W nocy przymroziło, podobno było - 6 C, nie wiem, wierzę na słowo. Ja wstałem po ósmej obudzony telefonem klienta. Chciał książkę Grzymkowskiego. Po półgodzinie przyjechał po odbiór, jednak nie kupił, bo nie była ona tym, czego oczekiwał. Trudno.
Zrobiłem motocyklem 62 km, przy średniej temperaturze 6,2 C. Trochę zmarzłem. Ogrzewane manetki by się przydały. Przywiozłem ponad 62 książki. W związku z powyższym sponsorem dzisiejszego dnia są cyferki 6 i 2. Wśród łowów mam wiele komiksów i idealnych stanach.
Umówiłem się na poniedziałek, raczej będą nowości: trochę Mroza, kryminały, fantasy i trochę literatury obozowej. Oczywiście może coś pójść nie tak. Trzymajcie kciuki.
Za 349 zł brutto mogę dodać swoją lokalizację do nawigacji GPS. Chyba nie skorzystam, jak ktoś zapyta to podam adres i pewnie mnie znajdzie. Za darmo.
Tu codziennie (no prawie) publikuję swoje wspomnienia, czasami też przemyślenia - nierzadko wstrząsające.
czwartek, 31 października 2019
środa, 30 października 2019
30 października 2019.
Czekam na kuriera, może się dziś doczekam. Jestem tym sposobem uziemiony w biurze.
Konkurencyjny antykwariat poprawił mi humor. Dawno się tak nie ubawiłem. Pewna Pani szuka książki Bastiony mroku. To dość rzadka pozycja fantasy. Znalazłem ją na Allegro w zakończonych aukcjach, zapytałem czy można jeszcze ją kupić. Cena wynosiła 30 zł + koszty wysyłki. W tej cenie trochę bym zarobił na pośrednictwie, ostatecznie chciałem zaproponować klientce 50 zł. Po odliczeniu podatków i innych kosztów, zarobek mój wyniósłby około 9-10 zł. Dobre właściwie i to. Antykwariat odpisał, że owszem posiada ten tytuł, ale może mi go sprzedać za 100 zł. Padłem! Odpisałem, że nawet 31 zł nie dam, a tym bardziej 100, skoro była wystawiona przez Kup teraz za 30 zł i nie było chętnych. Dostałem odpowiedź, że jak nie, to nie, łaski im nie robię. No nie zrobię!
Zadzwoniła klientka, że ma do sprzedania dwie bajki Madonny. Chciała mi je oddać za 8 zł /egz. Nie zgodziłem się, dałem dużo więcej. Pani była w szoku, tego się nie spodziewała. Rzadko się je spotyka i nie są tanie. Tym sposobem mam co dzisiaj sprzedawać.
Konkurencyjny antykwariat poprawił mi humor. Dawno się tak nie ubawiłem. Pewna Pani szuka książki Bastiony mroku. To dość rzadka pozycja fantasy. Znalazłem ją na Allegro w zakończonych aukcjach, zapytałem czy można jeszcze ją kupić. Cena wynosiła 30 zł + koszty wysyłki. W tej cenie trochę bym zarobił na pośrednictwie, ostatecznie chciałem zaproponować klientce 50 zł. Po odliczeniu podatków i innych kosztów, zarobek mój wyniósłby około 9-10 zł. Dobre właściwie i to. Antykwariat odpisał, że owszem posiada ten tytuł, ale może mi go sprzedać za 100 zł. Padłem! Odpisałem, że nawet 31 zł nie dam, a tym bardziej 100, skoro była wystawiona przez Kup teraz za 30 zł i nie było chętnych. Dostałem odpowiedź, że jak nie, to nie, łaski im nie robię. No nie zrobię!
Zadzwoniła klientka, że ma do sprzedania dwie bajki Madonny. Chciała mi je oddać za 8 zł /egz. Nie zgodziłem się, dałem dużo więcej. Pani była w szoku, tego się nie spodziewała. Rzadko się je spotyka i nie są tanie. Tym sposobem mam co dzisiaj sprzedawać.
Mam w planach dzisiaj zrobić porządek z książkami na stronie www, skatalogować nowości, bo znów wchodzą na parapet.
wtorek, 29 października 2019
29 października 2019, wtorek.
Trochę sobie ponarzekam na sprzedaż z rana. Wczoraj przyszły tylko 3 zamówienia + kilka książek zamówionych na Grupie. Bez szału. Na przeżycie.
Do szału natomiast doprowadził mnie komputer. Praktycznie przestał mnie słuchać. Oprócz swojej pogłębiającej się stale dolegliwości polegającej na "zamyślaniu się", doszło teraz resetowanie, bez szczególnego powodu. Tak losowo. Wynika to prawdopodobnie z tego, że jest w nim totalny bałagan. Czasami sprzątam/naprawiam go różnymi programami, czyszczę rejestr, defragmentuje itp. Problem w tym, że tych nieusuwalnych śmieci, pozostałości nazbierało się przez te 10 lat pewnie już tak dużo, że on sobie z tym nie radzi. Jedynym sposobem naprawy w chwili obecnej jest przeinstalowanie całego systemu i wszystkich potrzebnych programów. Posiadam licencyjny Windows XP, ale ten od dawna nie jest wspierany przez Microsoft, część programów już na nim dobrze nie działa, nie mówiąc o sterownikach. Taka instalacja oprócz tego, że zajmuje kupę czasu i rodzi wiele problemów, jest ogólnie obecnie bez sensu. Czas na zmiany. Zamówiłem w leasingu nowy sprzęt. Trochę mi z tym zeszło, bo wybór jest ogromny. Gdy już myślałem, że znalazłem idealny dla mnie sprzęt, doczytałem drobnym drukiem umieszczoną informację "sprzęt powystawowy". Nie chcę używek, wiadomo jak to wygląda, cała zgraja przypadkowych przechodniów trzaskała paluchami godziny w klawisze klawiatury, ktoś pomacał i zadrapał, inny kichnął i nie wytarł. Nie, dziękuję za taki laptop, chociaż o 500 zł tańszy. Więc szukałem dalej, aż znalazłem.
Teraz przez pewien czas będę pracował na dwóch komputerach równolegle, muszę przenieść wszystkie hasła, loginy, dokumenty, szablony, projekty, a jest tego kilkadziesiąt zapewne. Trochę się boję czy FineReader i Photoshop w tych wersjach, które mam kupione "pójdą" pod Win10. Pewnie nie, będę więc musiał rozejrzeć się za darmowymi odpowiednikami tych programów, przecież nie będę ich drugi raz kupował. Niestety są one mi niezbędne do pracy.
Od półtora tygodnia próbuję upolować w Antyradio nową książkę Puzyńskiej Pokrzyk. Bezskutecznie. Codziennie rozdają trzy egzemplarze w konkursie mailowym typu kto pierwszy ten czyta. Pomimo przygotowanego "gotowca" i natychmiastowego wysyłania nie umiem się załapać. Może to wina dziadowskiego, mulącego komputera, albo mają mnie już na czarnej liście "namolnych słuchaczy". Dzisiaj próbuję ponownie.
Drapnąłem! Tym razem konkurs był z pytaniem. Zapytano jak nazywa się poprzednia książka Puzyńskiej z tego cyklu. Odpowiedź: Rodzanice. Napisałem i wygrałem książkę. Muszę tylko jeszcze ją odebrać w Katowicach. Nie jestem taki mądry, odpowiedź dość szybko wygooglowałem.
Kilka nowości jest, ale nic szczególnego. Szybko je wystawię na grupę i idę gotować. Mam do zakiszenia kapustę, wekować będę sałatkę z buraków [właściwie buraki mam ugotowane, muszę zalewę zrobić, a buraczki zetrzeć], ugotować obiad - musakę, pochlastać pietruchę do zamrożenia. Mam co robić.
Jutro nowości nie będzie z powodu takiego, że muszę cały dzień siedzieć w firmie. Czekam na kuriera z ważnymi dokumentami. Musze odebrać je osobiście, bo to umowy, które muszę podpisać.
No to pojechałem po bandzie.... wyczytałem, że pojawił się pre-order na ósmą część książki Hansa Pokory zatytułowaną 8001 Record Collectors Dreams. Będzie wydana około 13-15 listopada br. Zamówiłem z ciężkim sercem, przy okazji brakującą czwartą część, bo była w promocyjnej cenie 24 Euro. Za całość z wysyłką z Hiszpanii wyszło trochę ponad 100 Euro. Do pełni szczęścia potrzebuję jeszcze część 3 i 5 wtedy będę miał komplet. Są to drogie pozycje, niskonakładowe. Książki te dotyczą wycen bardzo rzadkich płyt winylowych. Taka korba.
Do szału natomiast doprowadził mnie komputer. Praktycznie przestał mnie słuchać. Oprócz swojej pogłębiającej się stale dolegliwości polegającej na "zamyślaniu się", doszło teraz resetowanie, bez szczególnego powodu. Tak losowo. Wynika to prawdopodobnie z tego, że jest w nim totalny bałagan. Czasami sprzątam/naprawiam go różnymi programami, czyszczę rejestr, defragmentuje itp. Problem w tym, że tych nieusuwalnych śmieci, pozostałości nazbierało się przez te 10 lat pewnie już tak dużo, że on sobie z tym nie radzi. Jedynym sposobem naprawy w chwili obecnej jest przeinstalowanie całego systemu i wszystkich potrzebnych programów. Posiadam licencyjny Windows XP, ale ten od dawna nie jest wspierany przez Microsoft, część programów już na nim dobrze nie działa, nie mówiąc o sterownikach. Taka instalacja oprócz tego, że zajmuje kupę czasu i rodzi wiele problemów, jest ogólnie obecnie bez sensu. Czas na zmiany. Zamówiłem w leasingu nowy sprzęt. Trochę mi z tym zeszło, bo wybór jest ogromny. Gdy już myślałem, że znalazłem idealny dla mnie sprzęt, doczytałem drobnym drukiem umieszczoną informację "sprzęt powystawowy". Nie chcę używek, wiadomo jak to wygląda, cała zgraja przypadkowych przechodniów trzaskała paluchami godziny w klawisze klawiatury, ktoś pomacał i zadrapał, inny kichnął i nie wytarł. Nie, dziękuję za taki laptop, chociaż o 500 zł tańszy. Więc szukałem dalej, aż znalazłem.
Teraz przez pewien czas będę pracował na dwóch komputerach równolegle, muszę przenieść wszystkie hasła, loginy, dokumenty, szablony, projekty, a jest tego kilkadziesiąt zapewne. Trochę się boję czy FineReader i Photoshop w tych wersjach, które mam kupione "pójdą" pod Win10. Pewnie nie, będę więc musiał rozejrzeć się za darmowymi odpowiednikami tych programów, przecież nie będę ich drugi raz kupował. Niestety są one mi niezbędne do pracy.
Od półtora tygodnia próbuję upolować w Antyradio nową książkę Puzyńskiej Pokrzyk. Bezskutecznie. Codziennie rozdają trzy egzemplarze w konkursie mailowym typu kto pierwszy ten czyta. Pomimo przygotowanego "gotowca" i natychmiastowego wysyłania nie umiem się załapać. Może to wina dziadowskiego, mulącego komputera, albo mają mnie już na czarnej liście "namolnych słuchaczy". Dzisiaj próbuję ponownie.
Drapnąłem! Tym razem konkurs był z pytaniem. Zapytano jak nazywa się poprzednia książka Puzyńskiej z tego cyklu. Odpowiedź: Rodzanice. Napisałem i wygrałem książkę. Muszę tylko jeszcze ją odebrać w Katowicach. Nie jestem taki mądry, odpowiedź dość szybko wygooglowałem.
Kilka nowości jest, ale nic szczególnego. Szybko je wystawię na grupę i idę gotować. Mam do zakiszenia kapustę, wekować będę sałatkę z buraków [właściwie buraki mam ugotowane, muszę zalewę zrobić, a buraczki zetrzeć], ugotować obiad - musakę, pochlastać pietruchę do zamrożenia. Mam co robić.
Jutro nowości nie będzie z powodu takiego, że muszę cały dzień siedzieć w firmie. Czekam na kuriera z ważnymi dokumentami. Musze odebrać je osobiście, bo to umowy, które muszę podpisać.
