Normalni ludzie w niedzielę wiążą sadło gapiąc się na ti-wi lub chodzą na spacerki, a ci zupełnie ekstremali na przykład biegają w obcisłym lub ujeżdżają rower. Niektórzy też lubią się gromadzić w strzelistych budynkach i słuchać tam jak postępować mają. Może nie wiedzą co dobre i trzeba im to powiedzieć, a może to lubią lub wierzą głęboko. Ich sprawa. Każdy robi co chce, bo jeszcze ma wybór i jako-taką wolność. Mali przedsiębiorcy natomiast są w tym kraju nienormalni. Pisze to z pełną odpowiedzialnością. Pracują w niedzielę, bo rzeczywistość jest normalna inaczej i trzeba się dostosować. Narzekam. Wiem. Wczoraj zaliczyłem dniówkę od 10 do 19, bo kto mi zabroni. Wszak pracuję w domu, a to relaks, nie praca, niektórzy tak sądzą.. no przecież jestem w domu, to o co cho!
Pakowałem też wczoraj duże zamówienia. Niektóre paki 25- 30 kg. Ja rozumiem, że fajnie jest oszczędzać na wysyłkach i zbierać do paczki ile wlezie. Od teraz będzie zmiana. Po pierwsze nie robię już darmowych wysyłek, bo niby czemu? Im większe zamówienie, tym większa paczka i droższa wysyłka. Ceny za książki i tak mam w większości "śmieszne" w porównaniu z konkurencją, nie wspominając już o nowych książkach w salonach. Druga sprawa. Od teraz biorę karton, nie za duży, nie za mały. Taki w sam raz. Zamówienia umieszczam w tym kartonie. Napełni się, wysyłam. Klienci muszą pojąć, że ja tych kartonów kilkanaście dziennie muszę poprzerzucać, znieść z piętra, wpakować do samochodu, wypakować z samochodu, umieścić też czasami w paczkomacie, w którym zawsze na złość otwiera się górna skrytka. Podnieść nad głowę 20- 30 kg pakę i wcisnąć do skrytki i tak wiele razy. Już wiem od czego mnie kręgosłup latami boli.
Zastanawia jak to jest, że część tych, którzy zamawiają książki nie umieją czytać, tzn. pewnie posiadają tą wyrafinowaną umiejętność, ale zupełnie nie rozumieją tego co czytają. Coraz częściej spotykam się z tym zjawiskiem. Przykład? Proszę. Cena stoi jak byk wypisana, normalnie w oczy kole. Dostaję pytania - ile to kosztuje? No przecież pisze. Matko! Może to tylko sposób zagajenia rozmowy? Oby tak było.
Zamówienie z Chorzowa [ten adres 2 km od biura] wysyłam pobraniem. Pierniczę. Dostałem od klienta dodatkowe pytanie mailowe, czy mam inne książki tego autora. Grzecznie od razu odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że nie, oraz zaproponowałem odbiór osobisty. Zero odpowiedzi. Nie, to nie, dopłaci 20 zł do interesu za wysyłkę, widocznie mu nie zależy, ale odpowiedzieć by wypadało. Może nie czyta [patrz poprzedni akapit].
Fallout 4 poziom 37 i pół. Musiałem się odstresować i coś zabić. Zabiłem dużo "cosiów"
Może nie wygląda, ale jeszcze lubię to co robię.
Tu codziennie (no prawie) publikuję swoje wspomnienia, czasami też przemyślenia - nierzadko wstrząsające.
sobota, 29 lutego 2020
piątek, 28 lutego 2020
28 lutego 2020, piątek. Bezsens(y)
Wczoraj głównie zwoziłem nowości, wpadłem też do Komisu Muzycznego w Katowicach na pogawędkę ze znajomym. Podrzuciłem mu albumy dotyczące Katowic i WPKiW. Prowadzi on stronę na FB o tej właśnie tematyce. W zamian zabrałem trochę książek. Taki barter. Kupiłem sobie też trzy płyty, w tym jedną, którą poszukałem może z 10 lat - Metro, to ciekawa węgierska psychodelia z 1969 roku. Rzadka rzecz. Żona moja twierdzi, że to płyta z kategorii "kupić się nie da, słuchać też się nie da". Coś w tym może jest.
Pewna Pani zamówiła książkę, wybrała pobranie kurierskie. Szkopuł w tym, że mieszka mniej niż 1 km do mojego domu. Wysyłka byłaby droższa do książki. Po rozmowie telefonicznej zmieniłem na odbiór osobisty. Nadanie kurierem było kompletnie bez sensu. Z bezsensami trzeba walczyć! Z całych sił!
Zupełnie bez sensu jest też podłączanie UPS-a do sprzętu grającego. Gramofon łapie zakłócenia i "brumi". Nie wiem czy to jest profesjonalne określenie tego zjawiska akustycznego ale pasuje jak ulał. Tym sposobem mam dobrze zasilany sprzęt komputerowy. Przy barku prądu "pociągnę" jeszcze kilka godzin zasilając router i kasę fiskalną, a i laptop czy telefon podładuję w razie potrzeby. Fajnie.
Książek ma magazynie takich nieprzejrzanych, jeszcze mam na kilka tygodni codziennego wystawiania po kilkadziesiąt pozycji. Lubię mieć taki zapas-bufor. Daje to spory komfort psychiczny. Teraz tylko zostało mi zasiąść cichutko w kąciku i powoli pracować. Tak... jakby to było takie proste!
To jakieś prawo serii. Przed chwilą następne zamówienie z Chorzowa za pobraniem kurierem. Tym razem jakieś 3 km. Jak zlokalizuję książkę na półce, dzwonię do klienta.
Pewna Pani zamówiła książkę, wybrała pobranie kurierskie. Szkopuł w tym, że mieszka mniej niż 1 km do mojego domu. Wysyłka byłaby droższa do książki. Po rozmowie telefonicznej zmieniłem na odbiór osobisty. Nadanie kurierem było kompletnie bez sensu. Z bezsensami trzeba walczyć! Z całych sił!
Zupełnie bez sensu jest też podłączanie UPS-a do sprzętu grającego. Gramofon łapie zakłócenia i "brumi". Nie wiem czy to jest profesjonalne określenie tego zjawiska akustycznego ale pasuje jak ulał. Tym sposobem mam dobrze zasilany sprzęt komputerowy. Przy barku prądu "pociągnę" jeszcze kilka godzin zasilając router i kasę fiskalną, a i laptop czy telefon podładuję w razie potrzeby. Fajnie.
Książek ma magazynie takich nieprzejrzanych, jeszcze mam na kilka tygodni codziennego wystawiania po kilkadziesiąt pozycji. Lubię mieć taki zapas-bufor. Daje to spory komfort psychiczny. Teraz tylko zostało mi zasiąść cichutko w kąciku i powoli pracować. Tak... jakby to było takie proste!
To jakieś prawo serii. Przed chwilą następne zamówienie z Chorzowa za pobraniem kurierem. Tym razem jakieś 3 km. Jak zlokalizuję książkę na półce, dzwonię do klienta.
środa, 26 lutego 2020
26 lutego 2020, środa.
Nawiedził mnie drugi raz w ciągu miesiąca pewien dostarczyciel towaru z "dolnej półki". To ten od książek chyba zbieranych pod kontenerem na makulaturę. Brudne, porwane, zamoczone, ogólnie tragedia. Byłoby mi wstyd z czymś takim pokazywać się w antykwariacie. Z około 200 egz., które przywiózł z obrzydzeniem wybrałem 7 książek. Te akurat wyglądały na nowe czy niezniszczone. Na pytanie skąd on je bierze, czy aby nie z pojemnika na makulaturę, czy jakiegoś zsypu, nie potwierdził. Właściwie coś powiedział - "takie mam tylko". Chyba już nie przyjedzie.
