opałem z atestem. Atest i badania mam na papierku. Jak mu nie będzie coś pasowało, puszczę mu ten wcześniej opisany program, bo sobie go nagrałem na dekoderze. 
W temacie drona. Słownik w komputerze nie ma tego słowa w bazie. Drony to nowość!

Dostałem info od Poczty, cytuję: "Przypominamy o zmianach w schemacie XSD kart EPO, wprowadzenie tzw. multizwrotki. Implementacja tej zmiany polega nie na zastąpieniu dotychczasowego schematu nowym, a na dodaniu obsługi multizwrotki (nowego schematu)". Nic nie rozumiem. Multizwrotki, tak jak drona nie ma w słowniku, to też nowość.

W zeszłym roku portal Psychosonda zrobił ze mną wywiad dotyczący kolekcjonerstwa. Przez przypadek znalazłem gdzieś odnośnik do tego artykułu, który został jak się okazało już usunięty z ich strony. Nie powiadomili mnie o jego usunięciu, a by wypadało. Może przestał się wpisywać w wizję strony, lub był zbyt "jakiś tam". Najnowszym wpisem jest wywiad z Bondą. Może dobrze się stało, myślę sobie. Pawle L. -  twój też usunęli. 

Jadę popołudniu z Basią zdjąć szwy, przy okazji zabiorę tego rannego kota, bo jakoś słabo się goi. Niech weterynarz zerknie na ranę. Przy okazji zajrzę po nowości po drodze, mam coś na oku.

Zachowuję status Super Sprzedawcy na kolejne 30 dni. Dziękuję Ci Allegro!

środa, 11 grudnia 2019

11 grudnia 2019, środa.

Rano dowiedziałem się, że nie żyje jeden z moich idoli dzieciństwa Adam Słodowy. Niestety informacja jest tym razem potwierdzona. Jego Zrób to sam to kultowy program, na którego podstawie powstały świetne i poszukiwane książki.

Pozostając w temacie Zrób to sam, podam poniżej kilka sposobów na uratowanie i podrasowanie uszkodzonych książek. Są to w większości moje autorskie sposoby, sprawdzone i stosowane od lat z powodzeniem. 

Częstym uszkodzeniem jest oderwanie okładki od bloku w książkach klejonych lub "rozsypanie" się bloku, rozklejenie. Jest kilka sposobów łatwego naprawienia w zależności od rodzaju kleju, którym została spojona książka. Uniwersalnym sposobem jest ponowne sklejenie. Smarujemy dość grubo klejem grzbiet ładnie ułożonego bloku oraz okładkę w miejscu łączenia, dociskamy, zostawiamy na dobę i voila, książka jest cała. Klej, który stosuję to zwykły biurowy w sztyfcie dla bardzo cienkich książek, specjalny szybko-snący klej do podklejania krawędzi tapet, lub stolarski vikol - ten daje mało elastyczną spoinę więc trzeba stosować z umiarem. Tym sposobem można również przykleić oderwaną przyszywaną okładkę, która przetarła się w miejscu zszywek i odpadła. W nowych stosunkowo książkach (lata 90 i później) można zastosować inną metodę. Tam stosowany jest klej elastyczny, który niestety często pęka. Książkę taką ładnie i starannie się skalda, ubija wszystkie karty, np. o blat stołu, wkłada do mikrofalówki na moment, tak aby klej się roztopił. Zostawia się tam do ostygnięcia. Przed taką naprawą trzeba się upewnić, że książka nie ma zszywek i innych metalowych elementów, bo będzie kłopot. 
Jeśli mamy rozerwany blok bez luźnych kart, broń Was Panie Boże nie kleimy taśmą! Po czasie się odrywa, zostawia plamy. Stosujemy powyższe metody! Naprawa naderwanych okładek czy rozwarstwionych narożników jest też możliwa podklejeniem. Najlepszy do tego jest klej do naprawy tapet w tubie, producenta nie podaję, w każdym sklepie z farbami mają. Do podklejania naderwań kart z tekstem świetny jest papier przekładkowy ze starego klasera na znaczki. Jest przejrzysty i po podklejeniu prawie niewidoczny. Takim papierem można podkleić też niewielkie rozerwania bloku. Do podklejania starych książek najlepiej stosować materiał zbliżony wiekiem i odcieniem do karnacji pacjenta. W tym celu warto mieć parę książek w agonii tzw. "dawców organów". Tyle klejenie.

Brudne krawędzie. Nic strasznego. Potrzebny jest papier ścierny gradacji 400-600, przy pomocy niego ścieramy delikatnie bród, ale uwaga! Czyścimy tylko blok trzymając go ściśnięty w ręku, okładkę do zabiegu odchylamy. Jej nie ścieramy! Tym sposobem można doczyścić nawet dość bardzo "opalcowane" krawędzie. Druga uwaga! Zabieg jest dość brudny, tzn. pyli się podczas niego dość znacznie. Nie bardzo przecież chcemy wdychać bród i zarazki z paluchów, więc pracujemy najlepiej na świeżym powietrzu, balkonie itp. 