No to pojechałem po bandzie.... wyczytałem, że pojawił się pre-order na ósmą część książki Hansa Pokory zatytułowaną 8001 Record Collectors Dreams. Będzie wydana około 13-15 listopada br. Zamówiłem z ciężkim sercem, przy okazji brakującą czwartą część, bo była w promocyjnej cenie 24 Euro. Za całość z wysyłką z Hiszpanii wyszło trochę ponad 100 Euro. Do pełni szczęścia potrzebuję jeszcze część 3 i 5 wtedy będę miał komplet. Są to drogie pozycje, niskonakładowe. Książki te dotyczą wycen bardzo rzadkich płyt winylowych. Taka korba.
poniedziałek, 28 października 2019
28 października 2019, poniedziałek
Weekend upłynął w miłej, rodzinnej atmosferze. Sobota na wyjeździe w Wolbromiu u rodziny ze strony żony, niedziela już w domu. Sobota lenistwo, niedziela ciężka praca w kuchni. Super są takie małe miasteczka, mają swój klimat i ten spokój graniczący z nudą. Na emeryturę to chyba sobie kupię jakiś mały domek z dala od wszystkiego.
Dzisiaj miałem rano sporo pakowania z całego weekendu. Chyba wymodliłem fajną sprzedaż. Dziwne to zjawisko, bo pogoda była fantastyczna, a to ma zawsze przełożenie na niską sprzedaż. Może źle rozumuję, może jakby lało to dopiero by się sprzedawało. To tak, jak z lekarstwami. Bierzesz i nie wiesz czy działa, do czasu gdy przestaniesz, wtedy to dopiero się zaczyna....
Zwiozłem kilka fajnych tytułów miedzy innymi kompletną Sagę o ludziach lodu, wszystkie 47 tomów. Trochę kręciłem nosem gdy kupowałem. Ostatni komplet, który miałem ciężko było za 80 złotych sprzedać. Teraz jest najwidoczniej jakaś dziwny czas na sprzedaż tego tytułu, ceny zaczają się od 220 złotych! Nie wiem z czego to wynika, może ludzie robią zapasy na długą zimę. Taka saga w sam raz się nadaje. Nie wiem.
Wyskoczyłem na giełdę warzywną po kapustę do kiszenia. 10 zł za 10 kg i to już drobno poszatkowanej. Przy okazji dokupiłem jeszcze natki pietruszki [10 pęczków], drobną ostrą okrągłą paprykę i pęczek czosnku. Jutro kiszę kapuchę, natka pójdzie pod nóż i do zamrażarki, czosnek zawiśnie w kuchni, papryka do marynowania.
18:00 siadam do wystawiania książek na Allegro. Trzeba coś zarobić.
Dzisiaj miałem rano sporo pakowania z całego weekendu. Chyba wymodliłem fajną sprzedaż. Dziwne to zjawisko, bo pogoda była fantastyczna, a to ma zawsze przełożenie na niską sprzedaż. Może źle rozumuję, może jakby lało to dopiero by się sprzedawało. To tak, jak z lekarstwami. Bierzesz i nie wiesz czy działa, do czasu gdy przestaniesz, wtedy to dopiero się zaczyna....
Zwiozłem kilka fajnych tytułów miedzy innymi kompletną Sagę o ludziach lodu, wszystkie 47 tomów. Trochę kręciłem nosem gdy kupowałem. Ostatni komplet, który miałem ciężko było za 80 złotych sprzedać. Teraz jest najwidoczniej jakaś dziwny czas na sprzedaż tego tytułu, ceny zaczają się od 220 złotych! Nie wiem z czego to wynika, może ludzie robią zapasy na długą zimę. Taka saga w sam raz się nadaje. Nie wiem.
Wyskoczyłem na giełdę warzywną po kapustę do kiszenia. 10 zł za 10 kg i to już drobno poszatkowanej. Przy okazji dokupiłem jeszcze natki pietruszki [10 pęczków], drobną ostrą okrągłą paprykę i pęczek czosnku. Jutro kiszę kapuchę, natka pójdzie pod nóż i do zamrażarki, czosnek zawiśnie w kuchni, papryka do marynowania.
18:00 siadam do wystawiania książek na Allegro. Trzeba coś zarobić.
piątek, 25 października 2019
25 października 2019. obfitość, tylko czasu brak.
Ze Świętochłowic przywiozłem dużo fajnego towaru. Przez weekend muszę się ze całą tą dostawą uporać, tzn. sprzedać, wystawić itp. Właściwie zostaje mi tylko dzień dzisiejszy i niedziela, ponieważ w sobotę tradycyjnie czas poświęcam rodzinie. Zależy mi na błyskawicznej sprzedaży. Trochę zainwestowałem w ten towar. Szybko te pieniążki muszą wrócić na konto, kilka rachunków mam jeszcze do opłacenia do końca tego miesiąca. Bez naruszenia rezerwy się nie obejdzie, chyba że zdarzy się cud pański ogromnej sprzedaży.
Zdrowie po Japońsku, tzn. jako-tako, ale lepiej niż wczoraj. Dużo lepiej.
W sprawie podpisów na pamiątce z TVP Kraków. Zasięgnąłem opinii fachowców. Poddali się, nikt nie wie, kto to mógł się tam podpisać. Napisałem bezpośrednio do oddziału TVP3 Kraków z pytaniem. Może odpowiedzą. Śledztwo trwa.
W pobliżu mojego miejsca zamieszkania funkcjonują dwa dość znane wydawnictwa. Chciałbym wzbogacić ofertę o ich książki. Muszę dogadać szczegóły, ale zostawię to na przyszły miesiąc.
Zdrowie po Japońsku, tzn. jako-tako, ale lepiej niż wczoraj. Dużo lepiej.
W sprawie podpisów na pamiątce z TVP Kraków. Zasięgnąłem opinii fachowców. Poddali się, nikt nie wie, kto to mógł się tam podpisać. Napisałem bezpośrednio do oddziału TVP3 Kraków z pytaniem. Może odpowiedzą. Śledztwo trwa.
W pobliżu mojego miejsca zamieszkania funkcjonują dwa dość znane wydawnictwa. Chciałbym wzbogacić ofertę o ich książki. Muszę dogadać szczegóły, ale zostawię to na przyszły miesiąc.
czwartek, 24 października 2019
24 października 2019. DNO
Zdrowie bez większej poprawy. Wcinam prochy jak tik-taki, ale niewiele pomagają, słaby jestem nadal. Szybko się męczę. Nie wiem, czy to do końca mądre i odpowiedzialne, ale jadę dzisiaj po nowości, pogoda piękna [22 stopnie w końcu października], słonko świeci. Pojadę powoli, może tego mi trzeba, dotlenienia. Jutro jestem umówiony po te książki w Świętochłowicach, o których pisałem kilka dni wcześniej. Muszę coś kupować, bo sprzedaż leży i kwiczy. Nowości mi trzeba!
Wróciłem, no i klops! Klops ogólny, w sprzedaży i w nowościach.
Przejechałem ponad 20 km i udało mi się zdobyć jedną książkę, którą uzupełniłem na stronie. W zasadzie to nawet na wyjeżdżone paliwo nie zarobię jak ją sprzedam. Dzisiaj to totalna porażka. To wszystko... aaaa, zamówiono też jedną książkę przez cały długi dzień i to oczywiście w pobraniu kurierskim. Ktoś jeszcze dzwonił, że potrzebuje coś o hodowli kaktusów.
Z tego wszystkiego zupełnie zabrakło mi motywacji do pracy i zrobiłem chyba ostatniego grilla w tym roku korzystając ze słońca i promocji na mięso z kartą Biedronka. Była karkówka i piwo bezalkoholowe. Tak, bezalkoholowe, bo jestem na antybiotyku i nie mogę promili.
Szał! Dokupiono jeszcze jedną książkę i to w przedpłacie!
Wróciłem, no i klops! Klops ogólny, w sprzedaży i w nowościach.
Przejechałem ponad 20 km i udało mi się zdobyć jedną książkę, którą uzupełniłem na stronie. W zasadzie to nawet na wyjeżdżone paliwo nie zarobię jak ją sprzedam. Dzisiaj to totalna porażka. To wszystko... aaaa, zamówiono też jedną książkę przez cały długi dzień i to oczywiście w pobraniu kurierskim. Ktoś jeszcze dzwonił, że potrzebuje coś o hodowli kaktusów.
Z tego wszystkiego zupełnie zabrakło mi motywacji do pracy i zrobiłem chyba ostatniego grilla w tym roku korzystając ze słońca i promocji na mięso z kartą Biedronka. Była karkówka i piwo bezalkoholowe. Tak, bezalkoholowe, bo jestem na antybiotyku i nie mogę promili.
Szał! Dokupiono jeszcze jedną książkę i to w przedpłacie!
środa, 23 października 2019
23 października 2019,
Trochę lepiej się czuję. Musiałem to chyba "wyleżeć". Sprężam się i do roboty.
Kilka nowości wystawiłem na Grupie, Allegro i stronie www.
Wpadła mi w ręce ogromnie ciekawa pozycja. Jest to publikacja wydana z okazji przekazania do użytku Krakowskiego Ośrodka Telewizyjnego z 1968 roku z podpisami i folderem reklamowym. Nie potrafię jednak odczytać kogo to są autografy. Siedzę na tym już dłuższą chwilę, ale chyba odpuszczę. Umieszczę zdjęcia na grupie autografowej [tak, jest taka] , może tam będzie ktoś bardziej zorientowany i je zidentyfikuje. To dopiero pozwoli mi na wycenę. Czasami czuję się jak detektyw.
Kilka nowości wystawiłem na Grupie, Allegro i stronie www.
Wpadła mi w ręce ogromnie ciekawa pozycja. Jest to publikacja wydana z okazji przekazania do użytku Krakowskiego Ośrodka Telewizyjnego z 1968 roku z podpisami i folderem reklamowym. Nie potrafię jednak odczytać kogo to są autografy. Siedzę na tym już dłuższą chwilę, ale chyba odpuszczę. Umieszczę zdjęcia na grupie autografowej [tak, jest taka] , może tam będzie ktoś bardziej zorientowany i je zidentyfikuje. To dopiero pozwoli mi na wycenę. Czasami czuję się jak detektyw.
wtorek, 22 października 2019
22 października 2019, chory.
Rozjechał mnie czołg. Kilkakrotnie rozjechał chyba. Tak się dziś czuję. Nigdzie nie jadę, z domu nie wychodzę. Paczki na Pocztę zawiezie mi wieczorem żona. Delikatnie i powoli spróbuję trochę nadrobić zaległości, ale nic na siłę. Jak mi się odechce, rzucę to dziś w kąt. Nowości też nie będzie, chyba, że ktoś niezapowiedziany coś podrzuci.
Kurier przyjechał z książkami podarowanymi przez stałą klientkę. Dorzuciła do paki jeszcze długopisy. Nie wiem skąd wiedziała, że ostatni mój blajkuli jest już na wypisaniu. Przyniesiono mi też kilka książek z filozofii, jutro je wystawię.
Okazało się, że byłem umówiony dziś u klientki na wycenę. W notatniku zaznaczyłem sobie błędnie środę. Źle wyszło, dałem ciała. Wyznaczyliśmy nowy termin na piątek. Może i dobrze wyszło, bo raczej nie byłbym w stanie dzisiaj dojechać.
Kurier przyjechał z książkami podarowanymi przez stałą klientkę. Dorzuciła do paki jeszcze długopisy. Nie wiem skąd wiedziała, że ostatni mój blajkuli jest już na wypisaniu. Przyniesiono mi też kilka książek z filozofii, jutro je wystawię.
Okazało się, że byłem umówiony dziś u klientki na wycenę. W notatniku zaznaczyłem sobie błędnie środę. Źle wyszło, dałem ciała. Wyznaczyliśmy nowy termin na piątek. Może i dobrze wyszło, bo raczej nie byłbym w stanie dzisiaj dojechać.
poniedziałek, 21 października 2019
21 października 2019, Dzień jak co dzień.
W tym miesiącu chyba nie załapię się na Super Sprzedawcę na Allegro. Balansuję na granicy w polu "zadowolenie klientów". Wystarczyło trzech niezadowolonych: jedna Pani, której przypadek już opisywałem wcześniej, ta od zwrotu za książkę. Było jeszcze dwóch, którym nie pasował koszt wysyłki. Nie żeby był jakiś z kosmosu, ale taki narzucony przez Allegro. Jeden Paczkomat za 8,99 zł i polecony za 5,90 zł były im za drogie. Proponuję spróbować pójść na Pocztę albo do InPostu i zlecić w tej cenie wysyłki. Szkoda słów. Ludzie to [piii].. szkoda gadać. Wszyscy wylądowali na czarnej liście. Nie chcę takich klientów. Jak tak dalej pójdzie nie będzie komu u mnie kupować.