Kwartet aleksandryjski Durrella nie poleżał długo na półce pomimo swojej wysokiej ceny.
Złożono zamówienie w sklepie internetowym, co nie jest dziwne samo w sobie. Sklep taki służy do tego właściwie. Jednakże zamawiający, co się nie zdarza, zapłacił za dużo. Wybrał w opcji dostawy pobranie, które jest droższe, a zapłacił za nie na konto. Więc oddałem dychę zwrotnie na rachunek.
Dziwna sprawa, jeszcze się sprzedają jako-tako podręczniki do szkoły średniej. Nie zawodowe, biologia czy chemia [bo te zawsze się sprzedają], tylko te ogólne: polski, historia. W tym roku wchodzę w podręczniki. Zawsze się przed tym broniłem rękami i nogami, ale właściwie czemu nie?
..i na koniec Wyspa dębów. We wczorajszym wstrząsającym i pełnym z nagłych zwrotów akcji odcinku serialu dowiercono się do szybu zwanego "2",. Znaleziono po tej stronie wyspy, gdzie nigdy jeszcze nie szukano, trzy stare gwoździe. Dwa małe i jeden ogromny. Przesunięto gródź, która oddziela plażę od morza. Ukazała się dziwna konstrukcja drewniana. Nikt nie wie do czego służyła. Będą w niej dłubać koparką. Odkrywcy wpadli też na ślad kamienia z napisami, który zaginął ponad 100 lat temu. Podobno jest zakopany na podwórku muzeum pod wielkim 50-letnim rododendronem. Biedna roślina.
Kwartet aleksandryjski Durrella nie poleżał długo na półce pomimo swojej wysokiej ceny.
Złożono zamówienie w sklepie internetowym, co nie jest dziwne samo w sobie. Sklep taki służy do tego właściwie. Jednakże zamawiający, co się nie zdarza, zapłacił za dużo. Wybrał w opcji dostawy pobranie, które jest droższe, a zapłacił za nie na konto. Więc oddałem dychę zwrotnie na rachunek.
Dziwna sprawa, jeszcze się sprzedają jako-tako podręczniki do szkoły średniej. Nie zawodowe, biologia czy chemia [bo te zawsze się sprzedają], tylko te ogólne: polski, historia. W tym roku wchodzę w podręczniki. Zawsze się przed tym broniłem rękami i nogami, ale właściwie czemu nie?
..i na koniec Wyspa dębów. We wczorajszym wstrząsającym i pełnym z nagłych zwrotów akcji odcinku serialu dowiercono się do szybu zwanego "2",. Znaleziono po tej stronie wyspy, gdzie nigdy jeszcze nie szukano, trzy stare gwoździe. Dwa małe i jeden ogromny. Przesunięto gródź, która oddziela plażę od morza. Ukazała się dziwna konstrukcja drewniana. Nikt nie wie do czego służyła. Będą w niej dłubać koparką. Odkrywcy wpadli też na ślad kamienia z napisami, który zaginął ponad 100 lat temu. Podobno jest zakopany na podwórku muzeum pod wielkim 50-letnim rododendronem. Biedna roślina.
wtorek, 25 lutego 2020
25 lutego 2020, wtorek.
Za dużo czasowników używam w moich opisach.
Najpopularniejszą rzeczą kupowaną w sieci są obecnie maseczki. Ja wychodzę z założenia, że co mnie nie zabije, to wzmocni. Panikować nie mam zamiaru. Dzisiaj pielęgniarki w niebieskim telewizorze stwierdziły, że w razie ataku wirusa, pójdą sobie na urlop. Nie daj boże w Polsce zaczną się zachorowania. Zastanawiam się od pewnego czasu kiedy to wszystko pieprznie, bo kiedyś musi... mam odpowiedź - właśnie wtedy. Zostanie tylko przejechać w szerz i wzdłuż spychaczem i zaorać. Kwiatki same wyrosną. Jeszcze w temacie sprzedaży w sieci, a dokładnie Allegro. Trochę się przeraziłem gdy spojrzałem na kwotę prowizji, którą mam zapłacić w przyszłym miesiącu. Wszak podnieśli ją z 10% [co i tak już było sporo] na 15 % za książki używane. Zbuntować się? Wystawiać dalej? Może sprzedawać maseczki?
Jakiś ból wlazł mi kręgosłup i nie chce puścić. Chyba się przedźwigałem.
Znowu jadę po dużo nowości wieczorem. Kupiłem też kilkanaście fajnych tytułów popularnonaukowych. Kiedy ja to wystawię?
Najpopularniejszą rzeczą kupowaną w sieci są obecnie maseczki. Ja wychodzę z założenia, że co mnie nie zabije, to wzmocni. Panikować nie mam zamiaru. Dzisiaj pielęgniarki w niebieskim telewizorze stwierdziły, że w razie ataku wirusa, pójdą sobie na urlop. Nie daj boże w Polsce zaczną się zachorowania. Zastanawiam się od pewnego czasu kiedy to wszystko pieprznie, bo kiedyś musi... mam odpowiedź - właśnie wtedy. Zostanie tylko przejechać w szerz i wzdłuż spychaczem i zaorać. Kwiatki same wyrosną. Jeszcze w temacie sprzedaży w sieci, a dokładnie Allegro. Trochę się przeraziłem gdy spojrzałem na kwotę prowizji, którą mam zapłacić w przyszłym miesiącu. Wszak podnieśli ją z 10% [co i tak już było sporo] na 15 % za książki używane. Zbuntować się? Wystawiać dalej? Może sprzedawać maseczki?
Jakiś ból wlazł mi kręgosłup i nie chce puścić. Chyba się przedźwigałem.
Znowu jadę po dużo nowości wieczorem. Kupiłem też kilkanaście fajnych tytułów popularnonaukowych. Kiedy ja to wystawię?
poniedziałek, 24 lutego 2020
24 lutego 2020, poniedziałek wieczór.
No i klops! Autograf Chmielewskiej okazał się nadrukiem. Wiedziałem, że coś mi świta w tym temacie. Nie tylko ja dałem się nabrać. Wertując internet w poszukiwaniu informacji na temat tego wydania, napotkałem kilka egzemplarzy. Jednym chwali się pewna biblioteka, inny próbuje sprzedać konkurencja. Nie wiem czy wyprowadzić ich z błędu. Może nie, nie moja sprawa właściwie.
Zwiozłem następną setkę z hakiem nowości. To te, które ostatnio zostawiłem w obawie o zawieszenie samochodu.
Zamówiłem nowe potencjometry do gramofonu, te 40-letnie w nim zamontowane się "skończyły". Ustawienie teraz stabilnych obrotów graniczy z cudem. Koszt 1 zł x dwie sztuki. Wysyłka 8 zł. Za dyszkę naprawię staruszka. Przy okazji szukania przyczyny w/w problemów zmierzyłem napięcie w sieci. Mam straszne skoki napięcia. Boję się trochę o sprzęt. Wpadłem na pomysł zakupu UPS-a, przy okazji będę miał podtrzymanie napięcia routerów i monitoringu w przypadku braku prądu. Żona coś krzywo na mnie patrzy.