Zakurzone i brudne okładki nielaminowane, płócienne doczyścicie ścierając równo i delikatnie miękką gumką do ołówka. Okładki laminowane i współczesne, zmatowione z elementami laminowanymi łatwo doczyścić alkoholem [spirytus, izopropanol] i miękką ściereczką lub ręcznikiem papierowym. 

Jeśli trafi nam się książka zawilgocona, ale nie zagrzybiona, można ją osuszyć. Jest kilka sposobów. Jeden to przełożenie wszystkich kart ręcznikiem papierowym lub bibułą i silne dociśnięcie na dobę. 10-20 kg jest odpowiednim obciążeniem.  Operację powtarzamy aż do skutku. W efekcie po zabiegu książka jest sucha i niepofalowana. Można też umieścić ją w worku z suchym ryżem. Schnie szybko, ale karty się falują. Ryż po zabiegu wywalamy, nie jemy go. Z zagrzybionymi jest wiele pracy, chemii, unikam takich egzemplarzy. Kilka udało mi się uratować, ale to gra nie warta świeczki w większości przypadków. 

Książki lubią pochłaniać zapachy z otoczenia. Kot, papierosy, mydło w szafie, naftalina czy pasta do podłogi, bardzo dobrze oddają aromat. Można je w zasadzie wywietrzyć. Słońce, świeże powietrze, wiaterek pozwala im odetchnąć, zapach znika, ale nie całkowicie. Zawsze zaznaczam, że książka posiada "aromat". Czasami to nie przeszkadza nabywcy, a czasami ją dyskwalifikuje.  

Najlepiej te wszystkie naprawy przećwiczyć na pacjencie, na którym nam nie zależy, żeby nabrać wprawy. 

Nie wyrzucajcie książek, można je samemu w większości przypadków naprawić!






wtorek, 10 grudnia 2019

10 grudnia 2019, wtorek. Bingo Bango Bongo!

Dzień rozpoczął się od katastrofy. Jeden z kotów pomieszkujących w domu miał wypadek. Rozciął sobie dość mocno przednią łapę w okolicy pachy. Jak to sobie zrobił, nie wiadomo, wiadomo tylko, że doszło do tego na podwórku. Chodzi sprawnie, mięśnie i ścięgna są całe, ale rana duża. Obdzwoniłem kilku weterynarzy. Masakra. Za szycie i opatrzenie liczą sobie 200-400 zł. Lekka przesada. Zdezynfekowałem i opatrzyłem łapę. Pacjent czuje się dobrze. Nawet na okno wskakuje. Będę obserwował, jak nie będzie się goić, znajdę gdzieś te trzy stówy. 

Zdobyłem soundtrack do gry Fallout 4, niestety tylko na CD, jest na vinylu, ale to wydatek około 150 Euro niestety. Uwielbiam tą grę [a właściwie całą serię]. Muzyka jest tu rewelacyjna, amerykańskie przeboje z lat '50. Doskonale się przy niej pracuje, a Bingo Bango Bongo jest zaraźliwe. 

Złowiłem około 30 fajnych tytułów. Tym się dzisiaj zajmuję głównie... aaa, robię też drugą partię suszonych schabów. Pierwsza wyszła rewelacyjnie. Teraz podchodzę bardziej naukowo do sprawy. Mam schab polski, duński i niemiecki. Oznaczyłem je sobie w mi tylko wiadomy sposób, będę porównywał organoleptycznie, który lepszy. Ale to za miesiąc dopiero. Wynikami się podzielę, czy schabem to jeszcze pomyślę. 





poniedziałek, 9 grudnia 2019

09 grudnia 2019, poniedziałek.

Wczoraj Olga Tokarczuk wygłosiła świetną mowę noblowską. Całość można obecnie przeczytać na wielu portalach. Jutro wręczenie nagrody. Aż wstyd, że nie mam aktualnie jej książek w ofercie [wszystkie zeszły]. Sprzedać też nikt nie chce. W zasadzie nie dziwię się temu zupełnie. Olga jest obecnie w modzie.

Zgodnie z planem wyjechałem po nowości. Trochę tego jest. Hitów i białych kruków nie ma, są natomiast czarne kruki w dużej ilości. Czarnymi krukami nazywam silnie zakurzone książki. 

Cała kasa, która dzisiaj przyszła, poszła na opłacenie części faktur i zobowiązań. Zostało mi dosłownie kilka złotych.. Dobrze, że jutro znowu będą wpłaty, ponieważ trzeba zasilić ZUS kwotą 1246,92 zł. Masakra! O Świętach nawet jeszcze nie myślę.