Facebook twierdzi, że mam urodziny. W dowodzie też tak właściwie pisze, więc chyba tak jest rzeczywiście. Nie lubię i nie obchodzę urodzin czy innych imienin. Nic nie obchodzę. W ogóle nie cierpię jakichkolwiek imprez. Zawsze czuję się jakbym tam był przypadkiem. Siedzę, obserwuję innych i się męczę.
Kupię może jakieś ciasto, tak żeby coś mieć, jakby ktoś chciał mi zrobić niespodziankę. Ale proszę, nie!
Rozwalają mnie maile otrzymywane dzisiaj od samego rana. Naliczyłem już 7 różnych kodów rabatowych z okazji urodzin do wykorzystania w zamówieniach. Większość firm wokół chce mnie wycyckać. Można to zrozumieć tak - masz urodziny, to kup sobie coś u nas, daj zarobić! Daj! Co z tego, że taniej o 5%.
Księgowa podała wyrok. Podatek jest w takiej wysokości, że pożre wszystkie dzisiejsze wpływy na konto. Co zarobiłem przez weekend to oddam Państwu. Dobrze, że rezerwy nie muszę dotykać, a to właściwie tylko dlatego, że o dziwo przez weekend była nawet niezła sprzedaż, pomimo ślicznej pogody. Przeważnie wygląda to tak, że im fajniejsza pogoda, tym sprzedaż bardziej leży i odwrotnie im bardziej leje, tym więcej się sprzedaje towaru. Taka prosta zależność.
Około południa dopadła mnie ogólna słabość i coś zaczęło pobolewać z boku pod żebrami. To chyba efekt wczorajszej zabawy w drwala. Musiałem coś nadwyrężyć. Ciężko mi było prowadzić motocykl [moja Gwiazdka waży coś ok. 280 kg], zrezygnowałem z dalszej planowanej wyprawy, ale i tak udało mi się coś tam zdobyć. Mam trochę podręczników do szkoły średniej, szkoda, że tak późno, ale może się jeszcze sprzedają. Jak nie, to pójdą do kartonu i przeczekają tam do lipca. Mam też trochę krawiectwa, o które byłem pytany w zeszłym tygodniu, tylko nie pamiętam kto pytał. Wystawię na Allegro.
Ogarnę powyższe i idę się położyć. Źle się czuję.
Facebook twierdzi, że mam urodziny. W dowodzie też tak właściwie pisze, więc chyba tak jest rzeczywiście. Nie lubię i nie obchodzę urodzin czy innych imienin. Nic nie obchodzę. W ogóle nie cierpię jakichkolwiek imprez. Zawsze czuję się jakbym tam był przypadkiem. Siedzę, obserwuję innych i się męczę.
Kupię może jakieś ciasto, tak żeby coś mieć, jakby ktoś chciał mi zrobić niespodziankę. Ale proszę, nie!
Rozwalają mnie maile otrzymywane dzisiaj od samego rana. Naliczyłem już 7 różnych kodów rabatowych z okazji urodzin do wykorzystania w zamówieniach. Większość firm wokół chce mnie wycyckać. Można to zrozumieć tak - masz urodziny, to kup sobie coś u nas, daj zarobić! Daj! Co z tego, że taniej o 5%.
Księgowa podała wyrok. Podatek jest w takiej wysokości, że pożre wszystkie dzisiejsze wpływy na konto. Co zarobiłem przez weekend to oddam Państwu. Dobrze, że rezerwy nie muszę dotykać, a to właściwie tylko dlatego, że o dziwo przez weekend była nawet niezła sprzedaż, pomimo ślicznej pogody. Przeważnie wygląda to tak, że im fajniejsza pogoda, tym sprzedaż bardziej leży i odwrotnie im bardziej leje, tym więcej się sprzedaje towaru. Taka prosta zależność.
Około południa dopadła mnie ogólna słabość i coś zaczęło pobolewać z boku pod żebrami. To chyba efekt wczorajszej zabawy w drwala. Musiałem coś nadwyrężyć. Ciężko mi było prowadzić motocykl [moja Gwiazdka waży coś ok. 280 kg], zrezygnowałem z dalszej planowanej wyprawy, ale i tak udało mi się coś tam zdobyć. Mam trochę podręczników do szkoły średniej, szkoda, że tak późno, ale może się jeszcze sprzedają. Jak nie, to pójdą do kartonu i przeczekają tam do lipca. Mam też trochę krawiectwa, o które byłem pytany w zeszłym tygodniu, tylko nie pamiętam kto pytał. Wystawię na Allegro.
Ogarnę powyższe i idę się położyć. Źle się czuję.
niedziela, 20 października 2019
20 października 2019, niedziela wieczór, po 20.30
Sobotniego postu tradycyjnie nie było jak zawsze. Praktycznie te niedzielne posty można by publikować za pomocą kopiuj - wklej z tygodnia na tydzień. Wczoraj tynkowałem, kroiłem 10 kg marchewki we wstążki i słupki celem zamarynowania, przygotowywałem schab, jadłem domowe sushi i popijałem winem [czerwonym]. Sushi popite takim właśnie winem to tzw. kuchnia fjużyn [tak piszę, bo mi się tak podoba], Włochy z Francją spotkały Japonię w śląsko-polskim żołądku.
Dzisiaj dla odmiany, żeby dać odpocząć zmęczonemu ciału [bo wszystko mnie bolało jak cholera po sobocie], większość dnia ciąłem i rąbałem drewno. Poszatkowałem dwa średniej wielkości drzewa, zeschłe i nieżywe oraz zagrażające przechodniom. Nie jestem jakimś zwyrodnialcem, lubię przyrodę, ale lubię też ogień w kominku. Nie chcę też kłopotów gdy ktoś konarem po głowie dostanie. Zima już niebawem [niestety]. Potem popijałem wino, te same co wczoraj, bo sporo zostało. Nie popijałem do szatkowania, bo na SOR podobno ludzie umierają.
Odpowiedziałem też na kilka mailów, przygotowałem książki sprzedane i zamówione przez weekend i tyle. Idę kończyć wino. Tak właściwie, to wystawiłem jeszcze kilka książek na Allegro, takich które sprzedały się przez weekend, a mam duble tych wydawnictw na stronie www. Wystarczy przerzucić. Szybko poszło. W tych sprzedanych był Siuta. Jest taki patent na Mechanikę Techniczną W. Siuty. Stosuję go od lat. Wystarczy zrobić zestaw ze ćwiczeniami, które osobno są niewiele warte. Taki zestaw zyskuje sporo na wartości i praktycznie podbija cenę Mechaniki dwukrotnie. Teraz jest dobry okres na sprzedaż tego tytułu.
Dzisiaj dla odmiany, żeby dać odpocząć zmęczonemu ciału [bo wszystko mnie bolało jak cholera po sobocie], większość dnia ciąłem i rąbałem drewno. Poszatkowałem dwa średniej wielkości drzewa, zeschłe i nieżywe oraz zagrażające przechodniom. Nie jestem jakimś zwyrodnialcem, lubię przyrodę, ale lubię też ogień w kominku. Nie chcę też kłopotów gdy ktoś konarem po głowie dostanie. Zima już niebawem [niestety]. Potem popijałem wino, te same co wczoraj, bo sporo zostało. Nie popijałem do szatkowania, bo na SOR podobno ludzie umierają.
Odpowiedziałem też na kilka mailów, przygotowałem książki sprzedane i zamówione przez weekend i tyle. Idę kończyć wino. Tak właściwie, to wystawiłem jeszcze kilka książek na Allegro, takich które sprzedały się przez weekend, a mam duble tych wydawnictw na stronie www. Wystarczy przerzucić. Szybko poszło. W tych sprzedanych był Siuta. Jest taki patent na Mechanikę Techniczną W. Siuty. Stosuję go od lat. Wystarczy zrobić zestaw ze ćwiczeniami, które osobno są niewiele warte. Taki zestaw zyskuje sporo na wartości i praktycznie podbija cenę Mechaniki dwukrotnie. Teraz jest dobry okres na sprzedaż tego tytułu.
piątek, 18 października 2019
18 października 2019, czekając na wyrok.
Polska bezgotówkowa. Tygodniowo mam kilka telefonów w tej sprawie, od nich, od firm pośredniczących. Nie mogą zrozumieć, jak to mogę nie chcieć terminala za darmo! Przecież to jest z-a d-a-r-m-o! Figa z makiem! Nic nie jest za darmo, owszem jakiś czas tak, później trzeba płacić comiesięczny abonament. Jeszcze dochodzi do tego prowizja. Szczerze mówiąc w całej mojej kilkunastoletniej "karierze" może były trzy, cztery przypadki, kiedy by się przydał taki terminal. Jeśli miałbym sklep stacjonarny to tak, miałbym go dawno, ale w sprzedaży internetowej jest to zbędny koszt. Nie mogą sobie gdzieś odnotować, że nie chcę, zamiast wydzwaniać co chwila.
Czekam na wyrok. Księgowa ma mi podać wysokość podatków do zapłaty - dochodowy i VAT. Boję się. Co miesiąc się boję. Strach ciągnie się za przedsiębiorcami jak smród za wojskiem, szczególnie w okolicach dwudziestego każdego miesiąca.
Dostałem informację, że reklamacja płyty, o której pisałem kilkanaście dni temu [przypominam, dwie wersje szwedzkie, zamiast angielskiej i szwedzkiej w jednym opakowaniu] przebiegła do końca. Jadę odebrać nowy egzemplarz. Sprawdzę na miejscu, czy aby znowu coś nie jest pomylone. Nie ufam im.
Nowości nie przewiduję, nie jestem nigdzie umówiony. Dzisiaj wystawiam zaległości. Ciężko mi się ostatnio skupić i zająć spokojnie robotą, ciągle coś wyskakuje co odciąga mnie od pracy. Ludziom się niesłusznie wydaje, że to się chyba samo robi. Myślą, że: siedzę sobie, nic nie robię, a kasa płynie. To nie tak. Jak nie siądę na zadku i nie zakasam rękawów, to nie zarobię. Czasy są takie, że towar trzeba klientowi "pod nos" serwować. Samo się nic nie sprzeda, a koszty rosną.
Kilka nowości jednak zakupiłem. Czy to kogokolwiek dziwi? Uzupełniłem serię Leksykon przyrodniczy, o kilka tomów. wystawię go już do sprzedaży, bo staram się go skompletować już parę lat chyba, a ma on zylion tomów. Mam też kilka komiksów, między innymi Thorgala w pierwszych wydaniach Orbity, jednak w stanach dalekich od ideału. Przywiozłem też książkę o lampach elektronowych. One są zawsze w cenie, jak ma się oczywiście patent na ich sprzedaż. Nowe książki z tego tematu są strasznie drogie i niekompletne, nie ma w nich wielu ważnych informacji. W dobie powrotu analogowego audio na salony, są wartościowe, tylko trzeba umieć je sprzedać. Jeszcze w temacie lamp... uwielbiam ich symbole graficzne na schematach, jedne przypominają smutne buźki, inne wesołe.
W środę rano jadę do Świętochłowic wyceniać duży księgozbiór. Jest do kupienia w całości lub częściowo. Może być grubo.
Zaczynam dziś produkcję wędlin suszonych, dokładnie schabu, wychodzi z tego coś na kształt szynki parmeńskiej [jak ktoś chce dam przepis]. W zeszłym roku całkiem dobre wędliny mi wyszły, więc obecnie zaczynam produkcję od 25 kg schabu. Po wysuszeniu będzie coś około 20 kg, trochę rozdam, trochę zapakuję próżniowo. Na rok powinno starczyć.
Czekam na wyrok. Księgowa ma mi podać wysokość podatków do zapłaty - dochodowy i VAT. Boję się. Co miesiąc się boję. Strach ciągnie się za przedsiębiorcami jak smród za wojskiem, szczególnie w okolicach dwudziestego każdego miesiąca.