Strasznie dużo pakowania miałem dzisiaj. Praktycznie skończyłem o 13.30. Nie narzekam, tylko nie mam czasu na wystawianie nowości [dopiero teraz, a jest prawie 20.00] się za to zabieram. Doszedłem do tego momentu, że sam nie wyrabiam. Nie ma to jakiegoś przełożenia na mój portfel, wszystko wokoło drożeje w lawinowym tempie i żeby utrzymać standard życia muszę więcej sprzedawać, co zajmuje więcej czasu, a z tego powodu jest więcej pakowania. Błędne, jedyne słuszne koło.
Zwiozłem następną setkę z hakiem nowości. To te, które ostatnio zostawiłem w obawie o zawieszenie samochodu.
Zamówiłem nowe potencjometry do gramofonu, te 40-letnie w nim zamontowane się "skończyły". Ustawienie teraz stabilnych obrotów graniczy z cudem. Koszt 1 zł x dwie sztuki. Wysyłka 8 zł. Za dyszkę naprawię staruszka. Przy okazji szukania przyczyny w/w problemów zmierzyłem napięcie w sieci. Mam straszne skoki napięcia. Boję się trochę o sprzęt. Wpadłem na pomysł zakupu UPS-a, przy okazji będę miał podtrzymanie napięcia routerów i monitoringu w przypadku braku prądu. Żona coś krzywo na mnie patrzy.
Strasznie dużo pakowania miałem dzisiaj. Praktycznie skończyłem o 13.30. Nie narzekam, tylko nie mam czasu na wystawianie nowości [dopiero teraz, a jest prawie 20.00] się za to zabieram. Doszedłem do tego momentu, że sam nie wyrabiam. Nie ma to jakiegoś przełożenia na mój portfel, wszystko wokoło drożeje w lawinowym tempie i żeby utrzymać standard życia muszę więcej sprzedawać, co zajmuje więcej czasu, a z tego powodu jest więcej pakowania. Błędne, jedyne słuszne koło.
sobota, 22 lutego 2020
22 lutego 2020, sobota , też fajna data [22.02.2020].
Zgodnie z tym co wczoraj pisałem, przywiozłem nowości, tylko nie 400, a ponad 600 książek. Mogłem przywieźć więcej, jednak bałem się o zawieszenie samochodu. Tradycyjnie pomiędzy masą nic nie wartych i zniszczonych egzemplarzy, trafiły się książkowe "rodzynki": Dzieła wszystkie Mikołaja Kopernika, Lilavati i Śladami Pitagorasa Jeleńskiego i punkt programu - książka Joanny Chmielewskiej z dedykacją i autografem. Zostawiam ją dla siebie. Właściwie mam pewne podejrzenia, czy to nie jest przypadkiem nadruk w tym wydaniu, coś mi świta, że kiedyś już widziałem identyczny egzemplarz. Muszę zbadać temat.
Z powodu tej dostawy, będę robił to co zawsze, tak jak zawsze.
Pani od sag, o której wspomniałem wczoraj, postanowiła mnie wystawić do wiatru. Nie pojawiła się, nie zadzwoniła żeby odmówić spotkanie. Nieładnie. Trudno.
Odłożyłem sobie na stos do przeczytania książkę Gra w kapsle czyli autolustracja dziecka PRL-u Katarzyny Anny Weiss. Tak ją kartkowałem i mnie zainteresowała. Trochę o mnie i moich czasach. Stos ma już z metr na półce "na oko". Ciekawe kiedy to wszystko przeczytam. Wieczorem mam już tak zmęczone oczy, że średnio mi się chce czytać.
Z powodu tej dostawy, będę robił to co zawsze, tak jak zawsze.
Pani od sag, o której wspomniałem wczoraj, postanowiła mnie wystawić do wiatru. Nie pojawiła się, nie zadzwoniła żeby odmówić spotkanie. Nieładnie. Trudno.
Odłożyłem sobie na stos do przeczytania książkę Gra w kapsle czyli autolustracja dziecka PRL-u Katarzyny Anny Weiss. Tak ją kartkowałem i mnie zainteresowała. Trochę o mnie i moich czasach. Stos ma już z metr na półce "na oko". Ciekawe kiedy to wszystko przeczytam. Wieczorem mam już tak zmęczone oczy, że średnio mi się chce czytać.
piątek, 21 lutego 2020
21 lutego 2020, piątek.
Nie będę narzekał. Wieczorem jadę po ok 400 nowości. Dopiero co ogarnąłem te z tego tygodnia, no prawie ogarnąłem. Nie będę narzekał. Myślałem, że trochę się rozluźni. Nie narzekam!
Czekam na Panią, która ma przywieźć mi Sagę o ludziach lodu - Margit Sandemo, w twardej okładce, oraz Sagę Arabską Valko. Sandemo w twardej okładce. Jeszcze nie miałem w tym wydaniu, ale niestety jak zawsze jest "coś" - brakuje podobno kilku tomów. Jeśli wynegocjujemy fajną cenę to wezmę, dokupię brakujące tomy i spróbuje sprzedać.
Czekam na Panią, która ma przywieźć mi Sagę o ludziach lodu - Margit Sandemo, w twardej okładce, oraz Sagę Arabską Valko. Sandemo w twardej okładce. Jeszcze nie miałem w tym wydaniu, ale niestety jak zawsze jest "coś" - brakuje podobno kilku tomów. Jeśli wynegocjujemy fajną cenę to wezmę, dokupię brakujące tomy i spróbuje sprzedać.
czwartek, 20 lutego 2020
20.02.2020 czwartek, ale fajna data
Mam dosyć. Urlopu chcę. Dopadła mnie niemoc!
Trochę odpuszczam, nie mam dziś nowości, tylko "3-2-1 Bigos" na Grupę wrzuciłem.
Muszę trochę "zluzować" z robotą, bo się zajadę. Chciałbym, żeby ta książkowa fala kulminacyjna już się przetoczyła, chciałbym stałe, ale niewielkie dostawy, tak 20-30 egz. dziennie, takie które będę w stanie sam na bieżąco przerobić.
Jak będzie tak, jak jest teraz przez jakiś czas jeszcze, to albo wykorkuję, albo się zarzucę, albo... będę musiał kogoś do pomocy zatrudnić.
Wchłonąłem 8 pączków na Śląsku zwanych kreplami. Dzisiaj można, wszak to Tłusty czwartek. Nie... przepraszam, dziewięć! Zapomniałem, że jeden dostałem od pani w firmie zajmującej się kasami fiskalnymi, gdzie byłem kupić rolki do kasy. Jakbym miał sklep stacjonarny chyba też bym obdarowywał dziś klientów kreplami. Fajna taka promocja. Taka słodka.
20.02.2020 fajna ta data tak w ogóle.
Jutro ma premierę nowa płyta Ozzy'ego Osbourna. Jaram się. Już frunie do mnie, mam nadzieję, że na jutro dofrunie.
Trochę odpuszczam, nie mam dziś nowości, tylko "3-2-1 Bigos" na Grupę wrzuciłem.
Muszę trochę "zluzować" z robotą, bo się zajadę. Chciałbym, żeby ta książkowa fala kulminacyjna już się przetoczyła, chciałbym stałe, ale niewielkie dostawy, tak 20-30 egz. dziennie, takie które będę w stanie sam na bieżąco przerobić.
Jak będzie tak, jak jest teraz przez jakiś czas jeszcze, to albo wykorkuję, albo się zarzucę, albo... będę musiał kogoś do pomocy zatrudnić.