Dostałem propozycję kupna serii, a właściwie trzech ksiąg Przygód Koziołka Matołka Makuszyńskiego, starego wydania z lat trzydziestych ubiegłego wieku. Książki trudne do wycenienia, zwłaszcza na odległość. Muszę je zobaczyć.  Zobaczymy co z tego będzie.

Klient, który bardzo chciał nabyć ćwiczenia Pazdro unika kontaktu. Chyba się rozmyślił. Jeszcze w piątek późnym wieczorem chciał, żeby mu ją wysłać za pobraniem kurierem. Nie zgodziłem się. Za duże ryzyko. Zaproponowałem przedpłatę. Chyba się obraził, bo nie odpisuje na SMS i nie odbiera telefonów. Postanowiłem sobie, że nie wysyłam książek tańszych niż 20 zł kurierem pobraniowym po ostatnich przygodach. 





niedziela, 8 grudnia 2019

ósmy grudnia 2019, niedzielne popołudnie. Lokalizacja: Chorzów - Polska - Europa - Planeta Ziemia - Droga Mleczna.

Wczoraj nie włączałem komputera. Z premedytacją. Taki dzień odpoczynku, żeby nie zwariować i nabrać dystansu. 

W piątek późnym wieczorem zdobyłem sporo fajnych książek, dużo z informatyki, poradniki psychologiczne i motywacyjne, trochę techniki. Ogólnie sprzedawalne tematy. 
Dzisiaj opracowuję aukcje z tych właśnie pozycji. Niedzielne popołudnie to świetny na to czas. 

Zamówienia jakoś spływają, bez szału, ale jakaś tam sprzedaż jest. Jak będzie mi się jeszcze dziś chciało, to może zacznę je pakować... kogo ja oszukuję? Nie będzie mi się chciało!

Jutro podobno ma być fajna pogoda. Jeśli rzeczywiście tak będzie, wybiorę się na łowy. Mam wstępnie umówione kilka spotkań. 

To tyle na dziś.  Bez odbioru.



piątek, 6 grudnia 2019

06 grudnia 2019, Mikołaj oraz wspomnień czar.

Normalnie się nic nie dzieje, kilka nowości, wysyłki zlecone. Cisza. Nie mam o czym pisać. Mikołaj też do mnie nie przyszedł, chyba byłem niegrzeczny... W związku z tym przytoczę parę autentycznych dialogów z mojej działalności. Dobrze je pamiętam, bo sobie notuję takie kwiatki od lat.


Rozmowa telefoniczna
- jestem emerytką i muszę zrezygnować, bo to pobranie za drogie...
- w przedpłacie wysyłka tylko 7 zł.
- zawsze biorę za pobraniem, jeszcze mi pan konto okradnie...


Z Messengera:
- to  ja poproszę wszystkie książki!
- ?! Nie rozumiem, proszę sprecyzować.
- no biorę wszystkie za 4 zł
-? Książki są w różnych cenach. Cena dotyczy jednego egz.
- a na stronie fb pisze, że 4 zł.
- od 4 zł pisze. Za 4 zł też są ,ale tylko niektóre.
- a to mnie nie stać, dzięki.

Na koniec zrzut z ekranu z komentarzem ze zeszłego roku. Teraz mnie to bawi, kiedyś się lekko wnerwiłem na tego "znawcę". 






Wieczorem chyba będę miał kilkanaście nowości. Wszystko zleży od tego ile czasu będę siedział u weterynarza. Basia jedzie na zastrzyk i kontrolę.







czwartek, 5 grudnia 2019

05 grudnia 2019, czwartek? Już czwartek?

Wczoraj nic nie pisałem. Nie maiłem czasu i przyznam się bez bicia, normalnie w świecie zapomniałem. Właściwie nic się nie działo ciekawego związanego z antykwariatem. Większość popołudnia spędziłem u weterynarza czekając na wydanie Basi po zabiegu. Długo się wybudzała, potem było trochę cyrku w domu, ponieważ była jeszcze na prochach. Przewracała się, chodziła do tyłu. Teraz jest już ok. Jedynym problemem jest wdzianko, w którym musi chodzić. Szlag ją trafia, bo nie ma jak się podrapać. Później jako, że dzień miałem już spaprany, wybrałem się z żoną w poszukiwaniu butów. Odwiedziliśmy kilka sklepów, butów nie kupiliśmy. Kupiliśmy spodnie. 

Przywiozłem sporo w miarę świeżych podręczników do informatyki, różne kwalifikacje. Dzisiaj też skoczę po nowości. Później siedzę w biurze, nigdzie się nie ruszam, znów zaległości mi się tworzą, czego nie lubię. Dziś nadrabiam! 

Czekam też na Panią z biblioteki AWF. Przyjedzie po odbiór zamówienia dla tej właśnie biblioteki. 