Dostałem informację, że reklamacja płyty, o której pisałem kilkanaście dni temu [przypominam, dwie wersje szwedzkie, zamiast angielskiej i szwedzkiej w jednym opakowaniu] przebiegła do końca. Jadę odebrać nowy egzemplarz. Sprawdzę na miejscu, czy aby znowu coś nie jest pomylone. Nie ufam im.
Nowości nie przewiduję, nie jestem nigdzie umówiony. Dzisiaj wystawiam zaległości. Ciężko mi się ostatnio skupić i zająć spokojnie robotą, ciągle coś wyskakuje co odciąga mnie od pracy. Ludziom się niesłusznie wydaje, że to się chyba samo robi. Myślą, że: siedzę sobie, nic nie robię, a kasa płynie. To nie tak. Jak nie siądę na zadku i nie zakasam rękawów, to nie zarobię. Czasy są takie, że towar trzeba klientowi "pod nos" serwować. Samo się nic nie sprzeda, a koszty rosną.
Kilka nowości jednak zakupiłem. Czy to kogokolwiek dziwi? Uzupełniłem serię Leksykon przyrodniczy, o kilka tomów. wystawię go już do sprzedaży, bo staram się go skompletować już parę lat chyba, a ma on zylion tomów. Mam też kilka komiksów, między innymi Thorgala w pierwszych wydaniach Orbity, jednak w stanach dalekich od ideału. Przywiozłem też książkę o lampach elektronowych. One są zawsze w cenie, jak ma się oczywiście patent na ich sprzedaż. Nowe książki z tego tematu są strasznie drogie i niekompletne, nie ma w nich wielu ważnych informacji. W dobie powrotu analogowego audio na salony, są wartościowe, tylko trzeba umieć je sprzedać. Jeszcze w temacie lamp... uwielbiam ich symbole graficzne na schematach, jedne przypominają smutne buźki, inne wesołe.
W środę rano jadę do Świętochłowic wyceniać duży księgozbiór. Jest do kupienia w całości lub częściowo. Może być grubo.
Zaczynam dziś produkcję wędlin suszonych, dokładnie schabu, wychodzi z tego coś na kształt szynki parmeńskiej [jak ktoś chce dam przepis]. W zeszłym roku całkiem dobre wędliny mi wyszły, więc obecnie zaczynam produkcję od 25 kg schabu. Po wysuszeniu będzie coś około 20 kg, trochę rozdam, trochę zapakuję próżniowo. Na rok powinno starczyć.
czwartek, 17 października 2019
17 października 2019. Nowe nowości wjechały na salony.
Pani z książkami, która miała być wczoraj rano, dotarła dzisiaj w południe. Z samochodu książek, zrobiły się dwie reklamówki w bagażniku. Kupiłem z tego trzy książki, w tym jedną do naprawy za 10 zł. Zakup sezonu normalnie.
Przybyły paczki z nowościami. Kilka książek też kupiłem tym razem dla siebie, między innymi trzy tomową historię zespołu Budgie, wydaną w zawrotnym nakładzie 500 egzemplarzy.
Jako, że czekałem cały dzień na kurierów, czas do szesnastej spędziłem znowu w ogrodzie z psem, kontemplując złotą polską jesień. Tym razem nie obijałem się zupełnie, przy pomocy smartfona uskuteczniałem sprzedaż na grupie. Zrobiłem też serię jesiennych zdjęć książkom mając jako tło stare, omszałe cegły i zeschnięte liście. Fajne.
Tak siedząc i zastanawiając się nad różnymi rzeczami, wywnioskowałem, że tracę chyba zapał do zajmowania się sprzedażą książek. Przestaje mnie to już tak pasjonować jak kiedyś. Wypalam się. Może to rutyna mnie dopadła. Zmiana branży? Może.
Dzwonił klient, że potrzebuje [cytuję] Biblię na gwałt. Pani w szkole jego syna dzisiaj oznajmiła , że na poniedziałek musi być, bo inaczej minusy z religii polecą. Paczka może nie dojść do poniedziałku. Minus jest możliwy.
Sara ma dzisiaj kontrolną wizytę u weterynarza, w zawiązku z tym wieczorem już nie będę pracował, bo nie wiem, o której wrócę. Rany fajnie się goją. Dostałem taki płyn do przemywania podrażnień. Już wiem jak wygląda u psa obraza na śmierć. Po zabiegu nawet na mnie nie patrzy.
Umieszczę link do bloga gdzie się tylko da, chyba tego nikt nie czyta. W zasadzie piszę dla siebie, ale fajnie by było jakby ktoś jeszcze to czytał.
Przybyły paczki z nowościami. Kilka książek też kupiłem tym razem dla siebie, między innymi trzy tomową historię zespołu Budgie, wydaną w zawrotnym nakładzie 500 egzemplarzy.
Jako, że czekałem cały dzień na kurierów, czas do szesnastej spędziłem znowu w ogrodzie z psem, kontemplując złotą polską jesień. Tym razem nie obijałem się zupełnie, przy pomocy smartfona uskuteczniałem sprzedaż na grupie. Zrobiłem też serię jesiennych zdjęć książkom mając jako tło stare, omszałe cegły i zeschnięte liście. Fajne.
Tak siedząc i zastanawiając się nad różnymi rzeczami, wywnioskowałem, że tracę chyba zapał do zajmowania się sprzedażą książek. Przestaje mnie to już tak pasjonować jak kiedyś. Wypalam się. Może to rutyna mnie dopadła. Zmiana branży? Może.
Dzwonił klient, że potrzebuje [cytuję] Biblię na gwałt. Pani w szkole jego syna dzisiaj oznajmiła , że na poniedziałek musi być, bo inaczej minusy z religii polecą. Paczka może nie dojść do poniedziałku. Minus jest możliwy.
Sara ma dzisiaj kontrolną wizytę u weterynarza, w zawiązku z tym wieczorem już nie będę pracował, bo nie wiem, o której wrócę. Rany fajnie się goją. Dostałem taki płyn do przemywania podrażnień. Już wiem jak wygląda u psa obraza na śmierć. Po zabiegu nawet na mnie nie patrzy.
Umieszczę link do bloga gdzie się tylko da, chyba tego nikt nie czyta. W zasadzie piszę dla siebie, ale fajnie by było jakby ktoś jeszcze to czytał.
![]() |
| nowe nowości - książki nowe, są też stare nowości - to bieżące zakupy. |
środa, 16 października 2019
16 października 2019, leń c.d.
Dzisiaj straszna nędza w sensie zakupów. Nigdzie nie byłem, bo czekam na umówioną klientkę oraz szanownego kuriera z paką dla mnie. Pani z książkami miała się pojawić u mnie do godziny dwunastej. Coś mi się wydaje, że w ogóle nie przyjedzie. Zadzwonić do niej też nie mogę, bo jestem pierdoła i nie zapisałem sobie numeru. Mam go w liście połączeń co prawda, ale ni cholery nie wiem który to. Tego dnia, w którym się umawiałem telefony się urywały. Nie będę przecież do każdego oddzwaniał. Pozostało cierpliwie czekać.
Z tego powodu ogarnę sobie biurko, powystawiam te spychane na bok pozycje. Na grupę wystawię coś w rodzaju bigosu [akcja promocyjna, w której jest wszystko jak w bigosie] z książek, które walają mi się po kątach.
Przy przygotowywaniu bigosu, znalazłem kilka pozycji, o których kompletnie zapomniałem, takich odłożonych "na później" i tzw. "trudnych przypadków", książek, które są dość drogie na zachodzie, a u nas w kraju nie ma szans na ich sprzedanie. Między innymi komiksy Marvel'a z serii z Hulkiem po niemiecku z lat '90, Santo po hiszpańsku, książkę Kannibalen Heynowskiego i Scheumann'a po niemiecku - ta osiąga cenę około 80 Euro. Jedyna szansa na sprzedaż to serwis eBay, jednak mam jeszcze resztki wczorajszego lenia w organizmie wymieszanego z hamburgerem oraz piwem. Jak uleci leń ten, to się za to wezmę. W temacie piwa bardzo nie polecam lanego ciemnego rzemieślniczego z Cieszyna. Straszny syf. Wystawiam im negatywa.
Allegro przysłało mi wiadomość na mojego prywatnego listonosza firmowego, że mam uzupełnić parametr "stan" w moich ofertach. Teraz będzie on obowiązkowy! Coś tu chyba nie do końca jest przemyślane, ponieważ obecnie, jaki i wcześniej, nie ma i nie było możliwości wystawienia aukcji bez podania stanu. Nie rozumiem.
Nie rozumiem też do końca systemu podzielonej płatności, która będzie wprowadzona niedługo. Aby znaleźć się na tzw. Białej liście, trzeba będzie mieć konto firmowe. Obecnie według obowiązującego prawa nie muszę posiadać konta firmowego, bo prowadzę działalność jednoosobową. Więc jak? Muszę, czy nie muszę? Może jednak muszę, bo może wystąpić przypadek, że wypłaty z Allegro mogą nie być przekazywane na moje konto. Więc chyba jednak muszę.... muszę to się poradzić kogoś mądrzejszego w tej materii.
Z tego powodu ogarnę sobie biurko, powystawiam te spychane na bok pozycje. Na grupę wystawię coś w rodzaju bigosu [akcja promocyjna, w której jest wszystko jak w bigosie] z książek, które walają mi się po kątach.
Przy przygotowywaniu bigosu, znalazłem kilka pozycji, o których kompletnie zapomniałem, takich odłożonych "na później" i tzw. "trudnych przypadków", książek, które są dość drogie na zachodzie, a u nas w kraju nie ma szans na ich sprzedanie. Między innymi komiksy Marvel'a z serii z Hulkiem po niemiecku z lat '90, Santo po hiszpańsku, książkę Kannibalen Heynowskiego i Scheumann'a po niemiecku - ta osiąga cenę około 80 Euro. Jedyna szansa na sprzedaż to serwis eBay, jednak mam jeszcze resztki wczorajszego lenia w organizmie wymieszanego z hamburgerem oraz piwem. Jak uleci leń ten, to się za to wezmę. W temacie piwa bardzo nie polecam lanego ciemnego rzemieślniczego z Cieszyna. Straszny syf. Wystawiam im negatywa.
Allegro przysłało mi wiadomość na mojego prywatnego listonosza firmowego, że mam uzupełnić parametr "stan" w moich ofertach. Teraz będzie on obowiązkowy! Coś tu chyba nie do końca jest przemyślane, ponieważ obecnie, jaki i wcześniej, nie ma i nie było możliwości wystawienia aukcji bez podania stanu. Nie rozumiem.
Nie rozumiem też do końca systemu podzielonej płatności, która będzie wprowadzona niedługo. Aby znaleźć się na tzw. Białej liście, trzeba będzie mieć konto firmowe. Obecnie według obowiązującego prawa nie muszę posiadać konta firmowego, bo prowadzę działalność jednoosobową. Więc jak? Muszę, czy nie muszę? Może jednak muszę, bo może wystąpić przypadek, że wypłaty z Allegro mogą nie być przekazywane na moje konto. Więc chyba jednak muszę.... muszę to się poradzić kogoś mądrzejszego w tej materii.
wtorek, 15 października 2019
15 października 2019 Nie samą pracą człek żyje.
Dziś mam lenia, od rana się obijam. Przygotowałem oraz nadałem wysyłki, przywiozłem kilka książek i tyle. Sporą część dnia przesiedziałem w ogrodzie łapiąc ostatnie promienie słońca w tym roku, patrząc na książki do "ogarnięcia". Ładuję akumulatory. Od ziewania mnie już szczęka boli.
Odebrałem kilka telefonów, między innymi jedna z bibliotek uniwersyteckich poszukuje pierwszego tomu pracy Z dziejów polskiej ilustracji panegirycznej. Obiecałem, że spróbuję załatwić.
Wieczorem idziemy rodzinnie ze znajomymi się paść do Pasibusa, więc wieczorem lenistwa ciąg dalszy. Dzisiaj mają jakąś akcję promocyjną"Combo Wtorek", trzeba zobaczyć czym to się je. Nie samą pracą człek żyje. Czasami trzeba odsapnąć i coś zjeść w miłej atmosferze, inaczej można zwariować.
Odebrałem kilka telefonów, między innymi jedna z bibliotek uniwersyteckich poszukuje pierwszego tomu pracy Z dziejów polskiej ilustracji panegirycznej. Obiecałem, że spróbuję załatwić.