Wchłonąłem 8 pączków na Śląsku zwanych kreplami. Dzisiaj można, wszak to Tłusty czwartek. Nie... przepraszam, dziewięć! Zapomniałem, że jeden dostałem od pani w firmie zajmującej się kasami fiskalnymi, gdzie byłem kupić rolki do kasy. Jakbym miał sklep stacjonarny chyba też bym obdarowywał dziś klientów kreplami. Fajna taka promocja. Taka słodka.
20.02.2020 fajna ta data tak w ogóle.
Jutro ma premierę nowa płyta Ozzy'ego Osbourna. Jaram się. Już frunie do mnie, mam nadzieję, że na jutro dofrunie.
środa, 19 lutego 2020
19 lutego 2020, środa.
Wyjechałem. Wreszcie! Wskoczyłem na motocykl i zrobiłem całe 27 km. Przywiozłem około 30 książek. Dobra średnia.
Wczoraj zadzwoniła pewna Pani poszukując Korzeni Alexa Haleya. Była w ogromnym szoku, gdy stwierdziłem, że mam ją za 12 zł na sklepie. Podobno książka jest nie do zdobycia - tak twierdziła. Zrobiłem mały "risercz". Cena była odpowiednia do wydania [uff], można ją też dostać bez problemu. Podobno gdzieś znowu emitują serial, stąd pewnie to zainteresowanie.
Harmonogram pracy zwyczajny, identyczny jak wczoraj, przedwczoraj i wcześniej... Będzie tak, aż przerobię zalegające w torbach i kartonach nowości.
Właśnie obraziła się na mnie niedoszła sprzedająca. Przysłała kilkanaście zdjęć zupełnie bezwartościowych książek i reprintów widokówek w stanach śmietnikowo - agonalnych. Jedna tylko książka była w miarę ciekawa. Przedwojenny podręcznik fotografii. Zaoferowałem za nią 20 zł co i tak było dużo, zważywszy na jej stan. Książka ta "chodzi" za 70-80 zł w ładnym stanie. Musiałbym ją oprawić za 25 zł i sprzedać za 70 zł. Zysk znikomy, bo trzeba odliczyć jeszcze VAT i prowizje, a roboty dużo. "Za ten pieniądz to sobie je zostawi". Proponuję sprzedać ją w we własnym zakresie, a nie... właśnie pierwsza osoba odmówiła kupna.
No i oczywiście obowiązkowy punkt programu! Wyspa dębów. Ci od geomapowania odpalili kilka tysięcy ładunków, żeby zrobić mapę okolicy i oznaczyć miejsca dobrze rokujące wykopaliskom. Analiza tych danych będzie trwała kilka tygodni. Wykrywaczem metali znaleźli dwa zardzewiałe gwoździe okrętowe z XVII wieku. Odkopali też kanał odwadniający. Z jego pozycji można odczytać położenie zaginionego szybu. Tak też zrobili i odkopali wejście do szybu. Tyle w tym tygodniu.
Wczoraj zadzwoniła pewna Pani poszukując Korzeni Alexa Haleya. Była w ogromnym szoku, gdy stwierdziłem, że mam ją za 12 zł na sklepie. Podobno książka jest nie do zdobycia - tak twierdziła. Zrobiłem mały "risercz". Cena była odpowiednia do wydania [uff], można ją też dostać bez problemu. Podobno gdzieś znowu emitują serial, stąd pewnie to zainteresowanie.
Harmonogram pracy zwyczajny, identyczny jak wczoraj, przedwczoraj i wcześniej... Będzie tak, aż przerobię zalegające w torbach i kartonach nowości.
Właśnie obraziła się na mnie niedoszła sprzedająca. Przysłała kilkanaście zdjęć zupełnie bezwartościowych książek i reprintów widokówek w stanach śmietnikowo - agonalnych. Jedna tylko książka była w miarę ciekawa. Przedwojenny podręcznik fotografii. Zaoferowałem za nią 20 zł co i tak było dużo, zważywszy na jej stan. Książka ta "chodzi" za 70-80 zł w ładnym stanie. Musiałbym ją oprawić za 25 zł i sprzedać za 70 zł. Zysk znikomy, bo trzeba odliczyć jeszcze VAT i prowizje, a roboty dużo. "Za ten pieniądz to sobie je zostawi". Proponuję sprzedać ją w we własnym zakresie, a nie... właśnie pierwsza osoba odmówiła kupna.
No i oczywiście obowiązkowy punkt programu! Wyspa dębów. Ci od geomapowania odpalili kilka tysięcy ładunków, żeby zrobić mapę okolicy i oznaczyć miejsca dobrze rokujące wykopaliskom. Analiza tych danych będzie trwała kilka tygodni. Wykrywaczem metali znaleźli dwa zardzewiałe gwoździe okrętowe z XVII wieku. Odkopali też kanał odwadniający. Z jego pozycji można odczytać położenie zaginionego szybu. Tak też zrobili i odkopali wejście do szybu. Tyle w tym tygodniu.
wtorek, 18 lutego 2020
18 lutego 2020, wtorek.
Tak, wiem... opuściłem się. Nie było ostatnio wpisów, ale co tu właściwie opisywać? Każda z moich "dniówek" właściwie jest taka sama ostatnimi czasy. Cały czas staram się opanować setki książek, które w ostatnim okresie przywiozłem, a końca nie widać. Część tych mało wartościowych wczoraj wywiozłem na półki z książkami do wymiany.
Za chwilę wypiję drugą kawę, później skoczę z paczkami na pocztę i do paczkomatu, wstąpię po coś do jedzenia, bo w lodówce mam głównie światło. Wyjdę z psem na spacer i zacznę po powrocie wyceniać. Mam w planie przejrzeć ok 100-150 książek. Muszę utrzymać te tempo, bo się normalnie zarzucę i zginę przygnieciony książkami. Jak tu siedzę, pisząc tego posta, od czasu do czasu zerkam nerwowo za okno. Już drugi raz leje w ciągu 10 minut. Chciałem wytoczyć motor z garażu i pomknąć w siną dal. Chyba sobie dzisiaj to daruję. Kurka, stęskniłem się już za wiatrem we włosach. Pójdę piechotą, ale bez czapki. Będę miał wiatr. O! Znów słońce!
Dostałem informacje, że nie można komentować moich wpisów na tym blogu jeśli nie ma się konta Google. Nie wiem czy to tak jest do końca, muszę kogoś zapytać bardziej światłego w temacie. Im jestem starszy to czuję, że technologia zaczyna mnie przerastać. Zostałem w tyle i właściwie dobrze mi z tym. Jestem totalnie "analogowy". Od pewnego czasu zastanawia mnie mała ilość wyświetleń postów. Może to jest tak, że jeśli ktoś nie ma tego konta, to mi się nie pokazuje w statystykach? Albo tak nudzę, że... Hmm...
Trafiła mi się trylogia Diabelski Erotyk Piekło, Ekstaza, Pokuta, Gabriela Sylvain Reynarda. Wyceniłem ją na 66,60 zł. Numer bestii.
Dzisiaj wieczorem kolejny odcinek "Wyspy dębów". Jutro relacja.