Sam się prawie znokautowałem. Rąbałem drewno i dostałem rykoszetem kawałem pnia w pysk. Kości całe, trochę prawe oko mnie boli. Widzenie się mi nie poprawiło od tego. Nieprawdą jest twierdzenie, że walenie w uszkodzone lub źle działające rzeczy je naprawia. Widzę tak samo źle jak wcześniej. Sam sobie krzywdę robię. W zeszłym roku spadłem z krzesła na magazynie sięgając po książki. Wlazłem na stare dębowe krzesło, pod moim ciężarem poszło w drzazgi. Spadając walnąłem się jeszcze o drabinę, która stała metr od krzesła. 

Zdobyłem kilka instrukcji serwisowych i katalogów części do starego polskiego sprzętu audio. Z tego co się orientuję jako jeden z nielicznych antykwariuszy kupuję takie rzeczy. Zupełnie nie wiem czemu tak jest, to przecież literatura niezbędna przy przywracaniu do życia grających staruszków. 



Basiula

wtorek, 3 grudnia 2019

3 grudnia 2019, wtorek.

Dzisiaj szybko i krótko. Cały dzień w biegu, dodatkowo wywoziłem kotkę Basię do weterynarza celem sterylizacji. Właściwie jest już po dziewiętnastej i dopiero teraz zabieram się za pracę. Amen.

poniedziałek, 2 grudnia 2019

2 grudnia 2019, poniedziałek.

Nie dało mi to spokoju! Rozgrzebałem dziada i... naprawiłem. Żadnej plomby nie uszkodziłem, ponieważ ich nie ma. Może to dlatego, że firma pozwala na rozbudowę, albo zapomnieli. Teraz ładuje jak nowy. Okazało się, że wtyczka akumulatora nie była włożona do końca. Wystarczyło odłączyć i dobrze docisnąć. Z doświadczeń w poprzedniej robocie wiem, że większość awarii to pierdoły, na których właśnie serwisy zarabiają krocie. 
Wasze dane są bezpieczne, obejdzie się bez serwisu. Przy okazji zlustrowałem wnętrze i tak sobie wykombinowałem, że dołożę 8 MB RAM-u, bo mam wolny slot. 


Z powodu zimna wszystko obleciałem "z buta". Poczta, paczkomaty, papierniczy, nowości. Mam mało nowości niestety, zanurkuję więc w pudła z bigosem. Planuję dziś spokojny dzień pracy. Wszystko działa i jest zaplanowane... i niech tak lepiej zostanie. Przyda się jeden normalny dzień.





Bebechy

niedziela, 1 grudnia 2019

1 grudnia 2019, niedziela.

Drogie Panie, drodzy Panowie! Wyginiemy! Jak nic, i jest to pewne! Nie wybijemy się wzajemnie! Nie padniemy za przyczyną jakieś zarazy! Wykończą nas maszyny i komputery! To one nacisną zdalnie czerwony guzik lub porażą nas prądem z zaskoczenia. Toster Nas zabije! Mamy przerąbane! 

Już piszę o co chodzi. Niedawno zainwestowałem w nowy laptop. Po półtora miesiąca przestał ładować baterię! Postanowił się spieprzyć i zrobić mi na złość. Nie, żeby był źle traktowany... chuchałem i dmuchałem na niego. Zauważyłem, że ostatnio naładował się tylko do 68 % baterii. Postanowiłem go rozładować i naładować, myśląc naiwnie, że to pomoże. Nie pomogło... teraz ma 4% i pomimo dobrego zasilacza, ani jeden promilek nie rośnie. Tym sposobem zamiast mobilnego laptopa mam komputer stacjonarny. Bez podłączenia do sieci nie działa, no bo i jak. Trochę poczytałem i pogłówkowałem. Instalacja nowych sterowników nic nie dała, spece z internetów twierdzili, że da. Niestety Panowie, znów zonk. Są dwie opcje: albo bateria zdechła, albo wyzionął układ odpowiedzialny za ładowanie. Jedna i druga opcja wiąże się z wysłaniem komputera do serwisu, w którym jak znam życie stwierdzą, że jest uszkodzenie, ale nie mogą go naprawić, bo coś tam. Wyślą do producenta i będę się bujał bez podstawowego narzędzia do pracy przez miesiąc. Nie wspominam już, że mam w nim wszystkie hasła, dostępy, dane klientów itp i nie bardzo mogę go wysyłać bez sformatowania. Szlag mnie trafia. Cały wczorajszy dzień zmarnowałem na próby i błędy. Szmelc i tyle!

Wczoraj też Pani z "Batorego" podrzuciła mi trochę książek. Dzisiaj je wystawię i to chyba byłoby na tyle, lub jak mawiał pewien królik "that's all folks!"

21 września 2022, środa.

Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...