Wieczorem idziemy rodzinnie ze znajomymi się paść do Pasibusa, więc wieczorem lenistwa ciąg dalszy. Dzisiaj mają jakąś akcję promocyjną"Combo Wtorek", trzeba zobaczyć czym to się je. Nie samą pracą człek żyje. Czasami trzeba odsapnąć i coś zjeść w miłej atmosferze, inaczej można zwariować.
poniedziałek, 14 października 2019
14 października, ciepły i słoneczny dzień.
Wybory, wybory...i po wyborach. Potwierdziło się to, co obserwuję do dawna - Polska jest małomiasteczkowa i zaściankowa. Będzie wesoło, w Sejmie będzie awantura za awanturą. Tylko kto to później naprawi? Cóż zrobić, trzeba robić swoje, bo nic nie jest wieczne, albo wyjechać w pierony.
Zrobiłem swoje i mam trochę nowości. Część to książki nowe, reszta używki, jak to na dilera przystało.
Przypomniało mi się, że w zeszłym tygodniu dzwoniła klientka,która przyjedzie do mnie we środę rano samochodem pełnym książek. Muszę się przygotować finansowo. Druga sprawa to czy będzie, bo z tym to akurat jest różnie. W zeszłym tygodniu na przykład w poniedziałek pewna Pani rezerwowała u mnie podręczniki go gramatyki niemieckiego. Miała przyjechać na "stówę" najdalej do środy. Wczoraj je sprzedałem, niech się już nie fatyguje. Więc nie wiadomo do końca, ale mam nadzieję na dużo nowości. Można zacierać rączki.
Reklamacje w Furgonetce ruszyły! W jednej podobno nie dostarczyłem wszystkich wymaganych dokumentów, miałem dosłać brakujące, więc dosłałem. Jeszcze odnośnie wysyłek, wsadziłem sobie honor w kieszeń i wysłałem przesyłki starym brokerem. Ceny wzięły górę, zmieniając operatora musiałbym podnieść cenniki wysyłkowe, na co nie mogę sobie pozwolić, inaczej stracę konkurencyjność.
Dzisiaj muszę jechać z APS [Antykwaryczny Pies Sara] do weterynarza. Ma paskudną ranę pod paszką, drapała się i drapała, aż wydrapała. Trzeba to jakoś opatrzyć, żeby znowu się do tego nie dobrała.
Zrobiłem swoje i mam trochę nowości. Część to książki nowe, reszta używki, jak to na dilera przystało.
Przypomniało mi się, że w zeszłym tygodniu dzwoniła klientka,która przyjedzie do mnie we środę rano samochodem pełnym książek. Muszę się przygotować finansowo. Druga sprawa to czy będzie, bo z tym to akurat jest różnie. W zeszłym tygodniu na przykład w poniedziałek pewna Pani rezerwowała u mnie podręczniki go gramatyki niemieckiego. Miała przyjechać na "stówę" najdalej do środy. Wczoraj je sprzedałem, niech się już nie fatyguje. Więc nie wiadomo do końca, ale mam nadzieję na dużo nowości. Można zacierać rączki.
Reklamacje w Furgonetce ruszyły! W jednej podobno nie dostarczyłem wszystkich wymaganych dokumentów, miałem dosłać brakujące, więc dosłałem. Jeszcze odnośnie wysyłek, wsadziłem sobie honor w kieszeń i wysłałem przesyłki starym brokerem. Ceny wzięły górę, zmieniając operatora musiałbym podnieść cenniki wysyłkowe, na co nie mogę sobie pozwolić, inaczej stracę konkurencyjność.
Dzisiaj muszę jechać z APS [Antykwaryczny Pies Sara] do weterynarza. Ma paskudną ranę pod paszką, drapała się i drapała, aż wydrapała. Trzeba to jakoś opatrzyć, żeby znowu się do tego nie dobrała.
niedziela, 13 października 2019
13 października 2019, Wybory do sejmu i senatu.
Wczoraj tradycyjnie, jak to w sobotę postu nie było. Firmę omijałem szerokim łukiem, by nie zwariować. Niestety muszę czasami przez biuro przejść, ale robiłem to szybko nie rozglądając się zbytnio. W ramach psychoterapii otynkowałem coś około 5 metrów kwadratowych ściany.
Przed chwilą około 18:00, zasiadłem do komputera. W piątek stara [nie stara wiekiem tylko znamy się jeszcze z podstawówki] koleżanka podrzuciła mi torbę książek. Taki handel wymienny, kilka sobie wybrała w zamian. Zamieściłem je przed chwilą na grupie, część dam na Allegro. Przygotuję sobie zamówienia z weekendu i finito. Pójdę się gapić w telewizor, mam kilka zaległych rzeczy do obejrzenia, no i dzisiaj wiadomo, wieczór wyborczy.
Przed chwilą około 18:00, zasiadłem do komputera. W piątek stara [nie stara wiekiem tylko znamy się jeszcze z podstawówki] koleżanka podrzuciła mi torbę książek. Taki handel wymienny, kilka sobie wybrała w zamian. Zamieściłem je przed chwilą na grupie, część dam na Allegro. Przygotuję sobie zamówienia z weekendu i finito. Pójdę się gapić w telewizor, mam kilka zaległych rzeczy do obejrzenia, no i dzisiaj wiadomo, wieczór wyborczy.
piątek, 11 października 2019
11 października 2019, problemy z brokerem. Zostałem pocięty i orżnięty.
Rozciąłem sobie palec tnąc karton. Dokonałem tego kartonem, nie nożem. Krew się polała. Trzeba mieć talent.
Dzisiaj wszystko szło jak po sznurku, aż do momentu, gdy na mojego prywatnego listonosza mailowego dostałem informację o korekcji salda od brokera pocztowego. Zagotowałem się w środku. Ponad 11 złotych za dwie przesyłki paczkomatowe, podobno gabaryt się nie zgadzał. Zmienili z A na B i z A na C! Jest to nielogiczne i głupie, ponieważ nie da się włożyć wielkiej paki w gabarycie C i B do małej skrytki A. Zostałem orżnięty w żywe oczy. Zadzwoniłem na infolinię, średnio miła Pani oznajmiła, że to nie ich wina tylko InPostu i w ogóle co ja od niej chcę?! No chyba dobrze skierowałem swoje żale, przecież to oni [Furgonetka] wystawiają mi fakturę, a nie InPost. Nie wiem, kto sobie to wymyślił tą dopłatę, faktem jest, że chyba to Furgonetka powinna zareagować. Po 20 minutach rozmowy ustaliliśmy to, że muszę złożyć pisemną [!] reklamację na obydwie wysyłki osobno, każda składa się z 2 dokumentów, generuje się je na stronie, drukuje, podpisuje, skanuje i wysyła im. Zawracanie dupy za przeproszeniem, to jest chyba tak skonstruowane, żeby się odechciało. Nie można tego by załatwić przez telefon? Zgłaszam problem, oni reagują, przekazują sprawę dalej? Kurka, bardziej skomplikowane rzeczy można załatwić "na telefon". Trudno. Stwierdziłem, jak i również napisałem na każdym wniosku, że zawieszam wysyłanie za pomocą ich firmy, aż do wyjaśnienia sprawy. Miesięcznie zostawiam na ich koncie około 600 zł, teraz dostaną figę z makiem. Tym sposobem zmarnowałem dwie godziny z hakiem, na szukanie nowego brokera, który miałby te firmy kurierskie w ofercie, z których korzystam, dodatkowo paczkomaty InPost oraz Pocztę Polską. Wybór tych firm jest ogromny, jednak ceny generalnie wysokie. Nie chciałbym podwyższać cenników, bo i tak wysyłki nie są tanie. Znalazłem jedną, która to wszystko ma, ale... zawsze musi być jakieś ale... w Furgonetce na pieniądze z pobrania czekałem około 3 dni roboczych, tu o 10 dni. To długo, zbyt długo. Samo wysyłanie też jest nieprzejrzyste i zawiłe. Więc jestem w kropce. Może i bym został przy Furgonetce, ale już nie mam do nich zaufania, nie mam gwarancji że taki "numer" nie powtórzy się jutro, za dwa dni, może przeliczą nie 2 a 5 wysyłek? Nie chcę współpracować z kimś, do kogo nie mam zaufania. Tym sposobem sznurek wspomniany na początku się zerwał i wszystko dzisiaj się posypało jak perły z naszyjnika, cały plan dnia. Muszę coś do poniedziałku dopracować, bo mam już wysyłki.
Od jutra cisza wyborcza. Obywatelu! W niedzielę do urn marsz!
Dzisiaj wszystko szło jak po sznurku, aż do momentu, gdy na mojego prywatnego listonosza mailowego dostałem informację o korekcji salda od brokera pocztowego. Zagotowałem się w środku. Ponad 11 złotych za dwie przesyłki paczkomatowe, podobno gabaryt się nie zgadzał. Zmienili z A na B i z A na C! Jest to nielogiczne i głupie, ponieważ nie da się włożyć wielkiej paki w gabarycie C i B do małej skrytki A. Zostałem orżnięty w żywe oczy. Zadzwoniłem na infolinię, średnio miła Pani oznajmiła, że to nie ich wina tylko InPostu i w ogóle co ja od niej chcę?! No chyba dobrze skierowałem swoje żale, przecież to oni [Furgonetka] wystawiają mi fakturę, a nie InPost. Nie wiem, kto sobie to wymyślił tą dopłatę, faktem jest, że chyba to Furgonetka powinna zareagować. Po 20 minutach rozmowy ustaliliśmy to, że muszę złożyć pisemną [!] reklamację na obydwie wysyłki osobno, każda składa się z 2 dokumentów, generuje się je na stronie, drukuje, podpisuje, skanuje i wysyła im. Zawracanie dupy za przeproszeniem, to jest chyba tak skonstruowane, żeby się odechciało. Nie można tego by załatwić przez telefon? Zgłaszam problem, oni reagują, przekazują sprawę dalej? Kurka, bardziej skomplikowane rzeczy można załatwić "na telefon". Trudno. Stwierdziłem, jak i również napisałem na każdym wniosku, że zawieszam wysyłanie za pomocą ich firmy, aż do wyjaśnienia sprawy. Miesięcznie zostawiam na ich koncie około 600 zł, teraz dostaną figę z makiem. Tym sposobem zmarnowałem dwie godziny z hakiem, na szukanie nowego brokera, który miałby te firmy kurierskie w ofercie, z których korzystam, dodatkowo paczkomaty InPost oraz Pocztę Polską. Wybór tych firm jest ogromny, jednak ceny generalnie wysokie. Nie chciałbym podwyższać cenników, bo i tak wysyłki nie są tanie. Znalazłem jedną, która to wszystko ma, ale... zawsze musi być jakieś ale... w Furgonetce na pieniądze z pobrania czekałem około 3 dni roboczych, tu o 10 dni. To długo, zbyt długo. Samo wysyłanie też jest nieprzejrzyste i zawiłe. Więc jestem w kropce. Może i bym został przy Furgonetce, ale już nie mam do nich zaufania, nie mam gwarancji że taki "numer" nie powtórzy się jutro, za dwa dni, może przeliczą nie 2 a 5 wysyłek? Nie chcę współpracować z kimś, do kogo nie mam zaufania. Tym sposobem sznurek wspomniany na początku się zerwał i wszystko dzisiaj się posypało jak perły z naszyjnika, cały plan dnia. Muszę coś do poniedziałku dopracować, bo mam już wysyłki.
Od jutra cisza wyborcza. Obywatelu! W niedzielę do urn marsz!
czwartek, 10 października 2019
10 października 2019, czwartek.
Olga Tokarczuk z literackim Noblem. Dowiedziałem się od klientki będąc w trasie. Wreszcie Polska z czegoś sławna z pozytywnym znaczeniu.
W firmie nad wyraz spokojny dzień. Mam nadzieję, że to nie "cisza przed burzą".
Wystawiłem przez pomyłkę Podstawowe pojęcia psychologii społecznej w kategorii horror. Klient stwierdził, że to strzał w dziesiątkę.
Przedsiębiorca odlicza czas opłatami... dzisiaj termin ZUS, potem PIT-5, VAT-7 itd... ale ten czas zapiernicza, dopiero co płaciłem składki.
Te płatności mnie dołują, nic więcej dziś nie piszę.
środa, 9 października 2019
9 października 2019, środa.