Za chwilę wypiję drugą kawę, później skoczę z paczkami na pocztę i do paczkomatu, wstąpię po coś do jedzenia, bo w lodówce mam głównie światło. Wyjdę z psem na spacer i zacznę po powrocie wyceniać. Mam w planie przejrzeć ok 100-150 książek. Muszę utrzymać te tempo, bo się normalnie zarzucę i zginę przygnieciony książkami. Jak tu siedzę, pisząc tego posta, od czasu do czasu zerkam nerwowo za okno. Już drugi raz leje w ciągu 10 minut. Chciałem wytoczyć motor z garażu i pomknąć w siną dal. Chyba sobie dzisiaj to daruję. Kurka, stęskniłem się już za wiatrem we włosach. Pójdę piechotą, ale bez czapki. Będę miał wiatr. O! Znów słońce!
Dostałem informacje, że nie można komentować moich wpisów na tym blogu jeśli nie ma się konta Google. Nie wiem czy to tak jest do końca, muszę kogoś zapytać bardziej światłego w temacie. Im jestem starszy to czuję, że technologia zaczyna mnie przerastać. Zostałem w tyle i właściwie dobrze mi z tym. Jestem totalnie "analogowy". Od pewnego czasu zastanawia mnie mała ilość wyświetleń postów. Może to jest tak, że jeśli ktoś nie ma tego konta, to mi się nie pokazuje w statystykach? Albo tak nudzę, że... Hmm...
Trafiła mi się trylogia Diabelski Erotyk Piekło, Ekstaza, Pokuta, Gabriela Sylvain Reynarda. Wyceniłem ją na 66,60 zł. Numer bestii.
Dzisiaj wieczorem kolejny odcinek "Wyspy dębów". Jutro relacja.
sobota, 15 lutego 2020
piątek, 14 lutego 2020
14 lutego 2020, piątek.
Co porabiam? Odpowiedź jest prosta, pracuję. Wczoraj przywiozłem jakieś "na oko" 600 książek, dzisiaj jadę po następne 500. Od wczoraj wieczora staram się jakoś opanować tę oszałamiającą ilość nowości. Oddzielić jak się mówi 'ziarno od plew'. Są tu książki wartościowe i średnio sprzedające się, nowe, zużyte i uszkodzone. Straszny mix. Jako, że za każdą zapłaciłem, muszę tak wszystko wykombinować, aby mieć jak najmniej strat. Więc uszkodzone naprawić jeśli się oczywiście da, zrobić zestawy tematyczne, posegregować, bo zdarzają się niepełne cykle z nadzieją, że się skompletują. Ostra praca przez cały weekend się szykuje. Ale nie ma co narzekać, gorzej by było gdyby jej nie było.
Dla tych mniej "chodliwych" tytułów wymyśliłem akcję "3-2-1 Bigos" Z grubsza ma ona zachęcać do większych zakupów. Będą trzy kategorie cenowe 3 zł dla zakupu 1-5 książek danego dnia, 2 zł - dla zakupu 6-10 egz, Powyżej złotówka. Postaram się codziennie przygotować setkę takich pozycji.
Cały ten proces dzisiaj nietypowo rozpocząłem z samego rana, aby wieczorem mieć spokój, dzisiaj wszak Walentynki. Nie jestem zwolennikiem tego dnia, rozwala mnie cała otoczka. Przecież cały czas myśli się o ukochanej? Prawda? Nie tylko od święta! Gdy myślę o Walentynkach, zaraz przed oczami mam obraz amanta z Lidla. "Lidlowy amant" wygląda tak: w jednej ręce dzierży kwiat, w drugiej tanie czerwone wino, a przy kasie ukradkiem dorzuca do tego paczkę prezerwatyw.
Wczoraj na Allegro nie sprzedała się mi żadna książka! Masakra.
Dla tych mniej "chodliwych" tytułów wymyśliłem akcję "3-2-1 Bigos" Z grubsza ma ona zachęcać do większych zakupów. Będą trzy kategorie cenowe 3 zł dla zakupu 1-5 książek danego dnia, 2 zł - dla zakupu 6-10 egz, Powyżej złotówka. Postaram się codziennie przygotować setkę takich pozycji.
Cały ten proces dzisiaj nietypowo rozpocząłem z samego rana, aby wieczorem mieć spokój, dzisiaj wszak Walentynki. Nie jestem zwolennikiem tego dnia, rozwala mnie cała otoczka. Przecież cały czas myśli się o ukochanej? Prawda? Nie tylko od święta! Gdy myślę o Walentynkach, zaraz przed oczami mam obraz amanta z Lidla. "Lidlowy amant" wygląda tak: w jednej ręce dzierży kwiat, w drugiej tanie czerwone wino, a przy kasie ukradkiem dorzuca do tego paczkę prezerwatyw.
Wczoraj na Allegro nie sprzedała się mi żadna książka! Masakra.
czwartek, 13 lutego 2020
13 lutego 2020, czwartek.
Jakieś REST API doprowadziło mnie rano do szalu. Prowadząc firmę okazało się trzeba być też developerem. Dostałem informację, że program Poczty Polskiej przestanie pobierać dane z Allegro jeżeli nie zmienię Web API na Rest API, cokolwiek to jest. Wszystko pięknie, ale jak to zmienić? Gdzie? Po 30 minutach się poddałem i zadzwoniłem do swojego opiekuna pocztowego. Nic na ten temat nie wiedział. Dostałem za to numer do IT, który oczywiście był albo zajęty, albo wolny. Gdy był wolny nikt nie odbierał. Czy to trudno zrobić to automatycznie, lub napisać prosty, łopatologiczny poradnik? Najwyraźniej tak... Po następnych 30 minutach grzebania w ustawieniach programu udało mi się te API. Brawo ja!
Zaczynam dzisiaj zwozić wyczekiwane przez wszystkich duże dostawy książek.
środa, 12 lutego 2020
12 lutego 2020, środa. Sicut apostoli ambulant.
Miałem taki fajny plan... chciałem wskoczyć na motor i szybciutko załatwić wszystko co mam do załatwienia w tym tygodniu. Wpadłem na to rano, na spacerze z Sarą, słonko świeciło, wiatru nie było, normalnie wiosna Panie. Im dalej tym gorzej.. co spojrzę przez okno to albo śnieg, albo wieje tak, że tylko patrzeć aż jakiś dach pofrunie, albo słońce. Nie ryzykuję. Idę piechotą, załatwię tylko część spraw. Trudno. Jutro też jest dzień, a ruch to zdrowie powiadają.
Przygotowuję się na duże dostawy. Zastanawiam się co zrobię z tymi pozycjami, których nie sprzedam w ciągu tygodnia lub dwóch. Chyba będę robił zestawy tematyczne lub ewentualnie w ostateczności podrzucę do hospicjum lub na wymiankę książkową. Na makulaturę nie oddam bo szkoda, no i podobno nigdzie jej już nie skupują.
Zapłaciłem Rzetelną Firmę oraz leasing. Zbankrutowałem kolejny i prawdopodobnie nie ostatni raz w tym miesiącu.
Wieczorem wybieramy się z żoną na film, do szczególnego kina. Jedna z najnowocześniejszych sal w okolicy na 40 widzów. Tak to nie pomyłka, czterdziestu widzów. Takie rzeczy tylko w Chorzowie w Kinie Grajfka. Ciekawe czy sala będzie wypełniona po brzegi. Dziś na ekranie Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął.
Cotygodniowy raport z Wyspy dębów.