Miałem dziś zrobić wyprzedaż książek zamówionych lecz nieopłaconych. Przesuwam akcję do poniedziałku, ponieważ kilku klientów prosiło mnie o trochę czasu.
Skoro świt o dziewiątej dostałem SMS-a, z informacją że kurier GLS będzie u mnie z paczką. Zamawiałem wiele rzeczy, ale nic kurierem. Cały ranek kombinowałem co to może być. Po cichu liczyłem na to, że to zagubiona płyta wysłana podobno miesiąc temu do mnie z UK, która gdzieś krąży [lub nie] po świecie i nie potrafi trafić do Chorzowa. Paczka okazała się prezentem od stałej klientki, wysłała mi książki, które nie są "z jej bajki". Strasznie się z nich cieszę. Odwdzięczać mi się zakazano, pod groźbą telefonu z opierniczem. Więc siedzę cicho... i strasznie dziękuję.
Zrobiłem sobie trasę w kierunku Zagłębia. Zaliczyłem serpentyny Przeałajki, Wojkowice, Będzin. Tak właściwie ta wyprawa odbyła się przy okazji wizyty u weterynarza, którego mam w Grodźcu, bo Sarze brakło prochów. Ma ona chorą tarczycę i codziennie dwa razy musi brać hormony. Tak sobie sprytnie wyznaczyłem trasę, że jeszcze po drodze zajrzałem do klienta, gdzie kupiłem kilka książek. Ta trasa, a zwłaszcza okolice Przełajki są bardzo wymagające do jazdy motocyklem. Nie tylko serpentyny wcześniej wspomniane, ale jeszcze studzienki kanalizacyjne [po śląsku guliki - bardzo lubię to słowo] są rozmieszczone losowo co 10 metrów na odcinku 2-3 km. Dla urozmaicenia wrażeń z jazdy czasami pojawi się bezpański niewzruszony pies idący środkiem wąskiej jezdni lub jakiś traktor. Za Przełajką jest mostek, z niego jest doskonały widok na okolice Zagłębia, dzisiaj była fajna widoczność. Super widok, polecam.
Dostałem informację w komentarzu, że książka którą sprzedałem jako rzekomo czystą, ma zapisane częściowo ćwiczenia. Głowę dałbym sobie uciąć, że było wszystko czyste, kartkowałem ją ze dwa razy. Książkę kupił inny antykwariat, więc podejrzewam spisek. Zaproponowałem zwrot kasy po odesłaniu książki. Odmówili. Spisek jak nic. Konkurencji nie można przecież wystawić dobrego komentarza, to nie po polsku...
Nastawiłem eksperymentalnie wino ryżowe. To znaczy żona nastawiła, mi udało się rozsypać ryż po kuchni. Wyjdzie to będzie większy balon nastawiany, obecnie to tylko 5 litrów.
Skoro świt o dziewiątej dostałem SMS-a, z informacją że kurier GLS będzie u mnie z paczką. Zamawiałem wiele rzeczy, ale nic kurierem. Cały ranek kombinowałem co to może być. Po cichu liczyłem na to, że to zagubiona płyta wysłana podobno miesiąc temu do mnie z UK, która gdzieś krąży [lub nie] po świecie i nie potrafi trafić do Chorzowa. Paczka okazała się prezentem od stałej klientki, wysłała mi książki, które nie są "z jej bajki". Strasznie się z nich cieszę. Odwdzięczać mi się zakazano, pod groźbą telefonu z opierniczem. Więc siedzę cicho... i strasznie dziękuję.
Zrobiłem sobie trasę w kierunku Zagłębia. Zaliczyłem serpentyny Przeałajki, Wojkowice, Będzin. Tak właściwie ta wyprawa odbyła się przy okazji wizyty u weterynarza, którego mam w Grodźcu, bo Sarze brakło prochów. Ma ona chorą tarczycę i codziennie dwa razy musi brać hormony. Tak sobie sprytnie wyznaczyłem trasę, że jeszcze po drodze zajrzałem do klienta, gdzie kupiłem kilka książek. Ta trasa, a zwłaszcza okolice Przełajki są bardzo wymagające do jazdy motocyklem. Nie tylko serpentyny wcześniej wspomniane, ale jeszcze studzienki kanalizacyjne [po śląsku guliki - bardzo lubię to słowo] są rozmieszczone losowo co 10 metrów na odcinku 2-3 km. Dla urozmaicenia wrażeń z jazdy czasami pojawi się bezpański niewzruszony pies idący środkiem wąskiej jezdni lub jakiś traktor. Za Przełajką jest mostek, z niego jest doskonały widok na okolice Zagłębia, dzisiaj była fajna widoczność. Super widok, polecam.
Dostałem informację w komentarzu, że książka którą sprzedałem jako rzekomo czystą, ma zapisane częściowo ćwiczenia. Głowę dałbym sobie uciąć, że było wszystko czyste, kartkowałem ją ze dwa razy. Książkę kupił inny antykwariat, więc podejrzewam spisek. Zaproponowałem zwrot kasy po odesłaniu książki. Odmówili. Spisek jak nic. Konkurencji nie można przecież wystawić dobrego komentarza, to nie po polsku...
Nastawiłem eksperymentalnie wino ryżowe. To znaczy żona nastawiła, mi udało się rozsypać ryż po kuchni. Wyjdzie to będzie większy balon nastawiany, obecnie to tylko 5 litrów.
![]() |
| Liścik dołączony do książek. |
wtorek, 8 października 2019
8 października 2019, wtorek, ja to mam pecha w życiu.
Dzisiaj trochę ponarzekam na swój los. W sprawach firmowych normalna, codzienna "orka na ugorze", w zasadzie nic nowego. Wyjaśniła się sprawa sporu sprzed kilku dni. List był na poczcie jak przewidziałem, czekał na odbiór. Fajnie, tylko kupujący sporu nie zakończył z niewiadomych przyczyn. Pewnie dla niego to już nie jest ważne, bo ma książkę.
Prowadziłem też kilkugodzinną dyskusję SMS-ową z klientką, która chce kupić książki o koronkach i serwetach. Nie odpowiada jej forma zapisu sposobu wykonania, chciałaby graficzny, a jest inny, tekstowy. Nie kupiła pomimo wysłania chyba 10 dodatkowych zdjęć. Muszę znać się na wszystkim, od haftu do obsługi czołgu w tej pracy.
Z nowości wybrałem dla siebie biografię Erica Claptona. Postawię ją na półkę do tych "do przeczytania" w zimowe wieczory.
Teraz narzekanie [nie związane z książkami], prywata, ale się pożalę. Po wielu dniach oczekiwania doszedł do mnie box winylowy, który zamawiałem wieki temu. Wielkie szczęście zagościło na mej twarzy i pustka w kieszeni. Płyta została wydana w wersji szwedzkiej i angielskiej i w tym limitowanym wydaniu właśnie oprócz CD i płyty BR, są dwa podwójne winyle w tych językach. Wszystko gustownie zapakowane w kartonowy box, normalnie wypas, że hej! Tu pojawia się prześladujący mnie pech. W moim egzemplarzu okazało się, że zapakowano fabrycznie dwa komplety szwedzkie, pomijając przez przypadek chyba angielski. Założę się, że z nakładu 5000 egz, tylko jeden jest źle zapakowany, właśnie ten mój. Nacieszyłem oko i oddałem do reklamacji. Podobno ma to trwać do dwóch tygodni. Pożyjemy, zobaczymy. Obawiam się jednego, że nakład się wyczerpie, cena poszybuje i zostanę z niczym, bo zwrot pieniędzy mnie nie zadowala w tym przypadku. Chcę mieć płyty. Czasami zastanawiam się co ja komu zrobiłem, to chyba kara jakaś, że takie przypadki mi się zdarzają. Innym nie, tylko ja tak mam. Z wcześniejszego limitowanego zamówienia na inną płytę, wyszły nici, chyba zaginęła, nic nikt nie wie, sklep nie odpowiada.
Koniec biadolenia, idę się napić. Dobranoc.
Prowadziłem też kilkugodzinną dyskusję SMS-ową z klientką, która chce kupić książki o koronkach i serwetach. Nie odpowiada jej forma zapisu sposobu wykonania, chciałaby graficzny, a jest inny, tekstowy. Nie kupiła pomimo wysłania chyba 10 dodatkowych zdjęć. Muszę znać się na wszystkim, od haftu do obsługi czołgu w tej pracy.
Z nowości wybrałem dla siebie biografię Erica Claptona. Postawię ją na półkę do tych "do przeczytania" w zimowe wieczory.
Teraz narzekanie [nie związane z książkami], prywata, ale się pożalę. Po wielu dniach oczekiwania doszedł do mnie box winylowy, który zamawiałem wieki temu. Wielkie szczęście zagościło na mej twarzy i pustka w kieszeni. Płyta została wydana w wersji szwedzkiej i angielskiej i w tym limitowanym wydaniu właśnie oprócz CD i płyty BR, są dwa podwójne winyle w tych językach. Wszystko gustownie zapakowane w kartonowy box, normalnie wypas, że hej! Tu pojawia się prześladujący mnie pech. W moim egzemplarzu okazało się, że zapakowano fabrycznie dwa komplety szwedzkie, pomijając przez przypadek chyba angielski. Założę się, że z nakładu 5000 egz, tylko jeden jest źle zapakowany, właśnie ten mój. Nacieszyłem oko i oddałem do reklamacji. Podobno ma to trwać do dwóch tygodni. Pożyjemy, zobaczymy. Obawiam się jednego, że nakład się wyczerpie, cena poszybuje i zostanę z niczym, bo zwrot pieniędzy mnie nie zadowala w tym przypadku. Chcę mieć płyty. Czasami zastanawiam się co ja komu zrobiłem, to chyba kara jakaś, że takie przypadki mi się zdarzają. Innym nie, tylko ja tak mam. Z wcześniejszego limitowanego zamówienia na inną płytę, wyszły nici, chyba zaginęła, nic nikt nie wie, sklep nie odpowiada.
Koniec biadolenia, idę się napić. Dobranoc.
poniedziałek, 7 października 2019
7 października 2019. poniedziałek
Wczoraj późnym wieczorem przyszła informacja z Allegro, że kupujący rozpoczął spór. Powód - brak przesyłki. Powód - wybrał list nierejestrowany. Powód - szkoda mu było dopłacić 1,90 zł do poleconego. Dobrze, że już wywaliłem listy zwykłe z cenników. Pewnie zmów zostanę zwyzywany od "złodziei".
Wczorajsza prośba o wpłaty przyniosła jako-taki efekt. Dostaję informacje o wpłatach, ale i tak na moje oko ze trzy czwarte w środę poleci do ponownej sprzedaży.
Rano było mroźno, na termometrze - 2 stopnie Celsjusza. Około dziewiątej rano dostałem informację, że mam przyjechać po książki. Zburzyło mi to cały misterny plan i wywróciło go o 180 stopni. Trochę kupiłem nowości, zmarzłem trochę bardziej. Z nowości ciekawsze to kilka "Żbików", niestety tym razem są w dużo gorszym stanie niż te ze zeszłego miesiąca oraz katalog "Sprzęt rybacki" z 1950 roku. Mam też jedną książkę po wietnamsku, ciekawe czy ktoś ją kupi. Za pakowanie zabrałem się dopiero po powrocie o jedenastej.
Przyjechały nówki podręczniki pozamawiane przez okolicznych klientów. Wreszcie! Drukarnia ogarnęła dodruki, obsuwa około tygodnia, ale dobrze, że już [w ogóle] są. Muszę się głęboko zastanowić czy w przyszłym roku zajmować się podręcznikami [nowymi]. Zbyt wiele czasu to trwa i zbyt wiele nerwów kosztuje, a biznes na tym nieszczególny.
Jeszcze w temacie długich zamówień. Chyba ostatnie zakupy robię w sieci księgarń internetowych na literę "E". Zamawiałem płytę. Sklep przesunął sobie "ot tak" premierę o tydzień. Okej, jakoś to przetrawiłem. W czwartek rano wysłali kurierem zamówienie do sklepu [zaznaczyłem odbiór w salonie], jest poniedziałek popołudniu i jeszcze jej nie ma. Założę się, że leży gdzieś sterta przesyłek w kącie sklepu, tylko nie ma komu ich do systemu wprowadzić. Żenada.
Wystawię nowości na grupę i będę czekał na info ze sklepu. Może się ogarną. Na razie robię swoje.
Przeglądając książki, zauważyłem że jeden Żbików to misprint. Jak go wycenić, nie wiem. Rynek zweryfikuje cenę.
Wczorajsza prośba o wpłaty przyniosła jako-taki efekt. Dostaję informacje o wpłatach, ale i tak na moje oko ze trzy czwarte w środę poleci do ponownej sprzedaży.
Rano było mroźno, na termometrze - 2 stopnie Celsjusza. Około dziewiątej rano dostałem informację, że mam przyjechać po książki. Zburzyło mi to cały misterny plan i wywróciło go o 180 stopni. Trochę kupiłem nowości, zmarzłem trochę bardziej. Z nowości ciekawsze to kilka "Żbików", niestety tym razem są w dużo gorszym stanie niż te ze zeszłego miesiąca oraz katalog "Sprzęt rybacki" z 1950 roku. Mam też jedną książkę po wietnamsku, ciekawe czy ktoś ją kupi. Za pakowanie zabrałem się dopiero po powrocie o jedenastej.
Przyjechały nówki podręczniki pozamawiane przez okolicznych klientów. Wreszcie! Drukarnia ogarnęła dodruki, obsuwa około tygodnia, ale dobrze, że już [w ogóle] są. Muszę się głęboko zastanowić czy w przyszłym roku zajmować się podręcznikami [nowymi]. Zbyt wiele czasu to trwa i zbyt wiele nerwów kosztuje, a biznes na tym nieszczególny.
Jeszcze w temacie długich zamówień. Chyba ostatnie zakupy robię w sieci księgarń internetowych na literę "E". Zamawiałem płytę. Sklep przesunął sobie "ot tak" premierę o tydzień. Okej, jakoś to przetrawiłem. W czwartek rano wysłali kurierem zamówienie do sklepu [zaznaczyłem odbiór w salonie], jest poniedziałek popołudniu i jeszcze jej nie ma. Założę się, że leży gdzieś sterta przesyłek w kącie sklepu, tylko nie ma komu ich do systemu wprowadzić. Żenada.
Wystawię nowości na grupę i będę czekał na info ze sklepu. Może się ogarną. Na razie robię swoje.
Przeglądając książki, zauważyłem że jeden Żbików to misprint. Jak go wycenić, nie wiem. Rynek zweryfikuje cenę.
![]() |
| misprint - nieprawidłowo wydrukowany. |
niedziela, 6 października 2019
6 października 2019, niedziela.
Właściwe te moje niedzielne wpisy można kopiować z tygodnia na tydzień. Znów pakowanie na poniedziałek, ogarnianie zamówień. Dodatkowo dzisiaj kompletowałem i wysyłałem trzy wielkie paki zamówień zbieranych kilku z miesięcy [!] przez Grupowiczów. Trzy godziny pracy, bo przez tak długi czas trochę się nazbierało, oraz też nie wszystko leżało pod ręką i musiałem się trochę naszukać. Dobrze, że zabrałem się za to w południe. Przeglądałem te "zaklepane" książki, zostało ich jeszcze na oko około setki. Niewielka część jest opłaconych, reszta nie. Muszę w przyszłym tygodniu zrobić z tym "rewolucję". Nieopłacone idą do ponownej sprzedaży. Dam sobie głowę uciąć, że tylko ja o nich pamiętam, klienci pewnie zapomnieli, że prosili o odłożenie. Nie będę każdego z osobna upominał, bo zanim bym określił co jest kogo, cały dzień by zszedł na to. Mam ciekawsze i bardziej twórcze rzeczy do robienia, np. załatwianie nowości. Więc powieszę dziś jeszcze post z prośbą o kończenie zamówień, dam dwa dni na odpowiedź. Kto nie zdąży ten nie czyta.
Wieczorem idę na urodziny.
Wieczorem idę na urodziny.
sobota, 5 października 2019
5 października 2019. Jak żyć c.d.
W efekcie wczorajszego negatywa nie łapię się na Super Sprzedawcę według Allegro w następnym okresie. Taki mail na rozpoczęcie dnia przeszedł na skrzynkę firmową. Weryfikacja jest comiesięczna, wypada coś koło 23 dnia miesiąca. Mam nadzieję, że więcej wtop nie zaliczę, ale to jest loteria i właściwie nie wiem czy tytuł Super sprzedawcy ma jakieś przełożenie na poziom sprzedaży. Nie obserwuję tego, ale może tak jest, w końcu mądre głowy nad tym pracują.
Wczoraj też dostałem informacje od klienta, że jednak się rozmyślił, nie chce książki, którą zamówił. Podobno zmienili podręcznik w szkole średniej. W październiku? Miesiąc po rozpoczęciu roku? Coś nie wierzę. Zgodnie z prawem przy zakupie na odległość może zrezygnować z zakupu bez podawania przyczyn. Jest tylko pewien problem. Książka już została wysłana wczoraj rano. Zadowolony nie był z tego faktu. Teraz musi odebrać przesyłkę, zrobić zwrot i czekać aż do mnie wróci, no i na pieniążki też musi swoje odczekać. Przykro mi, że szybko wysyłam zamówienia. Mea culpa! Może trzeba by olewać klientów i wysyłać za dwa, trzy, pięć dni od wpłaty? Może tak będzie lepiej. Może takie są obecnie standardy? Może wtedy będzie dobrze.
Skoro świt o dziesiątej trzydzieści rano zadzwonił klient, że ma 3 książki do sprzedania i czeka już na zewnątrz. Miał okazało się podręczniki zawodowe do szkoły samochodowej, kupiłem całość za 50 zł. Ucieszył się, bo u konkurencji dawali mu maksymalnie 10 zł za egzemplarz. Nie chciałem nic dzisiaj robić w firmie, tylko zająć się innymi, ciekawszymi rzeczami, ale jak już mam nowości to je muszę wystawić, leżąc na biurku się nie sprzedają... siadłem do komputera i ... dwie godziny zeszło. Zawsze jest coś do zrobienia. Jak już człowiek siądzie to trudno się oderwać.
Dość! Koniec pracy na dzisiaj, idę robić weki. Papryka w zalewie dla ciekawych. Musze też kapustę kiszoną poubijać tłuczkiem, deptać jej nie będę.
Wczoraj też dostałem informacje od klienta, że jednak się rozmyślił, nie chce książki, którą zamówił. Podobno zmienili podręcznik w szkole średniej. W październiku? Miesiąc po rozpoczęciu roku? Coś nie wierzę. Zgodnie z prawem przy zakupie na odległość może zrezygnować z zakupu bez podawania przyczyn. Jest tylko pewien problem. Książka już została wysłana wczoraj rano. Zadowolony nie był z tego faktu. Teraz musi odebrać przesyłkę, zrobić zwrot i czekać aż do mnie wróci, no i na pieniążki też musi swoje odczekać. Przykro mi, że szybko wysyłam zamówienia. Mea culpa! Może trzeba by olewać klientów i wysyłać za dwa, trzy, pięć dni od wpłaty? Może tak będzie lepiej. Może takie są obecnie standardy? Może wtedy będzie dobrze.
Skoro świt o dziesiątej trzydzieści rano zadzwonił klient, że ma 3 książki do sprzedania i czeka już na zewnątrz. Miał okazało się podręczniki zawodowe do szkoły samochodowej, kupiłem całość za 50 zł. Ucieszył się, bo u konkurencji dawali mu maksymalnie 10 zł za egzemplarz. Nie chciałem nic dzisiaj robić w firmie, tylko zająć się innymi, ciekawszymi rzeczami, ale jak już mam nowości to je muszę wystawić, leżąc na biurku się nie sprzedają... siadłem do komputera i ... dwie godziny zeszło. Zawsze jest coś do zrobienia. Jak już człowiek siądzie to trudno się oderwać.
Dość! Koniec pracy na dzisiaj, idę robić weki. Papryka w zalewie dla ciekawych. Musze też kapustę kiszoną poubijać tłuczkiem, deptać jej nie będę.
piątek, 4 października 2019
4 października 2019 piątek. Jak żyć
Us+Them Rogera Watersa, bardzo fajny, szczerze polecam. Można by go określić jako antytrumpowy, pacyfistyczny, przemyślany, no i doskonały. Ciekawe czy wydany zostanie na DVD i w formie albumów muzycznych. Jeśli tak to zapowiadają się spore wydatki.
Przejrzałem półkę z zamówieniami nieopłaconymi z Allegro. Nie wiem co się z dzieje z klientami, z dwóch tygodni zleciłem 10 zwrotów prowizji z powodu braku wpłaty. Zastanawiam się czy niektórzy kupują dla żartu czy złośliwie, ale w ten sposób jest mi blokowany towar, nie mam przecież po kilka egzemplarzy danego tytułu tylko po jednym. Odzew dość szybki, jeden klient zapłacił, dwoje zrezygnowało, bo ponoć kupiło w międzyczasie taniej, to ciekawe, bo moja oferta była jedyna. Ściemniacze i tyle. Przypomniała mi się historia z pewną Panią. Nie odebrała przesyłki pobraniowej, był zwrot i niepotrzebne koszty dla mnie. Tłumaczyła się w ten sposób, że zamówiła kilka egzemplarzy w różnych antykwariatach i odebrała tylko jeden, ten który został dostarczony jako pierwszy. Reszta poszła na zwroty. Oczywiście, nie widziała w takim postępowaniu nic złego, jeszcze mnie okrzyczała na odchodne, że jestem niemiły i się czepiam klientów. Może dlatego, że się czepiam, jeszcze jakoś udaje mi się prowadzić interes. Nie zamierzam się zmieniać, z czasem tylko się uodparniam, coraz mniej się przejmuję. Szkoda zdrowia, tego mi klient nie zwróci, tak jak pieniędzy, które przez niego czasami tracę.
Podczas przeglądania zamówień natrafiłem na odłożone książki, pomyślałem o stałym kliencie, któremu właśnie je zostawiłem. Kupuje on książki z elektrotechniki i automatyki u mnie od lat, trudno czymś go już zaskoczyć, bo chyba ma już wszystko z tego tematu. Wyłącznie z jego [tego] powodu kupuję literaturę fachową w języku niemieckim i rosyjskim. Co pewien czas po nie przyjeżdża i odbiera. Muszę wspomnieć, że literatura techniczna niemiecka i rosyjska z lat '30-'70 ubiegłego wieku jest strasznie niedoceniana u nas w kraju, a nie miała i poniekąd do dziś nie ma sobie równych, no może jeszcze książki amerykańskie dotrzymywały jej poziomu. Część informacji na pewno się przedawniła, ale część jest nowatorska, nawet jak na dzisiejsze standardy. Przy odbiorze zamówienia zawsze jest dużo gadania, nie koniecznie o książkach.
Wywołałem go podświadomie, telepatia jednak działa. Zadzwonił, że się dzisiaj pojawi. Przyjechał, kupił kilka książek, pogadaliśmy o szkołach, bo jego wnuk i mój syn są w jednakowym wieku i o... elektrowniach wodnych oraz piwie.
Musze przemyśleć czy nie zmienić firmy kurierskiej z DPD na GLS. Są ku temu dwa powody, ci drudzy mają troszkę taniej. Zmienił się też kurier obsługujący mój rejon. Nie mam nic do faceta bo jest miły, ale poprzedni przyjeżdżał do mnie w godzinach 8-10 rano co mi strasznie pasowało. Obecnie paczki odbierają 14 - 16, to akurat godziny, w których najczęściej jeżdżę do klientów.
Dostałem negatywa na Allegro, za to zamówienie, z którego nie miałem jednej książki. Rok bez negatywa rokiem straconym, chociaż ostatniego dostałem trzy lata temu. Jak już pisałem wcześniej, od razu oddałem kasę, przeprosiłem, a następnego dnia wysłałem resztę towaru. Klientka miała pretensje, że tak się sprawy nie załatwia. Nie wiem jak miałbym ją załatwić inaczej, zawsze tak robię i jest dobrze. Może miałem do niej pojechać i błagać na kolanach o wybaczenie? Kwiaty wysłać? Czekoladki? Nic nie poradzę, niektórzy nie rozumieją, że można się pomylić. Poleciała na czarną listę, nie chcę mieć "przyjemności" handlu z tą Panią w przyszłości. Pewnie ona sobie też nie życzy obcowania ze mną. Czarna lista ma już 4 strony.