Tym razem HistoryHD zrobił mi mały psikus, połowę odcinka zapomnieli spolszczyć i poszła w eter w wersji oryginalnej tzn. angielskiej. Nie jest okazało się ze mną tak źle. Większość zrozumiałem pomimo przeciętnej dykcji poszukiwaczy. Wracając do trzymającej w napięciu fabuły. Znaleźli za pomocą wykrywacza metali stary przebijak. Wiekiem pasujący do opisanych wcześniej nadstawek. Wwiercili się do tunelu zalewowego. Że on zalewowy uznali po obecnym w odwiercie piasku morskim. Wywiercili jeszcze jeden otwór trochę dalej i nie trafili w kanał. Wywnioskowali z tego, że musi przebiegać trochę inaczej niż myśleli. Przyjechała ekipa z georadarem i druga od badań sejsmicznych. Ta z radarem znalazła anomalię, jednak nie mogą kopać, bo to obszar chroniony i muszą mieć odpowiednie zezwolenia. Druga ekipa będzie instalować parę tysięcy ładunków wybuchowych aby mapować anomalie. Badanie polega na tym, że robi się siatkę składającą się z tysięcy punktów na mapie, na punktach krzyżowych siatki umieszcza się małe ładunki wybuchowe z czujnikami. Odpala pojedynczo każdy ładunek, mierzy fale rozchodzące się w gruncie. Później całość odpowiednio analizuje i uzyskuje mapę tego co pod ziemią. Sprytne. Na Wyspę przybył ekspert historyk. Doszedł do wniosku, że formacje odkryte w zeszłym roku na brzegu mogą być umocnieniami wojskowymi dla artylerii. Jego zdaniem na wyspę przetransportowali francuski skarb. Możliwe. Koparką panowie odkopali kanał odwadniający sprzed 150 lat, zostawiony przez poprzednich poszukiwaczy. Działa on do dziś, woda w nim leci. Odwadniany jest szyb, który prowadzi podobno do komory ze skarbem. 150 lat temu był on dostępny teraz jest zasypany i nikt nie wie gdzie. Setki poszukiwaczy przez lata bardzo skutecznie przeryło wyspę. Idąc po tym kanale do źródła można dotrzeć do szybu. Mocne! Działo się. Czy ktoś został zachęcony tymi raportami do oglądania serialu? Nie sądzę.
Przygotowuję się na duże dostawy. Zastanawiam się co zrobię z tymi pozycjami, których nie sprzedam w ciągu tygodnia lub dwóch. Chyba będę robił zestawy tematyczne lub ewentualnie w ostateczności podrzucę do hospicjum lub na wymiankę książkową. Na makulaturę nie oddam bo szkoda, no i podobno nigdzie jej już nie skupują.
Zapłaciłem Rzetelną Firmę oraz leasing. Zbankrutowałem kolejny i prawdopodobnie nie ostatni raz w tym miesiącu.
Wieczorem wybieramy się z żoną na film, do szczególnego kina. Jedna z najnowocześniejszych sal w okolicy na 40 widzów. Tak to nie pomyłka, czterdziestu widzów. Takie rzeczy tylko w Chorzowie w Kinie Grajfka. Ciekawe czy sala będzie wypełniona po brzegi. Dziś na ekranie Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął.
Cotygodniowy raport z Wyspy dębów.
Tym razem HistoryHD zrobił mi mały psikus, połowę odcinka zapomnieli spolszczyć i poszła w eter w wersji oryginalnej tzn. angielskiej. Nie jest okazało się ze mną tak źle. Większość zrozumiałem pomimo przeciętnej dykcji poszukiwaczy. Wracając do trzymającej w napięciu fabuły. Znaleźli za pomocą wykrywacza metali stary przebijak. Wiekiem pasujący do opisanych wcześniej nadstawek. Wwiercili się do tunelu zalewowego. Że on zalewowy uznali po obecnym w odwiercie piasku morskim. Wywiercili jeszcze jeden otwór trochę dalej i nie trafili w kanał. Wywnioskowali z tego, że musi przebiegać trochę inaczej niż myśleli. Przyjechała ekipa z georadarem i druga od badań sejsmicznych. Ta z radarem znalazła anomalię, jednak nie mogą kopać, bo to obszar chroniony i muszą mieć odpowiednie zezwolenia. Druga ekipa będzie instalować parę tysięcy ładunków wybuchowych aby mapować anomalie. Badanie polega na tym, że robi się siatkę składającą się z tysięcy punktów na mapie, na punktach krzyżowych siatki umieszcza się małe ładunki wybuchowe z czujnikami. Odpala pojedynczo każdy ładunek, mierzy fale rozchodzące się w gruncie. Później całość odpowiednio analizuje i uzyskuje mapę tego co pod ziemią. Sprytne. Na Wyspę przybył ekspert historyk. Doszedł do wniosku, że formacje odkryte w zeszłym roku na brzegu mogą być umocnieniami wojskowymi dla artylerii. Jego zdaniem na wyspę przetransportowali francuski skarb. Możliwe. Koparką panowie odkopali kanał odwadniający sprzed 150 lat, zostawiony przez poprzednich poszukiwaczy. Działa on do dziś, woda w nim leci. Odwadniany jest szyb, który prowadzi podobno do komory ze skarbem. 150 lat temu był on dostępny teraz jest zasypany i nikt nie wie gdzie. Setki poszukiwaczy przez lata bardzo skutecznie przeryło wyspę. Idąc po tym kanale do źródła można dotrzeć do szybu. Mocne! Działo się. Czy ktoś został zachęcony tymi raportami do oglądania serialu? Nie sądzę.
wtorek, 11 lutego 2020
11 lutego 2020, wtorek.
Wracając do znienawidzonego ZUS-u. Składka wzrosła w stosunku do ubiegłego miesiąca o ponad 150 złotych. Granda!
Dzień rozpoczął się ślicznie muzycznie. Kupiłem kolekcję płyt winylowych. Między średnimi tytułami takie perełki jak Stańko, Klan, Bem, Debich. Część zostanie u mnie. Lubię takie zakupy w pakiecie. Nigdy nie wiadomo co się tam znajdzie. Z drugiej strony zastanawia mnie czasami rozrzut gatunkowy takich kolekcji, wykonawcy od Mazowsza do Sepultury. Czasami mam wrażenie, że niektórzy kupowali to, co akurat było dostępne w sklepie. Zresztą z książkami jest czasami podobnie.
Od kilku dni wieje jak cholera. Wiatr oberwał mi kawał ogrodzenia. Mam robótkę na wieczór.
Byłem dzisiaj obejrzeć książki przygotowywane dla mnie. Sporo tego. W czwartek pojawi się parę setek nowości.
Dzień rozpoczął się ślicznie muzycznie. Kupiłem kolekcję płyt winylowych. Między średnimi tytułami takie perełki jak Stańko, Klan, Bem, Debich. Część zostanie u mnie. Lubię takie zakupy w pakiecie. Nigdy nie wiadomo co się tam znajdzie. Z drugiej strony zastanawia mnie czasami rozrzut gatunkowy takich kolekcji, wykonawcy od Mazowsza do Sepultury. Czasami mam wrażenie, że niektórzy kupowali to, co akurat było dostępne w sklepie. Zresztą z książkami jest czasami podobnie.
Od kilku dni wieje jak cholera. Wiatr oberwał mi kawał ogrodzenia. Mam robótkę na wieczór.
Byłem dzisiaj obejrzeć książki przygotowywane dla mnie. Sporo tego. W czwartek pojawi się parę setek nowości.
poniedziałek, 10 lutego 2020
10 lutego 2020, poniedziałek.
Normalnie szpital w domu. Żona chora, syn też, pies wyrżnął orła podczas skoku na kanapę i kuleje poobijany. Lazaret! Że mnie coś jeszcze nie bierze to chyba jakiś cud boski.