Trochę pojeździłem tu i tam i mam trochę nowości. Trafiła się znowu książka G. Vermes, Twarze Jezusa, jest to dla mnie fenomen, sprzedaje się zawsze ponad 100 zł.
Odnośnie fenomenów cenowych, dzwoniła do mnie klientka i pytała czy Elektrotechnika Bolkowskiego jest warta 130 zł? Tyle sobie teraz "krzyczą" za nią podobno. Lekka przesada. U mnie bywa po 30-40 zł. Może się nie cenię? Obiecałem, że załatwię w normalnej cenie.
Przejrzałem półkę z zamówieniami nieopłaconymi z Allegro. Nie wiem co się z dzieje z klientami, z dwóch tygodni zleciłem 10 zwrotów prowizji z powodu braku wpłaty. Zastanawiam się czy niektórzy kupują dla żartu czy złośliwie, ale w ten sposób jest mi blokowany towar, nie mam przecież po kilka egzemplarzy danego tytułu tylko po jednym. Odzew dość szybki, jeden klient zapłacił, dwoje zrezygnowało, bo ponoć kupiło w międzyczasie taniej, to ciekawe, bo moja oferta była jedyna. Ściemniacze i tyle. Przypomniała mi się historia z pewną Panią. Nie odebrała przesyłki pobraniowej, był zwrot i niepotrzebne koszty dla mnie. Tłumaczyła się w ten sposób, że zamówiła kilka egzemplarzy w różnych antykwariatach i odebrała tylko jeden, ten który został dostarczony jako pierwszy. Reszta poszła na zwroty. Oczywiście, nie widziała w takim postępowaniu nic złego, jeszcze mnie okrzyczała na odchodne, że jestem niemiły i się czepiam klientów. Może dlatego, że się czepiam, jeszcze jakoś udaje mi się prowadzić interes. Nie zamierzam się zmieniać, z czasem tylko się uodparniam, coraz mniej się przejmuję. Szkoda zdrowia, tego mi klient nie zwróci, tak jak pieniędzy, które przez niego czasami tracę.
Podczas przeglądania zamówień natrafiłem na odłożone książki, pomyślałem o stałym kliencie, któremu właśnie je zostawiłem. Kupuje on książki z elektrotechniki i automatyki u mnie od lat, trudno czymś go już zaskoczyć, bo chyba ma już wszystko z tego tematu. Wyłącznie z jego [tego] powodu kupuję literaturę fachową w języku niemieckim i rosyjskim. Co pewien czas po nie przyjeżdża i odbiera. Muszę wspomnieć, że literatura techniczna niemiecka i rosyjska z lat '30-'70 ubiegłego wieku jest strasznie niedoceniana u nas w kraju, a nie miała i poniekąd do dziś nie ma sobie równych, no może jeszcze książki amerykańskie dotrzymywały jej poziomu. Część informacji na pewno się przedawniła, ale część jest nowatorska, nawet jak na dzisiejsze standardy. Przy odbiorze zamówienia zawsze jest dużo gadania, nie koniecznie o książkach.
Wywołałem go podświadomie, telepatia jednak działa. Zadzwonił, że się dzisiaj pojawi. Przyjechał, kupił kilka książek, pogadaliśmy o szkołach, bo jego wnuk i mój syn są w jednakowym wieku i o... elektrowniach wodnych oraz piwie.
Musze przemyśleć czy nie zmienić firmy kurierskiej z DPD na GLS. Są ku temu dwa powody, ci drudzy mają troszkę taniej. Zmienił się też kurier obsługujący mój rejon. Nie mam nic do faceta bo jest miły, ale poprzedni przyjeżdżał do mnie w godzinach 8-10 rano co mi strasznie pasowało. Obecnie paczki odbierają 14 - 16, to akurat godziny, w których najczęściej jeżdżę do klientów.
Dostałem negatywa na Allegro, za to zamówienie, z którego nie miałem jednej książki. Rok bez negatywa rokiem straconym, chociaż ostatniego dostałem trzy lata temu. Jak już pisałem wcześniej, od razu oddałem kasę, przeprosiłem, a następnego dnia wysłałem resztę towaru. Klientka miała pretensje, że tak się sprawy nie załatwia. Nie wiem jak miałbym ją załatwić inaczej, zawsze tak robię i jest dobrze. Może miałem do niej pojechać i błagać na kolanach o wybaczenie? Kwiaty wysłać? Czekoladki? Nic nie poradzę, niektórzy nie rozumieją, że można się pomylić. Poleciała na czarną listę, nie chcę mieć "przyjemności" handlu z tą Panią w przyszłości. Pewnie ona sobie też nie życzy obcowania ze mną. Czarna lista ma już 4 strony.
Trochę pojeździłem tu i tam i mam trochę nowości. Trafiła się znowu książka G. Vermes, Twarze Jezusa, jest to dla mnie fenomen, sprzedaje się zawsze ponad 100 zł.
Odnośnie fenomenów cenowych, dzwoniła do mnie klientka i pytała czy Elektrotechnika Bolkowskiego jest warta 130 zł? Tyle sobie teraz "krzyczą" za nią podobno. Lekka przesada. U mnie bywa po 30-40 zł. Może się nie cenię? Obiecałem, że załatwię w normalnej cenie.
czwartek, 3 października 2019
3 października 2019, czwartek.
Pojechałem po książki, a kupiłem klimatyzator. Całkiem przypadkiem. Sprawny, co prawda używany, ale zadbany, tanio, a nawet bardzo tanio. Jestem zadowolony. Będę go raczej instalował w biurze, bo podczas upałów można u mnie dosłownie odparować, tak jest ciepło. Fajnie się złożyło, że kupiłem go przed remontem, a ponieważ muszę zrobić odprowadzenie przez ścianę na zewnątrz, teraz mogę wszystko jeszcze fajnie rozplanować. Później byłby dodatkowy bałagan.
Tradycyjnie wstawiłem na grupę trochę książek, tradycyjnie już ich się kilka sprzedało. Reszta poleci jutro na aukcje. Jutro!
Dostałem informację o kiermaszu książek w ramach Nocy Bibliotek. Odpuszczam temat. Widziałem co tam będzie wystawione. Nic dla mnie.
Wczoraj wyrobiłem się trochę ponad normę zgodnie z planem, więc dzisiaj wieczorem z spokojnym sumieniem wyłączam internet i telefon. Mknę na koncert do Multikina na Us+Them Rogera Watersa.
Tradycyjnie wstawiłem na grupę trochę książek, tradycyjnie już ich się kilka sprzedało. Reszta poleci jutro na aukcje. Jutro!
Dostałem informację o kiermaszu książek w ramach Nocy Bibliotek. Odpuszczam temat. Widziałem co tam będzie wystawione. Nic dla mnie.
Wczoraj wyrobiłem się trochę ponad normę zgodnie z planem, więc dzisiaj wieczorem z spokojnym sumieniem wyłączam internet i telefon. Mknę na koncert do Multikina na Us+Them Rogera Watersa.
środa, 2 października 2019
2 października 2019, środa.
Dostałem opiernicz mailowy od klientki, tej której oddałem pieniądze z powodu braku książki. Resztę zamówienia wysłałem bez tej pozycji. Napisała, że owszem, pieniądze oddałem, książki doszły terminowo, ale.... mogłem wcześniej zadzwonić lub napisać, to by zrezygnowała w ogóle lub dokupiła coś jeszcze [?]. Napisałem w niedzielę, wysłałem książki w poniedziałek. Co bym nie zrobił jest źle.
Dzisiaj przywiozłem dużą ilość bajek, w zasadzie same bajki. Dużo książeczek z serii "Poczytaj mi mamo" oraz kultowe [dla mnie] Sceny z życia smoków Krupskiej. Kocham tą książkę. Mam swoje dwa egzemplarze. Chyba sobie przeczytam wieczorem. Krupska już się sprzedała.
Dzisiaj nadrabiam plan, bo trochę ostatnimi czasy się opuściłem z wystawianiem na Allegro. Jutro wychodzę na koncert do Multikina, więc tym bardziej biorę się do roboty. Jakieś 200 % normy powinno być ok.
22:09 fajrant, jeszcze tylko spacer z Antykwarycznym Psem Sarą [w skrócie APS], prysznic, herbatka ziołowa pod Podsumowanie dnia w TVN24 i spać.
Dzisiaj przywiozłem dużą ilość bajek, w zasadzie same bajki. Dużo książeczek z serii "Poczytaj mi mamo" oraz kultowe [dla mnie] Sceny z życia smoków Krupskiej. Kocham tą książkę. Mam swoje dwa egzemplarze. Chyba sobie przeczytam wieczorem. Krupska już się sprzedała.
Dzisiaj nadrabiam plan, bo trochę ostatnimi czasy się opuściłem z wystawianiem na Allegro. Jutro wychodzę na koncert do Multikina, więc tym bardziej biorę się do roboty. Jakieś 200 % normy powinno być ok.
22:09 fajrant, jeszcze tylko spacer z Antykwarycznym Psem Sarą [w skrócie APS], prysznic, herbatka ziołowa pod Podsumowanie dnia w TVN24 i spać.
wtorek, 1 października 2019
1 piździernika 2019. błąd zamierzony
Wczoraj zmieniłem zdjęcie na Facebooku. Kiedyś czytałem w jakimś mądrym poradniku dotyczącym prowadzenia sprzedaży internetowej, że dobrze jest stosować swoje autentyczne zdjęcie, ponoć to wzbudza zaufanie klientów. Nie obyło się bez problemów. Pewien nowy klient miał wątpliwości czy ja to ja, czy aby konto FB nie zostało przejęte, zhakowane czy co, bo było takie zdjęcie profilowe, teraz jest inne. Myślę, że rozwiałem wątpliwości, podałem linki do moich aukcji i strony firmowej. Wpłaty na razie brak. Dla pewności powiesiłem post na grupie z informacją o zmianie. Prosta rzecz a powoduje zamieszanie. Potwierdza to tylko moją zasadę, że zmiany to nic dobrego, nie w ogóle tylko zmienianie czegoś co działa.
Skaner zdechł, się zaciął w połowie i już nie odciął. W zasadzie go rozumiem - odechciało mu się pracować, mi też się dzisiaj nie chce. Tak więc kupiłem urządzenie wielofunkcyjne HP, bo czasami druk w kolorze się może też przydać. Tu pojawił się problem. Nie wiadomo czemu teraz nie dają do urządzeń kabla USB, trzeba go dokupić osobno. Nie chodzi o te dodatkowe 19,90 zł tylko o to, że trzeba drugi raz do sklepu jechać. Trochę miałem pietra czy będzie chodzić pod WinXP, ale dało radę, działa chociaż zainstalowało inny model.
Przywiozłem dziś dużo Lema i bajek. Lem już wyszedł, bajki nie.
Zrobię jeszcze dziś to i owo, ale w małej dawce, jak wcześniej pisałem, nie chce mi się.
Skaner zdechł, się zaciął w połowie i już nie odciął. W zasadzie go rozumiem - odechciało mu się pracować, mi też się dzisiaj nie chce. Tak więc kupiłem urządzenie wielofunkcyjne HP, bo czasami druk w kolorze się może też przydać. Tu pojawił się problem. Nie wiadomo czemu teraz nie dają do urządzeń kabla USB, trzeba go dokupić osobno. Nie chodzi o te dodatkowe 19,90 zł tylko o to, że trzeba drugi raz do sklepu jechać. Trochę miałem pietra czy będzie chodzić pod WinXP, ale dało radę, działa chociaż zainstalowało inny model.
Przywiozłem dziś dużo Lema i bajek. Lem już wyszedł, bajki nie.
Zrobię jeszcze dziś to i owo, ale w małej dawce, jak wcześniej pisałem, nie chce mi się.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
21 września 2022, środa.
Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...
-
Wczoraj opracowywałem do sprzedaży dość rzadką książkę, wspomnienia polskiego oświatowca i ludowca Teodora Kaczyńskiego Z Żółtym Kuferkiem...
-
Właśnie wróciłem od dentysty i jestem ogólnie sponiewierany i znieczulony. Mój aparat gębowy nie działa prawidłowo. Dopiero za dwie godziny ...
-
Dzisiaj kupiłem jedną (!), powtarzam tylko jedną książkę. Poszperałem w pudłach z rezerwami na magazynie i do tej jednej smutnej pozycji dod...