Weekend upłynął na obijaniu się. Po kilku latach przerwy [nie wiadomo czemu właściwie przestałem oglądać transmisje] wróciłem do snookera. W World Grand Prix Neil Robertson pokonał Graeme Dott'a w finale. Jestem zupełnie asportową osobą. Nie interesuję się piłką nożną, siatkówką, skokami, w zasadzie każdy sport mnie nudzi, oprócz właśnie snookera. Wiem, dziwne.
Walczę z bankiem od rana. Okazało się, że wygasł jakiś tam ich certyfikat i nie można było zlecić wpłat za przesyłki, których jest dziś wyjątkowo dużo. Nie dało się online, kartą płatniczą, dopiero po kilku próbach blikiem "poszło". Zmarnowałem na to z pół godziny. Wkurza mnie to. Wnerwia mnie też to, że program pocztowy wrzuca do spamu wiele wiadomości. Nie wiem od czego to zależy. Kiedyś wszystko było znacznie prostsze.
Dziesiąty = ogólnokrajowe wkurzenie przedsiębiorców. Znienawidzony ZUS. Jestem przedsiębiorcą do luftu, tak twierdzą rządzący. Jakbym znał się na tym co robię, to składka nie była by żadnym problemem według nich.
Wczoraj skończyłem lekturę Restauracji na końcu wszechświata, zabrałem się zgodnie z kolejnością za Życie, wszechświat i całą resztę Douglasa. Pokonam cały cykl. Uparłem się.
Nowości nie przewiduję dzisiaj, raczej też niczego na grupę nie ogarnę z pudeł. Po południu muszę jechać po opakowania od pewnego szwedzkiego sklepu. Zejdzie mi się tam, bo zawsze schodzi.
Weekend upłynął na obijaniu się. Po kilku latach przerwy [nie wiadomo czemu właściwie przestałem oglądać transmisje] wróciłem do snookera. W World Grand Prix Neil Robertson pokonał Graeme Dott'a w finale. Jestem zupełnie asportową osobą. Nie interesuję się piłką nożną, siatkówką, skokami, w zasadzie każdy sport mnie nudzi, oprócz właśnie snookera. Wiem, dziwne.
Walczę z bankiem od rana. Okazało się, że wygasł jakiś tam ich certyfikat i nie można było zlecić wpłat za przesyłki, których jest dziś wyjątkowo dużo. Nie dało się online, kartą płatniczą, dopiero po kilku próbach blikiem "poszło". Zmarnowałem na to z pół godziny. Wkurza mnie to. Wnerwia mnie też to, że program pocztowy wrzuca do spamu wiele wiadomości. Nie wiem od czego to zależy. Kiedyś wszystko było znacznie prostsze.
Dziesiąty = ogólnokrajowe wkurzenie przedsiębiorców. Znienawidzony ZUS. Jestem przedsiębiorcą do luftu, tak twierdzą rządzący. Jakbym znał się na tym co robię, to składka nie była by żadnym problemem według nich.
Wczoraj skończyłem lekturę Restauracji na końcu wszechświata, zabrałem się zgodnie z kolejnością za Życie, wszechświat i całą resztę Douglasa. Pokonam cały cykl. Uparłem się.
Nowości nie przewiduję dzisiaj, raczej też niczego na grupę nie ogarnę z pudeł. Po południu muszę jechać po opakowania od pewnego szwedzkiego sklepu. Zejdzie mi się tam, bo zawsze schodzi.
piątek, 7 lutego 2020
07 lutego 2020. Piątek
Wiatr zwalił drzewo. Wylądowało w ogrodzie, co spowodowało, że zabawiałem się w drwala amatora. Czynność ta tak mnie zmęczyła, że wczoraj odpłynąłem. Nie dałem rady pracować, tym bardziej pisać o tym na blogu. Już nie jestem tak silny jak kiedyś. Starość. Muszę się oszczędzać.
Umowa, która ostatnio zajmowała dużo mojego czasu, została wynegocjowana i podpisana. Na pewien okres mam zapewnione dostawy towaru. Oby się tylko sprzedał, bo coś ostatnio krucho z tym.
Sprzedaż dzisiaj leży totalnie, sprzedałem do osiemnastej jedną [!] książkę za 6 złotych. Żadnej też nie kupiłem, może to i dobrze. Na grupie wystawiłem książki, które od pewnego czasu zerkają na mnie z krawędzi biurka. Skompletowałem Bolesława Chrobrego Gołubiewa, okazało się że brakujący drugi tom, cały czas leżał sobie w kartonie, a chciałem już go zamawiać, żeby mieć komplet.
Fallout 4 poziom 42, wczoraj nie grałem z wiadomych powodów. Dzisiaj trochę "powalczę".
Umowa, która ostatnio zajmowała dużo mojego czasu, została wynegocjowana i podpisana. Na pewien okres mam zapewnione dostawy towaru. Oby się tylko sprzedał, bo coś ostatnio krucho z tym.
Sprzedaż dzisiaj leży totalnie, sprzedałem do osiemnastej jedną [!] książkę za 6 złotych. Żadnej też nie kupiłem, może to i dobrze. Na grupie wystawiłem książki, które od pewnego czasu zerkają na mnie z krawędzi biurka. Skompletowałem Bolesława Chrobrego Gołubiewa, okazało się że brakujący drugi tom, cały czas leżał sobie w kartonie, a chciałem już go zamawiać, żeby mieć komplet.
Fallout 4 poziom 42, wczoraj nie grałem z wiadomych powodów. Dzisiaj trochę "powalczę".
środa, 5 lutego 2020
05 lutego 2020, środa.
Powtórka z rozrywki. Tak samo jak wczoraj wiele kilometrów przejechałem komunikacją miejską. Jest jedna różnica - dziś przynajmniej świeci słońce, aż się żyć chce. Wnioski z tego są dwa. Muszę chyba zainwestować w bilet miesięczny, bo zbankrutuję oraz w witaminę D. Brak słońca mnie dołuje. Okazało się, że jutro też się najeżdżę... może przynajmniej nie będzie padać.
Rozreklamowałem trochę profil Instagramowy. Mam już lub tylko 30 obserwujących. Fajnie, cieszę się. Średnio dziennie dochodzi jeden obserwujący. Jeszcze trzy lata będzie tysiąc. Śmieję się, że następny będzie Tweeter, tylko nie bardzo wiem o czym miałbym tweetować.
Dostałem zlecenie na skompletowanie książek o Unix-ie. Znalazłem cztery pozycje. Klient za 15 minut je odebrał. Chyba mieszka blisko.
Pani z Lipin, ostatnio częsty gość, podrzuciła czasopisma modelarskie do sprzedania. Stwierdziła: "że jak ich nie wezma wyciepnie je na hasiok!" Parę lat temu by się o nie zabijali. Dzisiaj ten temat zupełnie nie ma wzięcia. Zrobiłem zestaw, nie chce mi się osobno ich wystawiać. Liczę na jakiegoś mało zorientowanego handlarza hurtownika. Coś czuję, że trochę poleży na półce.
Obowiązkowy punkt środowy. Wyspa dębów. Więc tak: znaleźli wykrywaczem metali chyba broszkę, nie wiedzą dokładnie, nie ma szpilki. Spec jakiś z uniwerku oszacuje wiek, trudna sprawa, na wyrobie nie ma wybitych punc. Oczyścili artefakt u innego specjalisty wykałaczką i szczoteczką do zębów. Przewiercili chyba tunel na głębokości 30 metrów. Doszli do takiego wniosku, ponieważ pojawiło się w próbce z odwiertu drewno w dwóch miejscach oddalonych o metr. Więc wydumali, że to sufit i podłoga. Logiczne. Będą kopać, żeby do tego tunelu się dobrać. Jest szansa, że prowadzi do skarbu. Drewno zbadali na wiek radiowęglowo. Jest stare. Przyjechał trzeci spec, który będzie obudowywał bagno, żeby je osuszyć. Dalszy ciąg za tydzień.
Rozreklamowałem trochę profil Instagramowy. Mam już lub tylko 30 obserwujących. Fajnie, cieszę się. Średnio dziennie dochodzi jeden obserwujący. Jeszcze trzy lata będzie tysiąc. Śmieję się, że następny będzie Tweeter, tylko nie bardzo wiem o czym miałbym tweetować.
Dostałem zlecenie na skompletowanie książek o Unix-ie. Znalazłem cztery pozycje. Klient za 15 minut je odebrał. Chyba mieszka blisko.
Pani z Lipin, ostatnio częsty gość, podrzuciła czasopisma modelarskie do sprzedania. Stwierdziła: "że jak ich nie wezma wyciepnie je na hasiok!" Parę lat temu by się o nie zabijali. Dzisiaj ten temat zupełnie nie ma wzięcia. Zrobiłem zestaw, nie chce mi się osobno ich wystawiać. Liczę na jakiegoś mało zorientowanego handlarza hurtownika. Coś czuję, że trochę poleży na półce.
Obowiązkowy punkt środowy. Wyspa dębów. Więc tak: znaleźli wykrywaczem metali chyba broszkę, nie wiedzą dokładnie, nie ma szpilki. Spec jakiś z uniwerku oszacuje wiek, trudna sprawa, na wyrobie nie ma wybitych punc. Oczyścili artefakt u innego specjalisty wykałaczką i szczoteczką do zębów. Przewiercili chyba tunel na głębokości 30 metrów. Doszli do takiego wniosku, ponieważ pojawiło się w próbce z odwiertu drewno w dwóch miejscach oddalonych o metr. Więc wydumali, że to sufit i podłoga. Logiczne. Będą kopać, żeby do tego tunelu się dobrać. Jest szansa, że prowadzi do skarbu. Drewno zbadali na wiek radiowęglowo. Jest stare. Przyjechał trzeci spec, który będzie obudowywał bagno, żeby je osuszyć. Dalszy ciąg za tydzień.
wtorek, 4 lutego 2020
04 lutego 2020, wtorek. Leje
Smutny, zgorzkniały i zły na cały świat jegomość, wpatruje się tępo w obrzydliwy widok za oknem. Dwa fronty niżowe, jeden o męskim, drugi żeńskim imieniu zderzyły się z impetem nad jego domem i doprowadziły się wzajemnie do wielkiego deszczowego płaczu. Leje od wczoraj bez przerwy. Nawet jego wierny pies nie wytrzymał nerwowo tej słoty i zastrajkował na spacerze kilka metrów od domu. Jaki to niedobry pan ciąga "na outside" zwierzę w taką pogodę? Sadysta! W jego rozczochranej głowie przesuwają się jak w starym czarno-białym filmie, szare myśli. Układa sobie plan dnia. Musi wyjść z ciepłej przystani jaką jest firma i dom w jednym, w tą mokrą i paskudną, pełną błota i zarazy przestrzeń. Musi załatwić ważne spawy. Bardzo ważne sprawy.
Zmusiłem się i pojechałem.
Załatwiłem co załatwiłem, nie mogę jeszcze o tym pisać. Żeby nie zapeszyć i nie byłoby to na miejscu. Obiecałem dyskrecję.
Mam kilka nowych książek. Dobre i to.
W dobry nastrój wprawiła mnie pewna reklama. Znana sieć salonów jubilerskich ciekawie się promuje. Mówi, że na Walentynki mają promocję 3 za 2. Płacisz za dwa wyroby dostajesz trzy. Super oferta dla kogoś, który ma żonę i dwie kochanki...
Fallout 4 poziom 39 i pół.
Zmusiłem się i pojechałem.
Załatwiłem co załatwiłem, nie mogę jeszcze o tym pisać. Żeby nie zapeszyć i nie byłoby to na miejscu. Obiecałem dyskrecję.
Mam kilka nowych książek. Dobre i to.
W dobry nastrój wprawiła mnie pewna reklama. Znana sieć salonów jubilerskich ciekawie się promuje. Mówi, że na Walentynki mają promocję 3 za 2. Płacisz za dwa wyroby dostajesz trzy. Super oferta dla kogoś, który ma żonę i dwie kochanki...
Fallout 4 poziom 39 i pół.
poniedziałek, 3 lutego 2020
03 lutego 2020, poniedziałek.
Dyrektor generalny antykwariatu [czyli ja] ogłosił dzień wolny od wystawiania. Zarządził natomiast porządki w biurze, bo ukradkiem wkradł się syf. Trzeba odkurzyć, poukładać książki na półkach, posegregować papiery i inne takie tam...
W sobotę słuchałem audycji o kuchni PRL-u. Przewinął się temat makaronu z pieczarkami. Rzeczywiście potrawa ta znikła z rynku. Pamiętam ją, jak i również bułę wypełnioną usmażonymi pieczarkami z cebulką, szumnie zwaną burgerem grzybowym. Takie coś serwowano nieopodal mojej szkoły. Dziś smażę pieczarki!
Jakoś nie najlepiej się czuję. Może to wina źle przespanej nocy albo coś mnie "łapie". Jedna z niewielu zalet szefowania samemu sobie jest taka, że mogę sobie odpuścić czasami. Dzisiaj jest ten właśnie dzień odpustu. Będę robił nic. Pogapię się na TV, może i się zdrzemnę, albo przesłucham jakąś płytę.
W sobotę słuchałem audycji o kuchni PRL-u. Przewinął się temat makaronu z pieczarkami. Rzeczywiście potrawa ta znikła z rynku. Pamiętam ją, jak i również bułę wypełnioną usmażonymi pieczarkami z cebulką, szumnie zwaną burgerem grzybowym. Takie coś serwowano nieopodal mojej szkoły. Dziś smażę pieczarki!
Jakoś nie najlepiej się czuję. Może to wina źle przespanej nocy albo coś mnie "łapie". Jedna z niewielu zalet szefowania samemu sobie jest taka, że mogę sobie odpuścić czasami. Dzisiaj jest ten właśnie dzień odpustu. Będę robił nic. Pogapię się na TV, może i się zdrzemnę, albo przesłucham jakąś płytę.
niedziela, 2 lutego 2020
sobota, 1 lutego 2020
01 lutego 2020, sobota.
Pierwszy lutego, na zewnątrz rano + 10 stopni. Świat zwariował. Nie żebym narzekał, bo akurat zimna nie lubię, ale całokształt zmian i ich kierunek trochę przerażający.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
21 września 2022, środa.
Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...
-
Wczoraj opracowywałem do sprzedaży dość rzadką książkę, wspomnienia polskiego oświatowca i ludowca Teodora Kaczyńskiego Z Żółtym Kuferkiem...
-
Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...
-
Dzisiaj kupiłem jedną (!), powtarzam tylko jedną książkę. Poszperałem w pudłach z rezerwami na magazynie i do tej jednej smutnej pozycji dod...
